20 marca, 2024
Bajka powracających żurawi (Wiosenne bajki 2.)
05 marca, 2024
Bajka pożegnania z zimą (Zimowe bajki 9.)
18 lutego, 2024
Bajka z Bałwankiem (Zimowe bajki 8.)
08 lutego, 2024
Bajka na stoku (Zimowe bajki 7.)
26 stycznia, 2024
Bajka w czapce (Zimowe bajki 6.)
14 stycznia, 2024
Bajka w śnieżnej zaspie (Zimowe bajki 5.)
Zimowa Bajka
była bardzo zadowolona. Toczyła się wesoło i gładko. Mimo zimy pędziła wesołymi
zielonymi dróżkami, zaprzyjaźniła się z zajączkiem, krecikiem i kawką, zarwała
kilka bławatków i zjadła trzy gałki malinowych lodów. Już, już widziała radosny
napis - KONIEC! Aż tu nagle…
- A
psik! A psik! Aaaaa….
I
wtedy wyrwane z drzemki okienko otworzyło się, zawiał wiatr…. i Bajka pofrunęła
jak latawiec… Na mróz! Na nie wiadomo co! Próbowała zawrócić, wołała nawet do Wiatru,
żeby ją zwiał z powrotem do miłego pokoiku wypełnionego ciepłym światłem,
zapachami wanilii i słodkim głosem, który ją wymyślał… Ale Pan Wiatr pędził
przed siebie, co chwila wykrzykiwał: - Ahoj przygodo! I nie w głowie mu
było rozglądać się za szybującymi wokół Bajkami na Dobranoc.
-
Bajkami? No tak, to oczywiste! Wieczorne niebo jest ich pełne. Fruwają od okna
do okna i czekają, że te miłe głosy zerkną w ich kierunku i pochwycą pomysł na nową
opowieść.
Jednak
na latawcującą Bajkę nikt nowy nie zerknął, nie pochwycił jej przygody zachwycony, nikt nie usłyszał jej wołania: - Oj! Ojoj! Ojojoj! więc po
chwili wirowania wylądowała miękko na niewielkim ośnieżonym wzniesieniu. Zrobiło
jej się cieplutko, powierciła się chwilkę i odetchnęła z ulgą. Pomyślała, że
jest jej na pewno całkiem do twarzy w tym puszystym kożuszku, rozejrzała się,
no i wtedy dostrzegła parę błyszczących oczu wpatrujących się w nią uparcie.
- Dzień
dobry… wieczór… wyszeptała nieśmiało… To ja, Zimowa Bajka …
- No
teraz, to już raczej Bajka w Zaspie… wymruczał pod nosem właściciel świdrujących oczu i nieoczekiwanie zniknął,
ale po chwili pojawił się znowu i nieśmiało wyjąkał: - Proszę… bardzo proszę…
zapraszam… no już! Bo całkiem Pani przemarznie, Pani Bajko Zimowa.
Ponieważ
kożuszek okazał się być krewnym lodów malinowych, więc Bajka ochoczo ruszyła ku nieśmiałemu głosowi. Dostrzegła
solidną drabinę, a na niej otulonego wielkim szalem w kratkę - Pana Jeżyka,
który trzymał w podniesionej łapce piękną zieloną lampę, uśmiechając się
niepewnie. Bajka szybciutko pokonała 123 stopnie (😊) drabiny i po
chwili stała na środku uroczego saloniku. Rozejrzała się ciekawie. Wszystkie ściany
były pokryte kilimami gęsto tkanymi z jesiennych liści, wszystkie sprzęty wydawały się misternie wyplecione z
wysuszonych gałązek. Wzdłuż korytarza wisiały na ścianach portrety dumnych Jeżykowych
przodków. W głębi Bajka dostrzegła obszerne pomieszczenie pełne wesoło rozprawiających o czymś postaci. Ruszyła
za Panem Jeżykiem w ich kierunku. Gdy stanęli w progu, natychmiast wszystkie
oczy zwróciły się ku nim, a gospodarz z nieustającą nieśmiałością rzekł:
-
Oto Zimowa Bajka, która sfrunęła dziś wprost w moją zaspę! Proszę, drodzy
przyjaciele, zaopiekujcie się nią, bo chyba zostanie z nami na dłużej.
Zawstydzona
Zimowa Bajka odruchowo ukryła się za plecami swojego wybawcy, ale wystarczył kwadrans,
by znała prawie wszystkich. To były INNE
BAJKI NA DOBRANOC! Miały tu swój dom! Każda mieszkała na jednej stronie Wielkiej
Jeżykowej Księgi Bajek. Co wieczór wyfruwały na świat, by zaglądać do okien
ludzi i opowiadać im swoje niezwykłe historie.
-
Skoro mieszkacie tu od dawna, czemu nigdy do Was nie trafiłam?
-
No bo Ty jesteś Nową Bajką, ale Mistrz Jeżyk już szykuje Ci pokój w Wielkiej
Księdze, więc teraz wreszcie się zaprzyjaźnimy.
Zimowa
Bajka nie mogła wyobrazić sobie większego szczęścia. Otrzymała wspaniałą, śnieżnobiałą
wywieszkę na swoje drzwi: Bajka w śnieżnej zaspie. Co dzień wyfruwała wspólnie z
przyjaciółmi, by inspirować wieczornych opowiadaczy. Czasem dorzucała przygody
innych Bajek, bo poznała je wszystkie i bardzo polubiła.
Jeśli
zamkniecie oczy, to na pewno zobaczycie salon Mistrza Jeżyka pełen Bajek, które
Was uszczęśliwią.
04 stycznia, 2023
Bajka w piernikowej chatce (Ciasteczkowe bajki 12.)
14 listopada, 2022
Bajka gąsienicy Kari (Misiowe bajki 7.)
- Uwaga! Uwaga! Pociąg Gąsienicowy wjeżdża na stację! -
Podróżni! – Szykować się! -wrzeszczy na cały dom Kari. Jej kolorowe łapki
przebierają najszybciej, jak mogą.
-Tia! – odkrzykuje radośnie Panna-Dziewczynka i
zajmuje szybciutko miejsce gdzieś między fioletowym, a czerwonym. Oczywiście, musi też
wsiadać miś Chrapuś, pajacyk Senek i ma się rozumieć Kocurka. Ale Kocurki nie
ma! Nie ma i nie ma! Kari postanawia więc ruszać bez niej. Daje sygnał i wolniutko
rusza z miejsca, a potem coraz szybciej robi kilka tras wokół domu, aż do
momentu, gdy Nati zainteresowana czymś, co dostrzegła po drodze, wyskakuje z
pędzącej gąsienicy i rozpoczyna nową zabawę.
- Kiedy przychodzi czas na jedzonko, Nati niesie w misiowej
miseczce na przykład owoce. Wtedy Kari natychmiast pierwsza dopada do
czerwonego stoliczka i kładzie na nim grzecznie pyszczek. Czeka, ale rzadko
udaje jej się to czekanie.
- Skubnę tylko troszeczkę… dwie borówki, kawałeczek
mango… przecież muszę mieć siłę na te podróże… - usprawiedliwia się przed samą
sobą. Ale nie musi! Nati uwielbia jeść ze swoimi zabawkami, to takie misiowe!
Czytanie bajek też jest misiowe, najbardziej na
świecie. Tej przyjemności nie opuszcza nikt. Natusia wybiera książeczki, sadowi
się na kolanach babci, a wszystkie zabawki tłoczą się, żeby dobrze widzieć obrazki.
Jest taki gwar, śmiechy i piski, że musi paść pierwsze słowo, żeby się wszyscy
uciszyli. Kari wieczorem przysięga, że gdy babcia czyta, ona widzi, jak słowa
zamieniają się w kolorowe obrazki i płyną niczym chmurki po niebie w pogodny
dzień. Jest jasne jak słońce, że każda chmurka paraduje przed Natalią i przed
gąsienicą też, przeczcież, oczywiście…
Dziś z samego rana wybuchła nowa awanturka. Kari
przechwalała się jak co dzień:
- A wczoraj, to w czasie przejażdżki odkryłyśmy z Nati kryjówkę Pani Kotki! O tam! Za zasłoną!
- Chyba zmyślasz - zawołał dywanik - przecież Pani
Kotka ma swój domek w rogu pokoju, nie musi szukać kryjówek.
- No chyba że przed tobą - zawołała wesoło piłka
Mania.
- Nie jesteś, Kari, najważniejsza! – przekrzykują się puzzle.
- My też jesteśmy ważne! I my! I my! – wołają
układanki, pluszaki i kredki. Ale Kari się nie przejmuje i nie słucha ich. Po
prostu wie swoje i już!
Wieczorem, gdy cały świat ziewa i czeka na słodkie sny, a potem razem z nimi zasypia
bezpiecznie w łóżeczku, gąsienica przywołuje Panią Kotkę. Uwielbia słuchać jej
cichego mruczenia. Czasem nawet przeprasza za codzienne przechwałki…
Pani Kotka tylko się uśmiecha, zna przecież
dobre serce Kari. Więc w absolutnej zgodzie układają się wygodnie w fotelu i
czekają na następny, niezwykły, Nataliowy dzień.
08 listopada, 2022
Bajka na wieży z klocków (Misiowe bajki 6.)
18 maja, 2022
Bajka czereśniowa (Owocowe bajki 6.)
To było coś, czego jeszcze nie było! Nigdy! Nigdy – w Czereśniowej Spiżarni! Właściwie jak zawsze zaczęło się od nieustannego marudzenia Pani Kotki, która pomiaukiwała, mruczała głośno jak lew i nic nie chciała mówić. Pan Schowek był już bardzo zniecierpliwiony, gdy niespodziewanie odezwał się słój z Eliksirem Młodości:
- Muszę przyznać, że mam takie samo zdanie jak Pani Kotka…
- I ja też! I ja! I ja! Zaczęli się wszyscy przekrzykiwać.
- Nic z tego nie rozumiem. O co Wam chodzi – prawie wykrzyknął Pan
Schowek.
- Mówcie po kolei. Najpierw Pan Eliksir, proszę!
- No bo… no bo ja… no….
- Ojoj! -wykrzyknęła Pani Cytrynka. - To już ja powiem! Strasznie tu u
nas… tak samo. To znaczy... chyba... nudno! Stale te konfitury i soki, i marmolady… A
my byśmy chcieli jak gwiazdy! Jakiś pokaz mody, premierę czegoś albo chociaż
przedstawienie…
Gdy Pani Cytrynka kończyła mówić, coś zaszumiało i jakby poturlało się. Za plecami Pana Schowka otworzył się magiczny portal, w którym coś zachichotało! Wszyscy odwrócili się jak na komendę i ujrzeli niezwykle kolorowych i radosnych gości wpadających wprost na środek Czereśniowej Spiżarni. Zanim ktokolwiek otworzył usta, by o coś zapytać, rozległ się radosny chórek:
To my - Czereśnie czerwcowe!
Bardzo modne i światowe!
Na pokaz mody Was zapraszamy,
Bo odlotowe kreacje mamy!
Z nami kolczyki założysz na uszy,
Z nami każdy kapelusz Cię wzruszy!
Zieloną sukienkę zamówisz i glany,
Na całej wyspie staniesz się znany!
Aaaaa! Iiiiiiii! Uuuu! Ach, ach!
Być modnym - to żaden strach!
Spiżarnia zamarła po prostu. Czereśnie
płynęły pod samym sufitem jak obłoczki, zdejmowały kolorowe kapelutki, machały
nimi, szeleściły zielonymi, liściastymi falbanami i filuternie puszczały oczka
do oniemiałych Spiżarnian. Nikt nie mógł oderwać wzroku od wspaniałych,
czereśniowych kolczyków i zawieszek, które błyszczały jak żywe. I jeszcze pierścienie!
Tak, czereśniowe pierścienie! Piękniejsze od drogocennych, królewskich kamieni.
Hałasy i muzyka sprawiły, że
do Czereśniowej Spiżarni zaczęli zbiegać się mieszkańcy Owocowej Wyspy i turyści.
Nie wiadomo skąd zjawili się najsłynniejsi dziennikarze ze wszystkich Archipelagów Szafirowego
Jeziora! Flesze błyskały jak fajerwerki w sylwestra!
Eliksir Młodości szepnął do Nalewki Pigwowej:
- Założę się, szanowna Sąsiadko, że Wróżka Niu i, ma się rozumieć, Wróżka Tysiąca Emocji lada
chwila do nas dołączą!
Oczywiście, Eliksir się nie
mylił. Wróżki zjawiły się po jakimś kwadransie. Natychmiast pochwyciły bajeczne, czereśniowe kolczyki i liściaste chusty, żeby pięknie wirować w tańcu.
Zabawa rozkręciła się w
najlepsze! Pan Schowek wyczarował na skwerku przed wejściem do Spiżarni wielką podłogę do
tańca, a Pani Kotka niespodziewanie przybrała pseudonim DJ Pantera i miksowała w najlepsze!
Tylko Pani
Cytrynka nie mogła się zrelaksować, bo cały czas myślała o tym, jak to możliwe,
że tylko co pomyśleli o wielkiej imprezie, a ona sama do nich przyfrunęła, wpadła,
wdarła się, wturlała i zawirowała… ta impreza… To znowu czary jakieś chyba…
Serio…