Panna-Dziewczynka miała mnóstwo zajęć. Obserwowała właśnie tańczące nad jej łóżeczkiem koty, chmurki i inne cuda, z którymi się jeszcze nie zapoznała. Wszystko wydawało jej się miłe i szepczące. W ten sielankowy spokój wkradł się jednak niepokojący głos:
-No posuń się!
-Ja też chcę zobaczyć!
-To ty się rozpychasz!
-Uspokójcie się, musimy mieć plan. A ja jak zwykle mam pomysł… prawie krzyknął Czerwony, wpływając jak obłoczek wprost przed oczy Panny-Dziewczynki.
-Cześć, jestem Czerwony, a to moi przyjaciele: Zielony, Czarny, Biały, Niebieski, Żółty, Pomarańczowy i Różowy. Jesteśmy K-O-L-O-R-A-M-I.
-Na pewno z którymś z nas zaprzyjaźnisz się najbardziej, bardzo chcemy już dziś wiedzieć, z którym…- dodał Zielony.
Natusia patrzyła i zastanawiała się, kto to tak tańczy przed jej oczkami i jeszcze coś śpiewa, ale nie tak jak rodzice. Bardziej szumi albo może gulgocze?
-Wiem! –krzyknął Czarny, będziemy po kolei stawać przed Nati, kłaniać się i mówić pięknie o sobie coś ważnego. Jeśli się do któregoś z nas uśmiechnie, to ten wygrywa!
-To my o coś gramy? -zdumiał się Pomarańczowy.
-No nie, tak tylko powiedziałem, żeby było tajemniczo i filmowo…
-Już dobrze. -zakończył dyskusję Biały. Pomysł świetny, zaczynajmy! I zaczął.
-Witam cię Natalio, jestem Biały. Zimą wszystko pożycza ode mnie kolor. Jest wtedy czyściutko i śnieżnobiało.
Wystąpienie Białego sprawiło, że Nati machnęła rączką, ale nic więcej.
-Cześć, jestem Czerwony jak soczyste jabłuszko i jak zabawki przy Twoim wózeczku.
Pląsający czerwony obłoczek wydał się Natusi bardzo cieplutki, więc zamachała do niego radośnie i uśmiechnęła się słodko. Pomarańczowy ledwo dostrzegła. Nie wiedziała czym jest pomarańcza, o której coś szeptał. Żółtego słonka też nie widziała. Wiedziała tylko, że może być ciemno lub jasno, ale słoneczka i cytrynki jeszcze jej nie odwiedzały. Podobnie było z zieloną trawką, błękitnym morzem i różową sukienką.
Gdy pojawił się Czarny, wystrojony elegancko, od razu wiedziała, że jest kimś ważnym wśród gadających chmurek, więc przyjrzała mu się uważnie i pokazała język.
Czarny był w siódmym niebie. -Mnie, mnie wyróżniła. I ze wzruszenia byłby się całkiem rozczulił, ale gdy zobaczył smutne minki przyjaciół, od razu zawołał:
-Hola koledzy, nic nie spada z nieba, musimy troszkę popracować, potańcować przed Nastusią, poopowiadać jej bajki i to codziennie, a na pewno wszystkich nas polubi! Jesteśmy w końcu radosnymi kolorami!
-No Ty -Czarny, to chyba nie bardzo… -fuknął Niebieski.
-Dajcie spokój, do roboty! –zawołał Pomarańczowy i wszystkie kolory zatańczyły nad łóżeczkiem. Zmieniały się w baloniki, kwiatki, chmurki na wietrze i falujące wstążki.
Natusia nie mogła od nich oderwać oczu. Była tak zajęta kolorowym pokazem, że aż mama przyszła sprawdzić, co się dzieje, że w pokoiku jest tak cichutko.