Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sad. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sad. Pokaż wszystkie posty

16 września, 2020

Bajka z konfiturami (Jesienne bajki 9.)

        Słońce ostatnio dało sobie spokój z wylewaniem w kosmos całymi wiadrami kłującego, białego żaru. Było cudownie ciepłe. Złote pasma miękkich promyków otulały całą ziemię. Tkały  z babim latem magiczne dywany jesieni. Kocurka wylegiwała się pod krzakiem berberysu obsypanym ciemnoczerwonymi kropelkami cierpkich owoców. Miała cały ogród na oku. Widziała dobrze, że Żaba przysiadła obok fontanny i z przejęciem udawała kamienny posążek. Zdradzały ją, oczywiście, wielkie, łypiące w różne strony oczy. Robiła tę sztuczkę tak często, że wróżka Niu  czasem dla żartu mówiła do gości: -Mam obok fontanny kamienną żabę, widzieliście? A żaba zastygała wtedy w jeszcze większym bezruchu i prezentowała się obserwującym ją ludziom, którzy dziwili się, że jest jak żywa i nawet przysięgali, że dostrzegli jej poruszające się oczy:) No jasne, że się poruszały, bo obok przefruwały motyle i Żaba nie mogła się powstrzymać przed zapamiętywaniem toru ich lotu. Paskudna, planowała polowanie, Kocurka o tym dobrze wiedziała. Żałowała nawet, że nie ma w pobliżu CD o Aksamitnych Uszach, już on pogoniłby Żabie kota!

Tymczasem Czas płynął wolno pomarańczowym balonem od Dzisiaj do Jutra.  Patrzył z zachwytem na pianę pomarańczowo- złotych drzew w dole, na zielono-czekoladowe dywaniki łąk, pól, na kolorowe klocki domów poustawiane w ogrodach i wśród sadów. Dziś był wyjątkowy dzień, miał umówione spotkanie z wróżką Niu w jej ogrodzie. Właśnie przez lornetkę dostrzegł wróżkowe domostwo i rozpoczął manewr zniżania. Tak się cieszył ze spotkania z Niu, że coś zrobił nie tak, balon za szybko obniżył lot i zamiast wylądować na trawniku przy altanie, zawisł na szczycie jabłoni. Niespodziewane poruszenie gałęzi sprawiło, że na trawę posypały się gradem złote renety. Jabłonka krzyknęła: -Och! I zaniemówiła z oburzenia. Inne drzewa rozszumiały się, wołając na pomoc wróżkę. Niu pojawiła się natychmiast. Czas spłynął już na ziemię, więc przywitali się serdecznie. Zanim ktokolwiek zdążył o coś zapytać, Niu swoim zwyczajem zawirowała wraz z motylami i po chwili naprawiony balon leżał na trawniku w całkiem sprawnej gotowości do dalszej podróży, a złote renety wędrowały gęsiego do wiklinowych koszy ustawionych pod drzewem. Czas od razu wyznał, że nie zostanie długo, bo Jutro czeka i przecież musi nadejść, a on- Czas jest za to odpowiedzialny.

Niu wysłuchała wyjaśnień gościa, uśmiechnęła się ciepło i poprowadziła go do altany, gdzie czekała już malinowa herbatka, babeczki dyniowe z limonkowym kremem, konfitury z róży i oczywiście placek ze śliwkami. W tych pysznych okolicznościach nie mogło być mowy o pośpiechu. Do tego było wiele spraw do omówienia: zorganizowanie eskorty dla odlatujących na Jesienną Wyspę ptaków, negocjacje z E-wróżką na temat ilości deszczu i burz, które zaplanowała na nadchodzące tygodnie, no i pomoc w organizacji Tygodnia Spadających Kasztanów. Rozmowy toczyły się nieśpiesznie, wokół pachniało wanilią i słodkimi owocami.

Kocurka i Żaba usadowiły się pod schodami altany, żeby wszystko słyszeć i być niezawodnym źródłem ważnych, jesiennych informacji dla każdego. Żaba nawet wyjęła dyktafon, żeby wszystko elegancko nagrać, ale piorunujący wzrok Kocurki uratował ją przed popełnieniem takiego nietaktu.

Jeśli czasem masz wrażenie, że czas się wlecze albo zupełnie stoi w miejscu, i że kompletnie nic się nie dzieje, możesz mieć pewność, że to właśnie wtedy Czas z wróżką Niu planują przyszłość przy malinowej herbatce.

 

10 kwietnia, 2019

Bajka - Ojejek w sadzie (Podróże Ojejka 6.)

Wstał kolejny, słoneczny, wakacyjny dzień. To był poniedziałek. Ojejek sprawdził zapasy w swojej spiżarni i zdecydował, że już czas na przygotowanie pyszności na zimę. Właśnie dojrzewały różowe maliny, koralowe truskawki i bordowe wiśnie. Ojejek poczuł już zapach truskawkowych i agrestowych konfitur, soku malinowego najlepszego na przeziębienie i przepysznego dżemu morelowo-jabłkowego. 

Spakował kosze na owoce, bukłak lemoniadowego paliwa i wystartował. Nad lasem dołączyły wilgi. Leon nawet się nie przywitał, tylko od razu powiedział, że Sad ma kłopoty. Właśnie gołąb przyniósł wiadomość od Stracha na Wróble, że ten nie daje już rady ochraniać Sadu przed watahami żarłocznych ptaków zza Rzeki. Owoce znikają jak kamfora! - Jak co? Spytała Lodzia. - Nie, jak co? Tylko bardzo szybko! Odrzekł zdenerwowany Leon. Ojejek wyjął magiczny komunikator międzyarchipelagowy i wybrał jakiś dziwny numer. Po chwili wszyscy usłyszeli słodkie ćwierkanie. Ojejek odpowiedział bardzo szybko właśnie w tym ptasim języku używanym w archipelagu Anyż. – Problem rozwiązany! - oznajmił. W tej samej chwili na dnie gondoli balonu zmaterializowała się dziwna, okrągła paczka przypominająca jajo. Ojejek rozpakował ją i zaczął wysypywać za burtę zawartość. Nie wiadomo skąd, wokół zaroiło się od ptaków, które w locie wyłapywały magiczne ziarno i odlatywały za Rzekę. Lodzia przysięgała, że w czasie odlotu ptaków, widziała za słońcem rąbek liliowej sukni E-Wróżki, ale nikt oprócz niej tego nie dostrzegł. 

Gdy podróżnicy dotarli na miejsce, Strach machał do nich radośnie. Uradowany Sad poprawił peleryn - Ojejku, uratowałeś moje owocowe skarby. Jesteś dobrym przyjacielem. Zapraszam, wybieraj, co chcesz! Strach pomoże Ci napełnić koszyki. 

Ojejek i wilgi spędzili z Sadem i Strachem cale przedpołudnie. Zebrali agrest, porzeczki i maliny. Najedli się dojrzałych czereśni i moreli. Na jabłka, gruszki i śliwki węgierki jeszcze nie nadszedł czas, więc nie zrywali ich. Na każdym krzaku i drzewie zostawiali trochę owoców na czubkach, żeby ptaki też mogły się posilić, gdy zgłodnieją. Taki pomysł spodobał się Strachowi i wróblom, które mieszkały w jego rękawach. Całe popołudnie Ojejek z pomocą Leona, Lodzi i ciotki Helki robił soki, marmoladę i konfitury na zimę. To był bardzo smaczny dzień:)