10 kwietnia, 2019

Bajka - Ojejek nad rzeką (Podróże Ojejka 7.)

Od tygodnia w domu Ojejka gościła ciotka Helka. Wpadła z wizytą na niedzielną herbatkę i jakoś tak została, a dzień wyjazdu nie nadchodził. Ciotka usmażyła konfitury morelowe, zrobiła mus gruszkowy z szafranem i orzekła, że tylko ONA potrafi wyczarować powidła śliwkowe, bez których kruche ciasteczka na Boże Narodzenie po prostu nie istnieją. Ojejek zaniepokoił się taką perspektywą obecności ciotki, ale że lubił gości, uśmiechnął się tylko i pomyślał, niech się dzieje, co chce!

We wtorkowy poranek obudził go łomot w okno. To Leon machał za szybą skrzydłami, cały naczupurzony. Wskazywał na niebo i po prostu nie mógł przemówić, a Lodzia pękała ze śmiechu, trzymając się za brzuch. Zanim Ojejek otworzył okno, dostrzegł na niebie swój ulubiony balon. Mknął, jakby poczuł lemoniadę turbo. – Co się dzieje, zapytał wilgi. – To… to….ooooo….OOONA! To CIOTKA! Rzeczywiście, z gondoli balonu wychylała się ciotka Helka i coś wykrzykiwała. Wiatr znosił balon nad rzekę, więc trzeba było działać szybko.

Ojejek zadzwonił do kuzynki Owej, która właśnie odpoczywała na archipelagu "Bajki na raz", w nadziei, że ta archiportuje się do balonu i sprowadzi ciotkę na ziemię. Jednak Owa nie potrafiła archiportować się na pojazd, który jest w ruchu, więc trzeba było szukać innego sposobu. Wilgi postanowiły zawiadomić mieszkańców rzeki, by przygotowywali się do akcji ratowania ciotki, gdyby balon zniżył niebezpiecznie loty. Oddziały żab przygotowały tratwę z tataraków, szczupaki czekały w pogotowiu, by holować ciotkę do brzegu, gdyby tratwa żab była za daleko. Bobry zbudowały szybko tamę spiętrzającą wodę tak, aby mogła swobodnie ruszyć motorówka ratunkowa. 

A w tym czasie ciotka… wychylała się z balonu i krzyczała: - Ojejku, nie martw się, skończyłam kurs pilotażu balonu, więc lecę sobie podziwiać tutejszą cudowną rzekę…. Nikt jednak na ziemi tego nie słyszał. Wilgi podjęły bohaterską próbę pościgu za balonem, ale wiatr był szybszy. Ciotka żwawo żeglowała po niebie, podziwiała cudowne meandry rzeki i brzegi porośnięte kępami zieleni. Wyszperała w ekwipunku lornetkę Ojejka, więc mogła obserwować pluskające w wodzie okonie i płotki. Wąsate sumy trochę ją niepokoiły, bo płynęły jak jej straż przyboczna i miała wrażenie, że obserwują ją, gdy wykonują nagły plusk!. Dały się też wypatrzeć szczupaki towarzyszące sumom i węgorze. To dziwne, pomyślała Hela, że tak płyną i nie boją się cienia balonu! Dostrzegła też na horyzoncie świeżą tamę bobrów, które pracowały, jak szalone. Z zamyślenia wyrwało ją znajome wołanie wilgi. Leon całkiem bez ducha dopadł gondoli i zawołał: - Ciocia żyje? Ratunek jest blisko, wszyscy w pogotowiu… Wtedy zobaczył, że ciotka sprawnie kieruje balon ku mieliźnie na rzece i nie ma problemu z wylądowaniem! - Martwiliście się? Czemu? Przecież krzyczałam, że skończyłam kurs pilotażu balonu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz