Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiosenne bajki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiosenne bajki. Pokaż wszystkie posty

23 kwietnia, 2024

Bajka w gnieździe (Wiosenne bajki 4.)



   Państwo Świergotkowie wracali właśnie ze spotkania u pani Sowy. Byli niezwykle poruszeni wieściami, które przyniosła Jaskółka Bonia. W drodze do domu pan Świergotek rozmyślał na głos:

- A może rzeczywiście byłoby wygodniej nie budować gniazda, tylko zająć takie zawieszone przez ludzi. Bonia przysięgała, że są piękne, kolorowe i czasem mają nawet wygląd ludzkich domów! Mój Boże, czego ci ludzie nie wymyślą!

- Dajże spokój, Gotuś, nie ma nic piękniejszego niż budowanie własnego gniazdka! Widziałeś kiedy wygodniejsze od naszego?

Pan Gotuś miał już obmyśloną odpowiedź, ale wtedy właśnie, nie wiadomo skąd, pojawił się pan Kukułka. Wydawał się poruszony.

- No i co tam u pani Sowy? Jakie wieści? Ajaj, spóźniłem się znowu!

- O, właściwie to było coś w sam raz dla was. Skoro nie budujecie swojego gniazda, moglibyście zamieszkać w mieście, gdzie są domki dla ptaków zbudowane przez ludzi! Tak, to naprawdę w sam raz dla was!

- Racja, Wierciu, że też o tym nie pomyślałem! To doskonały pomysł!  Co pan na to?

- Czy ja wiem, trudno tak zmienić przyzwyczajenia, no i las kochamy najbardziej… - jąkał się pan Kukułka, zerkając w kierunku zagajnika, z którego po chwili wyleciała jak z procy pani Kukułkowa i dołączyła do towarzystwa.

-Witam, co to za wieści niesiecie? – zapytała wesoło.

- Ach, to już mąż pani powie, my spieszymy do naszych skarbów! Niedługo się wyklują!

- To nie przeszkadzamy, powodzenia! – zawołała pani Zazula Kukułkowa, patrząc za odlatującymi.

- No i jak, udało się? – zapytał niecierpliwie pan Ulek, gdy tylko zostali sami.

- Ależ jak zawsze! Nasze ostatnie jajo złożyłam w ich gnieździe!

- Może pora na jakąś zmianę, państwo Pliszkowie też są bardzo mili, i państwo Piegżowie, i Kopciuszkowie… A ty tylko Świergotkowie i Świergotkowie…

- Nie marudź, przecież i ty i ja wychowaliśmy się w świergotkowych gniazdach i nawet piórko nam z głowy nie spadło… Nie ma co eksperymentować, to nasza rodzinna tradycja…

Byli już blisko Polany Narad, gdy usłyszeli  spokojny głos pani Sowy.

- W tym roku stawiamy na piękno! Szukamy najpiękniejszego gniazda w naszym Rozlewisku. Zgłaszajcie swoje kandydatury. Jutro spotkamy się wieczorem i ogłosimy werdykt. Jurorami będą państwo Kukułkowie, którzy nie budują gniazda, więc zapewne zachowają obiektywizm. Zgoda?

- Zaskoczeni Kukułkowie przytaknęli natychmiast, żeby nie budzić jakichkolwiek podejrzeń. Ktoś mógłby pomyśleć, że będą zazdrościć pięknych siedzib innym ptakom, więc wybiorą najbrzydsze, czy coś… Albo jeszcze gorzej, na przykład, że mają coś do ukrycia...

- Dziękuję bardzo, pomogę w analizowaniu zgłoszonych projektów, zaoferowała się pani Sowa, a Zazula i Ulek przyjęli tę ofertę z ulgą.

   Następnego dnia panował ogromny harmider. Furgotały skrzydła, plątało się świergotanie a całą Szafirową Dolinę wypełniała prawdziwa radość. Co tam radość! Euforia po prostu! Gdy zapadł zmierzch, Polanę Narad otulił bursztynowy blask świetlików  przetykany srebrnymi pasmami księżycowej poświaty. Było naprawdę magicznie… Cały skrzydlaty świat Rozlewiska tu był! Wszyscy zajęli spokojnie wygodne miejsca i wtedy przemówiła pani Sowa.

- Nie wiem, od czego zacząć… Dziś wydarzyło się coś niezwykłego i bardzo pięknego. Posłuchajcie tylko. Oto werdykt państwa Kukułków.

Pani Zazula drżącym głosem odczytała:

Szafirowa Dolina, wiosna

Werdykt Wiosennego Konkursu na najpiękniejsze gniazdo Szafirowej Doliny 

w Ptasim Rozlewisku

   Do Konkursu zgłoszono zgodnie z przyjętymi zasadami aż 8 przepięknych gniazd. Niektóre z nich usytuowane są poza naszą Doliną, ale ich mieszkańcy spędzają tutaj całe dnie, poszukując pożywienia i uczestnicząc aktywnie w życiu ptasiej społeczności, więc takie zgłoszenia również przyjęliśmy.

 Oto lista zgłoszeń w kolejności alfabetycznej

gniazdo bocianów – majestatyczne, stworzone na wysokim pniu uschniętego drzewa, wielowarstwowe i potężne,  punkt orientacyjny dla wszystkich   zbłąkanych;

 gniazdo jaskółek – pieczołowicie zbudowane pod dachem ludzkiej siedziby, gładkie i lśniące jak rzeźba, kawałek Szafirowej Doliny w świecie ludzi;

 gniazdo kaczek – ukryte w trawie jak skarb, płaskie jak twarz księżyca, wykończone miękkim puchem, komfortowe;

 gniazdo sowy – lokum nie z tego świata, doskonale wyposażana dziupla, elegancka, z widokiem, centrum naszego świata;

 gniazdo szpaków – gniazdo w budce lęgowej zawieszonej przez ludzi, mięciutko wymoszczone, egzotyczne, tajemnicze, bardzo nowoczesne;

 gniazdo remizów – zawieszone jak księżyc na niebie, wyhaftowane jak nasz staw o zachodzie słońca, dzieło sztuki samo w sobie;

 gniazdo wilg – ukryte wśród liści wierzchołka drzewa, uplecione misternie jak koszyczek na grzyby, stanowiące jedność z gałęziami;

 gniazdo żurawi – prawdziwe siedlisko, solidnie osadzone na ziemi jak na żurawi dom przystało, pachnące szczęściem, proste - więc piękne.

Każda ze zgłoszonych siedzib jest niepowtarzalna i na swój sposób piękna, szczególnie dzięki temu, że idealnie pasuje do gospodarzy. W tej sytuacji nie widzimy innego wyjścia niż przyznanie 8 równorzędnych nagród! Piękno ma różne oblicza a nam wszystkie one przypadły do gustu. (No i pani Sowa się zgodziła…)

                                                Podpisano: Zazula i Ulek Kukułkowie  

Przez chwilę panowała cisza, a potem wybuchł entuzjazm. Ptaki ruszyły w tan radości. Fruwały, podskakiwały, dreptały, kręciły piruety, szybowały, zataczały koła, nurkowały i przy tym wesoło śpiewały tak, jak umiały najpiękniej.

A państwo Kukułkowie? O, na chwilę odetchnęli z ulgą, bo wszyscy ich uwielbiali. Ale najlepsze jest to, że oni naprawdę zachwycili się tymi wszystkimi siedzibami:)

20 marca, 2024

Bajka w Międzywymiarowym Teatrze Tańca (Wiosenne bajki 3.)




   Wieczór Powitania Wiosny zbliżał się wielkimi krokami. W tym roku wypadał dzień wcześniej niż w poprzednich latach, o czym chyba niektórzy zapomnieli. Pani Hania Borsukowa wydziergała na drutach zielone sweterki i porcięta wszystkim pociechom, bo ze starych powyrastały, ale swojej sukni, niestety, nie skończyła. Całe szczęście, że panny Wiewiórczanki - Basia i Kasia – przyszły jej z pomocą. Wprawnie wyhaftowały białe paski na fascynatorze, dodały do sukni orzechowe zapinki wzdłuż pleców, a całość wykończyły puszystym otokiem. Pani Hania nie mogła się ich nachwalić. Z wdzięczności obdarował je koszem wypełnionym kolekcją miejscowych orzechów.

   W siedlisku Państwa Grusów też kotłowało się od rana. Stroje wprawdzie były gotowe, ale pani Flora nadwyrężyła sobie skrzydło i najstarsza pociecha – Gracja – miała ją zastąpić. Ćwiczyły więc od kilkunastu godzin. Próbowały wprawdzie się zdrzemnąć, ale emocje już po chwili otwierały im oczy, więc zamiast leżeć i gapić się w sufit, wolały ćwiczyć. Nie ma co ukrywać, ta sytuacja zmartwiła cały klan żurawi. Wszyscy byli już gotowi do występów, ale miny mieli nietęgie, bo wiedzieli, że nie ma lepszej tancerki od pani Flory. Niespodziewanie z odsieczą przybyła Kolorowa Królowa a z nią wróżka Niu. Wszystkim udzielił się ich pogodny spokój. Dzieci zjadły wreszcie wczesny podwieczorek, dorośli wypili po filiżance naparu z sitowia, a w tym czasie wróżka w magiczny sposób spakowała do skrzyni stroje i przetransportowała je do garderoby na tyłach Międzywymiarowego Teatru Tańca, przed którym zbierali się już goście ze wszystkich archipelagów i galaktyk. Niu dostrzegła tuż przy wejściu świetne ziemskie tancerki - Kasię i Natalię. Była pewna, że ich relacja z wiosennej inauguracji podbije nie tylko ziemski Internet, ale też bajkański Szafirnet. W głowie rozbłysła jej też myśl, że można by je poprosić o krótką taneczną etiudę na zakończenie spektaklu. Te rozmyślania przerwała muzyka oznajmiająca przybycie orszaku Pani Wiosny, która wśród radosnych wiwatów zajęła z wdziękiem miejsce w pierwszym rzędzie obok Kolorowej Królowej, Malachitowego Króla i orszaku ich wróżek.

   Gdy wszyscy widzowie usadowili się na swoich miejscach, świetliki okryły się szafirowymi pelerynami i zapanował mrok. Wtedy władzę przejęła muzyka. Rozlegające się dźwięki były słodkie i rześkie jak przedwiosenny poranek. Świetliki wzbiły się pod samo sklepienie i po chwili oświetliły scenę, na której wirowały już wspaniale  wystrojone, zwiewne jak wiosenny wiaterek - żurawie. Ich pląsy i muzyka stanowiły jedność. Kolejne pary wzbijały się z gracją w górę i trzepotały skrzydłami, sprawiając, że ich doskonałe ogony falowały jak nigdy. Tak sugestywnie opowiadały tańcem historię Szafirowej Doliny, że wzruszanie widzów sięgnęło zenitu. W kulminacyjnej scenie utworzyły pod sklepieniem krąg i na przemian nurkowały, wykonując przy tym miękkie salta. Kiedy wszyscy sądzili, że to koniec spektaklu, z góry spłynęła Gracja, która genialnym solowym popisem zmieniła historię Teatru Tańca. Możliwe, że miał na to także wpływ towarzyszący jej śpiew kuzyna Benka, który zawsze wzbudzał entuzjazm widzów.

   Kiedy owacje widowni i bisy żurawi dobiegły końca, na scenę wpłynęła przecudna Pani Wiosna i zapowiedziała gościnny występ mieszkanek Ziemi – Kasi i Natalii. Rozległa się, egzotyczna dla mieszkańców Szafirowej Doliny, muzyka. Na widowni zapanowała absolutna cisza i wtedy się zaczęło. Dziewczyny wykonały niezwykły, dynamiczny układ taneczny i zaprosiły wszystkich widzów do wspólnej zabawy. Po kilku próbach tancerki, inni artyści, goście i miejscowi widzowie wspólnie wykonali ziemski taniec. Ptaki wirowały w powietrzu, a zwierzęta na parkiecie, w który wróżka Niu zamieniła widownię.

   To była magiczna Inauguracja! Pisały o niej portale wszystkich wymiarów! Spektakl żurawi stał się międzygalaktycznym wiralem, a ziemski taniec bardzo długo królował na parkietach nawet najodleglejszych światów.

   Pan Florian wraz z panią Florą wzruszali się jeszcze długo na samą myśl o niezwykłym debiucie ich słodkiej Gracji. Ach, tego Powitania Wiosny długo nikt nie zapomni! To pewne!

Bajka powracających żurawi (Wiosenne bajki 2.)

   Rodzina państwa Grusów właśnie dotarła na miejsce. Wszyscy byli wyczerpani, ale orzeźwiające powietrze sprawiło, że szybko odzyskali siły. Ich rezydencja, pozostawiona jesienią pod opieką zaprzyjaźnionej rodziny myszek, czekała w dość dobrym stanie.

- Kilka napraw i będzie jak nowa! - cieszył się pan Florian Grus – głowa rodziny żurawi. Pani Flora już się krzątała, uprzątała pokoje i szykowała z entuzjazmem pierwszy tej wiosny posiłek. Z siedliska rozciągał się widok na łąki połyskujące jeszcze dość mocno śnieżnymi pierzynkami. Niezrażone zimową aurą słoneczne światło kołysało się łagodnie na wierzbowych gałązkach i paplało o czymś radośnie z uroczą Panią Wiosną, która wpadła na chwilę w bardzo ważnej sprawie. I właśnie z powodu TEJ sprawy jakoś koło południa zaroiło się na polanie od mieszkańców Szafirowej Doliny.

Przyleciały perkozy, czaple, cyranki i wszelkie ptactwo, które zdążyło powrócić lub zimowało w Dolinie. Przytuptały myszki, nornice, jeże i kreciki, przyczłapały borsuki, bobry a nawet łosie, przykicały zające, ale to nie był koniec, bo na polanę wciąż przybywali kolejni lokalsi. Gdy polana się wypełniła, Pani Wiosna ukłoniła się grzecznie i przywitała zabranych. Miała na sobie lekki kożuszek, ale we włosach świeży wianek z pierwszych przebiśniegów i zimowitów, co zachwyciło wszystkich.

- Moi drodzy, mam dla was niezwykłą wiadomość. Uroczystość mojego Pierwszego Dnia Panowania odbędzie się w waszym Międzywymiarowym Teatrze Tańca. Mamy niewiele czasu, czy zdążycie wszystko przygotować?

Wśród zebranych wybuchł entuzjazm! Wszyscy wiwatowali, podfruwali, podskakiwali wesoło i kręcili piruety. Grupa żurawi wykonała króciutką etiudę baletową przygotowaną na tę właśnie chwilę. Ptaki z gracją krążyły wokół siebie, wyciągały szyje, zaplatały skrzydła i wzbijały się lekko ku górze, a ich ogony falujące na wietrze wyglądały wprost kosmicznie. Rozległy się okrzyki zachwytu, posypały się rzęsiste brawa i szczere komplementy. Pani Wiosna też kiwała z aprobatą głową. Po chwili radości zapanowała cisza, którą przerwał łoś Seba.

- Mieliśmy wielką nadzieję, że w tym roku się uda i to u nas odbędzie się Powitanie Wiosny, więc wspólnymi siłami wyremontowaliśmy Teatr. Jest już zupełnie gotowy. Żurawie mogą zaczynać próby choćby dziś!

- To fantastycznie! Brawo! Jestem zachwycona! – wykrzyknęła Wiosna, a żurawie skłoniły się wszystkim nisko. Głos zabrał wzruszony pan Florian Grus - senior rodu żurawi.
- I my żyliśmy nadzieją, że tej wiosny nasz taneczny spektakl doczeka się międzywymiarowej premiery. Ćwiczyliśmy z dziećmi cały sezon i przedstawienie jest gotowe. Lekkie i radosne wzleci do gwiazd na cześć budzącej się do życia natury!

Te słowa znów wywołały aplauz i przywołały Wróżkę Tysiąca Emocji, która aż z Kwiatowej Wyspy dostrzegła gołym okiem wybuch nieopanowanej radości. Mieszkańcy Szafirowej Doliny bawili się do zmierzchu razem z Panią Wiosną, wróżkami i innymi gośćmi, których zwabił blask szczęścia.

03 maja, 2019

Bajka szumiących drzew (Wiosenne bajki 1.)

Wiosna spała sobie w najwcześniejszym pąku magnolii. Aksamitne płatki otulały ją miękko. Pewnego ranka wnętrze magnoliowego kokonu rozświetliły złote promienie wiosennego słońca. - Nareszcie -szepnęła Wiosna i zerknęła na ekran swojego wiosnofonu. No tak, Zima już wczoraj przysłała wiadomość, że wyrusza na zasłużony urlop i przekazuje ukochanej siostrze kody do świata.

Wiosna rozsunęła delikatnie płatki magnolii. Kwiat rozchylił się powoli. Była jak Calineczka:) Ogarnęła wzrokiem okolicę i usłyszała to, co lubiła najbardziej: -pak-pak, pszsz-pszsz, pu-pu, szar-szar… Cudowne! To spadały zimowe kubraczki z liściowych pączków wszystkiego. Drzewa brzmiały muzyką, która nadawała komunikat: -to już, -to tuż, -i-dzie, przyj-dzie, -wio-ssssna, wioooo-sna…

Pod wieczór natura była gotowa na premierę sezonu. W roli głównej, jak co roku, miała wystąpić wierzba - wcale nie płacząca:) To ona ćwiczyła z zapałem kołysanie gałązkami i swój niepowtarzalny śpiew, który dla natury był zielonym światłem dla kolejnego początku. Z daleka wyglądała jak szalony gitarzysta miotający burzą długich włosów w czasie koncertu.

Wiosna wybrała na miejsce tegorocznej  premiery obszerną polanę, która moczyła nogi w krystalicznym strumieniu. Na straży jego spokojnego biegu stały eteryczne wierzby. Głowa polany wspierała się o srebrzysty, brzozowy zagajnik. W samo południe, kiedy promienie słońca ogrzały ziemię, spektakl się rozpoczął. Gałązki wierzby kołysały się rytmicznie. Najpierw dał się słyszeć cichy szum. Jeszcze nie melodia. Cała natura zamarła w oczekiwaniu. Powoli można było rozpoznać energetyczne sekwencje pieśni. Z każdym nowym taktem fale wyzwalane przez wierzbę, zataczały coraz szersze kręgi.

Każda roślina przyłączająca się do pulsującego rytmu, otwierała swoje pączki i pozwalała seledynowym listkom wyjrzeć na świat. W kilka chwil zgasła marcowo-kwietniowa szarość i natura włożyła soczysty, zielony kostium. –Jest pięknie! –zawołała Wiosna i wypuściła wiaterek przysłany przez E-Wróżkę. Ten, pędził przed siebie i szeptał listkom, jak falować na wielkim wietrze, jak śpiewać kołysanki ptakom, jak chłodzić w upalne dni, jak wkładać nowe kostiumy kolorów. Co tu kryć, świat obudził się ostatecznie i na zielono:)


Wierzba mogła odpocząć. Młode listki przejęły jej pieśń i niosły ją radośnie w świat do każdej, nawet najmniejszej roślinki. Oczywiście, nie był to koniec wiosennej misji wierzby. Do wczesnego lata była masztem antenowym dla wiosnofonów. Bez niej nic zielonego nie mogło zaistnieć. Była najważniejsza. Widziała o tym. Szumiała z dumy także dlatego, że uważała się również za najlepszą artystkę. Nocami komponowała szumianki i szeptanki, które miały miliony odtworzeń w naturnecie. Wy też na pewno je słyszeliście:)