18 lutego, 2024
Bajka z Bałwankiem (Zimowe bajki 8.)
28 marca, 2023
Bajka alarmowa (Telefoniczne bajki 4.)
29 marca, 2022
Bajka winogronowa (Owocowe bajki 3.)
W Czereśniowej Spiżarni
nie działo się najlepiej. Pan Schowek znikał gdzieś na całe dnie, jakby wcale
nie był szefem i właścicielem. Wszyscy zatęsknili za czasami Myszki Szy. Ona
zawsze była na miejscu. Może się trochę rządziła, ale w końcu była szefową… Chyba
mogła? No nie?
Panna Kotka od
dawna nie mogła zmrużyć oka. Bywało, że gdy się zamyśliła, miauczała zupełnie nieświadomie,
co nieustannie stresowało mieszkańców tych najniższych i najwyższych półek. Nawet
Gruszki w Syropie słyszały dobrze to miauczenie przez grube szkło słoja. Kocie koncerty trwały już dość długo, aż nagle
Kocurka zniknęła.
- No nie! – oburzył się Pan Miodek -
chyba sami zajmiemy się interesem! Ani Schowka, ani Kotki!
- A odkąd to Kotka jest naszą
szefową? – dość niemiło skomentowała Suszona Mięta.
- Oj tam, nie marudź, wiadomo, że
rządzi! Szczególnie, gdy nie ma szefa.
Pan Miodek chciał coś dodać, ale niespodziewanie
w kącie za regałem pojawił się Pan Schowek, jakby wcale stamtąd nie zniknął.
Zapadła cisza, a on odezwał się dość mocnym głosem, jak nigdy.
- Mamy gości! Przywiozłem ich z
daleka! Musiałem się bardzo postarać, żeby chcieli zamieszkać z nami!
I wtedy wkroczyła
Pani Kotka, a za nią orszak błyszczących kiści Winogron! Mieniły się
najmodniejszymi barwami: granatem, czernią, zielenią i głęboką czerwienią
wpadającą w brąz. Było na co popatrzeć! Szły dumne, powiewając zielonymi
kapeluszami liści. Zajęły miejsce na środku Spiżarni w honorowej skrzyneczce.
Wcale się nie przepychały ani nie kłóciły o miejsca! Wprost przeciwnie, miło
się uśmiechały i widać było, że są zespołem. Ba! Przyjaciółmi nawet!
Wszyscy
obserwowali gości nieco zazdrośnie. W Czereśniowej Spiżarni nie było źle, ale
też każdy zajmował się sobą, niczego nie robili wspólnie. Ach, nie! Wspólnie to
oni tylko narzekali! Nieustannie! W świdrującej ciszy rozległ się wreszcie głos
Pana Schowka.
- Mieszkańcy Spiżarni! Wiem, że moja
nieobecność was niepokoiła! Ale z tym już koniec. Razem z Panią Kotką obmyśliliśmy
plan zmian! Chcemy, abyście się lepiej poznali, zaprzyjaźnili i odkryli swoje
pasje. Niech zapanuje u nas radość! Wtedy nasi klienci ze wszystkich światów
poczują się tu jak w domu i zawsze będą wracać. Wspaniała drużyna Winogron nauczy
nas, jak stworzyć więzy przyjaźni, jak się szanować, jak pokonać chęć do
plotkowania i zbędnego oceniania. Każdego dnia będziemy organizować zespołowe treningi i
planować ciekawe zajęcia.
- Może przemówią goście? – podpowiedział Chrzan, pełen niepewności, czy ktoś w ogóle zechce się zaprzyjaźnić z nim, najostrzejszym facetem…
Winogrona
przemówiły! Były radosne i pełne życzliwości. Opowiedziały bez skrępowania o sobie, o planach,
o zabawach i pracy. Zapowiedziały wspólną zmianę wystroju Spiżarni, pokazały
skrzynię planszówek i stroje do ćwiczeń.
Przywiozły też pudło filmów familijnych i drugie pełne książek, a na dodatek
garnki i patelnie, by wspólnie gotować. Hitem okazały się dmuchane fotele do
odpoczynku i huśtawki do zawieszenia pod sufitem. Wszystko było cudowne.
Mieszkańcy Czereśniowej Spiżarni nie mogli się nadziwić, że członkowie każdej rodzinnej
kiści Winogron wcale się na siebie nie złoszczą ani nie kpią z siebie, a o obrażaniu
się nawet mowy nie ma! Doceniali to, że od razu też zainteresowały się
mieszkańcami. Przyjaźnie dopytywały wszystkich o zwyczaje panujące w królestwie Pana
Schowka i chwaliły, co mogły.
Pani Kotka i Pan
Schowek przybili sobie piąteczkę. Nie jest źle! Mamy sukces! Koniec ze
znikaniem i miauczeniem! I roześmiali się serdecznie.
05 października, 2020
Bajka pomocna (Emocyjne bajki 1.)
Każdego dnia odwiedzała ją mewa Alla, razem buszowały nad
wodą, bawiły się w chowanego przy żaglówkach kołyszących się na falach i robiły
wyścigi, która pierwsza doleci do kępy traw na brzegu. Mewa była trochę
samotna, bo jej koleżanki nie chciały z nią fruwać. Bryzia wiedziała o tym, ale
była dyskretna, więc nie dopytywała, co się właściwie stało, że ptak spędza
czas sam. Kiedy tylko dolatywały do brzegu, zawsze zaglądały pod uschły konar
drzewa. Miała tam norkę Kasz, kuzynka myszki Szy.
Kasz pojawiła się na Wiatrowej Wyspie przez pomyłkę w
zasadzie. Kiedyś zaprzęg E-Wróżki porwał ze sobą wszystkie piękne, kolorowe liście
z lasu, bo potrzebne były na jesienne bukiety do pałacu. Żaden wiatr nie zauważył, że
zabrali ze sobą też małą myszkę, która schowała się pod najpiękniejszym, purpurowym
liściem. Kiedy jesienne zdobycze wylądowały w wiklinowym koszu, myszka cichutko
wygramoliła się z niego i szybciutko wybiegła na pałacowy dziedziniec.
Miejscowe myszy parsknęły śmiechem na jej widok. -Patrzcie, podróżniczka na
gapę! -Ale przerażona! – Może smoczek chcesz? -A gdzie mamusia? Żartom nie było
końca. Kasz czekała, że ktoś ją o coś zapyta, że pomoże, ale nic takiego się
nie stało. Ze spuszczonym ogonkiem przemknęła do bramy i pędem rzuciła się ku
brzegowi Szafirowego Jeziora. Przycupnęła na piasku i… nic, nic się nie
zdarzyło. Nikt się nie pojawił, żeby ją uratować. Kasz zaczęła pochlipywać cichutko
i wtedy zobaczyła delikatne, przezroczyste skrzydła Bryzi. No nie, znowu wiatr,
muszę się ukryć! To jakaś tragedia! Te wietrzyska urządziły sobie polowanie na
myszy, czy coś!
Od strony lądu nadlatywała mewa. Jej cień przesunął się blisko
myszki. -To naprawdę nie jest śmieszne! Nie dość, że wietrzyska na mnie polują,
to jeszcze przyplątał się ten skrzydlaty! Nie mam już sił, niech się dzieje co
chce, nie wiem gdzie się ukryć! No i rozszlochała się na dobre.
Alla i Kasz rozumiały się bez słów. Cóż zresztą było do
gadania. Wokół szlochającej myszki zrobiła się już wielka kałuża łez, trzeba
było działać. Kasz delikatnie spłynęła na piasek, żeby nie przestraszyć
zwierzątka. Alla przycupnęła niedaleko. Mysz prawie nie oddychała z przerażenia,
gdy usłyszała, że wiaterek szepce do niej: - Skąd się tu wzięłaś? Zgubiłaś się?
Jak Ci pomóc? Skąd jesteś? Gdzie Twoja mama?
-Ej, Bryzia, nie tyle pytań naraz!- krzyknęła mewa. Po kolei, bo szarusia ze strachu zatopi całą
plażę łzami! -No tak- odrzekła Bryzia i powtórzyła: - Czy potrzebujesz pomocy?
I zaraz potem delikatnie pogładziła futerko myszki. To zdecydowanie przełamało
lody. Kasz opowiedziała powoli o wszystkim, co się stało, pochlipując od czasu
do czasu. -Oj, to przecież nie koniec świata. Zaraz znajdziemy Ci mysi pałac,
jak się patrzy! Zawołała Alla! Po chwili wszystkie trzy stały przy wyschłym
konarze drzewa, który skrywał obszerną, dobrze zamaskowaną kępami traw, norkę. Porządki nie trwały długo. Bryzia wywiała
śmieci, mewa naznosiła wyrzuconych na brzeg muszli, patyków i innych skarbów, które
wykorzystały do urządzenia norki.
Przez kolejne dni Bryzia sprowadzała okolicznych mieszkańców, żeby poznali nową sąsiadkę. W końcu poprosiła też E-Wróżkę, żeby wysłała jakiś wiatr z wiadomością do bliskich Kasz, bo domyślała się, jak są zmartwieni. Wróżka obiecała, że następnego dnia z rana przyśle jeden z wiatrów po wiadomość dla mysich krewnych Kasz. Jakież było zdumienie Bryzi, gdy rankiem dojrzała nadlatującego Huriego. Z wrażenia nie mogła słowa wydusić, ale mewa ją wyręczyła. Przedstawiła Bryzię i myszkę, podając list napisany na brzozowym papierze. Huri schował przesyłkę i zwrócił się do Bryzi: – Słyszałem o Tobie! E-Wróżka daje nam w czasie wykładów Ciebie za przykład. Mówi, że wszyscy powinniśmy uczyć się od ciebie życzliwości! Może polecimy razem na jakąś wyprawę?
Ponieważ Bryzia całkiem zaniemówiła, Alla odpowiedziała za nią:
-Pewnie, obie chętnie polecimy, zawsze tu jesteśmy, wal jak w dym! -I ja też
polecę, pisnęła Kasz, ale Huriego już nie było.