Pani Wiosna rozgościła się na
dobre. Cały świat pachniał i szumiał. Ptaki dawały niekończące się koncerty.
Wszystko było zaplanowane i ustalone, o każdej godzinie dyżurował inny śpiewak.
Czasem słychać było solo Szpaka, czasem jego duet z panią Wilgą, a zdarzało się, że
cały ptasi chór świergotał w najlepsze. Te
cudowne trele ustawały nieco, gdy przylatywali goście z Wiatrowej Wyspy i zapowiadali
zbliżający się deszcz. Ludzie wyciągali wtedy kolorowe parasole, dzieci
wkładały kalosze i czekały na kałuże, do których można by było wskoczyć. Ale dało
się też słyszeć narzekania nadąsanych kwitnących drzew.
- Jak to? Znowu będzie padać?
A moja suknia jest teraz właśnie najpiękniejsza! Bladoróżowa! Jak puch po
prostu! I ma się zmarnować? – prawie płakała Panna Wisienka.
- Ja protestuję! Ja się tak
nie bawię! – wykrzykiwała Pani Jabłoń i machała najmłodszymi gałązkami jak
szalona.
- Spokojnie dziewczyny. – wtrącił się Pan Kasztanowiec. – Z tych nerwów same sobie te piękne suknie poniszczycie!
- A Pan się nie martwi, Panie
Kasztanowcu? – zdziwiła się Panna Wisienka. – Przecież Pan też ma piękny kwiatowy
garnitur.
- Nie, nie martwię się. Ja
nawet czekam na ten deszcz i wiatr. Już się nie mogę doczekać, kiedy kwiaty
opadną i pojawią się moje piękne, kolczaste skarby. A wy nie czekacie na
dorodne wisienki i jabłuszka.
- Czekamy, czekamy, ale sukni
szkoda! – wymamrotała Pani Jabłoń.
- Mam pomysł! – zawołał Szpak
Pituś, który mieszkał w domku u Pana Kasztanowca. – Zaprośmy wróżkę Niu, zrobi
wam magiczną sesję zdjęciową i do następnej zimy będziecie mogły oglądać swoje kwiatowe
suknie do woli.
- Mówisz i masz! – rozległ się
niespodziewanie nie wiadomo skąd radosny głos wróżki.
- Ooooo! – zakrzyknęły panie. –
A niech mnie! – dołączył Pan Kasztanowiec. Toż to wróżka Niu! Skąd wiedziałaś,
że cię potrzebujemy! – zapytał zdumiony Pituś.
- Cóż to za pytanie! Jestem wróżką!
Wiem wszystko! Zakrzyknęła wesoło Niu i unosząc się w powietrzu, zaczęła
fotografować falujące lekko jak puch, cudowne wprost suknie Wisienki i Jabłoni. Nie
zapomniała też o Kasztanowcu.
- A teraz lekko kołyszemy
gałązkami! Huri - lekki powiew prosimy! - pokrzykiwała Niu. Mały wiaterek okrążał
więc drzewa i sprawiał, że kwiatowe suknie falowały cudownie, błyszczały i lśniły
w słońcu nieziemsko. Pan Kasztanowiec prostował się, prezentował butonierkę z
kiściami stożkowatych kwiatów, a nawet zawadiacko zarzucił jedną gałąź na czoło
i wydał się wszystkim tak przystojny, jak jakiś muszkieter w kapeluszu z
piórami!
Ach, co to była za sesja!
Wszystkie okoliczne drzewa też chciały takich zdjęć, więc wróżka miała pełne ręce
roboty. Zakończyła pracę, gdy pierwsze krople deszczu spadły na obiektyw. Wokół
pociemniało, pomiędzy gałęzie drzew wpadły młode wicherki i zanim ulewa rozciągnęła
srebrzyste pasma swoich warkoczy nad ogrodem, delikatne kwiaty spłynęły jak
płatki śniegu na trawę.
- A niech to! Patrzcie
dziewczyny! – zawołał pan Kasztanowiec. Mamy pod nogami puszysty dywan kwiatów!
Jakie to piękne!
- Nie da się ukryć, szepnęła zachwycona
Wisienka!
- Uwielbiam to! – zawołała Niu
i delikatnie przebiegła na paluszkach po puszystym dywanie kwiatów. - Urządzę
wam wystawę! Przygotujcie się na rozdawanie autografów, moje kochane drzewa! –
zawołała radośnie i tyle ją widzieli.
Ty też możesz jak wróżka Niu zrobić sesję zdjęciową jakimś pięknym kwitnącym drzewom. Będą zachwycone!