Pokazywanie postów oznaczonych etykietą emocje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą emocje. Pokaż wszystkie posty

14 stycznia, 2024

Bajka w śnieżnej zaspie (Zimowe bajki 5.)



Zimowa Bajka była bardzo zadowolona. Toczyła się wesoło i gładko. Mimo zimy pędziła wesołymi zielonymi dróżkami, zaprzyjaźniła się z zajączkiem, krecikiem i kawką, zarwała kilka bławatków i zjadła trzy gałki malinowych lodów. Już, już widziała radosny napis - KONIEC! Aż tu nagle…

- A psik! A psik! Aaaaa….

I wtedy wyrwane z drzemki okienko otworzyło się, zawiał wiatr…. i Bajka pofrunęła jak latawiec… Na mróz! Na nie wiadomo co! Próbowała zawrócić, wołała nawet do Wiatru, żeby ją zwiał z powrotem do miłego pokoiku wypełnionego ciepłym światłem, zapachami wanilii i słodkim głosem, który ją wymyślał… Ale Pan Wiatr pędził przed siebie, co chwila wykrzykiwał: - Ahoj przygodo! I nie w głowie mu było rozglądać się za szybującymi wokół Bajkami na Dobranoc.

- Bajkami? No tak, to oczywiste! Wieczorne niebo jest ich pełne. Fruwają od okna do okna i czekają, że te miłe głosy zerkną w ich kierunku i pochwycą pomysł na nową opowieść.

     Jednak na latawcującą Bajkę nikt nowy nie zerknął, nie pochwycił jej przygody zachwycony, nikt nie usłyszał jej wołania: - Oj! Ojoj! Ojojoj! więc po chwili wirowania wylądowała miękko na niewielkim ośnieżonym wzniesieniu. Zrobiło jej się cieplutko, powierciła się chwilkę i odetchnęła z ulgą. Pomyślała, że jest jej na pewno całkiem do twarzy w tym puszystym kożuszku, rozejrzała się, no i wtedy dostrzegła parę błyszczących oczu wpatrujących się w nią uparcie.

- Dzień dobry… wieczór… wyszeptała nieśmiało… To ja, Zimowa Bajka …

- No teraz, to już raczej  Bajka w Zaspie… wymruczał pod nosem właściciel świdrujących oczu i nieoczekiwanie zniknął, ale po chwili pojawił się znowu i nieśmiało wyjąkał: - Proszę… bardzo proszę… zapraszam… no już! Bo całkiem Pani przemarznie, Pani Bajko Zimowa.    

Ponieważ kożuszek okazał się być krewnym lodów malinowych, więc Bajka  ochoczo ruszyła ku nieśmiałemu głosowi. Dostrzegła solidną drabinę, a na niej otulonego wielkim szalem w kratkę - Pana Jeżyka, który trzymał w podniesionej łapce piękną zieloną lampę, uśmiechając się niepewnie. Bajka szybciutko pokonała 123 stopnie (😊) drabiny  i po chwili stała na środku uroczego saloniku. Rozejrzała się ciekawie. Wszystkie ściany były pokryte kilimami gęsto tkanymi z jesiennych liści, wszystkie  sprzęty wydawały się misternie wyplecione z wysuszonych gałązek. Wzdłuż korytarza wisiały na ścianach portrety dumnych Jeżykowych przodków. W głębi Bajka dostrzegła obszerne pomieszczenie  pełne wesoło rozprawiających o czymś postaci. Ruszyła za Panem Jeżykiem w ich kierunku. Gdy stanęli w progu, natychmiast wszystkie oczy zwróciły się ku nim, a gospodarz z nieustającą nieśmiałością rzekł:

- Oto Zimowa Bajka, która sfrunęła dziś wprost w moją zaspę! Proszę, drodzy przyjaciele, zaopiekujcie się nią, bo chyba zostanie z nami na dłużej.

Zawstydzona Zimowa Bajka odruchowo ukryła się za plecami swojego wybawcy, ale wystarczył kwadrans, by  znała prawie wszystkich. To były INNE BAJKI NA DOBRANOC! Miały tu swój dom! Każda mieszkała na jednej stronie Wielkiej Jeżykowej Księgi Bajek. Co wieczór wyfruwały na świat, by zaglądać do okien ludzi i opowiadać im swoje niezwykłe historie.

- Skoro mieszkacie tu od dawna, czemu nigdy do Was nie trafiłam?

- No bo Ty jesteś Nową Bajką, ale Mistrz Jeżyk już szykuje Ci pokój w Wielkiej Księdze, więc teraz wreszcie się zaprzyjaźnimy.

Zimowa Bajka nie mogła wyobrazić sobie większego szczęścia. Otrzymała wspaniałą, śnieżnobiałą wywieszkę na swoje drzwi: Bajka w śnieżnej zaspie. Co dzień wyfruwała wspólnie z przyjaciółmi, by inspirować wieczornych opowiadaczy. Czasem dorzucała przygody innych Bajek, bo poznała je wszystkie i bardzo polubiła.

Jeśli zamkniecie oczy, to na pewno zobaczycie salon Mistrza Jeżyka pełen Bajek, które Was uszczęśliwią.


14 lipca, 2021

Bajka najlepszej kołysanki (Misiowe bajki 1.)

Misio Chrapuś zatkał sobie uszy, bo w pokoiku brzęczało jak w ulu.

- Spokój! Ciszej! Co z wami? Żadne dziecko nie zechce mieszkać w takim hałasie, a co dopiero taka kruszynka Natusia!

- Przepraszam bardzo, ale z KRUSZYNKA rymuje się NATINKA, a z NATUSIA, to co najwyżej - MALUSIA… Popisywał się dywanik Miluś, który uważał się za poetę, bo miał na kubraczku napis: „Miłych snów”.

Chrapuś nie skomentował tych mądrości, tylko nasłuchiwał i rozglądał się czujnie. Wreszcie, bezradny zupełnie spytał: - Co tak tupie?

- Nie CO, tylko KTO? –odrzekły rozbawione buciki Tuptaki i radośnie wytuptały całkiem miły rytm. Fotel podchwycił go i zaczął podrygiwać, a pani Kocurka natychmiast rozpoczęła muzyczną improwizację, która miała być kołysanką! Załamany Chrapuś mruknął pod nosem: -No masz, przy tym miauczeniu po prostu nikt nie zaśnie, a co dopiero nasza mała Li.

- A to będzie tu mieszkać jeszcze jakaś Li? – spytało zdumione Łóżeczko, które właśnie przebudziło się ze smacznej drzemki.

- Dwie? Z tuzin chyba... - z troską w głosie odezwał się pajacyk Senek. - Liczcie: Nati, Natusia, Natiko, Natalia, Natinka, Natka, Natali i jeszcze Li… Jak my je wszystkie pomieścimy… Straszny tłok będzie…

- Oj, Senku, co ty pleciesz… - westchnęła pani Kotka. To imiona jednej Panny-Dziewczynki! Zdrobnienia, znaczy się.

- Ach tak? -zdziwiła się pani Piłka, a pajacyk się rozpromienił: - Jedna? To super! Damy radę! Na luzie!

- My tu marnujemy czas, a przecież kołysanki trzeba układać, szykować się! - mądrzyła się pani Kotka.

- Ja, ja mam kołysankę! -wrzasnął jasieczek Jasiek i zanim ktokolwiek otworzył usta, wyrapował:

Bzium-bzium, szuru-buru, błotko,

Zaśnij Kruszynko szybko i słodko!

- No nie! -miauknęła Kotka. - Nati zaraz będzie płakać, bo się wystraszy, że jej się nóżki ubłocą…

- Ja mam świetną! - zawołał Fotel:

Sapu, chrapu, luli,

Uśnijże w koszuli.

Ale i to się nie spodobało, bo maluszki przecież śpią w śpioszkach, to wiedzą wszyscy.

Miś Chrapuś, jak zawsze miły, zaproponował, żeby każdy ułożył swoją kołysankę, bo nie wiadomo, która się spodoba. Ogłosił też konkurs na kołysankę, która najszybciej ulula Pannę-Dziewczynkę.

Cały pokoik rozśpiewał się w najlepsze:

Miau-mrau, czarne koty,

Bierz się Senku do roboty.

Albo:

Luli, luli moja Królewno,

W miękkiej pościeli uśniesz na pewno!

Obrazki zawodziły cienko:

W lewo, w prawo, w górę w dół

I zaśnięcia już jest pół!

- No tak, to nie! - złościła się znowu Kotka. - A gdzie Natalia w waszej kołysance?

Obrazki poprawiły się natychmiast, śpiewając na pięć głosów:

Pędzlem w lewo, pędzlem w prawo,

Śpisz Natusiu, no i brawo!

Wtedy właśnie niepostrzeżenie pojawiła się w swojej kołysce Panna-Dziewczynka. Szum zgasł. Nawet buciki nie tuptały, a pani Kotka wyglądała jak koci posąg. W powietrzu płynęła Wróżka Tysiąca Emocji, bo wreszcie przybyła Panna Tuzina Imion:)

25 marca, 2021

Bajka Harmonijna (Emocyjne bajki 12.)



Emocjanie doskonale się rozumieli. Nawet jeśli Natchniona Bajka trochę czasem namieszała, to zawsze znalazł się ktoś, kto ją wsparł i pomógł wrócić do rzeczywistości z krainy natchnienia. Ten idealny stan Wyspa Tysiąca Emocji zawdzięczała w dużej mierze Harmonijnej Bajce zwanej Monią.

Za namową Wróżki Tysiąca Emocji Monia stworzyła Chór Doskonały. Śpiewali w nim wszyscy Emocjanie. Każdego wieczoru, gdy Emocyjne Bajki odpoczęły w swoich ogrodowych hamakach, rozpoczynało się kojące śpiewanie. Każda rodzina pozostawała w swoim domu, ale za sprawą szafirnetu, głosy muzykujących łączyły się w wielkie pasma cudownych dźwięków, które otulały Wyspę i snuły się w dal po gładkich wodach Szafirowego Jeziora.

To wspólne śpiewanie leczyło wszystkie konflikty. Emocjanie czuli więź ze sobą, a ona nie pozwalała im na chowanie urazy z byle powodu.

Zdarzyło się kiedyś, że na Wyspę Tysiąca Emocji przybyła Kolorowa Królowa wraz z Malachitowym Królem, całym orszakiem wróżek, zwiadowców i awatarów wysp z Archipelagów Bajki na Raz. Na Polanie Stu Jarzębin od rana dźwięczały radosne nuty pieśni, które wyśpiewywali wspólnie Emocjanie i ich goście. Dumna Bajka rozdawała foldery z fotografiami dokonań swoich rodaków, Natchniona wyświetlała właśnie film nakręcony podczas ostatniego wernisażu jej prac. Radosna płynęła nad głowami zebranych i rozsiewała dobry nastrój. Bezpieczna uważnie przyglądała się wszystkim, by w porę zareagować, gdyby ktoś potrzebował jej pomocy. Towarzyszyła jej Troskliwa, która przygotowała koce i poduszki dla utrudzonych, no i piknikowe kosze, które zdecydowanie pomagają w śpiewie. Życzliwa rozdawała gościom karteczki z informacjami, wskazującymi gościnne domostwa, które przyjmą przybyłych u siebie. Wzruszająca i Podekscytowana robiły zdjęcia i kręciły materiał filmowy, który miała zmontować Natchniona.

Jakoś koło południa na polanie zapanował ruch. Niedźwiedzie ustawiły między dwoma jarzębinami wielkie drzwi w kolorze malachitu, a obok nich umieściły kosz z mnóstwem identycznych, błyszczących kluczy.

Zaraz potem obok tych drzwi zjawiła się Kolorowa Królowa i obwieściła, że właśnie rozpoczyna się wielka współpraca z Ziemianami, a malachitowe drzwi to portal do ich świata, bo przecież archipelavii na Ziemi nie znają. Obok Kolorowej Królowej stała Dumna Bajka, a po chwili dołączyła Harmonijna i obie opowiedziały o planach współpracy z Ziemianami. Kiedy wszyscy znali już szczegóły tego kontaktu, wielkie drzwi rozbłysły, zaśpiewały cicho, a Emocjanie wtórowali im bardzo wzruszeni. Gdy melodia ucichła drzwi otworzyły się. Stanął w nich pies Olaf, a także niezawodna panna Kocurka. Przywitali się radośnie i przekazali Kolorowej Królowej listy od Ziemian. Zebrani na polanie otoczyli przybyłych z Ziemi gości, bo każdy chciał poznać wieści z innego świata. Nikt się jednak nie przepychał ani nie dokuczał innym, bo Harmonijna Bajka nasyciła świat wzajemną życzliwością i dobrem.

Kiedy czujesz się doskonale, jesteś życzliwy i radosny, kiedy tworzysz nowe dzieła albo podekscytowany rozpoczynasz jakąś podróż, to znaczy, że właśnie wróciłeś poprzez malachitowe drzwi z Wyspy Tysiąca Emocji, która wypełniła cię wrażliwością i dobrem. Nie pamiętasz tego? No jasne, że nie! Musisz uwierzyć na słowo, że tam właśnie podróżujesz, gdy odpoczywasz, zamyślasz się lub gdy przez dłuższą chwilę zachwycasz się pięknem natury. Chciałbyś pamiętać swoje wyprawy? Nic łatwiejszego! Musisz tylko poprosić psa Olafa i pannę Kocurkę o jeden z tych błyszczących kluczy z wielkiego, wiklinowego kosza i odnaleźć malachitowe drzwi na ziemskiej Polanie Soczystych Jeżyn. Powodzenia!

22 marca, 2021

Bajka Dumna (Emocyjne bajki 11.)



Od dobrego kwadransa Dumna Bajka gościła w gabinecie Wróżki Tysiąca Emocji. To musiała być jak zwykle bardzo pilna i ważna sprawa. Innymi Dumna się nie zajmowała. Była prawą ręką Wróżki i tego dnia otrzymała kolejne, nowe i ważne dla Emocjan zadanie.

-Jestem pewna- mówiła na koniec spotkania Wróżka- twojego sukcesu, mimo że rzucam cię na głęboką wodę.

Dumna wracała do siebie i wydawała się zamyślona bardziej niż zwykle. Przypominała sobie czas, kiedy otrzymała zadanie negocjowania z Parasolanami projektu maskowania wyspy- to było wyczerpujące, ale bardzo kreatywne! Rozmyślała też o zrealizowanym dziele prezentowania najważniejszych Emocji w szafirnecie, które rozsławiło ich wyspę na wszystkich Archipelagach Bajki na Raz. No i nie może zapomnieć, że udał jej się jak żaden- projekt „Dumna emocja”- realizowany w wyspowej szkole z małymi Emocjanami.

To jednak, co dziś zleciła jej Wróżka, to całkowity zawrót głowy. Dumna nie wiedziała, czy bardziej się boi, czy też cieszy.

Kiedy tak szła pogrążona w myślach, usłyszała nad sobą szum skrzydeł. Obejrzała się… Tuż przed jej nosem wyhamował gołąb Zdzicho. Trzymał w dziobie czerwony sznurek, do którego przymocowana była pokaźna koperta w fiołkowym kolorze.

-Całe szczęście, że tak szybko cię znalazłem, bo lecę bez przerwy już chyba ze 100 godzin- wydyszał.

-Zdzichu, nie koloryzuj, tego nikt by chyba nie przetrwał.

-No, może troszkę przesadziłem, ale przecież lecę z Ziemi!

-Jak to, już masz wieści? Dopiero przed chwilą Wróżka zleciła mi wspólny projekt z Ziemianami.

-No tak, ale z tego co wiem, rozmowy międzyświatowe już jakiś czas trwają- zapiszczał wyczerpany gołąb.

Dumna wzięła przesyłkę i grzecznie zaprosiła Zdzicha na odpoczynek w ogrodach swojego domu. Posłaniec natychmiast przyjął zaproszenie.

Pod wieczór odpowiedź była gotowa. Dumna przedstawiła projekt prezentowania wszystkich emocyjnych bajek w ziemskim internecie. Z dumą pisała o tysiącu emocji, które trzeba poznać, by zarówno Emocjanie, jak i Ziemianie stawali się bardziej empatyczni, pewni siebie i, oczywiście, lepsi.

Zdzicho odebrał też list adresowany do psa Olafa i panny Kocurki. Dumna Bajka proponowała im stanowiska konsultantów w kontaktach z Ziemianami. Miała nadzieję, że zgodzą się, bo lepszych znawców ludzkiej natury nie ma co szukać we wszystkich znanych i ukrytych światach.

19 marca, 2021

Bajka Natchniona (Emocyjne bajki 10.)


Czasem miała ochotę przysiąść z innymi Emocjami pod drzewem w wyspowym parku, ale od razu rezygnowała. Jeszcze powie coś zabawnego albo zaśmieje się zbyt wesoło i wszyscy zaczną ją traktować jak innych, a nie – WYJĄTKOWO! A przecież ona- Natchniona Bajka- nie może być- jak wszyscy! Absolutnie- nie!

Mieszkańcy Wyspy Tysiąca Emocji mimo wszystkich dziwactw Natchnionej- uwielbiali ją. Dzięki niej zasłynęli na Archipelagach. Galeria Tysiąca Emocji wypełniała się każdego dnia tłumami turystów, którzy marzyli tylko o tym, by zobaczyć na żywo, a nie tylko w szafirnecie, kolejną instalację artystki. Dobrze, że archipelavia działała bez awarii, bo takiej lawiny gości, żadna wyspa by nie przetrzymała.

Nikt nawet się nie domyślał, że każda nowa wystawa to dla Naty koszmar. Ręka omdlewała jej od tysięcy złożonych autografów. Uśmiech tak mocno przyklejał się do twarzy, że jeszcze kilka dni po wernisażu nie znikał. Jednak były też te cudowne chwile spotkań z fanami. Myślicie może, że z którymś z nich Nata się zaprzyjaźniała? Nic z tych rzeczy! Ona tylko chłonęła inspiracje! Czasem jakaś kolorowa bluza, czasem piegowaty nos albo wyjątkowo matowy tembr głosu- stawały się małym ziarnkiem, z którego wyrastało niebawem nowe dzieło!

Kiedy świeciło słońce- ona malowała deszcz z wyobraźni, a kiedy padało- domalowywała kroplom deszczu słoneczne pyszczki! Nikt by za nią nie trafił! Naprawdę była INNA!

Ach- rozmyślała czasem Nata- dzień dziś ponury, niebo chmurzaste, noc będzie ciemna, w sam raz na malowanie głębi kosmosu albo głębin jeziornych ewentualnie. Po zmierzchu zapalała w ogrodzie lampiony i do świtu tworzyła. Cały czas zapisywała też pomysły na dzwonkową melodię, która za nią chodziła od jakiegoś czasu. Będzie doskonałym uzupełnieniem kosmicznych dzieł- myślała.

Ulubionym zajęciem Naty było sprawdzanie, który obraz nie przetrwał próby czasu. Zwykle w piątkowe popołudnia udawała się do atelier i zaczynała przeglądanie dzieł, które akurat nie były wystawiane, lub których postanowiła nie sprzedawać. Ustawiała je naprzeciwko okna, siadała w wiklinowym, bujanym fotelu i kontemplowała. Zdarzało się, że nie mogła sobie przypomnieć, co poruszyło jej serce, gdy tworzyła. I ta chwila była dla dzieła złą wiadomością, bowiem Nata, upewniwszy się, że przestało z nią rezonować, bez sentymentów chwytała je i udawała się do pralni usytułowanej na tyłach domu. Zmywała energicznie wszystko, co nie wydawało jej się już wystarczająco dobre. Obraz piszczał, wiercił się i w głos narzekał, że szalona artystka szarpie jego kanwę… Na nic zdały się jednak te krzyki, bo po chwili blejtram stał już na sztalugach, czekając na kolejną chwilę natchnienia. Tak… Tak właśnie robiła Nata…

Nikt na wyspie nie wiedział, że piątek jest dniem, kiedy Natchniona spotyka się z psem Olafem i Kocurką. Nie byli może przyjaciółmi, ale na pewno dobrymi znajomymi. Pis i kot uwielbiali piątkowe kąpiele obrazów, mogli bezkarnie się chlapać i roznosić na łapkach tysiące barw po całym domu. Kocurka przysięgała, że w atelier Naty stoi kilka obrazów z jej podobizną, ale CD wiedział swoje! To on ma przecież swój portret, a nie Kocurka!


18 marca, 2021

Bajka Podekscytowana (Emocyjne bajki 9.)


Obudziła się bladym świtem. Ponieważ nie mogła zasnąć, przewracała się z boku na bok i rozmyślała, jak to będzie… Zanim wszystkie ptaki na wyspie ogłosiły światu swoje "dzień dobry", miała kilkakrotnie sprawdzony bagaż i kanapki w podręcznym plecaku.

Zaraz po dziewiątej przed domem zatrzymał się kolorowy autolot wycieczkowy, który zdążył już zabrać większość pasażerów. Podekscytowana Bajka wyskoczyła z domu i popędziła ku furtce, ale natychmiast przypomniała sobie, że nie zamknęła drzwi na klucz, więc musiała się wrócić.

-Ach, to nie wróży nic dobrego. – mruknęła po zajęciu miejsca, ale Nusia od razu szturchnęła ją w bok i zawołała radośnie:

-Wszystko będzie świetnie, taki wspaniały dzień mamy!

Podi uśmiechnęła się i pomyślała, że bez Radosnej świat byłby ponury.

Celem wyprawy mieszkańców Wyspy Tysiąca Emocji była dziś słynna na kilka światów Sala Koncertowa „Uniesienie”, w której miały wystąpić największe muzyczne sławy Archipelagów. Podi czuła, jak jej serce wystukuje nerwowy rytm, a w uszach coś niemiłosiernie dzwoni. Zaschło jej też w ustach, więc wypiła duszkiem całą wodę z butelki i od razu przeraziła się, że musi przecież do toalety, więc może się zgubić, gdy wszyscy zajmą miejsca bez niej. Nic takiego się, oczywiście, nie stało, bo do koncertu było jeszcze trochę czasu i wiele osób podobnie jak ona udało się do toalety, by się odświeżyć.

Kiedy koncert się rozpoczął, Podi usiadła obok Uszy- Wzruszającej Bajki, która miała zapas chusteczek i dobrze wiedziała, które momenty będą najpiękniejsze. Obie biły z zapałałem brawo po każdym utworze, mimo że wilga Leon- prowadzący koncert- prosił, by zrobić to na koniec. One były jednak w euforii, więc musiały klaskać, tym bardziej, że przysiadł obok nich pan Zachwyt i to właśnie wtedy, gdy rozpoczął się gościnny występ sławnego psa Olafa, zwanego CD, któremu na ukulele akompaniowała niezrównana Kocurka, śpiewająca też w chórku. Takiego cudownego wycia i perfekcyjnego miauczenia, to po prostu światy nie słyszały!

Po koncercie tłumy ruszyły na spotkanie z idolami, a Podekscytowana była jak zwykle pierwsza. Miała w torbie zeszyt na autografy i dwie książki biograficzne do podpisania. Udało jej się! Cenne zdobycze rozsiadły się na wyznaczonych przez nią miejscach.

Niestety, Podi miała przed sobą kolejną nieprzespaną noc, bo wysłuchana muzyka wracała do niej falami, a obrazy niedawnych wydarzeń kłębiły się w jej głowie, skutecznie odpędzając sen.

16 marca, 2021

Bajka Radosna (Emocyjne bajki 8.)


Biegła wzdłuż rzeczki w podskokach. Długie, jasne włosy falowały na wietrze jak kłosy zboża błyszczące w słońcu. Kiedy wiatr łaskotał ją falami ciepła, śmiała się w głos. Wszyscy oglądali się za nią, a radosne uśmiechy same zapalały się na ich twarzach.

-Hej, zatrzymaj się, dokąd pędzisz? -usłyszała Radosna Bajka znienacka. -Jak możesz być taka nieuważna, jeszcze chwila i zdeptałabyś mój domek!

Nusia zatrzymała się w jednej sekundzie i zaczęła szukać miejsca, z którego dochodził głosik.

-Ach, to pan, panie Krecie! Spokojnie, zawsze patrzę pod nogi, choć mogłoby się wydawać, że bujam w obłokach. Ale ma pan rację, pana domek jest słabo widoczny! Trzeba temu zaradzić!

I zanim właściciel okazałego kopca zdążył zebrać rozpierzchłe myśli, Nusia skrzyknęła motyle z orszaku Wróżki Tysiąca Emocji i rozpoczęło się ozdabianie, a raczej oznaczanie kreciego domku. Nad kopcem powstał lekki, ale mocny daszek we wszystkich radosnych kolorach. Wokół rozlokowały się wspaniałe kępy traw, usadowiły się się rodziny kolorowych kwiatów, które Radosna namówiła do przeprowadzki w to miejsce. No naprawdę, wszyscy zobaczą teraz krecie siedlisko z najdalszych krańców wyspy.

Zanim pan Kret zdążył ułożyć sobie jakieś zgrabne podziękowanie w głowie, śmiech Nusi turlał się już z pobliskiej Górki Turlanki. Oczywiście, turlanie się z Radosną było najlepszą zabawą, więc po chwili kto żyw ruszył ku Górce. Mały jeżyk pogubił buciki, a dzieciaki Podekscytowanej Bajki paplały, że za chwalę na pewno wydarzy się coś niezwykłego. No i niezwykłe przygalopowało:) Nie wiadomo skąd, pojawił się sławny pies CD. Na jego grzbiecie siedziała zgrabnie Kocurka, która trzymała mocno wielki, wiklinowy koszyk wyłożony serwetą w truskawkową kratę.

-Hura! -krzyknęła Nusia. Będzie piknik!

-Tylko spokojnie- odezwała się Kocurka. Mamy przesyłkę od Wróżki Niu! Same pyszności! Dla każdego wystarczy! I zgrabnie zeskoczyła na trawiasty pagórek. CD siedział bardzo elegancko i spokojnie, a o tym, że rozpiera go radość, świadczyło energiczne merdanie króciutkiego ogonka.

Nie minęła chwila, a piknik był przygotowany. Na kraciastej serwecie pyszniła się lemoniada, nektar i pyłek w miseczkach, suszone owoce, babeczki dyniowe i ciasto marchewkowe, ale hitem okazały się lizaki z soku malinowego i chrupki gruszkowe. Znalazły się też chrupanki ryżowe dla CD i żelki serowe dla Kici.

Radosnym śmiechem przyjaciół zaraziły się też pagórki, doliny i rzeczki, i stawiki. Cały świat Wyspy Tysiąca Emocji piknikował w najlepsze, rozsyłając na wszystkie archipelagi fale dobrej energii i świetnego samopoczucia.

Jeśli masz dziś doskonały nastrój i czujesz, że mógłbyś przenosić góry, to na pewno dotarła do Ciebie fala piknikowej radości wprost od Nusi- Radosnej Bajki.

07 marca, 2021

Bajka Wzruszająca (Emocyjne bajki 7.)



W kinie właśnie gasło światło. Mimo że sala była wypełniona, nawet szmer nie mącił ciszy. Pod sklepieniem wisiało oczekiwanie. I jak zawsze opłaciło się. Nowy film Natchnionej był niezwykły. Wszyscy o nim mówili. Pan Zając dawał słowo, że to on będzie pierwowzorem bohatera, bo artystka wiele razy odwiedzała go i rozmawiała o jego życiu.

Już po pierwszych sekwencjach było jasne, że to nie pan Zając zainspirował twórczynię. Z ekranu eksplodowały niezwykłe wyczyny malinowej postaci. Lawina troskliwości i ogromne, dobre serce! Kiedy doszło do sceny uwalniania z sieci pajęczej pszczoły Miodunki, na sali rozległo się pochlipywanie, wycieranie nosa i westchnienia… Wszyscy wiedzieli, kto to! Liwa podała błyskawicznie paczkę chusteczek higienicznych, która wyruszyła przekazywana z rąk do rąk, w stronę pomarańczowych rozbłysków otaczających fotel Wzruszającej Bajki zwanej Uszą. Siedząca najbliżej Wusia, pogłaskała wzruszoną - Wzruszającą po głowie.

Usza kochała cały świat. Wstawała rano i zachwycała się wschodem słońca, pełna wdzięczności, że tak cudownie ogrzewa wyspę, jak świetlisty termofor! To samo działo się o zmierzchu. Nasłuchiwała wtedy cichnących odgłosów dnia i wyraźnie słyszała melodię zasypiającej wyspy.

Każda wystawa, spektakl w teatrze i pokaz sztucznych ogni w równym stopniu zachwycały Uszę. Musiała wtedy koniecznie z kimś porozmawiać. Błądziła po alejkach wyspowego parku i z każdą napotkaną osobą rozprawiała o jakimś ostatnim, emocjonującym przeżyciu.

Przy niej, każdemu świat wydawał się piękniejszy i lepszy. Dlatego właśnie, każdy pragnął obecności Uszy na swoich premierach, uroczystościach i spotkaniach. Wystarczyło jedno zdanie Wzruszającej Bajki, żeby wszyscy zachwycili się wydarzeniem.

Za Uszą niestrudzenie podążał pan Zachwyt. Roztaczał wokół niej pomarańczowy blask i sprawiał, że każda jej myśl i słowo przybierały kształt dojrzałej, soczystej pomarańczy i płynęły ku Drzewu Szczęścia, które rosło w sercu wyspy.

Jeśli istnieje jakiś szczególnie godny uwagi cel bajkowej podróży, to jest nim na pewno wyprawa pod Drzewo Szczęścia rosnące na Wyspie Tysiąca Emocji! Zatem, zamknij oczy… i w drogę!

06 marca, 2021

Bajka Troskiwa (Emocyjne bajki 6.)


Pan Zając osłabł całkiem ze strachu, słuchy opadły mu na grzbiet, a w głowie drżały spłoszone myśli.

-No niech zaraz się pojawi, przecież zawsze tak robi! A może nie byłem miły dla innych …, więc pewnie nic z tego… ach… . Oczy wypełniły mu łzy…. I wtedy świat poróżowiał. Zając miał wrażenie, że zbliża się do niego wielka malina! Tak! Jest! Jest naprawdę!

-Wiedziałem, że się zjawisz! Przywołałem cię w myślach!

-No tak daleko bym się nie zapędzała, panie Zającu. Po prostu powiadomiła mnie pani Sroka, która jest najlepiej na wyspie poinformowana o wszystkim. Cóż to się stało?

-Chyba nie wiem... Ot, kicałem sobie...

Liwa zrzuciła na trawę swoje plecaczki i torby, związała szybko burzę malinowych włosów w koński ogon, podwinęła rękawy zwiewnej, różowej bluzki i błyskawicznie rozłożyła mały, turystyczny taborecik. Usiadła obok Zająca i delikatnie zbadała jego łapkę. Potem usztywniła miejsce prawdopodobnego złamania i natychmiast wezwała autolot medyczny. Zanim się pojawił, wyjęła z jednej ze swych licznych toreb cukierki malinowe i opowiedziała panu Zającowi zabawną historyjkę o tym, jak jej małe emocyjki ratowały łabędzie pływające po stawiku za domem, bo się bały, że utoną:)

Kiedy pan Zając był bezpieczny, Troskliwa Bajka popędziła do domu, żeby zrobić obiad. Po drodze wstąpiła na chwilę do sklepu pani Koszyczkowej i kupiła trochę świeżych owoców na deser dla całej rodzinki. Zabawiła w sklepie nieco dłużej, bo Natchniona zgubiła gdzieś portfelik z pieniędzmi i nie mogła zapłacić za zakupy. Wszyscy stali w kolejce i czekali, co będzie dalej, tylko Liwa błyskawicznie przejrzała koszyk Natchnionej i popędziła do półek, z których pechowa klientka coś wybrała. I co? I sukces! Spod regału z owocowymi żelkami wystawał kawałeczek zielonego portfelika!

-Jest! -krzyknęła uradowana Troskliwa. 

Natchniona Bajka spojrzała na nią zniecierpliwiona i rzekła krótko: 

-Czy można trochę ciszej! Płoszy mi pani genialny pomysł na instalację…

-Liwa wracała do domu i uśmiechała się do siebie! Przecież troszczy się o wszystkich nie po to, żeby jej ktoś dziękował… tak po prostu trzeba, i już.

03 marca, 2021

Bajka Życzliwa (Emocyjne bajki 5.)



Wszyscy na wyspie znali jej dom. Zapraszał z daleka kolorowymi okiennicami i szeroko otwartymi, turkusowymi drzwiami. W obszernym ogrodzie ustawiła wygodne ławki, zawiesiła huśtawki i zaczepiła na gałęziach kolorowe lampiony. Każdy mógł tam przyjść i spokojnie pogawędzić z gospodynią albo i nic nie mówić, tylko odpoczywać w cieniu szumiących drzew.

Wusia, jak nazywali Życzliwą Bajkę znajomi, umiała pielęgnować przyjaźń. Zawsze miała czas na rozmowę. Kiedyś zdarzyło się, że Bezpieczna Bajka zawędrowała nocą głęboko w las i jej powrót się przedłużył. Wusia natychmiast zorganizowała wyprawę poszukiwawczą z ptakami, które po kilku kwadransach odszukały zaginioną i towarzyszyły jej w drodze do domu.

Innym razem odwiedził Życzliwą zrozpaczony pan Misialski. Martwił się, że pszczoły plotkują o nim, jakoby wyjadł cały miód z ich spiżarni. Orzekł nawet, że zawsze podejrzewał je o złośliwość i plotkowanie. Wtedy Wusia uspokoiła go i powiedziała z absolutnym przekonaniem, że zna pszczoły i jest pewna, że nie plotkują o nikim zupełnie. A pana Misialskiego to wprost uwielbiają. Tymi słowami sprawiła, że jej gość postanowił szczerze porozmawiać z podejrzanymi, a następnego dnia okazało się, że razem z mioduszkami wyleguje się na słonku w najlepszej komitywie:)

Wusia nigdy nie krzyczała na nikogo ani się nie złościła. Kiedyś odwiedziła ją Dumna Bajka ze swoimi małymi emocyjkami, które rozrabiały i pozrzucały nawet lampiony z niebieskiego drzewa. Pani domu tylko się uśmiechała i natychmiast wymyśliła zabawę w najpiękniejsze ozdabianie zrzuconych lampionów i kolejną- w wymyślanie nowych miejsc do ich zawieszenia. Maluchy pochłonęła pasja twórcza i całkiem zapomniały o rozrabianiu.

Jeśli spotkasz uśmiechniętą postać w kolorowym stroju, która znajdzie i zwróci twoją zgubioną piłkę albo pomoże schwycić psa i zapiąć mu smycz, albo też pozbiera z tobą rozsypane śmieci, to będzie znaczyć, że spotkałeś Wusię- Życzliwą Bajkę.

02 marca, 2021

Bajka Bezpieczna (Emocyjne bajki 4.)

Od razu budziła zaufanie. Nosiła wygodny, błękitny kombinezon, trampki i czapkę z daszkiem, nad którym widać było szafirowy napis: Już biegnę na pomoc! Nie była zbyt wesoła, ale też nie dąsała się z byle powodu. Zwyczajnie nie miała na to czasu, bo była bardzo zapracowana.

Cokolwiek robiła, miała jakichś sumiennych pomocników. A to motyle rozmieszczały razem z nią tabliczki z napisem: „Uwaga trujące owoce!”, a to ptaki znosiły gałązki, żeby oznaczyć powstałe po ulewie zapadliska- i tak bez końca.

Bezpieczna pracowała nawet nocą. Udawała się wtedy na puste dróżki i ścieżki, oczywiście nie sama, zapraszała na wyprawy pająki i razem snuli błyszczące pasma jasnych pajęczyn w miejscach najwygodniejszego przejścia z jednej strony dróżki, na drugą.  Nocą, wędrowała też głębiej w las ze świetlikami i wskazywała drogę zabłąkanym podróżnikom.

Nosiła w kieszeniach różne, szczelnie zapakowane smakołyki dla zgłodniałych i zapracowanych, no i nie zapominała o świeżej wodzie dla utrudzonych, wędrownych ptaków.

Nie potrzebowała wiele snu, ale zawsze odpoczywała wystarczająco długo, by rano z radosnym uśmiechem pędzić na spotkanie z najmłodszymi Emocjanami i uczyć ich, jak śmiało wyruszać na spotkania z przeżyciami innych istot. W szkole Wróżki Tysiąca Emocji prowadziła też lekcje z bezpiecznego podróżowania archipelavią, a nawet kurs pilotowania autolotów.  

Można by długo opowiadać o niezwykłym życiu Bezpiecznej Bajki, jednak wystarczy powiedzieć, że potrafiła być bezpieczna, bo umiała prosić o pomoc. Każdego dnia była też w stanie pomagać innym żyć bezpiecznie, bo chciała słyszeć ich prośby o wsparcie.

01 marca, 2021

Bajka Wyspy Tysiąca Emocji (Emocyjne bajki 3.)


Ta wyspa była niezwykła tak, jak wszystkie inne należące do Archipelagów Bajki na Raz. Trudno było ją wypatrzeć, a co dopiero trafić na nią. Wróżka Tysiąca Emocji za radą Kolorowej Królowej zatrudniła SOM, czyli Specjalne Oddziały Maskujące złożone z Parasolan. To oni zamontowali nad jej terytorium maskujące filtry, do złudzenia przypominające kuliste korony kolorowych drzew, tworzących bajkańskie lasy. Przelatujący nad wyspą mieli więc wrażenie, że jest niezamieszkała.

Po co to wszystko? Otóż, Emocyjne Bajki- poddane Wróżki TE były bardzo wrażliwe. Codziennie towarzyszyły wszystkim mieszkańcom Bajkanii i otwierały przed nimi świat emocji. To było bardzo odpowiedzialne zadanie. Odpowiedzialne, ale i wyczerpujące. Bardzo. W chwilach wytchnienia musiały mieć spokój. Nikt nie mógł ich rozpraszać.

Pani Wyspy Tysiąca Emocji dodawała im otuchy. Każdego wieczoru przechadzała się wśród najpiękniejszych drzew, między którymi były rozpięte kolorowe hamaki. Wypoczywały w nich właśnie Emocyjne Bajki. Z każdą zamieniała przynajmniej słówko albo choćby uśmiech. Była niezastąpiona.

Swój spacer zaczynała zawsze od niebieskiego hamaka, który kołysał się na wietrze jak błękitna chmurka. Odpoczywała w nim Bajka Bezpieczna. Zawsze gromadziły się wokół niej barwne motyle i ptaki szukające schronienia. Jeśli tylko na twarzy Bezpiecznej pojawiał się jakiś cień, natychmiast z ciemnoróżowego zeskakiwała Troskliwa i pędziła, żeby zdmuchnąć drobne smutki z twarzy przyjaciółki. Natomiast Życzliwa Bajka otulona zieloną chustą, cierpliwie wypatrywała Wróżki TE, żeby spytać ją, jak minął dzień i czy wszystko w porządku, a Wzruszająca zawsze miała łzy w oczach i stawała się mocniej pomarańczowa, gdy zbliżała się do niej uśmiechnięta Wróżka. Za to Radosna ustrojona w jasnoczerwony kombinezon i Podekscytowana w bladoróżowym kapeluszu- podążały za władczynią mimo zmęczenia, chichotały i robiły dziesiątki wesołych zdjęć, a selfi ze wszystkimi- to już obowiązkowo! 

Przyjemnością dla Wróżki była wizyta w zakątku sztuki. Tam, Natchniona Bajka w swoich wielkich, żółtych okularach tworzyła kolejne, cudowne dzieła, a Bajka Dumna, biegająca ze swoją wielką, fioletową torbą pełną notatek, rozsyłała kopie arcydzieł na wszystkie archipelagi.

Nie ma co ukrywać, Wróżka Tysiąca Emocji miała wspaniałych poddanych. Przekonywała się o tym każdego dnia, gdy w purpurze zachodzącego słońca, wraz z Harmonijną Bajką, popijała chłodną lemoniadę na pałacowym tarasie, mieniącym się tysiącami emocji.

10 kwietnia, 2019

Bajka Fioletowa Weekendowa (Kolorowe bajki 8.)

Fioletowa Bajka przybyła tu zaledwie wczoraj. Patrzyła na otaczający ją świat ze zdziwieniem. Nigdy nie widziała nic podobnego, a przecież widziała wiele, a jeszcze więcej sobie wyobrażała. Rozejrzała się za jakimś wygodnym miejscem, w którym mogłaby odpocząć. Długa podróż bardzo ją wyczerpała. Puszyste krzaki lawendy od razu to dostrzegły. Postanowiły się przywitać w najlepszy sposób, jaki przyszedł im do głowy. W okamgnieniu splotły bujany fotel i zawołały: -Zapraszamy! Fiołkowa nie wahała się ani chwili. -Cześć, dzięki! Powiedziała całkiem swobodnie, jakby miły gest lawendy był czymś zupełnie oczywistym. To było super! Lawenda lubiła szczerość i fałszywe komplementy ją drażniły. 

Fioletowa odetchnęła z ulgą, kołysząc się, spoglądała na poranne niebo pomalowane delikatnymi liliowymi pociągnięciami tęczowego pędzla. Spojrzała na swoją poszarzałą sukienkę, a potem rozejrzała się wokoło. Od razu dostrzegła ametystowe dzwonki i delikatne kąkole, które wlepiały w nią paciorki swoich czarnych oczu. Skinęła na nie i zachęcająco szepnęła: -Mogę prosić… Kwiaty natychmiast usadowiły się w falbanach spódnicy i na bufiastych rękawach przybladłej bluzki. Chichotały przy tym pełne oczekiwania, co będzie dalej. Fiołkowa uśmiechnęła się i głośno, by wszyscy wokół usłyszeli, stwierdziła: -Fioletowa Bajka- to tak oficjalnie brzmi. Mówcie mi Lila, tak, Lila. Zapanowała euforia, jeszcze żadna bajka nie była taka miła i bezpośrednia. Chyba Lilia nadaje się na przyjaciółkę od serca. Wysmukłe lilie poczuły się wyróżnione. Od razu pochyliły się i splotły nad swoją prawie imienniczką obszerny, przewiewny parasol. Parasol, dodajmy- pachnący! 

Fioletowy Ktoś zamyślił się. Ledwo przybyła, a już jest królową! Ciekawe, ile czasu zajmie jej znalezienie czaroidowego kwiatu i odkrycie jego mocy. Lila nie przestała zadziwiać nowych przyjaciół. Ponieważ tęskniła za swoją ulubioną psinką, bujała się w fotelu i wyobrażała sobie, jak piesek wdrapuje się na jej kolana. Niespodziewanie usłyszała skomlenie, otworzyła oczy i wybuchnęła śmiechem. Przed nią stał jak żywy jej czworonożny przyjaciel. Futerko miał bardziej puszyste niż zwykle i zupełnie ametystowe. Sierść błyszczała lekko różowym blaskiem i przez to pies wyglądał, jakby unosił się w powietrzu. Lila wzięła go na ręce i pierwszy raz pomyślała, że będzie dobrze.

Pod wieczór postanowiła urządzić przyjęcie powitalne, w końcu spotkało ją tu tyle życzliwości. Miała już wprawę w tworzeniu nowych rzeczy z wyobraźni, więc wyczarowanie pyszności, dekoracji i niespodzianki było bajecznie łatwe. Czuła się lekko i jakoś świeżo. Przymykała oczy i chmury kolorowych motyli spływały na wszystko wokół tak, że cały świat drżał i falował delikatnym pięknem. Niepokoiło ją tylko, że na niebie ukazywały się od czasu do czasu dziwne brązowe gwiazdki. Mogłaby przysiąc, że wyglądały jak anyż gwiaździsty. Ale tu, w liliowym świecie? Na niebie… niemożliwe, zresztą, po co- myślała. 

Jednak Lila nie myliła się. To były statki dyplomatyczne z archipelagu Anyż. Zwiadowca Nyż zmierzał właśnie na nową wyspę Kolorowej Królowej. Fiołkowa twórczość Lili przyciągnęła jego uwagę, bo jeszcze nie widział w nigdy takich wybuchów wyobraźni. Pomyślał, że w drodze powrotnej skręci tam i się przywita.

Nadszedł wieczór, zebrani goście próbowali ciasteczek z lawendą, sałatki z owocami granatu i płatkami róż, a także tęczowych koktajli wymyślonych przez Lilę. Gdy rozbłysły świetliki, Lila wstała, przymknęła oczy i wraz z jej westchnieniem przed jej nowymi przyjaciółmi zmaterializowała się prawdziwa scena. Wszystkie motyle utworzyły aksamitną, nieziemsko mieniącą się kurtynę. Świetliki zbiły się w świecącą kulę i jak reflektor oświetliły deski. Nastrój był uroczysty. Zwiedzeni falbanami i bufkami Lili, zebrani oczekiwali arii albo lirycznej ballady. Niespodziewanie jednak na scenę wbiegła postać w ciemnych okularach, z króciutkimi włosami, ubrana w minispódniczkę z wczesnych wrzosów i utkaną z ametystowej mgiełki tunikę. Rozległa się dynamiczna muzyka. Lila energicznie przemierzała scenę i śpiewała:

Jest bardzo, bardzo fioletowo,
Ametystowo i Liliowo,
Muzyką cały świat tu brzmi,
Dobrze mi, ach, jak dobrze mi!

Zapanował entuzjazm. Wszyscy tańczyli, wywijali listkami, pędami i gałązkami, wkładali ciemne okulary, no i śpiewali z tą niezwykłą przybyszką. Muzyka niosła się w dal. Planety szalały. Statki powietrzne zmieniały kurs, by być bliżej boskiego koncertu. Gwiazdki przepychały się, by mieć najlepsze miejsce na nadpływających zewsząd chmurkach. Wszystko w Archipelagach Szafirowego Jeziora pędziło na spotkanie z muzyką Lili. Konieczna była wreszcie interwencja Kolorowej Królowej, bo przecież mogło dojść do jakiejś kolizji. Na szczęście, w pobliżu był oddział gołębi pocztowych, które błyskawicznie zaczęły kierować ruchem i niebezpieczna sytuacja została zażegnana.

Lila była zachwycona. Wystarczyło, że zaśpiewała pierwszą nutę, a już cała piosenka była gotowa. To było boskie! Jak to zwykle bywa ze świetnymi imprezami, kiedy już cały świat stał się muzyką, koncert dobiegł końca. Wśród braw i wiwatów, świetliki ofiarowały Lili kosz słodkich winogron ozdobiony wielką fiołkową kokardą z połyskującą zawieszką w kształcie kwiatu powojnika. 

Fioletowy Ktoś oniemiał. A niech mnie! Już go ma! Po jednym koncercie. Ów kwiat był największym skarbem Archipelagów, magicznym czaroidem, obiektem pragnień wszystkich wróżek i magów. Lila nawet się nie domyślała, jaka stała się ważna i potężna w tym świecie.

Bajka Pomarańczowa Weekendowa (Kolorowe bajki 2.)





Bajkański dysk POMAR powoli cumował w szafirowej przystani. Musiał uzupełnić paliwo. Kapitan Rańcz potrzebował też chwili odpoczynku przed sobotnim zgiełkiem. Wiózł dostawę Radosnego Nastroju, Wesołej Zabawy i Dobrych Uczynków. Miał też specjalnego pasażer - była nim Owa – mała przedstawicielka archipelagu Cynamon.

Owa przeczytała wszystkie dostępne w Cymonnecie informacje o Ziemianach i zapragnęła przeżyć jedną sobotę właśnie z nimi. Przygotowała potrzebne rekwizyty i stroje. Jej walizki zajęły cały luk bagażowy spodka. W czasie postoju na księżycu Ziemi, przyglądała się jej przez podręczny teleskop. Miała też magiczną lornetkę, taką samą, jak jej wujek Ojejek, więc mogła podejrzeć, co robią ludzie w sobotni poranek!

To było niecynamonowe! Te huśtawki, zjeżdżalnie, rowery, rolki, baseny, kolejki górskie, kino, tak! KINO! A to dopiero poranny początek! Słodki dźwięk komunikatora sprowadził Ową na dysk. Zanim kapitan Rańcz zdołał ją poinformować, że przybyli do celu, teleportowała się - wraz ze swoimi, ukrytymi w niewidzialnym worku, bagażami - wprost do wesołego miasteczka. To, że była pomarańczowa i miała sterczące czułki zakończone czarnymi gwiazdkami, nikogo nie zdziwiło, a nawet słyszała kilka razy, jak małe Ziemianki prosiły te duże, by kupiły im takie same!!! 

Gdy Słońce wzbiło się wysoko na niebo, poczuła słodki zapach dostawy kapitana Rańcza. Radosny Nastrój sprawił, że postanowiła zostać na Ziemi nieco dłużej… 

Miała też swój niezawodny, fantastyczny, tajny plan. Postanowiła w ten weekend przeczytać wszystkie KSIĄŻKI Ziemian!

Bajka Czerwona Weekendowa (Kolorowe bajki 1.)







Czerwona Bajka była poruszona! Kto to widział, żeby w niedzielę NIKT się nawet o Bajkę nie zapytał! Zgroza! Skandal! Przecież ONA tu czeka. Wojtek poszedł na rolki. Szymon na rower, wprawdzie czerwony, ale to żadna pociecha… 

I wtedy coś mignęło za oknem… Czerwona spojrzała i dostrzegła JĄ! To była Wróżka Tysiąca Emocji. Stała na balkonie i wyraźnie się z czymś lub kimś szarpała. Poczerwieniała ze złości i syczała, a to znowu tupała i wołała: - Do stu Radości! Zostawcie mnie, bo was zaczaruję! Czerwona - podpłynęła do okna balkonowego. Usiadła na parapecie i zamarła ze zdumienia. Na posadzce kłębiły się trzy niedzielne siostry: Nuda, Maruda i Fuma. Szarpały magiczny płaszcz Wróżki i pokrzykiwały: - Dzisiaj jest nasz dzień! – Dziś my rządzimy! – Przepędź Chichot, Radość i Euforię! W niedzielę trzeba narzekać, marudzić, że jutro poniedziałek! Snuć się po domu, złościć się na mamę, grymasić przy obiedzie, no i pokłócić się z kolegą! – Mówić, że nic nie ma sensu… Złościć się, że pada, że upał, że wiatr, że… i tak dalej…

Wtedy stuknęły drzwi. Do domu wrócił Wojtek. Zjadł ze smakiem obiad i poprosił o dokładkę surówki. Potem pograli w gry planszowe i poszli na długi spacer. 

Czerwona obserwowała w międzyczasie, jak Nuda, Maruda i Fuma rozpływają się jak dym, a Wróżka Tysiąca Emocji pije herbatkę z Radością:)