16 października, 2022
Bajka Pogodnego Miasteczka (Pogodowe bajki 9.)
Bajka Kredkowej Jesieni ( Pogodowe bajki 8.)
28 września, 2022
Bajka oszroniona (Pogodowe bajki 7.)
- Ale ekstra! Tato! Tato! Dziadek
przyjechał! Chodź szybko! - wydzierał się Ronek wniebogłosy. - Już, już! Idę! –
odpowiedział tato Przymrozek i zamyślił się. Jakiż to powód sprowadza Ojca tak
wcześnie z wizytą. Spodziewali się go dopiero za dwa, trzy miesiące. Zaciekawiony
wyszedł na podwórko i zobaczył piękny Ojcowski śnieżnobiały płaszcz, który w porannym słońcu lśnił jak milion diamentów
rozsypanych po świecie. A i mały Ron już zdążył z radości oszronić wszystkie
drzewa, krzewy i samochody sąsiadów. Było pięknie!
- Ojcze! Co Cię sprowadza do nas o
tej porze - spytał z troską w głosie Przymrozek. Pani Zima nawet jeszcze nie
szykuje się do drogi. Wczoraj na herbatce była u nas jej siostra - Pani Jesień!
- A czy coś musi się stać.
Przecież to nie nowość, że wpadam czasem z wizytą. Przed nadejściem zimy mam
więcej czasu, a na królewskim dworze nic się teraz nie dzieje. Zapasy śnieżynek
gotowe, nowe mroźne wzory zaprojektowane. Więc cóż robić! Zatęskniłem za wnukiem,
moim małym Szronkiem! Zostanę do południa, jeśli pozwolicie.
- Ależ zapraszamy! - Tak Dziadku,
zapraszamy! – wołał Ronek. Wszyscy na
pewno ucieszą się, że tak cudownie upiększyliśmy świat, bo letnie i jesienne kolory
całkiem już wyblakły!
- No nie wiem, nie wiem, szkrabie…
- uśmiechnął się pod wąsem Dziadek.
Ronek
posiedział z dorosłymi w domu, a potem postanowił zobaczyć, czy efekty
przyjazdu Dziadka zachwyciły wszystkich wokół. Jakież było jego zdziwienie, gdy
uszy wypełniła mu błyskawicznie lawina narzekań. Ludzie byli wściekli, w środku
jesieni musieli oskrobywać szyby samochodów z mroźnych śladów i cudownych
efektów radości Ronka! Szron na szybach w żadnym razie ich nie zachwycał.
Mówili coś o zmianie opon, skandalicznie wczesnych opadach i tak dalej. Ron
płakał, a jego łzy zastygały jak
kryształowe sopelki na wszystkich krzewach i płotach. Jak ja to powiem
Dziadkowi, będzie mu przykro, że nikt nas tu nie lubi. Nawet ptaki
spomarańczowiałe z nagłego zimna i zacietrzewione wydzierają się w swoich językach.
Wtedy
niespodziewanie i zupełnie nie wiadomo skąd pojawiła się E-Wróżka! Usiadła obok
Ronka na ceglanym murku i powiedziała: - Nie martw się, ludzie stale narzekają,
zawsze coś im w pogodzie nie pasuje. A to za gorąco, a to za zimno, a to znów
zbyt często pada… Nie zmienią się nagle. Ale zaraz zobaczysz, że jak zwykle i dziś szybko spojrzą na świat z
innej perspektywy.
I rzeczywiście,
po chwili Pani Pomponikowa orzekła, że powietrze jest rześkie, zupełnie wiosenne, a
świat wygląda jak po solidnej kąpieli! Jej sąsiad - pan Pętelka - uśmiechnięty
zawołał do żony: - Rozruszałem się i całkiem mi ciepło. Nagle jakoś chce mi się
coś robić! Jak mogłem siedzieć od tylu dni przed telewizorem.
Tylko dzieci
wcale nie miały z niczym problemu, piszczały na widok śniegu i szronu, robiły
sobie selfi na tle upiększonych przez Ronka krzewów i natychmiast chciały
wyciągać z piwnicy sanki, mimo że jesień była w pełni.
Przymrozek Ronek
uśmiechnął się szeroko, spojrzał na drzewa. Ptaki zdążyły ochłonąć i znów
wyglądały jak najpiękniejsze broszki drzew i to śpiewające! A wszystko dzięki wizycie Dziadka!
Bajka w chmurach (Pogodowe bajki 6.)
Jesień
rozgościła się na dobre. Wszystko jest inne. Jakby pierwszy raz świat wystroił się
w wełniany szal skłębionych chmur. Ale co tam świat! To one - jesienne chmury
wreszcie mogą zagrać główną rolę w teatrze kolorów i światła. Bawią się doskonale.
Wieczorami lubią tworzyć stado, zanim słońce zajdzie. Na przykucnięte na ziemi
domy, rzeki, stawy i lasy leje się wtedy cudowne szafirowe światło przetykane
pasmami głębokiego cynamonu i pomarańczy.
Stratuś jest jeszcze całkiem małą chmurką i tylko obserwuje popisy starszych chmur. Zawsze z zachwytem patrzy na to, jak świat w jednej chwili zmienia się całkowicie, jakby ludzie błyskawicznie go przemalowali, zmienili dachówki swoich domów na turkusowe albo złociste, albo purpurowe, albo nawet czarne jak smoła. Razem z Lusią, chmurką deszczową żeglują po niebie na grzbiecie wiatrowego rumaka. Raz nawet udało im się pokropić znienacka dzieciaki na placu zabaw. Ale było śmiechu i radości! Dzieci wirowały jak szalone, podnosiły głowy do góry, łapały krople deszczu w dłonie i wołały radośnie do Lusi i Stratusia: - Ekstra! – Super! – Czadowo! - Deszczyk jak na wiosnę! - Jeszcze! - Jeszcze!
To porównanie
do słabiutkich wiosennych deszczyków wcale się chmurkom nie spodobało! Przecież
one są jesienne! Groźne! Kłębiaste! Deszczowe! Ale co tam! Szkoda czasu na
obrażanie się, bo wiaterek już czeka, gotowy zabrać przyjaciół w kolejną podróż.
Pędzą więc i oczom nie wierzą, że ich lot przemienia świat, otula cieniem i
głaszcze wpuszczanymi nagle promieniami zachodzącego słońca. Wszystko wybucha
tysiącem nowych barw. Chmurki podziwiają magiczny pokaz mody, który udaje im
się stworzyć. Zupełnie jakby były dorosłymi, jesiennymi chmurami.
12 października, 2020
Bajka uprzejma (Emocyjne bajki 2.)
05 października, 2020
Bajka pomocna (Emocyjne bajki 1.)
Każdego dnia odwiedzała ją mewa Alla, razem buszowały nad
wodą, bawiły się w chowanego przy żaglówkach kołyszących się na falach i robiły
wyścigi, która pierwsza doleci do kępy traw na brzegu. Mewa była trochę
samotna, bo jej koleżanki nie chciały z nią fruwać. Bryzia wiedziała o tym, ale
była dyskretna, więc nie dopytywała, co się właściwie stało, że ptak spędza
czas sam. Kiedy tylko dolatywały do brzegu, zawsze zaglądały pod uschły konar
drzewa. Miała tam norkę Kasz, kuzynka myszki Szy.
Kasz pojawiła się na Wiatrowej Wyspie przez pomyłkę w
zasadzie. Kiedyś zaprzęg E-Wróżki porwał ze sobą wszystkie piękne, kolorowe liście
z lasu, bo potrzebne były na jesienne bukiety do pałacu. Żaden wiatr nie zauważył, że
zabrali ze sobą też małą myszkę, która schowała się pod najpiękniejszym, purpurowym
liściem. Kiedy jesienne zdobycze wylądowały w wiklinowym koszu, myszka cichutko
wygramoliła się z niego i szybciutko wybiegła na pałacowy dziedziniec.
Miejscowe myszy parsknęły śmiechem na jej widok. -Patrzcie, podróżniczka na
gapę! -Ale przerażona! – Może smoczek chcesz? -A gdzie mamusia? Żartom nie było
końca. Kasz czekała, że ktoś ją o coś zapyta, że pomoże, ale nic takiego się
nie stało. Ze spuszczonym ogonkiem przemknęła do bramy i pędem rzuciła się ku
brzegowi Szafirowego Jeziora. Przycupnęła na piasku i… nic, nic się nie
zdarzyło. Nikt się nie pojawił, żeby ją uratować. Kasz zaczęła pochlipywać cichutko
i wtedy zobaczyła delikatne, przezroczyste skrzydła Bryzi. No nie, znowu wiatr,
muszę się ukryć! To jakaś tragedia! Te wietrzyska urządziły sobie polowanie na
myszy, czy coś!
Od strony lądu nadlatywała mewa. Jej cień przesunął się blisko
myszki. -To naprawdę nie jest śmieszne! Nie dość, że wietrzyska na mnie polują,
to jeszcze przyplątał się ten skrzydlaty! Nie mam już sił, niech się dzieje co
chce, nie wiem gdzie się ukryć! No i rozszlochała się na dobre.
Alla i Kasz rozumiały się bez słów. Cóż zresztą było do
gadania. Wokół szlochającej myszki zrobiła się już wielka kałuża łez, trzeba
było działać. Kasz delikatnie spłynęła na piasek, żeby nie przestraszyć
zwierzątka. Alla przycupnęła niedaleko. Mysz prawie nie oddychała z przerażenia,
gdy usłyszała, że wiaterek szepce do niej: - Skąd się tu wzięłaś? Zgubiłaś się?
Jak Ci pomóc? Skąd jesteś? Gdzie Twoja mama?
-Ej, Bryzia, nie tyle pytań naraz!- krzyknęła mewa. Po kolei, bo szarusia ze strachu zatopi całą
plażę łzami! -No tak- odrzekła Bryzia i powtórzyła: - Czy potrzebujesz pomocy?
I zaraz potem delikatnie pogładziła futerko myszki. To zdecydowanie przełamało
lody. Kasz opowiedziała powoli o wszystkim, co się stało, pochlipując od czasu
do czasu. -Oj, to przecież nie koniec świata. Zaraz znajdziemy Ci mysi pałac,
jak się patrzy! Zawołała Alla! Po chwili wszystkie trzy stały przy wyschłym
konarze drzewa, który skrywał obszerną, dobrze zamaskowaną kępami traw, norkę. Porządki nie trwały długo. Bryzia wywiała
śmieci, mewa naznosiła wyrzuconych na brzeg muszli, patyków i innych skarbów, które
wykorzystały do urządzenia norki.
Przez kolejne dni Bryzia sprowadzała okolicznych mieszkańców, żeby poznali nową sąsiadkę. W końcu poprosiła też E-Wróżkę, żeby wysłała jakiś wiatr z wiadomością do bliskich Kasz, bo domyślała się, jak są zmartwieni. Wróżka obiecała, że następnego dnia z rana przyśle jeden z wiatrów po wiadomość dla mysich krewnych Kasz. Jakież było zdumienie Bryzi, gdy rankiem dojrzała nadlatującego Huriego. Z wrażenia nie mogła słowa wydusić, ale mewa ją wyręczyła. Przedstawiła Bryzię i myszkę, podając list napisany na brzozowym papierze. Huri schował przesyłkę i zwrócił się do Bryzi: – Słyszałem o Tobie! E-Wróżka daje nam w czasie wykładów Ciebie za przykład. Mówi, że wszyscy powinniśmy uczyć się od ciebie życzliwości! Może polecimy razem na jakąś wyprawę?
Ponieważ Bryzia całkiem zaniemówiła, Alla odpowiedziała za nią:
-Pewnie, obie chętnie polecimy, zawsze tu jesteśmy, wal jak w dym! -I ja też
polecę, pisnęła Kasz, ale Huriego już nie było.
16 września, 2020
Bajka z konfiturami (Jesienne bajki 9.)
Słońce ostatnio dało sobie spokój
z wylewaniem w kosmos całymi wiadrami kłującego, białego żaru. Było cudownie
ciepłe. Złote pasma miękkich promyków otulały całą ziemię. Tkały z babim latem magiczne dywany jesieni.
Kocurka wylegiwała się pod krzakiem berberysu obsypanym ciemnoczerwonymi
kropelkami cierpkich owoców. Miała cały ogród na oku. Widziała dobrze, że Żaba
przysiadła obok fontanny i z przejęciem udawała kamienny posążek. Zdradzały ją,
oczywiście, wielkie, łypiące w różne strony oczy. Robiła tę sztuczkę tak
często, że wróżka Niu czasem dla żartu mówiła
do gości: -Mam obok fontanny kamienną żabę, widzieliście? A żaba zastygała wtedy
w jeszcze większym bezruchu i prezentowała się obserwującym ją ludziom, którzy
dziwili się, że jest jak żywa i nawet przysięgali, że dostrzegli jej poruszające
się oczy:) No jasne, że się poruszały, bo obok przefruwały motyle i Żaba
nie mogła się powstrzymać przed zapamiętywaniem toru ich lotu. Paskudna,
planowała polowanie, Kocurka o tym dobrze wiedziała. Żałowała nawet, że nie ma w pobliżu CD o Aksamitnych Uszach, już on pogoniłby Żabie kota!
Tymczasem Czas
płynął wolno pomarańczowym balonem od Dzisiaj do Jutra. Patrzył z zachwytem na pianę pomarańczowo-
złotych drzew w dole, na zielono-czekoladowe dywaniki łąk, pól, na kolorowe
klocki domów poustawiane w ogrodach i wśród sadów. Dziś był wyjątkowy dzień,
miał umówione spotkanie z wróżką Niu w jej ogrodzie. Właśnie przez lornetkę
dostrzegł wróżkowe domostwo i rozpoczął manewr zniżania. Tak się cieszył ze
spotkania z Niu, że coś zrobił nie tak, balon za szybko obniżył lot i zamiast wylądować
na trawniku przy altanie, zawisł na szczycie jabłoni. Niespodziewane poruszenie
gałęzi sprawiło, że na trawę posypały się gradem złote renety. Jabłonka
krzyknęła: -Och! I zaniemówiła z oburzenia. Inne drzewa rozszumiały się,
wołając na pomoc wróżkę. Niu pojawiła się natychmiast. Czas spłynął już na
ziemię, więc przywitali się serdecznie. Zanim ktokolwiek zdążył o coś zapytać,
Niu swoim zwyczajem zawirowała wraz z motylami i po chwili naprawiony balon
leżał na trawniku w całkiem sprawnej gotowości do dalszej podróży, a złote
renety wędrowały gęsiego do wiklinowych koszy ustawionych pod drzewem. Czas od
razu wyznał, że nie zostanie długo, bo Jutro czeka i przecież musi nadejść, a
on- Czas jest za to odpowiedzialny.
Niu wysłuchała
wyjaśnień gościa, uśmiechnęła się ciepło i poprowadziła go do altany, gdzie
czekała już malinowa herbatka, babeczki dyniowe z limonkowym kremem, konfitury
z róży i oczywiście placek ze śliwkami. W tych pysznych okolicznościach nie
mogło być mowy o pośpiechu. Do tego było wiele spraw do omówienia:
zorganizowanie eskorty dla odlatujących na Jesienną Wyspę ptaków, negocjacje z E-wróżką
na temat ilości deszczu i burz, które zaplanowała na nadchodzące tygodnie, no i
pomoc w organizacji Tygodnia Spadających Kasztanów. Rozmowy toczyły się
nieśpiesznie, wokół pachniało wanilią i słodkimi owocami.
Kocurka i Żaba
usadowiły się pod schodami altany, żeby wszystko słyszeć i być niezawodnym
źródłem ważnych, jesiennych informacji dla każdego. Żaba nawet wyjęła
dyktafon, żeby wszystko elegancko nagrać, ale piorunujący wzrok Kocurki uratował ją przed
popełnieniem takiego nietaktu.
Jeśli czasem
masz wrażenie, że czas się wlecze albo zupełnie stoi w miejscu, i że kompletnie
nic się nie dzieje, możesz mieć pewność, że to właśnie wtedy Czas z wróżką Niu
planują przyszłość przy malinowej herbatce.
27 stycznia, 2020
Bajka trzech płatków śniegu (Zimowe bajki 2.)
24 września, 2019
Bajka z obiektywem i nietoperzem (Wakacyjne bajki 3.)
Trudno się dziwić, przecież Słońce jest niestrudzonym towarzyszem wszystkiego, co tu wyprawiamy:)