Co to się działo!
Chyba od czasu awantury z myszką Pi, nie było takiego zamieszania. Przyjechały
nocą. Wystrojone jak na bal. Wcale nie przejęły się, że wszyscy śpią,
tylko od razu zaczęły wykrzykiwać:
Jesteśmy gruszki z Lublina
Stąd nasza dumna mina!
Smak, zapach i boskie figury,
Czynią z nas cuda natury!
Musisz nas wielbić, znosić kosze róż!
Pozwalamy ci na to, no już!
Pan Schowek nie
lubił takich popisów. Na wszelki wypadek wsunął się w kąt za regał i czekał, jak się
sytuacja rozwinie. A sytuacja turlała się gładko.
- Hej, wy! – krzyknął pan
Słój z Dżemem Cukiniowym - sam wygląd nie wystarczy, pokażcie, co potraficie.
- Naprawdę musimy? Przecież
cały świat o nas wszystko wie!
- Jak nie, to nie, musu nie
ma!
- Jak to nie ma! Jest mus! -
krzyknęła Gruszka Kuleczka!
I zanim jakakolwiek myśl zdążyła
się zmaterializować w słowach, Czereśniowa Spiżarnia rozświetliła się jak pieczara Złotego Smoka. Rozległy się ciche, rytmiczne dźwięki, Gruszki zamruczały, powierciły
się i…
- Hej, pani Kocurko! – krzyknęła
Gruszka Niunia – odpal zielone reflektory, zaczynamy!
Kocurka zjeżyła się i na
wszelki wypadek przycupnęła pod regałem, ale oświetliła swoimi ślepiami środek Czereśniowej
Spiżarni. Żeby nie było problemu, oczywiście.
Gruszki uformowały
krąg i zaczął się popis. Wprost nad nimi pojawiały się pachnące hologramy. Najpierw
mus z imbirem, potem przecier z delikatnymi, różanymi płatkami, gruszki w
syropie miętowym, kompot z nutą goździków, kandyzowane gruszkowe listki, dżem z
soczystymi kawałkami gruszek konferencyjnych, konfitura z gościnnymi występami agrestu,
wiklinowy kosz ulęgałek i …. I nie było końca tego przedstawienia. Gruszki co rusz
zmieniały się w inny, zaczarowany, owocowy przysmak, przy tym tańczyły z gracją i podśpiewywały
radośnie, jakby te czarodziejskie sztuczki były dla nich najłatwiejsze na
świecie. W końcu opadły do skrzyneczki i zapadła cisza. Trwała dość długo. W świetle
kocich reflektorów brzęczała jak pszczoły nad kwietną łąką.
Wreszcie odezwał się Pan
Cukier: – Brawo! Uwielbiam Was! Jesteście najlepsze! Gruszki rządzą!
Natychmiast dołączył do niego chór pozostałych lokatorów Spiżarni Pana Schowka.
Wszyscy wiwatowali i cieszyli się, a niektórzy nawet próbowali ściskać artystów
i prosić o autografy.
Pan Schowek cyknął
kilka fotek i odetchnął z ulgą. Teraz już na pewno o jego Czereśniowej Spiżarni
usłyszą wszyscy. Tak.