Tego dnia było po prostu
cudownie! Wróżka Niu właśnie upiekła ostatnią partię kruchych ciasteczek z dżemem malinowym. Każde
wyglądało jak uroczy listek wyruszający na Jesienną Wyspę. Czekała na Panią
Jesień, która zapowiedziała się z wizytą. Niu nastawiała właśnie wodę na herbatkę,
gdy usłyszała pukanie do drzwi.
- Otwarte! Zapraszam! –
zawołała radośnie i wyjrzała z kuchni. W progu stał gawron Maniek i
przestępował z nogi na nogę…
- No co tam? Stało się coś?
– zaniepokoiła się Niu.
- No bo… No bo, jest
problem… - Maniek był jakiś zmieszany.
- Mówże wreszcie, co się stało,
bo już się martwię!
- No bo… wszystkie kwiatki
z lasu zebrały się na Malinowej Polanie i chcą strajkować…
- Co takiego? One się nigdy
nie zmienią! – zawołała wyraźnie rozbawiona wróżka.
W tej chwili w progu
pojawiła się Pani Jesień. Widać było, że dobrze słyszała całą rozmowę, bo uśmiechała się
promiennie.
- Zatem jestem w samą
porę:) - zawołała. - Nic się nie martw – Maniuś! Nie pamiętasz już, że w poprzednim roku było tak
samo?
- No jakoś nie… - mruknął
zawstydzony, nie wiedzieć czemu, gawron.
- Moja droga Niu, zanim
usiądziemy do herbatki, czeka nas wizyta na polanie.
Niu machnęła swoją różdżką
i cała trójka pojawiła się natychmiast obok starego dębu Macieja - na Malinowej
Polanie. A tam! Ścisk, chichoty, jakieś tańce i okrzyki: - Chcemy kwitnąć! - Chcemy
pachnieć! - Chcemy zachwycać przez cały rok! – Nie damy się wyrzucić na
Jesienną Wyspę! – Stop! – Stop! - Stop!
Nagle stokrotka Małgosia
dostrzegła gości. – Ciiiii… Uciszcie się… - syknęła i natychmiast
zapanował spokój. Wszystkie kwiatowe twarzyczki zwróciły się w stronę gości.
- Witam Was, moje Drogie! –
zaczęła Pani Jesień. – Rozumiem Wasze pragnienia i mogę nawet pomóc je spełnić,
ale potrzebujemy kompromisu. Wiecie, że gdy przybędzie Pani Zima, nie będzie
miejsca na fanaberie… Moja propozycja jest niezmienna od lat. Zabierzemy Was z wróżką
Niu do miasta. Tam znajdziecie sobie przytulne miejsca na osłoniętych trawnikach, na ciepłych parkowych rabatkach i w ogródkach. Gdy nadejdą prawdziwe chłody i
przymrozki, okryję Was cieplutką liściastą kołderką, żebyście przetrwały do nadejścia
mojej kochanej siostry - Wiosny. Co Wy na to?
Wśród kwiatów zapanowało
poruszenie. Gadały, przekrzykiwały się, szeptały coś, wreszcie dzwonek Dzyniek
przemówił:
- Zgoda, ale… jak się tam
dostaniemy, mamy przecież tylko korzonki…
- O to się nie martwcie! –
zawołała Niu a w jej rękach pojawił się wielki wiklinowy koszyk. Machnęła
różdżką i wszystkie kwiaty siedziały już na jego dnie. Potem razem z Panią Jesienią i gawronem Mańkiem przenieśli się w
okamgnieniu na skraj miasta i zasiedli na wielkiej gałęzi pani Lipy. Wróżka
szybciutko rozesłała oszołomione kwiatki w różne zaciszne miejsca, a gdy kosz opustoszał,
przyjaciółki wróciły na werandę wróżkowego domu i delektowały się jesienną,
rozgrzewającą herbatką i cudownymi ciasteczkami. Nasłuchiwały też wieści z
miasta i uśmiechały się ciepło, słysząc:
- Zobacz, już jesień, a
stokrotki rozkwitły na trawniku! Ale ekstra!
- No, a tam, pod berberysem
też coś kwitnie!
- Rzeczywiście! To chyba
jakieś czary!
Tak, to były prawdziwe
czary wróżki Niu i Pani Jesieni… Spodobały Ci się?