Pokazywanie postów oznaczonych etykietą owocowe bajki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą owocowe bajki. Pokaż wszystkie posty

20 czerwca, 2022

Bajka poziomkowa (Owocowe bajki 10.)

      Zbliżały się urodziny Pani Kotki. Tak, była czasem marudna i rządziła się bardzo, ale cóż, nikt nie wyobrażał sobie bez niej Czereśniowej Spiżarni. Dlatego właśnie wszyscy chcieli przygotować dla niej jakąś wyjątkową niespodziankę. W sobotni wieczór Pajęczyca spytała niby przypadkiem:

- Marzysz czasem o niespodziankach?

- Pewnie. Najczęściej myślę o tym, że wyleguję się na leśnej polanie pełnej cudownie pachnących krzaków poziomek. Wiesz, jak lubię poziomki, prawda? No więc leżę sobie, sięgam łapką, potrącam lekko cudowny owoc, a on sam turla się do mojego pyszczka… Ach, co za magia…

I Kocurka rozmarzyła się w najlepsze, a Pani Pajęczyca zdębiała!

- Poziomki? - Kot? - No chyba nie wierzę!

Mimo to opowiedziała całej reszcie o dokonanym odkryciu bardzo dokładnie i po wieczornej naradzie wszystko było ustalone. Pan Schowek swoimi magicznymi kanałami namówił mieszkańców Poziomkowej Wioski, aby przyjęli zaproszenie do Czereśniowej Spiżarni na ten jeden wyjątkowy wieczór.

W Dniu Kocich Urodzin Pani Kotka udała się do Generała Agresta, który przysięgał, że ma dla niej ważne, strategiczne zadanie. To był właśnie ten moment, kiedy Poziomki pojawiły się w Spiżarni. Miękki, zielony i bajecznie pachnący dywan otulił dosłownie wszystko. Myszka całkiem zniknęła w gąszczu, a Pajęczyca tylko świeciła oczami z górnej półki.

Gdy Pani Kotka wróciła, miauknęła ze zdumienia! Od słodkiego, poziomkowego zapachu zakręciło jej się w głowie, więc czmychnęła pod regał i oszołomiona, całkiem straciła i głos, i odwagę. Dopiero gdy rozległo się chóralne: „Sto lat!”, zaczęła ostrożnie rozglądać się wokół. Było naprawdę jak w kocich marzeniach! Wszędzie dorodne krzaki poziomek! Wystarczył ruch łapką i… wiecie co dalej:)

To były urodziny, jakich świat nie widział! Wszyscy turlali się po poziomkowych dywanach, a one znosiły to z godnością.

Pod wieczór rozniosło się po Wyspie, co i jak, więc inni też zapragnęli zaproszenia do Czereśniowej Spiżarni. Jednak Pan Schowek zgodził się wyłącznie na Kwietną Łąkę, ale, niestety, musiała ulokować się na Agrestowych Poligonach. Jak się okazało, dla nikogo nie była to przeszkoda. Spiżarnianie i Łąka byli zachwyceni!

A wszystko dzięki marzeniom Pani Kotki. I urodzinom, oczywiście. I przyjaciołom, ma się rozumieć:)



13 czerwca, 2022

Bajka porzeczkowa (Owocowe bajki 9.)





    Pan Schowek był bledszy niż zwykle. Wszyscy to zauważyli. Częściej też wychodził do ogrodu i przesiadywał nad rzeką z Generałem Agrestem. Pajęczyca Achne podobno widziała wczoraj,  jak Szef ociera pot z czoła i odpoczywa co chwila. Nie było dobrze. To pewne. Nic a nic. Acha, nie wiecie pewnie, że pani Cytrynowa z dzieciakami i państwo Pigwowie wyruszyli w planowaną od dawna podróż po Afryce, więc nie było szans na herbatę z cytryną ani też z pigwą w cukrze, na poprawę kondycji i samopoczucia, ma się rozumieć.

    Pani Kotka wezwała nadwornego medyka i wróżki, więc wszyscy czekali na nich niecierpliwie. Tylko Pan Schowek niczego się nie domyślał i trząsł się z zimna w swoim kącie za regałem, mimo że klimatyzacja była wyłączona. Jakoś pod wieczór zjawili się goście z Kwiatowej Wyspy. Nadworny medyk - Pan Witaminka bez zbędnych ceregieli obejrzał Pana Schowka, osłuchał go, a wróżki notowały uwagi. Potem długo się naradzali i rozmawiali z kimś przez telefon. Na koniec doktor przemówił:

- Trzeba działać szybko. Organizm Pana Schowka potrzebuje witamin.
- Jakich? - Miauknęła Pani Kotka.

- Jak to jakich? - wykrzyknęły chórem wróżki. Oczywiście, C, B, K i tak dalej, cały alfabet by się nadał. Nie ma wprawdzie Pani Cytrynki i pani Pigwy, ale już wezwałyśmy pomoc.

    Wszyscy zerknęli ku magicznemu oknu, w którym coś cudownie błyszczało na złoto, granatowo i czerwono. Po chwili na środku spiżarni zmaterializowała się radosna, zielona filiżanka i filuternie mrugnęła do wszystkich. Wróżki jak zwykle zamachały swoimi różdżkami i wnętrze wypełniło się aromatem smacznej świeżości. Wróżka Szczęśliwego Jedzenia uchyliła wielkie, szklane drzwi i wpuściła do środka zastępy Żółtych, Czerwonych i Czarnych Porzeczek, które rapowały w najlepsze.

Jesteśmy Porzeczki, o ciebie zadbamy,
Rzekę witamin jak zawsze mamy.
Cytryny i Pigwy zastąpimy doskonale,
Bo potrafimy pomagać wspaniale.

- Chyba się przechwalają – szepnęła Pani Kotka do Myszki Szy, która pojawiła się, żeby sprawdzić, co słychać w Spiżarni.

- Oj tam! Są świetne! Prawdę mówią! Więc raczej się nie przechwalają!

    Kocurka trochę się nadąsała, słysząc taką odpowiedź, ale po chwili już o tym nie pamiętała, bo przy wielkim, magicznym oknie stały już Czerwone Porzeczki z wielkim, zielonym dzbanem i wlewały do filiżanki napar z liści i owoców. Spiżarnię wypełnił orzeźwiający i aksamitny aromat, w którym dominowała nuta czarnych porzeczek.

    Wypełnioną po brzegi filiżankę podano Panu Schowkowi, a ten wypił wszystko powoli.

    Kuracja trwała kilka dni i przyniosła rewelacyjne efekty. Chory już się nie słaniał na nogach. Wróciły mu zdrowe rumieńce i chęć do wszystkiego. Od razu zaczął też wymyślać plan na początek ziemskich wakacji i napływ wielkiej fali turystów, ale to już całkiem inna historia…

08 czerwca, 2022

Bajka agrestowa (Owocowe bajki 8.)

       Pan Agrest był niezastąpiony. Z nim Czereśniowa Spiżarnia była bezpieczna. Zajmował niewielkie pomieszczenie przy spiżarnianych ogrodach rozciągających się aż do rzeki. Pan Schowek często tam zaglądał i zawsze z wielkim szacunkiem tytułował gospodarza Generałem. A i Pani Kotka patrzyła na Generała Agresta z zachwytem. Fascynowała ją kosmata zbroja w maskujących kolorach bladego moro. W ogrodach co rano trwały ćwiczenia bojowe. Szeregi Agrestian wzmacniały kondycję i wszechstronne umiejętności. Myliłby się ten, kto by pomyślał, że dzielni wojowie są doskonali jedynie w sztukach walki. Otóż, Generał Agrest lubił wyjątkowe treningi, więc czasem wszystkie oddziały pląsały w tańcu synchronicznym. To była tajna broń, którą generał podpatrzył, oglądając pogodne filmy familijne.

     Nie wszyscy wiedzieli, że Generał ma poza tańcem też inne pasje i talenty. Pierwsza szepnęła o nich wróżka Niu, w czasie jakiegoś balu. Okazało się, że słabością Generała jest sztuka kulinarna. Z pasją potrafił upiec tartę agrestową pod pierzynką z bezy! To jest jeden z ulubionych deserów na królewskiej wyspie. Kolorowa Królowa odznaczyła nawet Generała Agresta Orderem Złotej Blachy za ten smakołyk, ale nagrodzony nie był zachwycony. Trochę się wstydził, że jego jedyny order nie został przyznany za zasługi bojowe.

   Pani Kotka pocieszała swojego idola, przypominając mu, że brak upragnionego odznaczenia to dobry znak, oznacza przecież, że panuje pokój i nikogo nie trzeba zwalczać. Generał wypogadzał się wtedy na chwilę, ale była to tylko mała chwilka. Po takiej rozmowie Agrest biegł do swojej kwatery i gotował cudowny kompot agrestowy, bo tylko on gasił jego pragnienie sławy.

    Wiedzieliście, że Czereśniowa Spiżarnia ma takich obrońców, zupełnie jak angielska królowa na Ziemi? Ja nie, nic, a nic. Wiem to od Pani Kotki, przed którą nic się nie ukryje. Pani Kotka nie przywiązuje się też zanadto do tajemnic i chętnie rozdaje je wokół tym, którzy chcą słuchać:)

Bajka truskawkowa (Owocowe bajki 7.)

    Było upalnie. Turyści wpadali do Czereśniowej Spiżarni i wypadali, ale jakoś wolniej, bo wśród regałów chłodzonych magiczną mgiełką było bardzo przyjemnie. Mimo to Pani Kotka co chwila wydzierała się wniebogłosy, bo przecież futra zdjąć nie mogła. A szkoda, myślała, wciskając się prawie pod nogi Pana Schowka. Senna atmosfera doturlała się do samiutkiego południa. Gdy zegar z wilgą wybił 12, rozległ się świdrujący dźwięk zgrzytającego w zamku klucza. Przed oczami Spiżarnian zawirowało potężne tornado barw i zapachów. Cóż to było? Oczywiście, wróżka Niu we własnej piękności:) spłynęła na środek Spiżarni, uciszyła zgrzytanie i dała ręką znak, że chce przemówić. Przynajmniej tak się wszystkim wydawało. Przez chwilę Niu lewitował blisko kąta Pana Schowka. Potem jej szafirowa różdżka wykonała jakiś dziwny taniec i stało się. Obok lewego regału pojawiły się przedziwne, barwne drzwi, które z wolna zaczęły się uchylać. Wtedy Niu zaśpiewała lub wyszeptała, trudno to było ocenić.

-Zapraszam do Truskawkowej Lodziarni!

Wszystkie oczy wlepiły się w jeden punkt. Zza otwartych drzwi wyfrunął elegancki jak zawsze wilga Leon i krzyknął:

- Proszę zamawiać! Mamy dziś same truskawkowe smakowitości! Dla kogo sorbet? Komu lody z kawałkami najsłodszych truskawek? Kto chce mrożony mus? A może niezrównaną frużelinę w białej czekoladzie z miętową nutą?

  Tego już było za wiele. Gdy pod sufitem zaczęły wirować truskawkowe babeczki - pani Kotka zaszlochała, bo zupełnie nie wiedziała, co wybrać! Reszta miejscowych dołączyła do niej i zamiast szału radości, o półki rozbijały się fale rozpaczy. Gdy środkiem zaczął płynąć porywisty strumień łez, Niu klasnęła w dłonie i nagle do wszystkich, ale to dosłownie do wszystkich podpłynęły niewielkie tace, a na nich malusieńkie porcje każdego cudownego specjału w przezroczystych minipucharkach. Kocurka wrzasnęła i z szałem rzuciła się najpierw na sorbet, bo tak pachniał, że nie dało się myśleć o niczym innym. Pozostali ruszyli w jej ślady. No i tłum turystów, niczym barwny, wijący się wąż, natarł szturmem po truskawkową zdobycz.

Niu lewitowała i uśmiechała się, jak to ona. Nieśmiały Pan Schowek wyczarował dla niej bransoletkę z błyszczących kamieni, które wyglądały jak najświeższe truskawki tylko co zerwane z krzaka. Oprawione w misterne, srebrne oploty, stały się w jednej chwili najcenniejszym skarbem wróżki.

18 maja, 2022

Bajka czereśniowa (Owocowe bajki 6.)


    To było coś, czego jeszcze nie było! Nigdy! Nigdy – w Czereśniowej Spiżarni! Właściwie jak zawsze zaczęło się od nieustannego marudzenia Pani Kotki, która pomiaukiwała, mruczała głośno jak lew i nic nie chciała mówić. Pan Schowek był już bardzo zniecierpliwiony, gdy niespodziewanie odezwał się słój z Eliksirem Młodości:

- Muszę przyznać, że mam takie samo zdanie jak Pani Kotka…

- I ja też! I ja! I ja! Zaczęli się wszyscy przekrzykiwać.

- Nic z tego nie rozumiem. O co Wam chodzi – prawie wykrzyknął Pan Schowek.

- Mówcie po kolei. Najpierw Pan Eliksir, proszę!

- No bo… no bo ja… no….

- Ojoj! -wykrzyknęła Pani Cytrynka. - To już ja powiem! Strasznie tu u nas… tak samo. To znaczy... chyba... nudno! Stale te konfitury i soki, i marmolady… A my byśmy chcieli jak gwiazdy! Jakiś pokaz mody, premierę czegoś albo chociaż przedstawienie…

        Gdy Pani Cytrynka kończyła mówić, coś zaszumiało i jakby poturlało się. Za plecami Pana Schowka otworzył się magiczny portal, w którym coś zachichotało! Wszyscy odwrócili się jak na komendę i ujrzeli niezwykle kolorowych i radosnych gości wpadających wprost na środek Czereśniowej Spiżarni. Zanim ktokolwiek otworzył usta, by o coś zapytać, rozległ się radosny chórek:


To my - Czereśnie czerwcowe!
Bardzo modne i światowe!
Na pokaz mody Was zapraszamy,
Bo odlotowe kreacje mamy!

Z nami kolczyki założysz na uszy,
Z nami każdy kapelusz Cię wzruszy!

Zieloną sukienkę zamówisz i glany,
Na całej wyspie staniesz się znany!

Aaaaa! Iiiiiiii! Uuuu! Ach, ach!
Być modnym - to żaden strach!

Spiżarnia zamarła po prostu. Czereśnie płynęły pod samym sufitem jak obłoczki, zdejmowały kolorowe kapelutki, machały nimi, szeleściły zielonymi, liściastymi falbanami i filuternie puszczały oczka do oniemiałych Spiżarnian. Nikt nie mógł oderwać wzroku od wspaniałych, czereśniowych kolczyków i zawieszek, które błyszczały jak żywe. I jeszcze pierścienie! Tak, czereśniowe pierścienie! Piękniejsze od drogocennych, królewskich kamieni.

Hałasy i muzyka sprawiły, że do Czereśniowej Spiżarni zaczęli zbiegać się mieszkańcy Owocowej Wyspy i turyści. Nie wiadomo skąd zjawili się najsłynniejsi dziennikarze ze wszystkich Archipelagów Szafirowego Jeziora! Flesze błyskały jak fajerwerki w sylwestra!

Eliksir Młodości szepnął do Nalewki Pigwowej:

- Założę się, szanowna Sąsiadko,  że Wróżka Niu i, ma się rozumieć, Wróżka Tysiąca Emocji lada chwila do nas dołączą!

Oczywiście, Eliksir się nie mylił. Wróżki zjawiły się po jakimś kwadransie. Natychmiast pochwyciły bajeczne, czereśniowe kolczyki i liściaste chusty, żeby pięknie wirować w tańcu.

Zabawa rozkręciła się w najlepsze! Pan Schowek wyczarował na skwerku przed wejściem do Spiżarni wielką podłogę do tańca, a Pani Kotka niespodziewanie przybrała pseudonim DJ Pantera i miksowała w najlepsze!

Tylko   Pani Cytrynka nie mogła się zrelaksować, bo cały czas myślała o tym, jak to możliwe, że tylko co pomyśleli o wielkiej imprezie, a ona sama do nich przyfrunęła, wpadła, wdarła się, wturlała i zawirowała… ta impreza… To znowu czary jakieś chyba… Serio…


Bajka jagodowa (Owocowe bajki 5.)


             Zbliżało się lato, wszyscy zajadali się truskawkami, czereśniami i wczesnym agrestem. Było ciepło, radośnie, smacznie i bardzo spokojnie. Aż tu niespodziewanie pojawił się Gołąb Zbyszek z ważną wiadomością od Kolorowej Królowej. Natychmiast potrzebna jest wielka dostawa jagód i borówek. Na Kwiatową Wyspę już za trzy dni przybywają z oficjalną wizytą władcy okolicznych światów i pragną skosztować słynnych jagodzianek, a w królewskiej kuchni tylko truskawki i czereśnie! Pan Schowek natychmiast zorganizował wyprawę na Jagodowe Polany. Znał dobrze Jagodowego Króla, więc wierzył, że przywiezie to, czego potrzebowali na Kwiatowej Wyspie.

              Minęły dwa dni, a Pana Schowka ani widu, ani słychu. Wszyscy martwili się, ale nikt nie narzekał, żeby nie zapeszyć. Dopiero wczesnym rankiem trzeciego dnia wyprawa z Jagodowych Polan powróciła. Czereśniowa Spiżarnia ożyła w jednej chwili. Wszystkie wolne miejsca zapełniły kosze jagód i borówek.  Błyszczały na nich jeszcze krople porannej rosy, więc wyglądały jak wystrojone na bal.

O zmierzchu przybył Pan Pączuś - Królewski Cukiernik. Jednym mały machnięciem ręki stworzył wejście do zaczarowanej królewskiej kuchni i się zaczęło. Panny Jagodzianki i panny Borówczanki uwijały się jak pszczółki. Razem z Mistrzem Pączusiem wyczarowały cudowne, pachnące i puszyste drożdżówki. Napełniły wielkie butle gęstym, jagodowym sokiem, a pękate słoje - konfiturami jagodowymi. Oczywiście, nasypały też do płóciennych woreczków suszonych owoców, bo wszyscy wiedzą, że napar z nich jest najlepszy na bolące brzuszki.

Pani Kotka krążyła wokół magicznych drzwi i zaglądała do środka, miaucząc dość donośnie. Martwiła się, czy aby wystarczy tych smakołyków dla ich Czereśniowej Spiżarni! Na całej Owocowej Wyspie roznosił się bowiem zapach słodkich, jagodowych drożdżówek, więc kolejka łasuchów wiła się jak Wisła na równinach. Na szczęście, gdy Mistrz Pączuś ruszył ku królewskiej Kwiatowej Wyspie – półki Czereśniowej Spiżarni zapełniły się przysmakami dnia! Natychmiast też znikały jak kamfora z półek, zapełniając spiżarnianą kasę.

    Aaaa, cieszyli się wszyscy, teraz Pan Schowek na pewno natychmiast kupi nam wygodniejsze półki i kosze… Ale Pan Schowek jak zwykle gdzieś się schował i nie było wiadomo nawet, czy usłyszał, o czym marzą  Spiżarnianie. 

04 maja, 2022

Bajka malinowa (Owocowe bajki 4.)


          Wiosna stała się faktem. Wszystko rosło, zieleniło się i pachniało. Kiedy Czereśniowa Spiżarnia pojawiła się znów na Owocowej Wyspie, można było pomyśleć, że to lato! Naprawdę! Było cieplutko, wszędzie uwijały się złociste zastępy Pszczół, świat kołysał swoją zieloną sukienką, a ptaki nie przestawały koncertować! Cudownie! I nagle…

To „I nagle…” wcale nie było takie milutkie. Wieczory były jeszcze zimne i Pani Kotka przeziębiła się w czasie sobie tylko znanych wypraw w najdalsze i nieznane zakątki Wyspy. Skrzeczała, jak nie wiem co. Aż żal było słuchać. Ułożyła się na mięciutkim kocyku pod regałem i sapała jak lokomotywa. Trudno było zasnąć, a i klienci wypłoszeni tymi odgłosami czmychali zbyt szybko. Pan Schowek jak zwykle gdzieś się zapodział, więc każdy próbował pomóc na własną rękę. Kotka wypiła już syrop z pigwy, napar z lipy, powdychała to i owo, a efekty były marne.

- Cóż tu robić? -martwili się wszyscy. Nastrój pikował z zawrotną prędkością w dół. Gdy nagle… Tak! Coś się wyraźnie zaczęło dziać! Po Czereśniowej Spiżarni rozsnuł się słodki zapach, ale nikt w pierwszej chwili go nie rozpoznał.  Pojawił się wraz z Panem Schowkiem, który tym razem wszedł wprost z ulicy razem z klientami. Miał na sobie dziwną kapotę, która błyszczała i świeciła malinowym blaskiem. Niósł w rękach pokaźną skrzyneczkę, w której coś się roiło, jak mrówki, osy albo pszczoły. Postawił ją na środku Spiżarni i pozwolił, by wszyscy zobaczyli nowych gości… Ach! To były Maliny! Wielkie, słodkie i pachnące. Uśmiechały się i rozpylały wokół swój magiczny zapach! Przybyły przecież z Kwiatowej Wyspy, przysłane przez Kolorową Królową, bo sezon na nie na Owocowej Wyspie jeszcze się nie rozpoczął.

    W magicznej skrzyneczce ustawione były soki malinowe, konfitury i napary z liści oraz owoców. Był też rozgrzewający syrop i cudowne cukierki leczące chrypę. Pani Kotka była uratowana. Wprawdzie, gdy błyskawicznie zażyła to, co tylko się pojawiło, zaczęła migotać i zmieniać kształt, ale po jakimś czasie wszystko wróciło do normy i skończyło się sapanie oraz skrzeczenie.

Maliny na dobre zagościły w Czereśniowej Spiżarni. Cudowne ozdrowienie Kocurki było najlepszą reklamą. Pan Schowek dołożył do oferty sokowo-syropowej niebiańskie ciasteczka z konfiturą malinową i pączusie z malinowym nadzieniem. Ruch był ogromny! Wszyscy chcieli zrobić zapasy przed wyjazdami na letnie urlopy.

- No to glanc! – cieszyli się wszyscy Spiżarnianie! Wreszcie zrobimy tu jakiś remoncik! Ale jak zwykle w takich chwilach, okazało się, że Pana Schowka znowu nie ma, więc żadna decyzja nie zapadnie!

- Ależ to bardzo dobrze... w zasadzie! Po co zmieniać coś, co jest takie magiczne, nasze, znane i urocze! – orzekła Pani Kotka:)

29 marca, 2022

Bajka winogronowa (Owocowe bajki 3.)

W Czereśniowej Spiżarni nie działo się najlepiej. Pan Schowek znikał gdzieś na całe dnie, jakby wcale nie był szefem i właścicielem. Wszyscy zatęsknili za czasami Myszki Szy. Ona zawsze była na miejscu. Może się trochę rządziła, ale w końcu była szefową… Chyba mogła? No nie?  

Panna Kotka od dawna nie mogła zmrużyć oka. Bywało, że gdy się zamyśliła, miauczała zupełnie nieświadomie, co nieustannie stresowało mieszkańców tych najniższych i najwyższych półek. Nawet Gruszki w Syropie słyszały dobrze to miauczenie przez grube szkło słoja.  Kocie koncerty trwały już dość długo, aż nagle Kocurka zniknęła.

- No nie! – oburzył się Pan Miodek - chyba sami zajmiemy się interesem! Ani Schowka, ani Kotki!

- A odkąd to Kotka jest naszą szefową? – dość niemiło skomentowała Suszona Mięta.

- Oj tam, nie marudź, wiadomo, że rządzi! Szczególnie, gdy nie ma szefa.

Pan Miodek chciał coś dodać, ale niespodziewanie w kącie za regałem pojawił się Pan Schowek, jakby wcale stamtąd nie zniknął. Zapadła cisza, a on odezwał się dość mocnym głosem, jak nigdy.

- Mamy gości! Przywiozłem ich z daleka! Musiałem się bardzo postarać, żeby chcieli zamieszkać z nami!

I wtedy wkroczyła Pani Kotka, a za nią orszak błyszczących kiści Winogron! Mieniły się najmodniejszymi barwami: granatem, czernią, zielenią i głęboką czerwienią wpadającą w brąz. Było na co popatrzeć! Szły dumne, powiewając zielonymi kapeluszami liści. Zajęły miejsce na środku Spiżarni w honorowej skrzyneczce. Wcale się nie przepychały ani nie kłóciły o miejsca! Wprost przeciwnie, miło się uśmiechały i widać było, że są zespołem. Ba! Przyjaciółmi nawet!

Wszyscy obserwowali gości nieco zazdrośnie. W Czereśniowej Spiżarni nie było źle, ale też każdy zajmował się sobą, niczego nie robili wspólnie. Ach, nie! Wspólnie to oni tylko narzekali! Nieustannie! W świdrującej ciszy rozległ się wreszcie głos Pana Schowka.

- Mieszkańcy Spiżarni! Wiem, że moja nieobecność was niepokoiła! Ale z tym już koniec. Razem z Panią Kotką obmyśliliśmy plan zmian! Chcemy, abyście się lepiej poznali, zaprzyjaźnili i odkryli swoje pasje. Niech zapanuje u nas radość! Wtedy nasi klienci ze wszystkich światów poczują się tu jak w domu i zawsze będą wracać. Wspaniała drużyna Winogron nauczy nas, jak stworzyć więzy przyjaźni, jak się szanować, jak pokonać chęć do plotkowania i zbędnego oceniania. Każdego dnia będziemy organizować zespołowe treningi i planować ciekawe zajęcia.   

- Może przemówią goście? – podpowiedział Chrzan, pełen niepewności, czy ktoś w ogóle zechce się zaprzyjaźnić z nim, najostrzejszym facetem…

Winogrona przemówiły! Były radosne i pełne życzliwości. Opowiedziały bez skrępowania o sobie, o planach, o zabawach i pracy. Zapowiedziały wspólną zmianę wystroju Spiżarni, pokazały skrzynię planszówek i  stroje do ćwiczeń. Przywiozły też pudło filmów familijnych i drugie pełne książek, a na dodatek garnki i patelnie, by wspólnie gotować. Hitem okazały się dmuchane fotele do odpoczynku i huśtawki do zawieszenia pod sufitem. Wszystko było cudowne. Mieszkańcy Czereśniowej Spiżarni nie mogli się nadziwić, że członkowie każdej rodzinnej kiści Winogron wcale się na siebie nie złoszczą ani nie kpią z siebie, a o obrażaniu się nawet mowy nie ma! Doceniali to, że od razu też zainteresowały się mieszkańcami. Przyjaźnie dopytywały wszystkich o zwyczaje panujące w królestwie Pana Schowka i chwaliły, co mogły.

Pani Kotka i Pan Schowek przybili sobie piąteczkę. Nie jest źle! Mamy sukces! Koniec ze znikaniem i miauczeniem! I roześmiali się serdecznie.

18 lutego, 2022

Bajka gruszkowa (Owocowe bajki 2.)



Co to się działo! Chyba od czasu awantury z myszką Pi, nie było takiego zamieszania. Przyjechały nocą. Wystrojone jak na bal. Wcale nie przejęły się, że wszyscy śpią, tylko od razu zaczęły wykrzykiwać:

Jesteśmy gruszki z Lublina

Stąd nasza dumna mina!

Smak, zapach i boskie figury,

Czynią z nas cuda natury!

Musisz nas wielbić, znosić kosze róż!

Pozwalamy ci na to, no już!

Pan Schowek nie lubił takich popisów. Na wszelki wypadek wsunął się w kąt za regał i czekał, jak się sytuacja rozwinie. A sytuacja turlała się gładko.

- Hej, wy! – krzyknął pan Słój z Dżemem Cukiniowym - sam wygląd nie wystarczy, pokażcie, co potraficie.

- Naprawdę musimy? Przecież cały świat o nas wszystko wie!

- Jak nie, to nie, musu nie ma!

- Jak to nie ma! Jest mus! - krzyknęła Gruszka Kuleczka!

I zanim jakakolwiek myśl zdążyła się zmaterializować w słowach, Czereśniowa Spiżarnia rozświetliła się jak pieczara Złotego Smoka. Rozległy się ciche, rytmiczne dźwięki, Gruszki zamruczały, powierciły się i…

- Hej, pani Kocurko! – krzyknęła Gruszka Niunia – odpal zielone reflektory, zaczynamy!

Kocurka zjeżyła się i na wszelki wypadek przycupnęła pod regałem, ale oświetliła swoimi ślepiami środek Czereśniowej Spiżarni. Żeby nie było problemu, oczywiście.

Gruszki uformowały krąg i zaczął się popis. Wprost nad nimi pojawiały się pachnące hologramy. Najpierw mus z imbirem, potem przecier z delikatnymi, różanymi płatkami, gruszki w syropie miętowym, kompot z nutą goździków, kandyzowane gruszkowe listki, dżem z soczystymi kawałkami gruszek konferencyjnych, konfitura z gościnnymi występami agrestu, wiklinowy kosz ulęgałek i …. I nie było końca tego przedstawienia. Gruszki co rusz zmieniały się w inny, zaczarowany, owocowy przysmak, przy tym tańczyły z gracją i podśpiewywały radośnie, jakby te czarodziejskie sztuczki były dla nich najłatwiejsze na świecie. W końcu opadły do skrzyneczki i zapadła cisza. Trwała dość długo. W świetle kocich reflektorów brzęczała jak pszczoły nad kwietną łąką.

Wreszcie odezwał się Pan Cukier: – Brawo! Uwielbiam Was! Jesteście najlepsze! Gruszki rządzą! Natychmiast dołączył do niego chór pozostałych lokatorów Spiżarni Pana Schowka. Wszyscy wiwatowali i cieszyli się, a niektórzy nawet próbowali ściskać artystów i prosić o autografy.

Pan Schowek cyknął kilka fotek i odetchnął z ulgą. Teraz już na pewno o jego Czereśniowej Spiżarni usłyszą wszyscy. Tak.  

02 lutego, 2022

Bajka jabłkowa (Owocowe bajki 1.)

Królewskie Spiżarnie były znane nie tylko na Archipelagach Szafirowego Jeziora. Chętnie odwiedzali je Ziemianie i inni kosmici. Cudowny zapach słodkich marmoladek, konfitur, miodu i suszonych śliwek uwielbiali wszyscy. Jednak największą popularnością cieszyły się nisze ze świeżymi owocami. Gdy na Ziemi rządziła zima, nie brakowało chętnych, którzy pragnęli zapachu jabłek, malin albo poziomek. Wpadali na Spiżarnianą Wyspę z tęsknoty za agrestowym, miętowym latem.

Inaczej było z mieszkańcami Spiżarnianej Wyspy. Słodkie gruszki i dorodne jabłuszka stale miały rajskie wakacje. Opowiadały więc sobie o czarodziejskiej, ziemskiej zimie i o puszystym śniegu. Pani Śliweczka twierdziła, że nie ma nic pyszniejszego od zmrożonych, śnieżnych gwiazdeczek. Można je zajadać jak krem bezowy, gdy spadają wolniutko z nieba wprost do ust! Jabłuszko Grinn od razu postanowiło poprosić wróżkę Niu o wyczarowanie tego smakołyku. Wróżka najpierw śmiała się radośnie z tego pomysłu, ale na koniec postanowiła urządzić ciekawskim owocom pokaz.

 Grinn dostało kożuszek z bezowej pianki i szal z dorodnych, dębowych liści. Znalazł się też kapelusz ze słonecznikowych kiełków, więc od razu się spociło. Gdy wielkie, szafirowe wrota Owocowej Spiżarni się uchyliły, poczuło, że bieleje jak lodowe tapety salonu z sorbetami. Otulił je chłód i nagle nie było w stanie turlać się dalej! Wróżka Niu dmuchnęła lekko i okrągłą, ciekawską buzię  otoczyła mgiełka cudownych, ażurowych gwiazdek. Na delikatnej skórce Grinn śnieżynki topiły się i po chwili zamarzały, więc Jabłuszko wyglądało jak polukrowane. Miało wrażenie, że pokrywa je szklany pancerz, więc zaczęło machać szalem i wołać do wróżki:

 - Już dość! Chcę wracać! Zaraz przemeldują mnie do Spiżarni Mrożonek! Aaaaaaaaaaa!

Wróżka, jak to ona, zawirowała, zaśpiewała i… Jabłuszko ocknęło się na swojej półce, wygodnie ułożone w mięciutkich wiórkach. Rozejrzało się i zrozumiało, że wszyscy czekają na relację…

-Kochani! Te gwizdki są naprawdę niejadalne! Do tego to jakieś Supergwiazdki, bo mają moc zamrażania! Ledwo udało mi się ujść z życiem z tej lodowej zbroi, w którą mnie zakuły! Cieszmy się swoim ciepłem i zapachami! Niech żyje Krem Bezowy! I Marmoladki! I Konfitury! i….  cała Owocowa Spiżarnia! No!