Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Smobibl. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Smobibl. Pokaż wszystkie posty

28 marca, 2023

Bajka alarmowa (Telefoniczne bajki 4.)





Telefon podskakiwał, wiercił się i dźwięczał słodką melodyjką wiatrowych dzwonków. Niu słyszała te niecierpliwości doskonale, ale nie mogła się oderwać od kosmicznie ważnego komponowania kolorowych pyłków na wiosenne skrzydełka motyli.

Aż tu niespodziewanie i całkiem nagle spłynęło przez lekko uchylone okno nie wiadomo co w turkusowej pelerynce i zatopiło świdrujące diamenciki oczu w bogu ducha winnej osóbce, która z pośpiechem godnym kolarza torowego rzuciła się do telefonu.

- Niech to będzie Lusia!- powtarzała.
- To Ty, siostro?
- Ja, a któż by inny? - odrzekła zdumiona Lusia.
- Dzwonię i dzwonię, a tu nic i nic. Cóż Ty wyprawiasz, Niuńka!
- Oj, o tym, jeśli pozwolisz, pogadamy później, bo...
- Bo co?
- Jak to co? W mojej kuchni wylądowało coś peleryniastego i łypie na mnie swoimi świdrującym ślepkami. Wygląda, jakby uciekło z twojego świata, daję słowo...

- Ach! No tak! Już Ci wszystko wyjaśniam… Nie całkiem uciekło. Po prostu przyfrunęło, bo właśnie zaczął się sezon na smocze loty, a twój gość to nikt inny, jak Smok Biblioteczny. Niedawno się wykluł i musi trenować loty. Pewnie nie potrafi jeszcze dobrze ocenić odległości i dlatego trafił na Ziemię. Musisz mu koniecznie pomóc. Nigdy nie widział ludzi, więc lepiej poproś Kocurkę, żeby z nim porozmawiała. Zaraz kogoś po niego wyślę. Nie pozwólcie mu odlecieć, bo się całkiem zgubi.

Niu przycupnęła na rogu kanapy i pogłaskała kocie futerko.
- Proszę, poproś Smoka Bibliotecznego, żeby się rozgościł. Już teraz, nie udawaj, że mnie nie słyszysz. Mów do niego!

Jakoś w środku monologu wróżki Biblioteczny sfrunął na podłogę i poczłapał w kierunku biblioteki. Kocurka biegła za mim. Wesoło pomiaukiwała i zwijała ogon w spiralę. Niu spoglądała z ciekawością. Po chwili domyśliła się, że dwa nieziemskie stwory rozmawiają o czymś wesoło, ale nie słyszała zupełnie ani słowa. Za to wyraźnie zobaczyła, że jej ostatnia pusta półka zapełnia się kolorowymi grzbietami wielkich ksiąg. Już była gotowa biec, żeby je podziwiać, ale powstrzymało ją ciche skrobanie do drzwi. Spodziewała się jakiegoś gołębia pocztowego albo może wędrownego żurawia, ale za drzwiami stał okazały, najprawdziwszy smok.

- Witam wróżkę! Jestem Smofesor – smok ze Smoczej Wyspy. Przybyłem po swego ucznia Smobibla. Mam nadzieję, że nie opuścił tego domostwa?
Niu zaniemówiła. – Yyyyy… - wyjąkała. – Zapraszam.

I wtedy kieszeń Smofesora zatrzęsła się. Smok wyjął pokaźnych rozmiarów coś, co odezwało się głosem Lusi: - No i jak? Wszystko pod kontrolą?

- Oczywiście, Królowo! Jakże by inaczej! Zaraz wracamy!

Smobibl jakoś nie był uradowany widokiem Smofesora. Nie najlepiej się sprawił. Zgubił się. Wypadł fatalnie. Już smoki sobie z niego pokpią. Martwił się nie na żarty mały Biblioteczny. Wtedy odezwał się Smofesor:

- No moje gratulacje! Twoja pierwsza wyprawa - i od razu na Ziemię! Brawo! No i do tego doskonała materializacja bestselerów! Od dziś będziesz przewodnikiem innych uczących się smoków w czasie podroży poza granice Archipelagów. Jestem z ciebie dumny!

Smobibl zaniemówił. Jego turkusowa pelerynka całkiem pobladła. Uszy stały się fuksjowe, a oczy nagle się spociły. Gdyby Pani Kotka nie trzymała go za łapkę, chyba by zemdlał. Kiedy jednak usłyszał radosny głos wróżki, uspokoił się na dobre.

- No i znów sprawdza się przysłowie, że podróże kształcą! Jednak bez telefonu, jakby trochę mniej… Dlatego mam dla ciebie Smobiblu turkusowy telefon o nielimitowanych rozmowach na Ziemię. Dzwoń, kiedy chcesz.
- I wpadaj do nas nawet bez zapowiedzi - dorzuciła Pani Kotka.
- Bez zapowiedzi? Dlaczego? Przecież dostałem właśnie pierwszy telefon! Będę dzwonił codziennie. I wpadał!
- Ojoj… - zaniepokoiła się wróżka.
- Mruaaa! – skwitowała Kotka.