29 października, 2021

Bajka smoczego letniska (Smocze bajki 12.)


Wakacyjną Smoczą Wyspę można było wziąć za bezludną. Trzeba było się dobrze przyjrzeć, żeby wśród lesistych wzgórz wypatrzeć smocze domy porozwieszane na wspaniałych drzewach. Wszyscy wybrali sobie zaciszne miejsca z dala od innych, bo każdy chciał spokojnie wypocząć. Tymon zamieszkał na wielkiej sośnie. Jedynie pod wieczór schodził do Gadającej Doliny na wieczorne opowieści. Po drodze spotykał zwykle Antoniego, Gromusia i Sebastiana, którzy stali się nierozłącznymi przyjaciółmi.

Z najmłodszymi smokami dokazywał Fabian, młodszy braciszek Seby, który całkiem niedawno wraz z rodzicami przybył na Wakacyjną Wyspę. Mieli wprawdzie tylko odebrać Sebastiana, ale spokój tego miejsca tak ich urzekł, że postanowili właśnie tu spędzić swoje wakacje. Ta decyzja uszczęśliwiła wszystkich.

Pewnego dnia, gdy Tymon siedział sobie spokojnie przed swoim domkiem i gawędził niespiesznie z salamandrą Gienią o cukierniczych, magicznych zaklęciach, których potrzebowali, żeby przyrządzić sobie jakiś deser. Wtedy nadbiegła smoczyca Malina i sapiąc niemiłosiernie, obwieściła, że właśnie przyleciał baalot z Ziemi a w nim jakieś tajemnicze paczki zaadresowane do Smofesora.

-Skoro do Smofesora, to czemu przybiegłaś do mnie? I dlaczego nie używasz skrzydeł, dziewczyno, strasznie się zasapałaś.

-No bo my z dziewczynami postanowiłyśmy chodzić piechotą, żeby poprawić kondycję przed walkami… i, no… tego…

-No mówże wreszcie…. – niecierpliwił się Tymon.

- No bo Smofesor boi się otwierać te paczki… Twierdzi, że nic nie zamawiał.

Tymon i Malina poczłapali więc do Zagajnika Trzech Zagadek i już z daleka dostrzegli wielkie zgromadzenie. Jednak zanim dotarli do gondoli baalotu, usłyszeli Sebastiana, który próbował przekrzyczeć smoki, ale bez skutku, bo te z emocji ryczały i co rusz, zionęły ogniem.

Tymon przecisnął się ku Smofesorowi. Tuż za nim podążały Malina, Niuńka i Lilka, która niosła na grzbiecie zadowolonego Fabisia i co rusz podfruwała, żeby zrobić maluchowi przyjemność.

Podróżny obejrzał paczki i pochylił się, żeby wysłuchać, co mówi Sebastian. Z każdym słowem chłopca, smoczy pysk rozjaśniał coraz szerszy uśmiech. Wreszcie wzbił się ekspresowo w powietrze i ryknął:

-Dość tego zamieszania! Dostaliśmy prezent z Kwiatowej Wyspy. Każdy otrzyma kolorową huśtawkę i zapas królewskich deserów! Za chwilę Tobiasz, Anatol i Kuksi rozdadzą wszystkim paczki. Proszę się nie tłoczyć, dla każdego wystarczy.

Gdy już wszyscy odfrunęli z pakunkami, przybyła Wróżka Tysiąca Emocji i rozpyliła nad wyspą same cudowne uczucia. Z różnych stron dało się słyszeć pomruki absolutnego zadowolenia i radosne chichoty.

Nawet starszyzna smoczego rodu: Smofesor, Chlapacy, Człapuś Złoty Smok i Strachuś bujali się na swoich huśtawkach z pucharkami kremu bezowego.

To były niezapomniane wakacje, smoki i ludzie naprawdę się zaprzyjaźnili i przyrzekli sobie, że każdego roku będą przyjeżdżać na lato właśnie tu, na Smoczą Wakacyjną Wyspę!

Bajka smoczej podróży (Smocze bajki 11.)


Cała Smocza Wyspa brzęczała, błyszczała jęzorami ognia i aż drżała od galopów jej najmłodszych mieszkańców. Smofesor sam nie radził sobie z tą rozbrykaną gromadką, więc Kolorowa Królowa przysłała mu do pomocy słynnego podróżnika – smoka Tymona, który znał tysiące ciekawych historii i zabawy z najodleglejszych Archipelagów Szafirowego Jeziora. Był także miłośnikiem książek. Gdy dowiedział się, że będzie współpracował ze słynnym Smofesorem i pomoże w nauczaniu Antka - nowego smoka bibliotecznego, nie wahał się ani chwili. Spakował do podróżnej torby, podręczny zestaw do transportu członków dalekich wypraw, lornetkę, kilka ksiąg i nie zwlekając, wyruszył.

I tu właśnie rozpoczyna się nowa smocza historia.

Tymon bardzo szybko zaprzyjaźnił się ze wszystkimi mieszkańcami Smoczego Drzewa, ba, nawet całej wyspy. Wełnianki wprost za nim przepadały. Gdy nadchodził zmierzch, wszyscy gromadzili się na polance przy kardikowym zagajniku i słuchali opowieści Tymona o niezwykłych światach i zwyczajach ich mieszkańców. Najmłodsze smoki uwielbiały opowieści o ludzkich wakacjach. Smoczy podróżnik niezliczoną ilość razy musiał opowiadać o planowaniu wypraw, pakowaniu, wyjazdach nad morze, w góry, nad jeziora i na pustynie. Smoki były pewne, że to tylko zwykłe bajki, ale wszystko się zmieniło wraz z pojawieniem się na Smoczej Wyspie Sebastiana zwanego Sebą.

Ten niezwykły Ziemianin przybył na wycieczkę nad Smoczą Wyspę i zawołał do latających, małych smoków:

-Hej, chłopaki, zabierzcie mnie ze sobą, tak bym chciał poznać waszą wyspę. Proszę! Smobas, który nosił teraz dorosłe imię Tobiasz, pokręcił przecząco głową, ale gdy odleciał, ni stąd, ni zowąd pojawili się Antek i Gromuś – smok burzowy.

-Wskakuj, wrzasnął Antek, więc Seba nie namyślając się ani przez chwilę, przeskoczył burtę gondoli i zniknął na smoczym grzbiecie wśród ognistych smug tańczących smoczyc.

Co to się działo! Szafirnet dudnił, a pocztowe gołębie lądowały jeden po drugim. Kolorowa Królowa na prośbę ludzi poleciła zorganizować ekipę poszukiwawczą, więc kto żyw szukał zaginionego Sebastiana. Antek i Gromuś początkowo mieli ubaw, ale gdy zobaczyli, że wszyscy się martwią, opowiedzieli co i jak Tymonowi i Smofesorowi. To, co usłyszeli, nie było miłe. Po jakimś czasie, Kolorowa Królowa przysłała wiadomość, że w ramach przeprosin zaprosiła na swój dwór rodziców Sebastiana i jego małego braciszka, więc na czas ich wizyty, Seba może pozostać na Smoczej Wyspie.

Ta wiadomość spowodowała wybuch entuzjazmu. Małe smoki szalały z radości. Nigdy nie przebywał u nich na dłużej taki mały Ziemianin! Były bardzo ciekawe, czego się dowiedzą o ludzkim świecie.

Już pierwszego wieczoru smoki i wełnianki zasypały Sebastiana pytaniami. Chciały wiedzieć, czy ludzie naprawdę wyjeżdżali kiedyś na wakacje. Sebastian zdziwił się.

-Jak to wyjeżdżali! Przecież cały czas wyjeżdżają! Ja z rodzicami i z Fabianem też wyjeżdżamy na wakacje! Latem i zimą! I to było wyznanie, które pociągnęło lawinę! Smoczki zapragnęły wakacji! Natychmiast! Tak jak ludzie!

Tymon zwołał smoczą starszyznę i zaprosił na naradę Sebastiana. Długo się naradzali. Przyglądali się planom smoka podróżnika, słuchali Seby, który opowiadał i pokazywał jakieś obrazki w ziemskim Internecie, a smoki kiwały głowami i co jakiś czas wysyłały gołębie do Kolorowej Królowej.

Kolejnego dnia zapadła decyzja. Królowa podarowała smokom Wakacyjną Wyspę! Początkowo wszyscy mieli się tam udać archipelavią, ale Sebastian podpowiedział, że przecież mają skrzydła, więc mogą polecieć. Będą mogli podziwiać bajeczne widoki.

Tak się też stało. Tymon spakował torbę podróżną, w której zasiadły też najmłodsze smoczki. Wykorzystał też swój podręczny zestaw do transportu członków dalekich wypraw. Zmieścił na nim wszystkie smocze domki. Leciał tak żwawo, jakby bagaże, które dźwigał były zrobione z gołębiego puchu. Towarzyszyły mu zachwycone wyprawą smoczyce i cały korowód mieszkańców Smoczego Drzewa.

Tylko wełnianki zdecydowały się na podróż archipelavią, więc były na miejscu długo przed smokami i zdążyły wybrać sobie najlepszą trawiastą łączkę blisko cienistego zagajnika, groty skalnej i kryształowego źródełka.