30 kwietnia, 2019

Bajka kocia odnaleziona w fotelu (Kocie bajki 2.)


Wszystkiemu była winna wróżka Niu. Namieszała w głowie albo raczej w nogach- fotelowi w kwiatki. Był dotąd całkiem spokojny. Innym mieszkańcom pokoju kazał mówić do siebie Foróż, tak z francuska, żeby było elegancko i dystyngowanie, ale to było jego jedyne szaleństwo.

Niu znalazła go w małej pracowni mistrza Tapi. Zachwyciły ją od razu opływowe linie, niewysokie nóżki, ale przede wszystkim delikatne kwiatki, które wygodnie rozsiadły się na powierzchni tkaniny. Wiedziała, gdzie będzie pasował najlepiej. Mistrz Tapi dostarczył fotel jeszcze tego samego dnia i ustawił we wskazanym pokoju. A był to pokój skarbów wróżki Niu.

Stale coś niezwykłego się tam działo. A to motyle przylatywały po kolory, a to pszczoły szukały sposobów, by uczynić miód diamentowo-bursztynowym, to znów niezapominajki wpadały z chichotem po błękit, który pod koniec lata tracił moc lub narcyzy po nowe naszyjniki. Zawsze było gwarno, wesoło i kolorowo. 

Wszystko zmieniło się w pewien poniedziałek, kiedy Niu wróciła do domu z kotem swojej znajomej z Ciasteczkowej Wyspy. Malina wyjechała na Archipelag Smaków i dlatego jej Fopa załapał się na turnus wczasowy do Niu. Odtąd nic nie było już takie jak dawniej w tym domu. 

Uwagę kota od razu przyciągnął Foróż. Niepewnie, napięty jak łuk, zaczął przechadzać się obok fotela. Zatrzymywał się, wąchał kwiaty, niespodziewanie odwrócił głowę w bok, wyciągnął łapkę uzbrojoną w całkiem pokaźnie pazurki i drapnął bok fotela z całej siły. Rozległo się –Ooooj!- w wykonaniu fotela i Yyyyy? – w wykonaniu kota.
-Co robisz? Odejdź! Zaciągasz mi nitki!- pokrzykiwał Foróż.
- No wiesz, a któż to rozkłada kolczaste kwiaty na siedzisku? Muszę je zrzucić, bo pora na popołudniową drzemkę. 

Fotel zaczął podskakiwać ze śmiechu. No tak, nie wskakuj tu, pokłujesz się kolcami- szydził z kota. Jednak Fopa postanowił zaryzykować. Wyprężył się i poszybował… zacisnął oczy i pyszczek, by znieść to, co nastąpi… a tu nic, mięciutko, zacisznie, pachnąco… Do końca dnia wylegiwał się na fotelu, jakby co najmniej miał do tego prawo. Fotel zaczął kichać, bo sierść łaskotała bezlitośnie. Poskarżył się więc wróżce Niu i poprosił, by sprawiła kotu inny fotel. Ona zaś w odpowiedzi zawirowała, zaśpiewała coś, wykonała kilka tanecznych figur i po wszystkim. Fotel patrzył zdziwiony, bo nic się nie stało. 

-Poczekaj, aż Fopa zaśnie, wtedy zobaczysz- zaśmiała się Niu i już jej nie było. 

Kot pojawił się o zmierzchu. Zwinął się w kłębek i fotel mógłby przysiąc, że po chwili już chrapał. Nic się nie działo. Jak zwykle futrzak wyciągnął łapy, a pazurkami zaczepił je o kwiatową gałązkę. Wtedy coś zaszumiało, jak nagle włączony odkurzacz. Foróż poczuł, że pęd powietrza wypycha go w górę! Kot stanął na dwóch łapkach i przechylając się na boki, jak akrobata, sterował lotem. Lotem? Jakim lotem, do stu uszaków pluszowych! Fotel był w szoku.
Nagle skręcili gwałtownie w jakieś zarośla. Między kępami traw coś się poruszyło. Kot rozpoczął pogoń. Na odrzutowym fotelu, oczywiście. Po chwili zawrócili gwałtownie i zagrodzili drogę uciekinierce- małej myszce. O nie! Nie będzie tu mowy o zjadaniu kogokolwiek. To szczęśliwa bajka:) Fopa zagrał myszy na nosie, odtańczył kaczuszki i zaintonował: 
-Malutka mycha, przed kotem czmycha!

I znów zagrał na nosie. Mysz wywiesiła kieszonkową, białą flagę i zasmucona przegraną poczłapała do norki. 

Wieczorem wróciła Niu. –Podobało się? – krzyknęła nie wiadomo do kogo. –Nie podobało… odkrzyknął fotel. Cały bok mam upaprany trawą. –Co takiego? Zdziwiła się wróżka. -Skąd trawa w domu. –W domu? To przez te dzikie podróże ze śpiącym kotem! –Coś wymyślasz, Foróż! Zaczarowałam tylko kota! 

Mimo zapewnień wróżki, szalone podróże w marzeniach sennych kota trwały w najlepsze. A to ścigali się z żabą, która oczywiście była druga na mecie i zasłużyła na kocią pieśń zwycięstwa: 
-Żabka za kotem daleko, rech-rech!- Znowu przegrała, ależ to pech! 

To znowu pokonali tor przeszkód z Reksem i po przybyciu na metę odśpiewali mu chórem: 
-Reks, jak wygrać, kombinuje, ale na mecie kot triumfuje! 

Zdarzało się, że szybowali w obłokach w ślad za jaskółkami i oczywiście zawsze ich kółka były najwyższe i najdoskonalsze, a kotek rapował: 
-Hej jaskółka! Słabe kręcisz kółka! 

Trzeba przyznać, że po kilku szalonych wyścigach Foróż już tak nie protestował. Nawet dało się zauważyć, że niecierpliwie czeka na kocie, senne podróże po zwycięstwo.

Nic jednak nie trwa wiecznie. Niespodziewanie, wcześniej wróciła wróżka. Bez słowa wzięła kota na kolana, lekko machnęła ręką i pazurki zwierzaka skróciły się tak, żeby nie mógł już wczepiać ich w fotel i zabierać go na wyprawy. Potem surowo stwierdziła: -wszyscy się skarżą, że im dokuczacie, że Fopa jest niemiły i naśmiewa się z nich. -Koniec z tym! 

-Jak to? -wyjąkał Foróż. -To oni naprawdę się z nami ścigali? Myślałem, że to hologramy! 
-Oj Foróż, jak Ty nic nie rozumiesz… -westchnęła wróżka Niu. -Od jutra zaczynasz naukę w mojej szkole. Kot zachichotał, a wróżka dodała: -I ty, kocie-też! 
-Miauuuuuuuu!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz