Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pies. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pies. Pokaż wszystkie posty

22 lipca, 2021

Bajka na czterech łapach (Misiowe bajki 4.)


Tego właściwie nie da się opisać. To trzeba zobaczyć. I warto posłuchać:)

Więc najpierw słychać cichutkie: -A… -aa… -aaa! – AA! -AAA!

To Natusia śpiewnie informuje cały świat, że coś jest nie tak! Zupełnie inaczej niż powinno! 

Zanim ktokolwiek się zorientuje, zanim ktokolwiek dobiegnie, ON już stoi! Przy łóżeczku! Przez szczebelki wącha, co tam tak ten malutki ludź popiskuje… Dzielny pies Olaf wyciąga różowy język, ale jest za daleko, żeby sprawdzić, o co chodzi… Wącha… Jednak nic nie może wywąchać! Zostaje jedno! Odwraca się i biegnie, a właściwie to wślizguje się na czterech psich łapach prosto pod nogi taty i szczeka donośnie, a potem znów pędzi do pokoiku z łóżeczkiem pełnym płaczu. Upewnia się, czy duży ludź biegnie za nim. Gdy cztery łapy znów hamują obok łóżeczka, zbiegają się wszyscy.

Panna-Dziewczynka, zainteresowana tymi hałasami, już oczywiście nie płacze:)

-No, wszystko w porządku. -myśli piesek. -Mogę wreszcie  odpocząć po pracy...

Jednak psie oczy nie chcą się zmrużyć, bo zerkają ukradkiem na misia Chrapusia. On jest szefem w maluszkowym pokoiku. Właśnie mruknął głośniej, jakby chrapał i przemówił:

-No, muszę przyznać, panie Olafie, że dzielny z pana pies! Po prostu Strażnik! Niezastąpiony! W naszym misiowym rodzie też jest wielu zasłużonych strażników. Na przykład ja- Chrapuś. Pamiętam, jak kiedyś...

Piesek o aksamitnych uszach jest dumny z pochwały. Merda króciutkim ogonkiem, ale po chwili przestaje słyszeć opowieść Chrapusia. Śpi w najlepsze i śni mu się wielki, pachnący, pyszny medal:)

25 marca, 2021

Bajka Harmonijna (Emocyjne bajki 12.)



Emocjanie doskonale się rozumieli. Nawet jeśli Natchniona Bajka trochę czasem namieszała, to zawsze znalazł się ktoś, kto ją wsparł i pomógł wrócić do rzeczywistości z krainy natchnienia. Ten idealny stan Wyspa Tysiąca Emocji zawdzięczała w dużej mierze Harmonijnej Bajce zwanej Monią.

Za namową Wróżki Tysiąca Emocji Monia stworzyła Chór Doskonały. Śpiewali w nim wszyscy Emocjanie. Każdego wieczoru, gdy Emocyjne Bajki odpoczęły w swoich ogrodowych hamakach, rozpoczynało się kojące śpiewanie. Każda rodzina pozostawała w swoim domu, ale za sprawą szafirnetu, głosy muzykujących łączyły się w wielkie pasma cudownych dźwięków, które otulały Wyspę i snuły się w dal po gładkich wodach Szafirowego Jeziora.

To wspólne śpiewanie leczyło wszystkie konflikty. Emocjanie czuli więź ze sobą, a ona nie pozwalała im na chowanie urazy z byle powodu.

Zdarzyło się kiedyś, że na Wyspę Tysiąca Emocji przybyła Kolorowa Królowa wraz z Malachitowym Królem, całym orszakiem wróżek, zwiadowców i awatarów wysp z Archipelagów Bajki na Raz. Na Polanie Stu Jarzębin od rana dźwięczały radosne nuty pieśni, które wyśpiewywali wspólnie Emocjanie i ich goście. Dumna Bajka rozdawała foldery z fotografiami dokonań swoich rodaków, Natchniona wyświetlała właśnie film nakręcony podczas ostatniego wernisażu jej prac. Radosna płynęła nad głowami zebranych i rozsiewała dobry nastrój. Bezpieczna uważnie przyglądała się wszystkim, by w porę zareagować, gdyby ktoś potrzebował jej pomocy. Towarzyszyła jej Troskliwa, która przygotowała koce i poduszki dla utrudzonych, no i piknikowe kosze, które zdecydowanie pomagają w śpiewie. Życzliwa rozdawała gościom karteczki z informacjami, wskazującymi gościnne domostwa, które przyjmą przybyłych u siebie. Wzruszająca i Podekscytowana robiły zdjęcia i kręciły materiał filmowy, który miała zmontować Natchniona.

Jakoś koło południa na polanie zapanował ruch. Niedźwiedzie ustawiły między dwoma jarzębinami wielkie drzwi w kolorze malachitu, a obok nich umieściły kosz z mnóstwem identycznych, błyszczących kluczy.

Zaraz potem obok tych drzwi zjawiła się Kolorowa Królowa i obwieściła, że właśnie rozpoczyna się wielka współpraca z Ziemianami, a malachitowe drzwi to portal do ich świata, bo przecież archipelavii na Ziemi nie znają. Obok Kolorowej Królowej stała Dumna Bajka, a po chwili dołączyła Harmonijna i obie opowiedziały o planach współpracy z Ziemianami. Kiedy wszyscy znali już szczegóły tego kontaktu, wielkie drzwi rozbłysły, zaśpiewały cicho, a Emocjanie wtórowali im bardzo wzruszeni. Gdy melodia ucichła drzwi otworzyły się. Stanął w nich pies Olaf, a także niezawodna panna Kocurka. Przywitali się radośnie i przekazali Kolorowej Królowej listy od Ziemian. Zebrani na polanie otoczyli przybyłych z Ziemi gości, bo każdy chciał poznać wieści z innego świata. Nikt się jednak nie przepychał ani nie dokuczał innym, bo Harmonijna Bajka nasyciła świat wzajemną życzliwością i dobrem.

Kiedy czujesz się doskonale, jesteś życzliwy i radosny, kiedy tworzysz nowe dzieła albo podekscytowany rozpoczynasz jakąś podróż, to znaczy, że właśnie wróciłeś poprzez malachitowe drzwi z Wyspy Tysiąca Emocji, która wypełniła cię wrażliwością i dobrem. Nie pamiętasz tego? No jasne, że nie! Musisz uwierzyć na słowo, że tam właśnie podróżujesz, gdy odpoczywasz, zamyślasz się lub gdy przez dłuższą chwilę zachwycasz się pięknem natury. Chciałbyś pamiętać swoje wyprawy? Nic łatwiejszego! Musisz tylko poprosić psa Olafa i pannę Kocurkę o jeden z tych błyszczących kluczy z wielkiego, wiklinowego kosza i odnaleźć malachitowe drzwi na ziemskiej Polanie Soczystych Jeżyn. Powodzenia!

19 marca, 2021

Bajka Natchniona (Emocyjne bajki 10.)


Czasem miała ochotę przysiąść z innymi Emocjami pod drzewem w wyspowym parku, ale od razu rezygnowała. Jeszcze powie coś zabawnego albo zaśmieje się zbyt wesoło i wszyscy zaczną ją traktować jak innych, a nie – WYJĄTKOWO! A przecież ona- Natchniona Bajka- nie może być- jak wszyscy! Absolutnie- nie!

Mieszkańcy Wyspy Tysiąca Emocji mimo wszystkich dziwactw Natchnionej- uwielbiali ją. Dzięki niej zasłynęli na Archipelagach. Galeria Tysiąca Emocji wypełniała się każdego dnia tłumami turystów, którzy marzyli tylko o tym, by zobaczyć na żywo, a nie tylko w szafirnecie, kolejną instalację artystki. Dobrze, że archipelavia działała bez awarii, bo takiej lawiny gości, żadna wyspa by nie przetrzymała.

Nikt nawet się nie domyślał, że każda nowa wystawa to dla Naty koszmar. Ręka omdlewała jej od tysięcy złożonych autografów. Uśmiech tak mocno przyklejał się do twarzy, że jeszcze kilka dni po wernisażu nie znikał. Jednak były też te cudowne chwile spotkań z fanami. Myślicie może, że z którymś z nich Nata się zaprzyjaźniała? Nic z tych rzeczy! Ona tylko chłonęła inspiracje! Czasem jakaś kolorowa bluza, czasem piegowaty nos albo wyjątkowo matowy tembr głosu- stawały się małym ziarnkiem, z którego wyrastało niebawem nowe dzieło!

Kiedy świeciło słońce- ona malowała deszcz z wyobraźni, a kiedy padało- domalowywała kroplom deszczu słoneczne pyszczki! Nikt by za nią nie trafił! Naprawdę była INNA!

Ach- rozmyślała czasem Nata- dzień dziś ponury, niebo chmurzaste, noc będzie ciemna, w sam raz na malowanie głębi kosmosu albo głębin jeziornych ewentualnie. Po zmierzchu zapalała w ogrodzie lampiony i do świtu tworzyła. Cały czas zapisywała też pomysły na dzwonkową melodię, która za nią chodziła od jakiegoś czasu. Będzie doskonałym uzupełnieniem kosmicznych dzieł- myślała.

Ulubionym zajęciem Naty było sprawdzanie, który obraz nie przetrwał próby czasu. Zwykle w piątkowe popołudnia udawała się do atelier i zaczynała przeglądanie dzieł, które akurat nie były wystawiane, lub których postanowiła nie sprzedawać. Ustawiała je naprzeciwko okna, siadała w wiklinowym, bujanym fotelu i kontemplowała. Zdarzało się, że nie mogła sobie przypomnieć, co poruszyło jej serce, gdy tworzyła. I ta chwila była dla dzieła złą wiadomością, bowiem Nata, upewniwszy się, że przestało z nią rezonować, bez sentymentów chwytała je i udawała się do pralni usytułowanej na tyłach domu. Zmywała energicznie wszystko, co nie wydawało jej się już wystarczająco dobre. Obraz piszczał, wiercił się i w głos narzekał, że szalona artystka szarpie jego kanwę… Na nic zdały się jednak te krzyki, bo po chwili blejtram stał już na sztalugach, czekając na kolejną chwilę natchnienia. Tak… Tak właśnie robiła Nata…

Nikt na wyspie nie wiedział, że piątek jest dniem, kiedy Natchniona spotyka się z psem Olafem i Kocurką. Nie byli może przyjaciółmi, ale na pewno dobrymi znajomymi. Pis i kot uwielbiali piątkowe kąpiele obrazów, mogli bezkarnie się chlapać i roznosić na łapkach tysiące barw po całym domu. Kocurka przysięgała, że w atelier Naty stoi kilka obrazów z jej podobizną, ale CD wiedział swoje! To on ma przecież swój portret, a nie Kocurka!