Za każdym razem to jest zaczarowana chwila. Klocki starają się najlepiej, jak potrafią. Robią przy tym straszny hałas.
- Ej, Czerwony - szybciej, szybciej!
- Różowy! Uwaaażaaaj! Krzywo stoisz! Chwiejesz się!
- Aaaaaaaaaaaaa…… I Różowy już pikuje z samej góry na dywanik. Natusia wcale go nie słyszy, bo jest pochłonięta budową. Szybciutko podnosi skoczka i delikatnie, ale zdecydowanie umieszcza go na szczycie konstrukcji. Jeszcze kwadratowy, owalny i… i okrągły! Uf! Nie było łatwo!
No i właśnie wtedy do pokoju wpada jak strzała Kocurka. Jednym ruchem ogonka potrąca lekko wieżę i budowla rozsypuje się jak kruche ciasteczko pod futrzastą łapką…
- Ojoj, ojoj! – mruczy Chrapuś.
- Nie martw się… - zaczyna niepewnie Senek.
Ale nie muszą przecież nikogo pocieszać! Natusia uśmiecha się słodko, klaszcze z uciechy w rączki i natychmiast zaczyna budowę od nowa.
- To po prostu nasze słoneczko… - sapie z ulgą miś Chrapuś!
- Sama radość! – dodaje Senek. – Aż mnie tak drapie w gardle…
- Tylko bez łez, proszę… - woła łóżeczko. I cichutko skrzypi z dumy.
Tylko gąsienica Kari jest nadąsana. Nie znosi, gdy Panna-Dziewczynka bawi się z kim innym.