18 lutego, 2022

Bajka gruszkowa (Owocowe bajki 2.)



Co to się działo! Chyba od czasu awantury z myszką Pi, nie było takiego zamieszania. Przyjechały nocą. Wystrojone jak na bal. Wcale nie przejęły się, że wszyscy śpią, tylko od razu zaczęły wykrzykiwać:

Jesteśmy gruszki z Lublina

Stąd nasza dumna mina!

Smak, zapach i boskie figury,

Czynią z nas cuda natury!

Musisz nas wielbić, znosić kosze róż!

Pozwalamy ci na to, no już!

Pan Schowek nie lubił takich popisów. Na wszelki wypadek wsunął się w kąt za regał i czekał, jak się sytuacja rozwinie. A sytuacja turlała się gładko.

- Hej, wy! – krzyknął pan Słój z Dżemem Cukiniowym - sam wygląd nie wystarczy, pokażcie, co potraficie.

- Naprawdę musimy? Przecież cały świat o nas wszystko wie!

- Jak nie, to nie, musu nie ma!

- Jak to nie ma! Jest mus! - krzyknęła Gruszka Kuleczka!

I zanim jakakolwiek myśl zdążyła się zmaterializować w słowach, Czereśniowa Spiżarnia rozświetliła się jak pieczara Złotego Smoka. Rozległy się ciche, rytmiczne dźwięki, Gruszki zamruczały, powierciły się i…

- Hej, pani Kocurko! – krzyknęła Gruszka Niunia – odpal zielone reflektory, zaczynamy!

Kocurka zjeżyła się i na wszelki wypadek przycupnęła pod regałem, ale oświetliła swoimi ślepiami środek Czereśniowej Spiżarni. Żeby nie było problemu, oczywiście.

Gruszki uformowały krąg i zaczął się popis. Wprost nad nimi pojawiały się pachnące hologramy. Najpierw mus z imbirem, potem przecier z delikatnymi, różanymi płatkami, gruszki w syropie miętowym, kompot z nutą goździków, kandyzowane gruszkowe listki, dżem z soczystymi kawałkami gruszek konferencyjnych, konfitura z gościnnymi występami agrestu, wiklinowy kosz ulęgałek i …. I nie było końca tego przedstawienia. Gruszki co rusz zmieniały się w inny, zaczarowany, owocowy przysmak, przy tym tańczyły z gracją i podśpiewywały radośnie, jakby te czarodziejskie sztuczki były dla nich najłatwiejsze na świecie. W końcu opadły do skrzyneczki i zapadła cisza. Trwała dość długo. W świetle kocich reflektorów brzęczała jak pszczoły nad kwietną łąką.

Wreszcie odezwał się Pan Cukier: – Brawo! Uwielbiam Was! Jesteście najlepsze! Gruszki rządzą! Natychmiast dołączył do niego chór pozostałych lokatorów Spiżarni Pana Schowka. Wszyscy wiwatowali i cieszyli się, a niektórzy nawet próbowali ściskać artystów i prosić o autografy.

Pan Schowek cyknął kilka fotek i odetchnął z ulgą. Teraz już na pewno o jego Czereśniowej Spiżarni usłyszą wszyscy. Tak.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz