Pokazywanie postów oznaczonych etykietą księżyc. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą księżyc. Pokaż wszystkie posty

11 kwietnia, 2019

Bajka Konwalii (Kwiatowe bajki 24.)




W odległej części Wyspy Magicznego Zamku, wśród wzniesień, prawie gór, w osłoniętej od wichrów dolinie, błyszczał brylantowy dach pałacu Konwalii. Jeśli obserwowało się to miejsce ze szczytów, widziało się piękną, ale zwyczajną taflę szmaragdowego jeziora. Wszystko zmieniało się jak zaczarowane tuż nad wodą. 

Spośród tataraków porastających północne brzegi, wyglądały białe dzwonki Konwalii, ciekawie patrzących wokół. Najmłodsze gromadą goniły za ważkami, plotkowały o żabach i szyły swoje zielone sukienki. 

Zdarzało się, że wieczorem, gdy pyzaty Księżyc rozpoczynał swoje ćwiczenia na niebie, lustro jeziorowej wody unosiło się i zastygało w formie spadzistego, brylantowego dachu. Jeśli tylko srebrne promienie księżyca oświetliły szklane dachówki, rozlegał się szelest, szum i słychać było wyraźnie śmiechy. Czyjeś nawoływanie łączyło się ze słodko pachnącą melodią jakiegoś chóru. Dach odkrywał prawdziwe oblicze tego miejsca. Tarcza księżyca przybierała woalkę z portretem dziwnej panny. Na jeziorze osłoniętym przezroczystym dachem zaczynał się zgiełk, ruch i radosne nawoływanie. 

Na środku jeziora kolejno pojawiały się konwaliowe baletnice. Było ich całe mnóstwo. Płynęły jak chmurki jedna za drugą lub parami. Wszystko wokół, razem ze szczytami pagórków, otulało białawe światło. Sączyło się łagodnie na tataraki, żaby i ptaki. 

Długie, muślinowe sukienki okrywały świat i tworzyły coś na kształt pachnącej intensywnie mgły. Rusałki tańczyły na wodach jeziora jak na deskach teatru. Podpływały w górę, aż po kryształowy dach i przez chwilę stawały się przezroczystymi chmurkami. Wesoło przy tym szeptały. Ich słowa brzmiały jak powiew wieczornego wiatru, więc nikogo nie budziły, a nawet udawało im się czasem ukołysać do snu jakieś gadatliwe pisklaki rozrabiające w gniazdkach wśród tataraków. 

Z okien na poddaszu brylantowego zamku przyglądała się tym pląsom Lanuszka- królowa Konwalii. To ona dawała znak, kiedy zakończyć tańce. Zwykle ważki, żaby i ryby protestowały głośno, bo uwielbiały baletowe popisy. Królowa jednak nie zaprzątała sobie głowy tymi stworzeniami. Ona najlepiej wiedziała, co jest dobre dla brylantowych panien. 

Tajemnicę tego jeziora znały jedynie Anemony, które często pojawiały się, żeby zatańczyć z Konwaliami, oczywiście Amek i Kolorowa Królowa też znali ich sekret.

10 kwietnia, 2019

Bajka Kulista Weekendowa (Kształtne bajki 1.)




Kulista Bajka potoczyła się wąską dróżką wśród pól, lasów i łąk. Cały czas widziała w zasięgu wzroku horyzont. O, przy tamtej brzozie stanę na szczycie i spojrzę wokół. Turlała się, ale przy brzozie nie było żadnego szczytu ani końca! Znów w dali widać było tę kreseczkę, przy której niebo styka się z ziemią. Może to nie ta brzoza, myślała Kulista. Tak chciała dotknąć jakiejś puszystej chmurki, potoczyć się ze szczytu w jakąś dolinę, a tu nic! Turla się i turla bez sensu. Pod wieczór utrudzona Bajka potoczyłaa się miedzy kępy traw nad jeziorem i postanowiła tam właśnie spędzić noc. 

-Nic nie potrafię dobrze zrobić… Inne Bajki to zawsze jakieś niezwykłe przygody przeżywają, wymyślają plany, no i je realizują. A ja? Ja nawet nie potrafię dobiec do horyzontu. Mamrotanie Kulistej ktoś najwyraźniej usłyszał, bo niespodziewanie usłyszała szept: -Nie można być dla siebie zbyt surowym. Nie jest tak, jak myślisz. Jesteś zupełnie wyjątkowa, po prostu doskonała. –E tam, Jestem beznadziejna. Nic mi nie wychodzi. –Nie marudź, naprawdę znasz wszystkie inne bajki i wiesz, że im zawsze się wszystko udaje? –Pytałaś którąś, wiesz, jakie mają problemy? –No nie, ale wszyscy wiedzą, że bajki są fajne, wesołe, i że dobrze się kończą. Tylko nie ja… 

Wtedy z granatowego, nocnego nieba albo może z wody też granatowej wysunęła się wielka, płaska jak talerz, wełnista łapa, zupełnie jak łopata do wyjmowania chleba z pieca. Podpłynęła do Kulistej Bajki, przysiadła na trawie i tyle. -A Ty czego? Chcesz sobie popatrzeć, jak płaczę, czy coś? –O matko, ale maruda! –Wskakuj, musisz koniecznie zmienić perspektywę. Kulista, oczywiście, ani drgnęła, więc łapa zagarnęła ją, jak rybę podbierakiem. Bajka poczuła, że cała zanurzona w srebrnym puchu, unosi się ku chmurom. Wreszcie usłyszała srebrzysty śmiech. –No wreszcie jesteś! Witam w księżycowych progach. Oto Twoja wycieczka! Siadaj tutaj i patrz! Bajka popatrzyła przez wielkie, srebrne, salonowe okno. Przed nią wisiała wilka, błękitna kula. To Ziemia, po której się turlasz, jest kulą, tak jak Ty i ja zresztą też! Horyzont jest tym, co jesteś w stanie zobaczyć z miejsca, w którym stoisz. Jeśli zaczynasz biec, po prostu widzisz kolejny kawałek kuli. Mogłabyś tak pędzić przed siebie i wróciłabyś w to samo miejsce, gdyby nie było mórz, gór, lasów czy miast. –No nie wiem… A ja wiem, obiegam Ziemię w miesiąc, ale ja nie mam przeszkód, lecę sobie w kosmosie. Tu tylko gwiazdy, noc i czasem statki kosmiczne. Ziemia zresztą robi to samo! Cały rok potrzebuje, żeby obiec Słońce dookoła. –No teraz to już odpłynąłeś! Wszyscy wiedzą, że to Słonko wędruje po niebie od wschodu do zachodu. –Tak się tylko wydaje, zobacz, Ziemia powoli obraca się, płynąc dookoła Słońca, stąd wrażenie, że to ono wędruje po niebie. –No coś takiego, ale czad! 

Kulista Bajka spędziła u Księżyca cały miesiąc. Musiała mieć dowód, że wszystko co powiedział, jest prawdą. Księżyc odstawił ją na koniec na miejsce, w którym rozpoczęła się jej wielka wyprawa. Kulista rozejrzała się wokół. Jeziorko, przy którym kiedyś nocowała, było niewielkie, ale okoliczni mieszkańcy przychodzili tu w słoneczne dni po pracy. Było akurat po czwartej, nad wodą wesoły gwar i zabawy. Bajka zwinęła się w barwną kulkę i potoczyła się wprost pod nogi dzieci, a te chwyciły ją i grały w zbijaka. Potem fruwała w powietrzu z bańkami mydlanymi. A zupełnie cudownie było, gdy smakowała słodko jako kulka lizaka. Błyszczała też czerwonymi okrąglutkimi porzeczkami i bordowymi czereśniami. W porze obiadu uśmiechała się z talerzy pyzami z pysznym nadzieniem, a na deser każdy dostał po dwie lodowe, owocowe kule. 

Kulista Bajka bardzo chciała opowiedzieć dzieciom o swojej przygodzie i o tym, jak dużo się dowiedziała. Spojrzała w niebo i zobaczyła cień Księżyca. Już wiedziała, co zrobić. Szybciutko stała się wielkim, podświetlanym globusem. Dzieci kręciły błękitną kulą, rozpoznawały państwa, miasta, nazywały rzeki i góry. W jednej chwili mijał globusowy rok za rokiem. To dopiero była zabawa. Dzieci na pewno nie będą rozpaczać, że horyzont przed nimi ucieka, a Bajka już nigdy w siebie nie zwątpi!