10 kwietnia, 2019

Bajka Dziurawca (Kwiatowe bajki 16.)




Niedaleko siedliska pani Sasanki Satilii swój dom urządził Dziurawiec Perik. Przybył na Wyspę Magicznego Zamku dzięki staraniom Amka, który chciał zapewnić stałą pomoc medyczną swoim mieszkańcom. Perik otworzył na parterze swojego obszernego, piętrowego domu aptekę „Hyper”. Był doświadczonym zielarzem, potrafił przygotować lecznicze mikstury, syropy i niezawodne pastylki. Pobierał nauki u medyka koronnego, więc potrafił pomóc w każdej chorobie. 

Mieszkańcy wyspy już pierwszego dnia przekonali go, jak bardzo jest potrzebny. Przez aptekę przewijały się tłumy pacjentów. Perik musiał poprosić o pomoc w sprzedaży leków Satillę, od której kupował suszone zioła, owoce i miód. 

Jakoś pod koniec pierwszego tygodnia pobytu aptekarza Perika na wyspie stało się coś niezwykłego. Na niebie pojawiła się eskadra statków bajkańskich oznakowanych w dziwny sposób. Generał Koson archiportował się na jeden z nich i po jakimś czasie wszystko się wyjaśniło. Kolorowa Królowa przysłała prezent dla Amka, a właściwie dla wszystkich mieszkańców wyspy czy może dla aptekarza Perika? Najbezpieczniej będzie powiedzieć, że dla nich wszystkich. Tym prezentem był ratunkowy spodek z archipelagu Eskulap. To, że potrafił startować i lądować pionowo, nie było niczym niezwykłym, robiły to wszystkie śmigłowce, no i owady. Ten spodek potrafił zmniejszać się i powiększać wraz z pilotem tak, by rozmiarem dopasować się do potrzebującego pomocy pacjenta. Mało tego. Mógł poruszać się także po lądzie, w wodzie, a nawet wewnątrz organizmu chorego. Na lewej burcie miał znak nieskończoności, czyli leżącą ósemkę, którą oznaczano tylko najnowocześniejsze i niezawodne pojazdy oraz urządzenia. 

Aptekarz zmartwił się. Nie miał uprawnień pilota, a na naukę pilotażu nie potrafił wygospodarować czasu. Już chciał prosić Kosona, by przydzielił mu jakąś ważkę, którą zatrudniłby na stałe jako pilota spodka ratunkowego, gdy właśnie zjawił się Generał we własnej osobie z pakietem instruktażowym. Okazało się, że wystarczy znajomość kilku haseł i już! Spodek ma autopilota i reaguje na komendy głosowe, pod warunkiem, że wyda je właściwa osoba. Bez tego ani rusz. Perik i Koson pracowali cały ranek nad zaprogramowaniem spodka. Nie zdawali sobie sprawy, że nie są sami. Ktoś podsłuchiwał ich rozmowy. Aptekarzowi mignęło wprawdzie przed oczami raz czy dwa coś brązowego w kącie garażu, ale nie zdziwiło go to wcale, wszak mieszkał na wzgórzach, z dala od centrum wyspy i owadów tu nie brakowało. 

Po pierwszej fali wizyt w aptece, wszystko się uspokoiło. Perik wyznaczył stałe godziny pracy i podał do wiadomości telefon alarmowy w razie wypadku, ale na szczęście nic złego się nie działo, więc spodek stał w garażu i czekał. 

Na wyspie za to krążyło coraz więcej plotek o magicznych mocach maszyny ratunkowej. Jedni mówili, że wystarczy do niego wsiąść i już się zdrowieje. Inni powtarzali, że lot spodkiem zapewnia wieczną młodość. Jeszcze inni przysięgali, że wiedzą z najpewniejszego źródła, iż spodek spełnia jedno życzenie tego, kto do niego wsiądzie. Zaniepokojony tymi rewelacjami Amek poprosił Cyfryzatora Koronnego, by wyemitował w lokalnej telewizji program edukacyjny o produkcji i wyposażeniu spodków ratunkowych. Oczywiście, program wzbudził powszechną ciekawość, ale większość mieszkańców wyspy uznała, że jest on sposobem na ukrycie prawdy, którą oni przecież doskonale znają. Mimo to plotki ucichły z czasem i wydawało się, że problem zniknął. 

Niedługo po pierwszej interwencji z użyciem spodka, kiedy to Perik zmniejszył się stosownie do wielkości mrówki i udzielił pomocy kilku chorym robotnicom, stało się coś niezwykłego. Po powrocie do normalnej wielkości aptekarz wyszedł z kabiny, wziął torbę lekarską i ruszył ku domowi. Spodek ratunkowy zaparkował w garażu. Wejście do pojazdu pozostało otwarte. I wtedy właśnie do wnętrza wsunął się ktoś z kartką zapisanego papieru. Miał długą pelerynę, ciemne okulary i liliowy kapelusz. Spodek nie włączył alarmu, ale zamknął wejście i bezszelestnie wyleciał przed budynek. Potem dziwnie zawirował, inaczej niż zwykle i zaczął się zmniejszać. Wydawał przy tym skrzypiące odgłosy, co sprawiło, że Perik wybiegł przed dom. Zobaczył, jak spodek wielkości muchy unosi się w powietrze i pędzi z zawrotną prędkością w niebo. Aptekarz natychmiast wezwał Generała Kosona i Amka. Przez wojskową lornetkę obserwowali dziwny taniec maszyny. Spodek zataczał koła, pędził po dziwnych elipsach, wykonywał skoki i popiskiwał. Generał oświadczył, że pasażer spodka musi znać wszystkie hasła, ale jego głos nie pasuje do zaprogramowanego głosu aptekarza, więc maszyna rozpoczyna wykonywanie manewru i przerywa go, stąd takie dziwne ruchy i dźwięki. Perik przypomniał sobie o brązowym cieniu w garażu, w czasie programowania maszyny. -Ach, to już wszystko jasne! Krzyknęli Amek z Generałem. –To Ficu! -Skorek! – Bez obaw, zaraz będziemy go mieli! Generał dał znak i oddział ważek wiszących w powietrzu nad szalejącym spodkiem, rozpostarł wielką sieć, zaciągnął oplatający ją w koło sznurek i tak Ficu w spodku został schwytany i ściągnięty na ziemię. 

Kiedy otwarto automatycznie drzwi, Ficu stał w spodku i tupał nogami ze złości. –Jak to: -Nie rozumiem komendy! –Jak to: -Nie rozumiem! -A co tu jest do rozumienia! –Chcę być piękny! -Wykonać! -Natychmiast! - -Nie rozumiem komendy! -Nie rozumiem komendy! -Nie rozumiem komendy! –Wprowadź inne hasło! –Aaaaaaaa! Ficu podskakiwał i zatykał uszy. Odczytywał kolejno podsłuchane hasła, ale system został już wyłączony przez Generała. 

Satilla weszła na pokład, szepnęła coś skorkowi do ucha i zabrała go do swojej kuchni. Co mu powiedziała i co jeszcze usłyszał w domu Sasanki, tego nikt się nie dowiedział. Nikt też więcej nie próbował porwać spodka, a plotki o nim ucichły na zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz