10 kwietnia, 2019

Bajka Powojnika (Kwiatowe bajki 7.)



Był tu od dawna, właściwie od zawsze. Już kiedy wyspa wyłaniała się z Magicznego Szafirowego Jeziora, tkwił w ziemi. To znaczy jego korzenie i pączki tam tkwiły. Czuł ciepło lata, ale jakoś nie chciało mu się ruszyć. Amek, nie miał pojęcia, że w ziemi, pod jego ulubionymi drzewami śpi sobie takie piękno. 

Kiedy na wyspę Amka przybyła Winka, która barwinkowym dywanem okryła ziemię pod drzewami, gospodarz wyspy zapragnął zrobić jej przyjemność i wyczarował na jej sukni mnóstwo szafirowych kwiatów. Użył do tego magicznej mocy, a ta, zachęciła wszystkie nasiona, cebulki i kłącza, by wyjrzały na świat. 

Na wyspie wstawał nowy dzień. Okolicę patrolował oddział ważek dowodzony przez niezastąpionego Donata. Cały szyk błyszczał w słońcu metalicznym blaskiem kobaltowych skrzydełek. Ten niebieskawy kolor był widoczny już z daleka, jak migoczące światła karetki pogotowia. Donat podprowadził strażników do konaru drzewa, które najwidoczniej jakoś się zmieniło. Szybko wydał rozkazy, włożył wielkie, czarne okulary i dzięki kamerom umocowanym w ich oprawce, zaczął transmitować na żywo przekaz z niezwykłego, nawet jak na bajkę, zdarzenia. Amek, Szaa i Pido oglądali wszystko w Sali Tronowej. Zobaczyli, że Winka śpi smacznie, listki lekko się unoszą, a kwiatki jeszcze nie wychyliły się ku Słońcu. Za to drzewo o imieniu Endro, pod którym miała swój dom, wierciło się okropnie. Podrapywało się i sapało, a w końcu zaczęło chichotać. Od dołu pnia coś wpełzało ku górze. Widać było zielone listki, które ciekawie rozglądały się po świecie. –Wiem, znam go- to Arwek, powojnik polny, ale będziemy mieć pięknie! –No, i to nie tylko przy ziemi. 

Rzeczywiście, powojnik, na którego spłynęła część magii, wdrapał się już dość wysoko i ciągle chciał być wyżej, ale na wysokości 2 metrów zabrakło mu siły na dalszą wspinaczkę. Endro, odetchną z ulgą, bo nie chciał, żeby jego okazały pień w całości zatopił się w pianie zieleni powojnika. Powojnik wyprostował zwoje swojego fraczka, zerknął na puszystą gęstwinę listków i bardzo zadowolony poczuł, że rozkwita tysiącem bladoróżowych kwiatków. To było magiczne. Dla wszystkich. W Sali Tronowej myszka Szaa przysięgała, że potrafi wspinać się po takich pędach powojnika na sam jego szczyt, a potem równie swobodnie wracać na dół. Pido opowiadał, jak wspaniale jest bawić się w kolorowej gęstwinie powojnika. Zwłaszcza w chowanego. Najbardziej cieszył się Amek, gdyż kamera Donata pokazywała dziesiątki rozkwitających wokół nowych kwiatów. 

Powojnik Endro z każdą chwilą przekonywał się, iż trafił na niezwykłą wyspę. Zdążył już zawrzeć znajomość z barwinkiem o imieniu Winka, która była po prostu urocza. Zjadł drugie śniadanie z chmurką motyli, a motyl Pido od razu stał się jego przyjacielem, podobnie jak myszka Szaa i sam Zamek o zabawnym imieniu Amek. Trochę obawiał się oddziału ważek, bo zawsze miał respekt dla munduru, ale gdy poznał dowódcę Donata – grono jego nowych przyjaciół znów powiększyło się. 

Motyl Pido lubił się trochę wywyższać z powodu piękna swoich skrzydeł, ale tutaj nie miał na to szans ani też nie czuł takiej potrzeby. Na wyspie Amka zagościło kwiatowe piękno i to nie tylko nisko nad ziemią, ale i całkiem wysoko. Dla motyla, to było po prostu szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz