Słońce ostatnio dało sobie spokój
z wylewaniem w kosmos całymi wiadrami kłującego, białego żaru. Było cudownie
ciepłe. Złote pasma miękkich promyków otulały całą ziemię. Tkały z babim latem magiczne dywany jesieni.
Kocurka wylegiwała się pod krzakiem berberysu obsypanym ciemnoczerwonymi
kropelkami cierpkich owoców. Miała cały ogród na oku. Widziała dobrze, że Żaba
przysiadła obok fontanny i z przejęciem udawała kamienny posążek. Zdradzały ją,
oczywiście, wielkie, łypiące w różne strony oczy. Robiła tę sztuczkę tak
często, że wróżka Niu czasem dla żartu mówiła
do gości: -Mam obok fontanny kamienną żabę, widzieliście? A żaba zastygała wtedy
w jeszcze większym bezruchu i prezentowała się obserwującym ją ludziom, którzy
dziwili się, że jest jak żywa i nawet przysięgali, że dostrzegli jej poruszające
się oczy:) No jasne, że się poruszały, bo obok przefruwały motyle i Żaba
nie mogła się powstrzymać przed zapamiętywaniem toru ich lotu. Paskudna,
planowała polowanie, Kocurka o tym dobrze wiedziała. Żałowała nawet, że nie ma w pobliżu CD o Aksamitnych Uszach, już on pogoniłby Żabie kota!
Tymczasem Czas
płynął wolno pomarańczowym balonem od Dzisiaj do Jutra. Patrzył z zachwytem na pianę pomarańczowo-
złotych drzew w dole, na zielono-czekoladowe dywaniki łąk, pól, na kolorowe
klocki domów poustawiane w ogrodach i wśród sadów. Dziś był wyjątkowy dzień,
miał umówione spotkanie z wróżką Niu w jej ogrodzie. Właśnie przez lornetkę
dostrzegł wróżkowe domostwo i rozpoczął manewr zniżania. Tak się cieszył ze
spotkania z Niu, że coś zrobił nie tak, balon za szybko obniżył lot i zamiast wylądować
na trawniku przy altanie, zawisł na szczycie jabłoni. Niespodziewane poruszenie
gałęzi sprawiło, że na trawę posypały się gradem złote renety. Jabłonka
krzyknęła: -Och! I zaniemówiła z oburzenia. Inne drzewa rozszumiały się,
wołając na pomoc wróżkę. Niu pojawiła się natychmiast. Czas spłynął już na
ziemię, więc przywitali się serdecznie. Zanim ktokolwiek zdążył o coś zapytać,
Niu swoim zwyczajem zawirowała wraz z motylami i po chwili naprawiony balon
leżał na trawniku w całkiem sprawnej gotowości do dalszej podróży, a złote
renety wędrowały gęsiego do wiklinowych koszy ustawionych pod drzewem. Czas od
razu wyznał, że nie zostanie długo, bo Jutro czeka i przecież musi nadejść, a
on- Czas jest za to odpowiedzialny.
Niu wysłuchała
wyjaśnień gościa, uśmiechnęła się ciepło i poprowadziła go do altany, gdzie
czekała już malinowa herbatka, babeczki dyniowe z limonkowym kremem, konfitury
z róży i oczywiście placek ze śliwkami. W tych pysznych okolicznościach nie
mogło być mowy o pośpiechu. Do tego było wiele spraw do omówienia:
zorganizowanie eskorty dla odlatujących na Jesienną Wyspę ptaków, negocjacje z E-wróżką
na temat ilości deszczu i burz, które zaplanowała na nadchodzące tygodnie, no i
pomoc w organizacji Tygodnia Spadających Kasztanów. Rozmowy toczyły się
nieśpiesznie, wokół pachniało wanilią i słodkimi owocami.
Kocurka i Żaba
usadowiły się pod schodami altany, żeby wszystko słyszeć i być niezawodnym
źródłem ważnych, jesiennych informacji dla każdego. Żaba nawet wyjęła
dyktafon, żeby wszystko elegancko nagrać, ale piorunujący wzrok Kocurki uratował ją przed
popełnieniem takiego nietaktu.
Jeśli czasem
masz wrażenie, że czas się wlecze albo zupełnie stoi w miejscu, i że kompletnie
nic się nie dzieje, możesz mieć pewność, że to właśnie wtedy Czas z wróżką Niu
planują przyszłość przy malinowej herbatce.