19 marca, 2021
Bajka Natchniona (Emocyjne bajki 10.)
11 lutego, 2021
Bajka w Ptakotece (Ptakoteka 1.)
Po burzliwej naradzie ustalono,
że spotkanie z idolem całej Bajkanii odbędzie się w „Ptakotece”. Miejsca dużo,
dobre światło i oczywiście- scena! Niewielka wprawdzie, ale na wywiad i
wręczenie upominków wydzierganych własnymi dziobami, a także wokalne popisy
państwa Słowików- wystarczy.
Wczesnym sobotnim popołudniem
przed „Ptakoteką” zgromadziły się tłumy. Długa kolejka fanów Olafa wiła się od
drzwi wejściowych aż po Lisią Polanę. Ptaki i inne stworzenia, znane z kultury
osobistej i troski o innych, zachowywały należyty dystans i starały się nie
otwierać dziobów. Niektóre dla pewności, znając własne gadulstwo, zawiesiły na
nich kwiaty lub upominek i tak pilnowały się, żeby nie ćwierkolić.
Kiedy stojący w kolejce mijał
trzy brzózki, dostrzegał wnętrze „Ptakoteki”, ach, co to był za magiczny widok!
U sufitu kręciła się błyszcząca, świetlista kula, która mrugała wokół
brylantowymi smugami światła! Olaf witał
wszystkich bardzo grzecznie, machał króciutkim ogonkiem, czasem polizał kogoś
nieśmiało w skrzydło, czasem zaszczekał, ale dyskretnie, zdarzyło się raz czy
dwa, że nawet pochwalił czyjąś kreację lub modną czuprynkę. Niektóre ptaki
chciały od razu rzucać się bohaterowi na szyję, ale na szczęście pan Długoptak
w porę reagował.
Ku zdumieniu zebranych przybyła
też Kocurka, a przecież każdy wie, jak narozrabiała ostatnio. Nie uszło uwadze
żadnego ptaka, że panna Kotka ustroiła swój czarny ogon czerwoną kokardą i
udawała, że nic a nic się nie przejmuje. Zajęła miejsce przy panu Sztachetce i
prezentowała wymyślne ćwiczenia rozciągające. Przyprowadziła ze sobą myszkę
Szarusię, żeby pokazać, jak się zmieniła i jaka jest przemiła. Z dala trzymał
się też Ptakodziób Czarny. Przestępował
z nogi na nogę, drapiąc przy tym deski pana Sztachetki, był zawstydzony, bo nie
wykonał żadnego upominku. Pan Sztachetka
nie bardzo chciał przebywać w tym towarzystwie, ale był kulturalnym płotem,
więc tylko zmrużył oczy i wymownie milczał.
Kiedy już wszyscy zajęli swoje
miejsca, przemówił wilga Leon. Powitał wszystkich, machnął skrzydłem i… zaczęło
się! Najpierw rozległy się ciche świsty, potem powietrze zafalowało, rozbłysły
ciepłe, miodowo-złote światła i wszyscy zebrani aż krzyknęli z zachwytu! Błyszcząca
kula zawirowała i „Ptakoteka” zmieniła się w Salę Tronową Zamku Kolorowej
Królowej! Wszystkie miejsca zostały zajęte! Pojawiły się wróżki, zwiadowcy i
pary królewskie wszystkich wysp Archipelagu Bajki na Raz. Wróżka Tysiąca Emocji
wirowała pod sklepieniem, rozsiewając radość, zachwyt i euforię!
Olaf oniemiał. Nie wiedział, co
się dzieje! Nie zrozumiał z wrażenia ani słowa z przemówienia Królowej i nawet
nie śmiał spojrzeć na swoją szyję, na której pojawił się Magiczny Medal
Bajkanii. Zerkał na piętrzące się stosy prezentów, które za sprawą E-Wróżki
spłynęły deszczykiem na scenę. Mało brakował, a nie wydobyłby z siebie głosu,
ale wróżka Niu dodała mu otuchy, pogłaskała czule i Olaf przemówił. Skłonił się
przed Kolorową Królową, podziękował cudownym ptakom, zachwycił się magią
wróżek i ogłosił, że wszystkie szaliki,
nauszniki i podpórki do książek, które dostał, będą jego skarbami!
Na koniec dał znak Leonowi, który
podał mu plik kopert. Zapadła cisza, tylko w powietrzu słychać było cichy szum
skrzydeł oddziału ważek pilnujących bezpieczeństwa. Olaf drżącym głosem, poszczekując
z radości od czasu do czasu, ogłosił: Oto zaproszenia do udziału w zajęciach
Uniwersytetu Wspaniałych Stworzeń! A potem odczytał listę szczęśliwców! Na sali
zapanował zgiełk, każdy chciał się uczyć, żeby być tak wspaniałym jak Olaf!
Kiedy koperty odebrali już:
Czubopiórka, Puszystek, Zielonak, Piskluszka, Kropaczek, Trelifiolka, Płaskuszek, Piórchotek, Czarnielot i wiele innych wspaniałych stworzeń, w łapie
bohatera pozostała ostatnia koperta. Każdy pragnął tego zaproszenia. Każdy- z
wyjątkiem Kocurki, która na wszelki wypadek przysiadła obok drzwi, żeby prysnąć,
jakby co. I wtedy stało się to, czego rozpieszczona Panna Kotka obawiała się
tak bardzo. Olaf z wyraźnym zachwytem odczytał: Panna Kocurka… z wielu dziobów
i pyszczków wyrwał się głos zawodu, a z kociego gardełka wystrzeliło wysokie:
MIAAAAAU! Nie było jednak ratunku. Nad drzwiami zawisł komar Bzykulek, odcinając
drogę ucieczki, a wróżka Niu błyskawicznie pochwyciła kotkę i w jednej chwili
przeniosła wszystkich wyróżnionych zaproszeniami, na Uniwersytet Wspaniałych
Stworzeń.
Podróż była krótka, ale Kocurkę i tak zdążyła dopaść przerażająca myśl, że czas szczęścia i nieustannego relaksu w domu wróżki Niu, dobiegł końca.
16 września, 2020
Bajka z konfiturami (Jesienne bajki 9.)
Słońce ostatnio dało sobie spokój
z wylewaniem w kosmos całymi wiadrami kłującego, białego żaru. Było cudownie
ciepłe. Złote pasma miękkich promyków otulały całą ziemię. Tkały z babim latem magiczne dywany jesieni.
Kocurka wylegiwała się pod krzakiem berberysu obsypanym ciemnoczerwonymi
kropelkami cierpkich owoców. Miała cały ogród na oku. Widziała dobrze, że Żaba
przysiadła obok fontanny i z przejęciem udawała kamienny posążek. Zdradzały ją,
oczywiście, wielkie, łypiące w różne strony oczy. Robiła tę sztuczkę tak
często, że wróżka Niu czasem dla żartu mówiła
do gości: -Mam obok fontanny kamienną żabę, widzieliście? A żaba zastygała wtedy
w jeszcze większym bezruchu i prezentowała się obserwującym ją ludziom, którzy
dziwili się, że jest jak żywa i nawet przysięgali, że dostrzegli jej poruszające
się oczy:) No jasne, że się poruszały, bo obok przefruwały motyle i Żaba
nie mogła się powstrzymać przed zapamiętywaniem toru ich lotu. Paskudna,
planowała polowanie, Kocurka o tym dobrze wiedziała. Żałowała nawet, że nie ma w pobliżu CD o Aksamitnych Uszach, już on pogoniłby Żabie kota!
Tymczasem Czas
płynął wolno pomarańczowym balonem od Dzisiaj do Jutra. Patrzył z zachwytem na pianę pomarańczowo-
złotych drzew w dole, na zielono-czekoladowe dywaniki łąk, pól, na kolorowe
klocki domów poustawiane w ogrodach i wśród sadów. Dziś był wyjątkowy dzień,
miał umówione spotkanie z wróżką Niu w jej ogrodzie. Właśnie przez lornetkę
dostrzegł wróżkowe domostwo i rozpoczął manewr zniżania. Tak się cieszył ze
spotkania z Niu, że coś zrobił nie tak, balon za szybko obniżył lot i zamiast wylądować
na trawniku przy altanie, zawisł na szczycie jabłoni. Niespodziewane poruszenie
gałęzi sprawiło, że na trawę posypały się gradem złote renety. Jabłonka
krzyknęła: -Och! I zaniemówiła z oburzenia. Inne drzewa rozszumiały się,
wołając na pomoc wróżkę. Niu pojawiła się natychmiast. Czas spłynął już na
ziemię, więc przywitali się serdecznie. Zanim ktokolwiek zdążył o coś zapytać,
Niu swoim zwyczajem zawirowała wraz z motylami i po chwili naprawiony balon
leżał na trawniku w całkiem sprawnej gotowości do dalszej podróży, a złote
renety wędrowały gęsiego do wiklinowych koszy ustawionych pod drzewem. Czas od
razu wyznał, że nie zostanie długo, bo Jutro czeka i przecież musi nadejść, a
on- Czas jest za to odpowiedzialny.
Niu wysłuchała
wyjaśnień gościa, uśmiechnęła się ciepło i poprowadziła go do altany, gdzie
czekała już malinowa herbatka, babeczki dyniowe z limonkowym kremem, konfitury
z róży i oczywiście placek ze śliwkami. W tych pysznych okolicznościach nie
mogło być mowy o pośpiechu. Do tego było wiele spraw do omówienia:
zorganizowanie eskorty dla odlatujących na Jesienną Wyspę ptaków, negocjacje z E-wróżką
na temat ilości deszczu i burz, które zaplanowała na nadchodzące tygodnie, no i
pomoc w organizacji Tygodnia Spadających Kasztanów. Rozmowy toczyły się
nieśpiesznie, wokół pachniało wanilią i słodkimi owocami.
Kocurka i Żaba
usadowiły się pod schodami altany, żeby wszystko słyszeć i być niezawodnym
źródłem ważnych, jesiennych informacji dla każdego. Żaba nawet wyjęła
dyktafon, żeby wszystko elegancko nagrać, ale piorunujący wzrok Kocurki uratował ją przed
popełnieniem takiego nietaktu.
Jeśli czasem
masz wrażenie, że czas się wlecze albo zupełnie stoi w miejscu, i że kompletnie
nic się nie dzieje, możesz mieć pewność, że to właśnie wtedy Czas z wróżką Niu
planują przyszłość przy malinowej herbatce.