20 marca, 2024
Bajka w Międzywymiarowym Teatrze Tańca (Wiosenne bajki 3.)
09 kwietnia, 2021
Bajka smoczego tańca (Smocze bajki 2.)
-Dlaczego Smofesor robi jakieś tajemnice?- myślała na głos Lilka. Tylko narady,
spotkania i szepty…
-Ojoj, daj spokój! -wrzasnęła w przelocie Malina. -Wszystkiego
dowiesz się w swoim czasie! Teraz ćwicz, zamiast paplać!
-O, przepraszam, ja nie paplę, ja kontempluję ważne sprawy…
- odparła urażona Lilka.
-Czemu plujesz? -zapytała zdumiona Niuńka, która była zajęta sobą i nie przysłuchiwała się uważnie rozmowie przyjaciółek.
-O masz!- jęknęła Lilka. Nie pluję, tylko kontempluję, rozmyślam,
analizuję, rozważam…
-No wystarczy, już daj spokój, zrozumiałam- odrzekła nieco
urażona Niuńka. Spojrzała w górę na szalone piruety, nurkowanie i korkociągi Maliny.
Musiała przyznać, że nikt nie dorówna przyjaciółce. Była świetna. I jakby spojrzeć
na to z boku, to nawet dość groźnie się prezentuje. Niuńka nerwowo kończyła
polerowanie pazurków i miała zamiar też poćwiczyć podniebne akrobacje.
Aż tu nagle ni stąd, ni zowąd pojawił się na ich Wzgórzu
Trzech Smoczyc Starszy Gołąb Pocztowy Maniek. -Cześć dziewczyny, wrzasnął
jeszcze w locie. -Mam przesyłeczkę! -Plissss! I zrzucił wprost do rąk Niuńki dość
dużą, turkusową kopertę. W zasadzie to ciemnoturkusową. Wszystkie trzy głowy
smoczyc natychmiast pochyliły się nad listem.
-Od kogo to?- dopytywała się zdyszana Malina.
-Chwila, muszę otworzyć- nie?- denerwowała się Niuńka, bo
nie lubiła, gdy ją ktoś popędzał. Ale żeby było szybciej, rozerwała kopertę i
zaczęły czytać.
-No tak!
-Super!
-Tego nam było trzeba!
-Jesteśmy uratowane!
-Do dzieła, dziewczynki!
I wszystkie trzy wzbiły się w niebo. To co pokazały, zaparło
dech w piersiach wszystkim wełniankom. Najpierw pędziły za sobą i miotały zapalarkami.
Potem jedna udawała, że jest trafiona, wykonywała kilka koziołków w powietrzu, lądowała
na łączce, zjadała złocisty kwiatek rosnący tylko na ich wyspie i znowu
wzbijała się w powietrze. Gdy trzeci raz została celnie zaatakowana, tuż nad
ziemią znikała i już się nie pojawiała. Ostatnia na polu walki, a raczej tańca,
otrzymywała koszyk złotych kwiatów, który niby to sam do niej podpływał, ale
tak naprawdę taszczyła go niewidzialna przyjaciółka. Zwyciężczyni pożerała
kwiaty, ryczała, rozpościerała skrzydła i biła nimi na znak zwycięstwa, a jej
łuski błyszczały szczerym złotem. W tym blasku rozpływała się i to był koniec
pokazu.
-No super to Olaf wymyślił! Chyba same nie wpadłybyśmy na
ten pomysł z trzema życiami!- zachwycała się Malina.
-Z tego co słyszałam, to on tego nie wymyślił, tylko ludź, z
którym mieszka.
-Nie ludź, tylko człowiek… poprawiła Lilka.
-Ludź- Olaf tak mówi, a on wie najlepiej! W końcu zna
ludziów!
-No nie wiem- mruknęła zrezygnowana Lilka, ale słyszałam, że
ten c-zł-o-w-i-e-k podobno zna jakieś tajne sposoby walki przetrenowane w
grach.
-W jakich grach? W bierkach ani w chińczyku nie ma nic o
walkach- jęknęła Niuńka.
-Za dużo myślisz Niuńka, krzyknęła Malina i wzbiła się w
powietrze.
06 kwietnia, 2021
Bajka Smoczego Drzewa (Smocze bajki 1.)
-No to klops… -jęknął Strachuś.
-No, klops- potwierdziła Niuńka.
-To wszystko przez Wawelskiego! Zachciało mu się owieczki
porywać i na naszej wyspie osiedlać…
-Ale to ci ludzie jacyś mało kumaci! Wyobrażać sobie, że
ktoś pożre wełnianę z kopytkami? Też coś! - wymądrzał się Smobas.
-To prawda, narobił nam bigosu! Cała wyspa aż się roi od
jego przyjaciółek, gdzie się nie obejrzysz, wełnianka strzyże trawnik!
-Nie narzekaj Człapuś, nie musisz sam dbać o zieleń,
a przecież wszyscy wiedzą, że ostatnia prawdziwa kosiarka odfrunęła z naszej
wyspy jakieś 1000 lat temu!
-No fakt!
-My tu o owieczkach, a lada moment nad naszym Smoczym
Drzewem zawiśnie baalot z Ziemianami żądnymi odkryć kryjówkę strasznych
smoków!
-Wiem, - wrzasnął Bombasek- zrobimy sobie z gałęzi straszne
kły i stoczymy w powietrzu walkę, żeby mieli dowód, że jesteśmy naprawdę przerażającymi
smokami... odlecą wtedy ze strachu!
-A kto niby miałby walczyć? Spytał Smofesor. Jesteśmy
łagodnym, rodzinnym gatunkiem i co najwyżej moglibyśmy na ciasto marchewkowe
ich zaprosić.
-Ja mogę dla nich zatańczyć- zgłosiła się Malina.
-I ja! – krzyknęła Lilka.
-Moi państwo, - rzekł cicho Smofesor- to jest chyba myśl!
Ludzie nigdy w życiu nie odróżnią smoczego tańca od walki, a jeszcze gdy Malina
użyje swojej zapalarki, sukces murowany!
No i wszystkie smoki zaczęły wiwatować, cieszyć się i z tej radości
zaśpiewały swoją ulubioną piosenkę:
Kiedy smutek cię obrasta,
Smoka wezwij, no i basta!
W mig rozproszy smutki twe,
Bo smok szczęścia wszystkich chce!
I tak wesoło śpiewając, smoki objadały się galaretką
owocową i marmoladkami w cukrze, grały w koci-koci łapki i robiły na zimę
wełniane szaliki dla wszystkich stworzeń na wyspie, a muszę dodać, że robótki
ręczne były ich pasją.
Późnym wieczorem, Człapuś, Smofesor i Chlapacy odbyli tajną
szafirnetową konferencję z Kocurką i psem Olafem. O czym radzili, nikt nie
wiedział, bo owce już spały, a reszta smoków grała w chińczyka i bierki…