08 lutego, 2024
Bajka na stoku (Zimowe bajki 7.)
06 stycznia, 2024
Bajka w słoju z piernikami (Ciasteczkowe bajki 13.)
Tegoroczny Festiwal „Mniam” – to jest coś! A właściwie COŚ! Wszystkie światy już o nim wiedzą! Zapytacie - czemu? Otóż, odpowiedź jest niesamowita! Wyobraźcie sobie, że Wróżka Tysiąca Emocji i Mistrz Milander Śmietanko zaprosili do pracy w komisji konkursowej nowych jurorów, którymi są wyłącznie dzieci! Magiczne wypieki oceniają:
Natusia, Nella, Klarcia, Pączuś, Niunia, a
także Liluś.
- Może damy wszystkim nagrody? – zaproponował smok Pączuś, który spróbował już wszystkich
pyszności i niczego nie miał dosyć.
-
Ktoś musi wygrać! Mieszkańcy światów będą testować najlepszy przepis przez cały
rok. Nikt nie zapamięta wszystkich
receptur ani nie zdoła upiec tylu
pyszności! - martwiła się Niunia.
-
Więc niech każdy piecze, co zechce, co lubi! Każdy ma przecież inny gust! – przekonywała
Natusia, a Liluś potakiwał z przekonaniem.
Tej dyskusji przysłuchiwały się z uwagą
lukrowane pierniczki, oczekujące na werdykt w wielkim, szklanym słoju.
-
Czarno to widzę… - westchnął renifer Rudi.
-
Oj tak, oj tak… wtórował mu pomarańczowy dzwoneczek.
-
Żebyśmy tyko nie wygrali. Zaraz będą nas obwozić, pokazywać, wąchać, ale na
pewno nie zawieszą na żadnej pachnącej choince w uroczym domu… - martwiła się lukrowana
choinka.
-
Mam pomysł! – krzyknął mały jelonek. Zawołajmy tę najmniejszą dziewczynkę i poprośmy,
żeby nas wszystkich uwolniła i zawiesiła na choince w swoim domu! Przecież nikt
właściwie nie pytał, czy chcemy na jakiś konkurs…
-
Tak! Tak zróbmy! Świetnie! – przekrzykiwały się pierniczki. Natychmiast spytajmy, czy jest wróżką! Zróbmy to! Ten zgiełk ucichł na słowa Natusi:
- Sprawdźmy, które słodkości ludzie zechcą wziąć do domów. Zwyciężą te, które znikną
najszybciej! Co wy na to?
-
To świetny plan! – przytaknęli ochoczo wszyscy - i jurorzy, i pierniczki.
Nella
i Liluś napisali wielkie ogłoszenie z postanowieniem jurorów i umieścili je na
tle rozgwieżdżonego nieba.
Wtedy
właśnie niezauważona przez nikogo Klarcia podeszła do wielkiego, wspaniałego słoja z piernikami, które
nęciły ją od samego początku Festiwalu "Mniam" zapachem i kolorami.
-
Cześć! - powiedziała. Jesteście cudowne, ja też chciałabym was natychmiast zabrać do domu…
Mam piękną choinkę, na której mogłybyście zamieszkać…
- No my bardzo chętnie! – krzyknęła śnieżnobiała gwiazdka - ale nasz słój może otworzyć tylko wróżka! Czy ty nią jesteś?
-
Ja nie…
-
Jak to nie? – zdumiał się Pączuś. Przecież masz skrzydła i tak dalej…
-
Ja? Skrzydła? I tak dalej… - jąkała się Klarcia, kątem oka zerkała zdumiona na
swój cień drżący na śniegu i naprawdę, ale to na n-a-p-r-a-w-d-ę widziała zarys
wróżkowych skrzydeł. Powoli zakręciła się, podskoczyła… i poczuła, że się unosi!
Zachwycona zerknęła w dół. Ujrzała machające
do niej wróżki. Były wszystkie!
-
To prezent na Gwiazdkę! – zawołała wróżka Niu! Możesz teraz otworzyć zaczarowany słój z
piernikami!
Klarcia
wzniosła rękę tak samo jak Nella i poczuła w niej własną, cudowną różdżkę. Machnęła
w górę i w dół. Słój otworzył się cichutko a całą Ciasteczkową Wyspę otulił słodki,
piernikowy zapach. Nie muszę dodawać, że
był to zapach zwycięskich słodyczy. Festiwal „Mniam” jeszcze nigdy nie
zanotował takiego popytu na jeden wypiek. W tym roku wszystkie choinki
i gwiazdkowe chatki wszystkich światów roziskrzyły się pierniczkową radością.
A Klarcia, Natusia, Nella, Niunia, Pączuś i Liluś… Ale to już całkiem inna historia:)
10 października, 2023
Bajka tajemnic Domku Marzeń (Smocze bajki 13.)
Wróżka Nella miała pełne ręce
roboty. Właśnie wczoraj otrzymała od Kolorowej Królowej swoją magiczną różdżkę!
Tak! Cały wieczór tańczyła ze wszystkimi sławnymi wróżkami na leśnej
polanie pod błyszczącymi chmurkami cudownych świetlików! Ach! To było magiczne!
E - Wróżka zdradziła jej wiele sekretów skutecznego rzucania zaklęć. Inne wróżki
też były bardzo miłe.
- Życie wróżki jest naprawdę dla
mnie! – myślała Nella.
Z samego rana okazało się, że nie
znała całej prawdy. Obudziło ją nagłe i natarczywe pukanie do okna. To wilga Leon
dobijał się z jakąś depeszą w dziobku.
- Wstawaj! Masz pierwsze zadanie!
I to nie byle jakie! Natychmiast musisz wyruszyć na Wyspę Marzeń w Smoczym Archipelagu!
Oto depesza!
- Zadanie? Serio? Dla mnie?
- Ojoj… - zniecierpliwił się Leon.
Nie gadaj tyle. Zrzucił list na sekretarzyk i odleciał.
Nella otworzyła kopertę i przeczyta:
Droga Nellu!
Oto pierwsze wróżkowe zadanie
dla Ciebie. Udaj się na Wyspę Marzeń w Smoczym Archipelagu. Podobno przy domku Królika
Maksia pojawił się jakiś nieznany smok, więc zapanował zupełny chaos. Sprawdź, co
się tam dzieje, porozmawiaj z tym smokiem i natychmiast, gdy rozwiążesz
problem, wyślij do mnie depeszę z informacją. Żółtobrzuszek czeka na nią obok
króliczego Domku Marzeń.
Liczę na Ciebie, Kolorowa
Królowa
Nella spakowała różdżkę i
magiczny pyłek do plecaka, chwyciła podróżny klucz… i już miała otworzyć drzwi
do Wyspy Marzeń, gdy nagle w jej pokoju pojawiła się Mama z Klarcią.
- Nellu, musisz dziś zaopiekować się
siostrą. Dbaj o nią. Wrócę najszybciej, jak się da!
Mama nie dała nawet szansy na wyjaśnienia,
że to absolutnie niemożliwe... Po prostu wyszła.
- Jestem dobrą siostrą! – Pomyślała
na głos Nella. Chwyciła Klarę za rękę i po
chwili stały już pod drzwiami Maksia.
- Królik wyraźnie na nie czekał,
bo natychmiast rozległ się cichy dźwięk dzwoneczka i drzwi otworzyły się
szeroko. Dziewczynki pokonały 123 stopnie (zupełnie jak królewna Apolejka) i po
chwili witały się z Królikiem. Ten bez zbędnych ceregieli poprowadził je do
małego okienka na tyłach domku i wskazał ręką na wielki konar, na którym
siedział dziwny smok i rozglądał się niepewnie po okolicy.
- Królik nadmienił, że z jego
powodu wszystko stanęło na głowie. Żaba siedzi na ławce przed domem razem z
Lisem, bo boją się hasać w zaroślach. Żółw też nie wyleguje się nad jeziorkiem,
tylko dzielnie trzyma wartę. Żółtobrzuszki tak drżą ze strachu, że aż całe
drzewo Domku Marzeń wibruje. Nawet marchewki w skrzyni przestały plotkować,
żeby nie zwracać na siebie uwagi. Jedynie Myszka Sza buja się beztrosko w
hamaku, a Kot Czaruś czyta sobie spokojnie i uśmiecha się, jakby coś wiedział.
Jako że był dzień Tęczowej
Herbatki, Królik przywołał Imbryk, który wypełnił ich filiżanki cudownym
naparem. Klarcia natychmiast chwyciła Imbryk za ucho i bujała się na nim jak na
huśtawce. Imbryk fukał niezadowolony, ale ani Królik, ani Nella nie mieli teraz
czasu, by go ratować.
Debiutująca Wróżka wzmocniona
magiczną herbatką rozwinęła swoje skrzydełka, powtórzyła zaklęcie uczące
rozumienia smoczej mowy i wyfrunęła przez okno. Zbliżyła się do smoka i
zaczęła:
- Masz piękne skrzydła. Większe od
moich! Co tu robisz?
- Witaj, jestem Smoczycą.
Przyleciałam tu z Ziemi. Myślałam, że znajdę inne smoki, ale widzę tylko żaby, żółwie,
ptaki i wielkiego królika. No i zupełnie obojętnego kota. Nikt tu nie chce ze
mną rozmawiać. Chyba mnie nie lubią. Mówię do nich, a oni uciekają albo trzęsą
się tak, że nic nie mogą powiedzieć. Czy ja naprawdę tak strasznie wyglądam? Na
Ziemi wszyscy za mną przepadali…
- Ach! - wykrzyknęła Nella. Zatem
nikt Cię tu po prostu nie rozumie! Więc wszystko jasne. Natychmiast machnęła
trzy razy swoją różdżką w kierunku Smoka, a potem urządziła sobie rajd od jednego
mieszkańca Wyspy Marzeń do drugiego. Wszędzie rozpylała magiczny pyłek
poliglotów zapewniający rozumienie istot ze wszystkich wszechświatów. Po kilku
minutach problem był rozwiązany. Smok siedział na ławeczce obok Lisa i Żaby przed
króliczym Domkiem Marzeń, a wokół niego tłoczyli się mieszkańcy wyspy. Wszyscy
chcieli poznać historię niezwykłego gościa. Okazało się, że przybrał smocze
imię Smokot i dzięki mapie Kota Czarusia i Myszki Szy zaraz wyruszy na Smoczą
Wyspę.
W międzyczasie Klarcia wdrapała
się Smokotowi na kolana, wspięła się na paluszki coś wyszeptała mu do ucha.
Smokot z kolei szepnął coś do Nelli, ta skinęła głową i wtedy zaszumiały
wielkie skrzydła! Smokot okrążył trzy razy Domek Marzeń z Klarą na grzbiecie.
Potem posadził ją delikatnie na ławeczce obok drzwi, zaryczał na pożegnanie i
odleciał.
Teraz rozległy się brawa i wiwaty
na cześć wróżki Nelli. Wszyscy ściskali się, popijali tęczową herbatkę z miodem
od pracowitych pszczółek, a Pani Sowa spisywała ostatnie wydarzenia w Wielkiej
Kronice Wyspy Marzeń. Nella kłaniała się wszystkim grzecznie i dziękowała, a w ręku
trzymała już list do Królowej.
Szanowna Kolorowa Królowo!
Zadanie wykonane! Magiczny pyłek
poliglotów rozwiązał problem. Po prostu nikt tu nie znał smoczego języka! Ach,
jak cudownie jest być wróżką i pomagać innym! Dziękuję za moje pierwsze
zadanie!
Przesyłam ukłony, wróżka Nella
PS
Klarcia też pragnie być wróżką,
czy mogę ją zabierać na nasze spotkania? Mama by się ucieszyła:)
04 stycznia, 2023
Bajka w piernikowej chatce (Ciasteczkowe bajki 12.)
14 listopada, 2022
Bajka gąsienicy Kari (Misiowe bajki 7.)
- Uwaga! Uwaga! Pociąg Gąsienicowy wjeżdża na stację! -
Podróżni! – Szykować się! -wrzeszczy na cały dom Kari. Jej kolorowe łapki
przebierają najszybciej, jak mogą.
-Tia! – odkrzykuje radośnie Panna-Dziewczynka i
zajmuje szybciutko miejsce gdzieś między fioletowym, a czerwonym. Oczywiście, musi też
wsiadać miś Chrapuś, pajacyk Senek i ma się rozumieć Kocurka. Ale Kocurki nie
ma! Nie ma i nie ma! Kari postanawia więc ruszać bez niej. Daje sygnał i wolniutko
rusza z miejsca, a potem coraz szybciej robi kilka tras wokół domu, aż do
momentu, gdy Nati zainteresowana czymś, co dostrzegła po drodze, wyskakuje z
pędzącej gąsienicy i rozpoczyna nową zabawę.
- Kiedy przychodzi czas na jedzonko, Nati niesie w misiowej
miseczce na przykład owoce. Wtedy Kari natychmiast pierwsza dopada do
czerwonego stoliczka i kładzie na nim grzecznie pyszczek. Czeka, ale rzadko
udaje jej się to czekanie.
- Skubnę tylko troszeczkę… dwie borówki, kawałeczek
mango… przecież muszę mieć siłę na te podróże… - usprawiedliwia się przed samą
sobą. Ale nie musi! Nati uwielbia jeść ze swoimi zabawkami, to takie misiowe!
Czytanie bajek też jest misiowe, najbardziej na
świecie. Tej przyjemności nie opuszcza nikt. Natusia wybiera książeczki, sadowi
się na kolanach babci, a wszystkie zabawki tłoczą się, żeby dobrze widzieć obrazki.
Jest taki gwar, śmiechy i piski, że musi paść pierwsze słowo, żeby się wszyscy
uciszyli. Kari wieczorem przysięga, że gdy babcia czyta, ona widzi, jak słowa
zamieniają się w kolorowe obrazki i płyną niczym chmurki po niebie w pogodny
dzień. Jest jasne jak słońce, że każda chmurka paraduje przed Natalią i przed
gąsienicą też, przeczcież, oczywiście…
Dziś z samego rana wybuchła nowa awanturka. Kari
przechwalała się jak co dzień:
- A wczoraj, to w czasie przejażdżki odkryłyśmy z Nati kryjówkę Pani Kotki! O tam! Za zasłoną!
- Chyba zmyślasz - zawołał dywanik - przecież Pani
Kotka ma swój domek w rogu pokoju, nie musi szukać kryjówek.
- No chyba że przed tobą - zawołała wesoło piłka
Mania.
- Nie jesteś, Kari, najważniejsza! – przekrzykują się puzzle.
- My też jesteśmy ważne! I my! I my! – wołają
układanki, pluszaki i kredki. Ale Kari się nie przejmuje i nie słucha ich. Po
prostu wie swoje i już!
Wieczorem, gdy cały świat ziewa i czeka na słodkie sny, a potem razem z nimi zasypia
bezpiecznie w łóżeczku, gąsienica przywołuje Panią Kotkę. Uwielbia słuchać jej
cichego mruczenia. Czasem nawet przeprasza za codzienne przechwałki…
Pani Kotka tylko się uśmiecha, zna przecież
dobre serce Kari. Więc w absolutnej zgodzie układają się wygodnie w fotelu i
czekają na następny, niezwykły, Nataliowy dzień.
16 października, 2022
Bajka Pogodnego Miasteczka (Pogodowe bajki 9.)
08 czerwca, 2022
Bajka truskawkowa (Owocowe bajki 7.)
18 maja, 2022
Bajka czereśniowa (Owocowe bajki 6.)
To było coś, czego jeszcze nie było! Nigdy! Nigdy – w Czereśniowej Spiżarni! Właściwie jak zawsze zaczęło się od nieustannego marudzenia Pani Kotki, która pomiaukiwała, mruczała głośno jak lew i nic nie chciała mówić. Pan Schowek był już bardzo zniecierpliwiony, gdy niespodziewanie odezwał się słój z Eliksirem Młodości:
- Muszę przyznać, że mam takie samo zdanie jak Pani Kotka…
- I ja też! I ja! I ja! Zaczęli się wszyscy przekrzykiwać.
- Nic z tego nie rozumiem. O co Wam chodzi – prawie wykrzyknął Pan
Schowek.
- Mówcie po kolei. Najpierw Pan Eliksir, proszę!
- No bo… no bo ja… no….
- Ojoj! -wykrzyknęła Pani Cytrynka. - To już ja powiem! Strasznie tu u
nas… tak samo. To znaczy... chyba... nudno! Stale te konfitury i soki, i marmolady… A
my byśmy chcieli jak gwiazdy! Jakiś pokaz mody, premierę czegoś albo chociaż
przedstawienie…
Gdy Pani Cytrynka kończyła mówić, coś zaszumiało i jakby poturlało się. Za plecami Pana Schowka otworzył się magiczny portal, w którym coś zachichotało! Wszyscy odwrócili się jak na komendę i ujrzeli niezwykle kolorowych i radosnych gości wpadających wprost na środek Czereśniowej Spiżarni. Zanim ktokolwiek otworzył usta, by o coś zapytać, rozległ się radosny chórek:
To my - Czereśnie czerwcowe!
Bardzo modne i światowe!
Na pokaz mody Was zapraszamy,
Bo odlotowe kreacje mamy!
Z nami kolczyki założysz na uszy,
Z nami każdy kapelusz Cię wzruszy!
Zieloną sukienkę zamówisz i glany,
Na całej wyspie staniesz się znany!
Aaaaa! Iiiiiiii! Uuuu! Ach, ach!
Być modnym - to żaden strach!
Spiżarnia zamarła po prostu. Czereśnie
płynęły pod samym sufitem jak obłoczki, zdejmowały kolorowe kapelutki, machały
nimi, szeleściły zielonymi, liściastymi falbanami i filuternie puszczały oczka
do oniemiałych Spiżarnian. Nikt nie mógł oderwać wzroku od wspaniałych,
czereśniowych kolczyków i zawieszek, które błyszczały jak żywe. I jeszcze pierścienie!
Tak, czereśniowe pierścienie! Piękniejsze od drogocennych, królewskich kamieni.
Hałasy i muzyka sprawiły, że
do Czereśniowej Spiżarni zaczęli zbiegać się mieszkańcy Owocowej Wyspy i turyści.
Nie wiadomo skąd zjawili się najsłynniejsi dziennikarze ze wszystkich Archipelagów Szafirowego
Jeziora! Flesze błyskały jak fajerwerki w sylwestra!
Eliksir Młodości szepnął do Nalewki Pigwowej:
- Założę się, szanowna Sąsiadko, że Wróżka Niu i, ma się rozumieć, Wróżka Tysiąca Emocji lada
chwila do nas dołączą!
Oczywiście, Eliksir się nie
mylił. Wróżki zjawiły się po jakimś kwadransie. Natychmiast pochwyciły bajeczne, czereśniowe kolczyki i liściaste chusty, żeby pięknie wirować w tańcu.
Zabawa rozkręciła się w
najlepsze! Pan Schowek wyczarował na skwerku przed wejściem do Spiżarni wielką podłogę do
tańca, a Pani Kotka niespodziewanie przybrała pseudonim DJ Pantera i miksowała w najlepsze!
Tylko Pani
Cytrynka nie mogła się zrelaksować, bo cały czas myślała o tym, jak to możliwe,
że tylko co pomyśleli o wielkiej imprezie, a ona sama do nich przyfrunęła, wpadła,
wdarła się, wturlała i zawirowała… ta impreza… To znowu czary jakieś chyba…
Serio…
Bajka jagodowa (Owocowe bajki 5.)
Minęły dwa dni, a Pana Schowka ani
widu, ani słychu. Wszyscy martwili się, ale nikt nie narzekał, żeby nie
zapeszyć. Dopiero wczesnym rankiem trzeciego dnia wyprawa z Jagodowych Polan powróciła.
Czereśniowa Spiżarnia ożyła w jednej chwili. Wszystkie wolne miejsca zapełniły kosze
jagód i borówek. Błyszczały na nich
jeszcze krople porannej rosy, więc wyglądały jak wystrojone na bal.
O zmierzchu przybył Pan Pączuś - Królewski Cukiernik. Jednym
mały machnięciem ręki stworzył wejście do zaczarowanej królewskiej kuchni i się
zaczęło. Panny Jagodzianki i panny Borówczanki uwijały się jak pszczółki. Razem
z Mistrzem Pączusiem wyczarowały cudowne, pachnące i puszyste drożdżówki. Napełniły
wielkie butle gęstym, jagodowym sokiem, a pękate słoje - konfiturami jagodowymi.
Oczywiście, nasypały też do płóciennych woreczków suszonych owoców, bo wszyscy
wiedzą, że napar z nich jest najlepszy na bolące brzuszki.
Pani Kotka krążyła wokół magicznych drzwi i zaglądała do
środka, miaucząc dość donośnie. Martwiła się, czy aby wystarczy tych smakołyków
dla ich Czereśniowej Spiżarni! Na całej Owocowej Wyspie roznosił się bowiem zapach
słodkich, jagodowych drożdżówek, więc kolejka łasuchów wiła się jak Wisła na
równinach. Na szczęście, gdy Mistrz Pączuś ruszył ku królewskiej Kwiatowej
Wyspie – półki Czereśniowej Spiżarni zapełniły się przysmakami dnia! Natychmiast
też znikały jak kamfora z półek, zapełniając spiżarnianą kasę.
Aaaa,
cieszyli się wszyscy, teraz Pan Schowek na pewno natychmiast kupi nam wygodniejsze półki i
kosze… Ale Pan Schowek jak zwykle gdzieś się schował i nie było wiadomo nawet, czy
usłyszał, o czym marzą Spiżarnianie.
02 lutego, 2022
Bajka jabłkowa (Owocowe bajki 1.)
Królewskie
Spiżarnie były znane nie tylko na Archipelagach Szafirowego Jeziora. Chętnie
odwiedzali je Ziemianie i inni kosmici. Cudowny zapach słodkich marmoladek,
konfitur, miodu i suszonych śliwek uwielbiali wszyscy. Jednak największą popularnością
cieszyły się nisze ze świeżymi owocami. Gdy na Ziemi rządziła zima, nie brakowało
chętnych, którzy pragnęli zapachu jabłek, malin albo poziomek. Wpadali na
Spiżarnianą Wyspę z tęsknoty za agrestowym, miętowym latem.
Inaczej było z mieszkańcami Spiżarnianej Wyspy. Słodkie gruszki i dorodne jabłuszka stale miały rajskie wakacje. Opowiadały więc sobie o czarodziejskiej, ziemskiej zimie i o puszystym śniegu. Pani Śliweczka twierdziła, że nie ma nic pyszniejszego od zmrożonych, śnieżnych gwiazdeczek. Można je zajadać jak krem bezowy, gdy spadają wolniutko z nieba wprost do ust! Jabłuszko Grinn od razu postanowiło poprosić wróżkę Niu o wyczarowanie tego smakołyku. Wróżka najpierw śmiała się radośnie z tego pomysłu, ale na koniec postanowiła urządzić ciekawskim owocom pokaz.
Grinn dostało kożuszek z bezowej pianki i szal z dorodnych, dębowych liści. Znalazł się też kapelusz ze słonecznikowych kiełków, więc od razu się spociło. Gdy wielkie, szafirowe wrota Owocowej Spiżarni się uchyliły, poczuło, że bieleje jak lodowe tapety salonu z sorbetami. Otulił je chłód i nagle nie było w stanie turlać się dalej! Wróżka Niu dmuchnęła lekko i okrągłą, ciekawską buzię otoczyła mgiełka cudownych, ażurowych gwiazdek. Na delikatnej skórce Grinn śnieżynki topiły się i po chwili zamarzały, więc Jabłuszko wyglądało jak polukrowane. Miało wrażenie, że pokrywa je szklany pancerz, więc zaczęło machać szalem i wołać do wróżki:
- Już dość! Chcę wracać! Zaraz przemeldują
mnie do Spiżarni Mrożonek! Aaaaaaaaaaa!
Wróżka, jak to ona, zawirowała, zaśpiewała
i… Jabłuszko ocknęło się na swojej półce, wygodnie ułożone w mięciutkich wiórkach.
Rozejrzało się i zrozumiało, że wszyscy czekają na relację…
-Kochani! Te gwizdki są naprawdę
niejadalne! Do tego to jakieś Supergwiazdki, bo mają moc zamrażania! Ledwo udało
mi się ujść z życiem z tej lodowej zbroi, w którą mnie zakuły! Cieszmy się
swoim ciepłem i zapachami! Niech żyje Krem Bezowy! I Marmoladki! I Konfitury! i….
cała Owocowa Spiżarnia! No!
05 stycznia, 2022
Bajka cynamonowego miasteczka (Ciasteczkowe bajki 11.)
Pan Milander Śmietanko zwyczajnie miał pecha. Chciał ostatni raz przygotować swoje specjały na Festiwal Ciasteczek – „Mniam!” i odejść na zasłużoną i wyczekiwaną emeryturę. Ale nic z tego! Akurat dziś musiał się zdrzemnąć po śniadaniu! Wszystko było elegancko spakowane i sprawdzone sto razy. Właściwie to problem tkwił w tym, że było gotowe za wcześnie! Do popołudnia trzeba było czymś wypełnić kilka godzin, więc Pan Śmietanko postanowił się zdrzemnąć. Z błogiego snu wyrwały go eksplozje sztucznych ogni na niebie i wielki, błyszczący nad Ciasteczkową Wyspą, werdykt, obwieszczający kolejny sukces jego serdecznej przyjaciółki – Maliny.
Pewnie myślicie, że Mistrz był rozżalony, zły a może nawet wściekły na siebie? Nic z tych rzeczy! Na rumianej twarzy cukiernika pojawił się szczery uśmiech.
- Ach, no bardzo dobrze! Doskonale
nawet! Teraz ja wkroczę do akacji! Tak pomyślał Milander i dziarskim krokiem
ruszył ku swojemu pojazdowi. Po chwili był już przy festiwalowych stoiskach.
Najpierw pobiegł do Maliny, żeby jej pogratulować i spróbować zwycięskich przysmaków.
Oczywiście, był zachwycony, poprosił o zapakowanie kilku rurek na wynos i
pospiesznie wrócił do swojego auta. Otworzył je i jednym zgrabnym: -hokus-pokus!
– wypakował swoje wypieki na miodowe stoisko przygotowane właśnie dla niego.
-Oj, spóźniłeś się, drogi Milandrze,
krzyknęła bez troski w głosie Biaszka Babeczkowa.
-Ależ skąd, jestem w samą porę! – odkrzyknął
Milander i otworzył pudła ze swoimi wypiekami. Wyspa znieruchomiała. Cudowny
zapach cynamonu, wanilii i orzechowego lukru wypełnił nawet najmniejsze zakątki.
- Co to? – Co tak przecudnie
pachnie? Zapytała Malina i tak jak wszyscy rzuciła się ku stoisku Milandra Śmietanki.
Widok ją oczarował, a może trzeba powiedzieć: zaczarował. Ujrzała cudowne, kręte
uliczki, błyszczące dachami lukrowanych kamieniczek, radosne jak stado wełnianek
brykających po Smoczej Wyspie. Stały jak żywe. Miało się wrażenie, że w oknach
błyszczą światła, kominy snują smużki ciepłego dymu, a powietrze przepełnione
jest radosnym zapachem. Można było się przyglądać bez końca, bo niezwykłe, cynamonowe miasteczko ukazywało wciąż nowe oblicze, jak przesuwana palcem mapa
Google.
Zaczarowani cudownym widokiem Ciasteczkowianie nie zauważyli nawet królewskiego orszaku, który pojawił się nagle, nie wiadomo skąd. Para królewska pochyliła się nad zaczarowanym, cynamonowym miasteczkiem i wtedy rozległy się cichutkie szepty, a nawet chichoty. Tak! To hałasowały kamieniczki! Popychały się, zmieniały bieg uliczek i każda wyciągała szyję strychu, by dostrzec wszystkie cudowne wróżki z orszaku. Królową i króla widziały w całym malachitowym majestacie.
04 stycznia, 2022
Bajka nadziewanych rurek (Ciasteczkowe bajki 10.)
Na Ciasteczkowej
Wyspie panował istny galimatias. Wszyscy pędzili z pakunkami, rozglądali się,
czy nie są czasami śledzeni, a nawet latali na inne archipelagi po zakupy,
żeby tylko nikt nie odkrył, jaki smakołyk mają zamiar przygotować na Festiwal
Ciasteczek – „Mniam!”.
Malina zupełnie nie miała
pomysłu, co upiec. Wszystko już było!
- Chyba w tym roku dam sobie
spokój. Już mam przecież ostanie trzy „Złote Puchary Mniam, Mniam”. Trzeba
dać szansę innym… - głośno myślała.
- Co takiego? - zadrżała Pani
Kotka! - Co to, to nie! Absolutnie –
Nie! I Nie!
Pewnie dziwi
Was oburzenie Kocurki, która rzadko jada słodycze. Otóż, niesłusznie. Od słynnej
„błękitnej zimy”, kiedy to nadmiar słodyczy okazał się zabójczy dla żołądków
Ciasteczkowian, Kolorowa Królowa zdecydowała,
że każdy „Puchar Mniam, Mniam” będzie wypełniony dla równowagi pachnącą,
smakowitą szyneczką. Pani Kotka wiedziała o tym doskonale! To właśnie ona
dostawała przecież zawartość pucharów wygrywanych przez Malinę. I nagle miałaby
to wszystko stracić? Zrezygnować bez walki? Nigdy!
Natychmiast jak szalona rozpoczęła akcję ratunkową - „Inspiracja”. Wyskoczyła na środek kuchni i rozpoczęła pantomimiczny
popis! Pani Kuchnia zamarła ze zdziwienia. Nawet Malina po chwili zaczęła bacznie
obserwować Kotkę.
- O Królowo! Z Kocurką niedobrze!
Strasznie się miota! Może to grypa… - martwiła się.
- Albo - co gorsza – dorzucił Pan
Piekarnik – jakaś wirussss… - ostanie słowo wysyczał, ze strachu, żeby nie obudzić
Licha.
- Co Wy, jaki wirus, jaka grypa, toż
to INSPIRACJA!
- Widzę, że pora na magiczną
mąkę. – zawyrokowała Pani Torebka i zdmuchnęła nieco białego pyłu na Kocurkę…
Wtedy rozległo się donośne: - Co
za głąby, nie znają się na sztuce, czy coś…
Wszyscy wstrzymali oddech, a
Malina rozpromieniła się absolutnie! - O, moja Pani Kotka znów mówi!
- Znów! Ja zawsze mówię! Tylko wy
nic bez czarów nie pojmujecie. A ja przecież Was rozumiem… wreszcie widać, kto
tu jest wyjątkowy i genialny…
- Tak, zgoda, jesteś genialna. –
ucięła te przechwałki Malina. A co właściwie chcesz nam powiedzieć?
- Ja mam pomysł… Doskonały! Szybko
wskoczyła na oparcie wiklinowego fotela i zaczęła coś szeptać do ucha Maliny.
Wiadomo, tajemnica musiała być.
Już po chwili Pani Kuchnia
wirowała cudownie jak kłębek włóczki utkany z trawiastej mgiełki i złocistych, polnych,
pachnących kwiatów. Dało się też bez wątpienia wyczuć nutę morską i wyraźny akcent warzywny. Nie minęła godzinka i
pudła smakołyków na Festiwal Ciasteczek –
„Mniam!” stały gotowe do podróży.
Stoisko Maliny zawsze było
oblegane, ale tego roku rozgrzało Ciasteczkowian do czerwoności mimo zimy. Przed
oczami degustatorów pyszniły się cudowne stosiki złotych i zielonych
NADZIEWANYCH RUREK!
- Ale dlaczego są zielone? –
zastanawiali się Państwo Rogalikowie.
- A cóż w tym dziwnego? –
oburzała się Pani Babeczkowa – ja od lat robię zielony makaron z orzeszkami pistacjowymi…
- Ależ moja droga, toż to
festiwal ciasteczek!
Te komentarze przerwało nadejście
Królewskiego Cukiernika – Pana Pączusia. Stoisko Maliny było ostanie, więc wolno
sięgnął najpierw po złocistą, nadziewaną rurkę… Zapadła cisza.
Pani Babeczkowa jęknęła: - Oj,
coś ma nietęgą minę… Tak, ja wygram! Ja dziś wygram! Na pewno! Malina nie dała
rady! Zwykłe rurki… też mi coś…
Wtedy Mistrz Pączuś podniósł do
ust zieloną rureczkę… Nie wiedzieć skąd, wystrzeliły pod niebo sztuczne ognie!
Złote iskry ozłociły stoisko Maliny.
- Nie! No za co? Za rurki?! –
wykrzykiwała pani Babeczkowa, a jej łzy spadały na ziemię jak szklane
paciorki.
W tej właśnie chwili na niebie ukazał
się werdykt: „Złoty Puchar Mniam, Mniam za cudowne połączenie słodkiego
ze słonym, pikantnego z łagodnym, kruchego z kremowym i szmaragdowego ze złotym”.
Wszyscy rzucili się do stoiska
Maliny, by dostać po jednym z tych cudeniek. Wróżka Tysiąca Emocji od razu
zaczęła rozsnuwać błogość, zadowolenie, zachwyt i ogólne: MNIAM, MNIAM!😊
Nawet Pani Babeczkowa musiała przyznać, choć z niechęcią, że rukolowe rurki z delikatnym kremem z
łososia i piniowe z nasturcjowym nadzieniem
- to był strzał w dziesiątkę!
A wszystko to dzięki łakomstwu Pani Kotki! I już! Mniam, Mniam!
01 stycznia, 2022
Bajka smakowitych gwiazdek z nieba (Ciasteczkowe bajki 9.)
W kuchni Maliny o zmierzchu
pojawił się wieczory gość. To Niebo rozsiadło się wygodnie w wiklinowym fotelu, a jego szafirowy
płaszcz rozbłysnął milionem złotych, migoczących gwiazdek. Zrobiło się bardzo jasno i miło,
jakby wnętrze wypełniły ciepłe płomyki świec.
Malina przygotowała owocową herbatę, a do maleńkich miseczek nałożyła
słodkich konfitur z owoców mango. Cała kuchnia zasłuchała się w opowieści o nieziemskim, księżycowym dworze i najnowszym, kosmicznym pokazie mody. Wszystkich ogarnął
zachwyt, tylko Pani Waza najwyraźniej wcale nie słuchała. Wpatrywała się w migoczące złotem gwiazdki, które lśniły na szafirowym płaszczu prześlicznie
ustrojone w szale ze srebrnego księżycowego pyłu.
- Ach! - westchnęła
wreszcie, zbyt głośno, jak na taką magiczną chwilę. – Ja co dnia oglądam tylko
zupy, zupy i wciąż zupy. A mnie się marzą wesolutkie, pachnące gwiazdki wprost z nieba,
które wypełniają mnie po samą pokrywkę. Bez przerwy wiercą się, gubią złoty i srebrny pył, a zawsze
są wesołe i rozgadane, nie to, co bulgocące pomidorówki, rosoły i ogórkowe.
- Ach! Powtórzyło jak echo
Niebo. Wzruszyła mnie Pani opowieść - Pani Wazo! Zaraz coś zaradzę! Tylko
proszę już się nie martwić. Uśmiech! O uśmiech proszę! I Niebo poszeptało coś
do gwiazdek, które zachichotały i zaczęły radośnie podskakiwać. Gdy tak
tańczyły, podrygiwały i pląsały, złoty i srebrny pył popłynął wprost do wnętrza Pani
Wazy. Wtedy niebo machnęło połą swojego olbrzymiego płaszcza i kuchnię wypełnił
zapach lukru, czekolady i najpyszniejszego, miodowego ciasta. Wszyscy zobaczyli piętrzące
się w Pani Wazie lukrowane gwiazdki tak piękne i radosne, jak te prawdziwe. Tak
samo wierciły się, podskakiwały i radośnie opowiadały o magicznych mocach
Nieba.
Pani Waza wprost szalała z zachwytu. Nagadywała się z
gwiazdkami bez końca! Dostała też honorowe miejsce na samym środku stołu w magicznej
kuchni Maliny. Od tego wieczoru, była misą na smakowite gwiazdki z nieba, a nie
Wazą na zupę. Była po prostu szczęśliwa!
28 grudnia, 2021
Bajka orzechowych pierniczków (Ciasteczkowe bajki 8.)
Cukiernicy walczyli o doroczną nagrodę Malachitowego Króla – słynną „Szarfę Malachitowego Pierniczka”. Każdy pragnął ją zdobyć, bo gwarantowała całoroczne dostawy na królewską - Kwiatową Wyspę. Takie zwycięstwo zapewniało dobrobyt i sławę zwycięskiemu cukiernikowi. Oprócz Szarfy Króla, można było też zdobyć „Piernikowe Serce Bajkanii” przyznawane przez mieszkańców wszystkich Archipelagów Szafirowego Jeziora. Ta nagroda zapewniała sławę i pozycję profesorską w najlepszych ciasteczkowych akademiach Bajkanii.
Do konkursu szykowały się też jelenie królewskie - Elafus i jego żona Ceri – którzy od lat prowadzili kawiarenkę „Pod Złotym Żołędziem” dla mieszkańców bajkańskich kniei. Przez lata doskonalili swoje przepisy tak, by były nie tylko przepyszne, ale też bardzo zdrowe dla Leśnych. W tym roku wspólnie postanowili wziąć udział w pierniczkowym konkursie. Piekli kolejne blachy pierniczków z wymyślnymi składnikami, ale zawsze coś było nie tak… Pierniczki okazywały się za twarde, za miękkie, zbyt kruche albo szczypiące w język. Bywało, że bolały po nich brzuszki. Wyobraźcie sobie, że Elafus był bliski rezygnacji z konkursu. Cóż z tego, że ich lukier lśnił, jak gwiazdka z nieba, cóż z tego, że gdy podnosiło się ciasteczko do ust, rozlegały się dźwięki tak słodkie, jak miód… Brakowało, niestety, czegoś… jednak ani Elafus, ani Ceri, nie wiedzieli, czego. I nagle, nie wiedzieć skąd, pojawiła się w ich kawiarence wróżka Niu. Szepnęła coś do ucha Ceri, zawirowała zamaszyście i zaśpiewała, a przed oczami zdziwionych jeleni ukazał się nieduży woreczek, który pachniał orzechowo i smacznie. Ceri zerknęła ukradkiem na Elafusa i zawirowała jak Pani Zima w czasie zamieci.
- Jak
to, kochana Cerisiu, bez mąki! Pierniczki bez maki! Zdyskwalifikują nas!
Zobaczysz! Chyba pochopnie zawierzyłaś wróżce Niu… - martwił się nie na żarty Elafus.
- Kochany Eli, ależ mamy mąkę! Tylko orzechową!
Skoro jest mąka ryżowa, gryczana, kukurydziana i migdałowa, przecież może też być orzechowa!
- Ale
nawet jeśli masz rację, to pierniczki nie zdążą zmięknąć do czasu degustacji… -
znów zaczął swoje marudzenie Elafus.
- Już
przestań, te, będą od razu miękkie, mają przecież cudowną, orzechową recepturę,
cokolwiek to znaczy:) – odrzekła rozradowana Ceri.
Kiedy pierniczki zaczęły
wyskakiwać z piekarnika, całą Ciasteczkową Wyspę wypełnił zapach tak pyszny i
bajecznie słodki, że kto żyw pędził do kawiarenki „Pod Złotym Żołędziem”, żeby dostać
choć jeden smakołyk. Elafus i Ceri zatrudnili kilka wykwalifikowanych wiewiórek i wspólnie
dekorowali pierniczki kwaskowymi powidłami, miodową marmoladą i czekoladą w
kilku smakach. Nie zapomnieli też o kropelkach magicznego lukru.
Do wieczora konkurs był w zasadzie
rozstrzygnięty. Pierniczki orzechowe od Elafusa i Ceri podbiły serca
wszystkich turystów i mieszkańców Bajkanii. Na ścianie kawiarenki „Pod Złotym Żołędziem”
zawisła „Szarfa Malachitowego Pierniczka” oraz „Piernikowe Serce Bajkanii”. To był
wielki sukces! Nikt dotąd nie zdobył tych dwóch trofeów jednocześnie!