-Nie wychylaj się, zacząłeś
dopiero loty, możesz wpaść do wody!
-Oj, mamo, daj spokój… mam już
przecież 13 dni! Latam najlepiej ze wszystkich wąsatek! Tato tak mówił wczoraj…
Tym słowom Cynamonka towarzyszyło jednak miłe uczucie, że mama stale się o
niego troszczy, bo go uwielbia:)
-Już dobrze, nie dąsaj się! Zaraz
będzie obiad!
Cynamonek postanowił poćwiczyć przed
obiadem loty, żeby wracający do domu tato znowu go pochwalił. Szło mu naprawdę
znakomicie. Niespodziewanie jednak przyfrunęły inne młode wąsatki -Jasiek i
Adam.
-Hej Cynamo! Co robisz?
-A nie widać! I zaświstał -Ptiu,
ptiu, pci, pti… pti, pti- sfruwając na najniższy liść, prawie dotykający wody,
ale właśnie wtedy usłyszał:
-Cynamonie, synu! Nie jesteś zbyt
ostrożny! Za bardzo uwierzyłeś w swoje umiejętności! Uczyłem cię przecież, że
trzeba zawsze być przezornym i myśleć przed szkodą.
-Co? Przezornym? Przed szkodą?
-Nic nie rozumiem!- dziwił się Adam.
Cynamuś zezłościł się! -A niech
to! Akurat teraz musieli przylecieć i mnie prowokować! No może mnie i nie
prowokowali, sam chciałem się popisać… Słabo! Bardzo słabo! A tak chciałem,
żeby tato był ze mnie dumny.
-Zawsze jestem z ciebie
dumny-synku! To nie znaczy jednak, że będziesz słyszał tylko pochwały!
-O matko! Tata umie czytać w
myślach! To pewne!- nie na żarty zaniepokoił się wąsatek. W ogóle jest
wyjątkowy! Ma wspaniałe wąsy! Wszyscy go po nich od razu poznają. Dlatego właśnie
jesteśmy rodziną WĄSATKÓW:)
Jego rozmyślania przewał pisk
sióstr: -Ptiu, ptiu, pci, pti… pti, pti, ptiu…,
które cieszyły się na wieść o poobiedniej, wspólnej z rodzicami wyprawie
do lasu.
Cynamonek zapytał grzecznie
kolegów, czy wybiorą się z nimi, a oni zgodzili się chętnie, bo przepadali za
pannami wąsatkami, więc popołudnie zapowiadało się znakomicie.
-Bycie wąsatką jest najlepsze na
świecie!- cieszył się Cynamonek.