- Ach, znowu się pomyliłam…
Jaki to był numer… A! Już pamiętam! 11-XY-##-00! Tak! Sójka Celinka aż
zatrzepotała z radości skrzydłami i rozłożyła swój wyjątkowy, błękitny ogonek.
- Pani Sowa? Nareszcie!
- Co tam, Celino? Czemu
wydzwaniasz z samego rana?
- Musimy zwołać dziś
naradę przy modrzewiowym domu! Koniecznie!
- O, chyba mamy już nowych
mieszkańców? Tak? - ucieszyła się pani Sowa.
- Tak! Tak! Właśnie! Nareszcie!
No i się zaczęło… Po
zachodzie słońca w Malachitowym Lesie rozdzwoniły się wszystkie telefony. Wieść
o tym, że na polankę obok modrzewiowego domu przybędą wszystkie wróżki z dworu Kolorowej
Królowej, no i że będą też E-Wróżka i El-Mag – zelektryzowała wszystkich.
Wiewiórki Basia i
Kasia dzwoniły do siebie co kilka minut, w końcu postanowiły włożyć kożuszki wyszywane
złotą nitką i naszyjniki z buczynowych orzeszków. Zające umówiły się, że na
sygnał rozpoczęcia imprezy wyskoczą na środek i odtańczą zajęczy taniec
radości. Nawet niedźwiedź Bartłomiej
konsultował kilka razy oświetlenie sceny z Antonim jeleniem. Cały las
brzęczał radosnymi dzwonkami.
Kiedy słońce ułożyło
się wygodnie na wierzchołkach drzew, wszystko było gotowe. Szum wiatrowych
rumaków uciszył zebranych, którzy w zachwycie obserwowali nieziemski orszak z królewskiego
dworu sunący po zielonym dywanie z mchu. Odświętne stroje, unoszące się w
powietrzu wzruszenie, radość, zaciekawienie i euforia migotały magicznie wraz ze światłem
świetlików. Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca, na scenę sfrunęła pani Sowa.
- Kochani! – uciszyła
machnięciem skrzydła rozemocjonowanych zebranych. Rozpoczynamy akcję „Modrzewiowy
Dom”! Niech ludzie poczują się u nas jak w domu!
Na te słowa rozległy
się brawa, calutka widownia rozbłysła światełkami telefonów, a zaraz po zajęczym tańcu
obok pani Sowy stanął El-Mag i rzekł:
- Przygotowaliśmy z
E-Wróżką dla nowych mieszkańców, jak zawsze, pakiet powitalny: ilekroć wyjdą
przed dom, nadpłyną z Wiatrowej Wyspy orzeźwiające fale lekkich powiewów, potem
promienie słońca zagrają w berka między gałązkami brzóz a wokół rozsnuje się
woń fiołków z zieloną sosnową nutą. Dodaliśmy też brylantowe iskierki kropel rosy
na kiściach dojrzałych jarzębin i purpurę błyszczących głogów. Ten niezwykły
pokaz będzie uruchamiany przez dyżurujące ptaki za pomocą magicznego przycisku
umieszczonego na wierzchołku dębu.
Wróżka Tysiąca
Emocji, która stanęła bezszelestnie obok El-Maga, dodała:
- Ja, ukryłam wśród bursztynowych kwiatów wzruszenie, a spokój w szumie przelatujących ptaków. Nieustającą radość rozpięłam na świetlistych chmurkach strzegących modrzewiowego domostwa. Na koniec roztoczyła wokół cudowną tęczę przyjaźni i poczucie bliskości, więc szczęśliwi mieszkańcy lasu zaczęli tańczyć i śpiewać ulubione piosenki z kultowego repertuaru szpaka Szelki i wilgi Leona.
Pani Sowa, nie
przerywając zabawy, poleciła na wszelki wypadek wyświetlić na rozgwieżdżonym
niebie alarmowy numer telefonu El-Maga.
Tylko myszka Sza nie
była zadowolona. Złożyła już dawno u pani Sowy projekt „Z myszką - jak w dym!”.
Pragnęła zamieszkać w uroczej norce wygryzionej pod schodami prowadzącymi na piętro
modrzewiowego domu i wspólnie z nowymi mieszkańcami Malachitowego Lasu
relaksować się na obszernej sofie, słuchając nagranych po mistrzowsku przez smoka Bibliotecznego - „Mysich opowieści”.
Niestety, znowu się nie udało. Podobno Wróżka Tysiąca Emocji orzekła, że to projekt zbyt radykalny.
- A myślałam, że się
przyjaźnimy… - ponura myśl wdarła się bez pytania do zawiedzionej mysiej główki i nie
zamierzała się wynieść. Absolutnie.