Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mądrość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mądrość. Pokaż wszystkie posty

15 lutego, 2021

Bajka Boćkleków (Ptakoteka 7.)

Rodzina Boćkleków była inna niż wszystkie. Słowo daję. Najstarsze pokolenia, o jakich tylko pamiętała babcia Kikonia, to miały. Pan Boćklek obawiał się nawet, że może być problem, gdy pisklaki pójdą do Szkoły Ptasiej Wyspy.

Trzeba tu powiedzieć, że rodzina bardzo dbała o swoją prywatność i mało kto na wyspie znał ich tajemnicę. A ci, co znali, nie opowiadali wokół o niezwykłych sąsiadach.

Zdarzyło się kiedyś, że pani Boćklekowa wybrała się z kilkoma koleżankami, takimi z młodości, na piknik do Zatoki Śpiewających Wilców. Panie bawiły się świetnie, przypominając sobie anegdotki z minionych lat. Niespodziewanie wilce umilkły. Rozbawione koleżanki, oczywiście, nawet tego nie zauważyły. Za to pani Boćklekowa, ni z tego, ni z owego zawołała:

-Mam pomysł, lećmy na wzgórze, tam jest lepszy widok na Zatokę, zrobimy świetne zdjęcia!

Propozycja spodobała się wszystkim, więc przyjaciółki błyskawicznie spakowały kosze i koce, a po kilku machnięciach skrzydłami były na wzgórzu.

Wtedy stało się coś niezwykłego. Zerwał się porywisty wiatr, pociemniało i w jednej sekundzie cała plaża, na której przed chwilą odpoczywały, znalazła się pod wodą. Przyjaciółki zamilkły.

-To zupełnie tak, jakbyś wiedziała, co się stanie… -wyjąkała przerażona pani Długoptakowa.

– To prawda! - Tak! - Właśnie!- pokrzykiwały jedna przez drugą wystraszone koleżanki.

- No co wy? -zawołała zbyt głośno pani Boćklekowa. -Chciałabym mieć taką moc! Ale przyznaję, udało mi się!

Po krótkiej chwili ciszy rozległ się radosny śmiech i wszystkie piknikowiczki potwierdziły, że szczęście ich dziś nie opuściło.

Więc już wiecie! Rodzina Boćkleków widziała przyszłość. To była umiejętność w równym stopniu pomocna, co utrudniająca życie. Pisklaki nieraz przechwalały się swoją magiczną umiejętnością, ale inne ptaki im nie wierzyły, nawet wyśmiewały się i kpiły z przesadnej wyobraźni i zarozumialstwa małych Boćkleków. Tak więc i one szybko zrozumiały, że nie warto zdradzać tak ważnych sekretów. Nauczyły się też z czasem, że zamiast mówić, raczej warto działać, a inni i tak efekty tego działania przypiszą bliżej nieokreślonemu szczęściu, fartowi i czemu tam jeszcze będą chcieli. Najtrudniej przecież dostrzec to, co się ma przed samym nosem.

13 lutego, 2021

Bajka Piórchotka (Ptakoteka 6.)


Akademia Niezwykłych Stworzeń to nie przelewki. Kalendarz wypełniony wykładami, zajęciami praktycznymi, czasem też zabawami. Trzeba uczciwie przyznać, że nie wszyscy są w stanie sprostać takim wyzwaniom. Od czasu ogromnego sukcesu psa-Olafa nikt jeszcze nie zasłużył na Magiczny Medal Bajkanii. Do teraz.

Pewnej zwyczajnej środy na niebie Ptasiej Wyspy zaczęło się dziać coś dziwacznego. Najpierw z puchatej chmurki zaczęły wysypywać się radosne chwile, wszystkie kolorowe i smakowite. Potem wiaterek Huri przyciągnął z niemałym trudem wielki wór pełen rozśpiewanych nutek, aż wreszcie ze świstem wylądował autolot Kropaczka i Trelifiolki, którzy przywieźli krótki list od Królowej. Brzmiał tak: Piórchotek wymiata! Gala o zachodzie słońca. Sala Królewskiego Teatru Radości „U Płaskuszka” już gotowa, KK&MK- czyli Kolorowa Królowa i Malachitowy Król.

Zapanowała konsternacja. Nikomu nie chciało się wierzyć, że Piórchotek ma na swoim koncie coś, co zwróciło uwagę pary królewskiej. Ani on zły, ani dobry. Ciągle tylko czytał, a w bibliotece to nawet nocował czasem. Z nikim się nie przyjaźnił. Nie bywał u modnisi, co można było ocenić na pierwszy rzut oka, bo wyglądał jak wielkie jajo posmarowane miodem i wytarzane w strzępkach zielonego pierza. Nic szczególnego. Żadnych przyjaciół, nawet krewnych nikt nie pamiętał.

-To jakaś bujda! – orzekł bez cienia wątpliwości pan Sztachetka. 
-Bujda, nie bujda, a Teatr Płaskuszka cały już faluje magią wróżek! -zawołał pan Długoptak, wzbił się powoli w powietrze i wziął kurs na wiadome miejsce. Wszyscy ruszyli za nim.
-Po co taki pośpiech? - stwierdził zdziwiony Płaskuszek, -do zachodu słońca jeszcze dość czasu. I ruszył wolno, podziwiając szumiące słodko drzewa.

Gdy niebo wystroiło się już w ognisty pomarańcz, a gdzieniegdzie prześwitywała nawet królewska purpura, w Teatrze stawili się wszyscy, ale nie było tłoku, bo widownia rozszerzała się stosownie do przybywających gości. Wszystko było jak zawsze w czasie wizyty Królowej: wróżki, kolory, zapachy, emocje i wszechobecna magia. Tym razem pojawiło się też coś nowego. W głębi sceny widać było solidne, granatowe drzwi ze złotą wywieszką, na której napis falował tak, że nie sposób go było odczytać.

Piórchotek pojawił się, gdy Królowa wezwała go na scenę. Zebrana widownia westchnęła tylko ze zdumienia, bo zielone pióra Piórchotka były modnie ułożone, a on sam uśmiechnięty i radosny, jak nie on- zupełnie… Gdy otrzymał medal za najlepszy wynik wśród tegorocznych absolwentów Akademii Niezwykłych Stworzeń, wygłosił nawet porywającą przemowę. Najciekawsze było to, że mówił o przyjaciołach, których zdobył i o radości z niezwykłej pasji, którą w sobie odkrył. Mieszkańcy Ptasiej Wyspy nie kryli zdumienia.

– To naprawdę magiczna Akademia, skoro z Piórchotka zrobiła takiego światowca i eleganta - myślała myszka Szarusia, marząc o podobnej karierze.

Na koniec Królowa zeszła ku poddanym, uśmiechnęła się i wskazała na tajemnicze drzwi, na których wreszcie objawił się napis: Szkoła Ptasiej Wyspy.

-Moi Kochani! Postanowiłam wzbogacić Królewski Teatr Radości „U Płaskuszka” o wnętrza nowej bajkańskiej szkoły. A wszystko za sprawą niezwykłego Piórchotka, którego mianuję jej profesorem i dyrektorem jednocześnie. Muszę dodać, że mamy nawet pierwszego ucznia! Został nim Piskluszek! Brawa! E-Wróżka podesłała chmurkę, na której mały Piskluszek podpłynął na sam środek. Rozległy się brawa, a Piórchotek uścisnął skrzydło swojego pierwszego ucznia i wręczył mu czapkę z daszkiem, na otoku której widniała nazwa szkoły. Natychmiast podniosły się skrzydła wielu troskliwych rodziców, którzy zapragnęli powierzyć Piórchotkowi edukację swoich pociech.  Pan Długoptak podchodził do wszystkich po kolei z spisywał imiona chętnych na liście, która wiła się jak strumyk w Smoczej Dolinie. Piórchotek był tak szczęśliwy, że nad jego głową wciąż wirowały złote i brylantowe gwiazdki.

Tylko pan Sztachetka kręcił deseczkami i mruczał: -No coś takiego…, nigdy bym nie pomyślał…, chyba się starzeję, choć płaszcz mam nowy i w modny wzorek, a o świecie wiem to i owo… . Wiem, nie wiem, z dzieciakami do szkoły chyba nie wypada…, swoje lata już w końcu mam… I wtedy usłyszał dźwięczące dumą słowa Piórchotka: -W każdym wieku można się uczyć w naszej szkole, właśnie pojawiło się na liście uczniów nazwisko pana Sztachetki, brawo! I rozpoczęła się wesoła zabawa, a pan Sztachetka aż podskakiwał z radości, bo nikt się z niego nie naśmiewał, tylko wszyscy mu gratulowali!