Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podróże. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podróże. Pokaż wszystkie posty

25 marca, 2021

Bajka Harmonijna (Emocyjne bajki 12.)



Emocjanie doskonale się rozumieli. Nawet jeśli Natchniona Bajka trochę czasem namieszała, to zawsze znalazł się ktoś, kto ją wsparł i pomógł wrócić do rzeczywistości z krainy natchnienia. Ten idealny stan Wyspa Tysiąca Emocji zawdzięczała w dużej mierze Harmonijnej Bajce zwanej Monią.

Za namową Wróżki Tysiąca Emocji Monia stworzyła Chór Doskonały. Śpiewali w nim wszyscy Emocjanie. Każdego wieczoru, gdy Emocyjne Bajki odpoczęły w swoich ogrodowych hamakach, rozpoczynało się kojące śpiewanie. Każda rodzina pozostawała w swoim domu, ale za sprawą szafirnetu, głosy muzykujących łączyły się w wielkie pasma cudownych dźwięków, które otulały Wyspę i snuły się w dal po gładkich wodach Szafirowego Jeziora.

To wspólne śpiewanie leczyło wszystkie konflikty. Emocjanie czuli więź ze sobą, a ona nie pozwalała im na chowanie urazy z byle powodu.

Zdarzyło się kiedyś, że na Wyspę Tysiąca Emocji przybyła Kolorowa Królowa wraz z Malachitowym Królem, całym orszakiem wróżek, zwiadowców i awatarów wysp z Archipelagów Bajki na Raz. Na Polanie Stu Jarzębin od rana dźwięczały radosne nuty pieśni, które wyśpiewywali wspólnie Emocjanie i ich goście. Dumna Bajka rozdawała foldery z fotografiami dokonań swoich rodaków, Natchniona wyświetlała właśnie film nakręcony podczas ostatniego wernisażu jej prac. Radosna płynęła nad głowami zebranych i rozsiewała dobry nastrój. Bezpieczna uważnie przyglądała się wszystkim, by w porę zareagować, gdyby ktoś potrzebował jej pomocy. Towarzyszyła jej Troskliwa, która przygotowała koce i poduszki dla utrudzonych, no i piknikowe kosze, które zdecydowanie pomagają w śpiewie. Życzliwa rozdawała gościom karteczki z informacjami, wskazującymi gościnne domostwa, które przyjmą przybyłych u siebie. Wzruszająca i Podekscytowana robiły zdjęcia i kręciły materiał filmowy, który miała zmontować Natchniona.

Jakoś koło południa na polanie zapanował ruch. Niedźwiedzie ustawiły między dwoma jarzębinami wielkie drzwi w kolorze malachitu, a obok nich umieściły kosz z mnóstwem identycznych, błyszczących kluczy.

Zaraz potem obok tych drzwi zjawiła się Kolorowa Królowa i obwieściła, że właśnie rozpoczyna się wielka współpraca z Ziemianami, a malachitowe drzwi to portal do ich świata, bo przecież archipelavii na Ziemi nie znają. Obok Kolorowej Królowej stała Dumna Bajka, a po chwili dołączyła Harmonijna i obie opowiedziały o planach współpracy z Ziemianami. Kiedy wszyscy znali już szczegóły tego kontaktu, wielkie drzwi rozbłysły, zaśpiewały cicho, a Emocjanie wtórowali im bardzo wzruszeni. Gdy melodia ucichła drzwi otworzyły się. Stanął w nich pies Olaf, a także niezawodna panna Kocurka. Przywitali się radośnie i przekazali Kolorowej Królowej listy od Ziemian. Zebrani na polanie otoczyli przybyłych z Ziemi gości, bo każdy chciał poznać wieści z innego świata. Nikt się jednak nie przepychał ani nie dokuczał innym, bo Harmonijna Bajka nasyciła świat wzajemną życzliwością i dobrem.

Kiedy czujesz się doskonale, jesteś życzliwy i radosny, kiedy tworzysz nowe dzieła albo podekscytowany rozpoczynasz jakąś podróż, to znaczy, że właśnie wróciłeś poprzez malachitowe drzwi z Wyspy Tysiąca Emocji, która wypełniła cię wrażliwością i dobrem. Nie pamiętasz tego? No jasne, że nie! Musisz uwierzyć na słowo, że tam właśnie podróżujesz, gdy odpoczywasz, zamyślasz się lub gdy przez dłuższą chwilę zachwycasz się pięknem natury. Chciałbyś pamiętać swoje wyprawy? Nic łatwiejszego! Musisz tylko poprosić psa Olafa i pannę Kocurkę o jeden z tych błyszczących kluczy z wielkiego, wiklinowego kosza i odnaleźć malachitowe drzwi na ziemskiej Polanie Soczystych Jeżyn. Powodzenia!

10 kwietnia, 2019

Bajka Dzwonków Polnych (Kwiatowe bajki 18.)




Archipelavia 

Anula, Lati, Kampa i Tifo pracowali na jednej z wysp Kwietnego Archipelagu Koronnego. Kolorowa Królowa wspierała ich w pracy nad nowym sposobem komunikacji między Archipelagami Szafirowego Jeziora. W ostatnich latach ilość nowych wysp pojawiających w Bajkowym Królestwie rosła lawinowo. Jezioro powiększało się w nieskończoność, bo żadna z wymyślonych bajek nigdy nie przestawała istnieć, nie znikała pod powierzchnią wody, nawet jeśli jakiś czas nikt jej nie opowiadał albo nie czytał. Zawsze była gotowa, by rozwinąć swoją historię przed kimś chętnym. 

Trzeba też dodać, że nawet używając bajkańskich dysków, statków powietrznych czy spodków, trzeba było poświęcić sporo czasu, by dotrzeć na krańce Szafirowego Jeziora. Archiportacja przydawała się tylko na małe odległości. Królowa, która lubiła odwiedzać swoich poddanych, szczególnie nowe bajki, była już zmęczona wielogodzinnymi lotami. Dlatego też nie szczędziła środków, by wesprzeć prace naukowców. 

Dzwonki Polne cieszyły się sławą wśród mieszkańców archipelagów. Miały na swoim kącie wiele zrealizowanych projektów technologicznych. Często współpracowały z El-Magiem i CK, na przykład ostatnio przy tworzeniu technologii pojawiania się wyobrażonych przedmiotów i miejsc. Wszystkie archipelagi zabiegały o ich przyjazd i współpracę z miejscowymi naukowcami. 

Najnowszym projektem Dzwonków była archipelavia, czyli tunel pozwalający docierać w zaplanowane miejsca w kilkanaście sekund. Anula, Lati, Kampa i Tifo kilka lat studiowali dokonania ludzi w tym zakresie, badali gwiezdne wrota, zjazdy do piątego wymiaru, dziurki robaczków i wszystkie inne, mniej lub bardziej nieprawdopodobne sposoby podróżowania. I co? I nic? Ależ coś, naprawdę COŚ! 

Po 10 bajkańskich latach pracy Dzwonki Polne ogłosiły sukces! Mają to! ARCHIPELAVIA została stworzona, przetestowana i czekała tylko na odbiór i uroczyste otwarcie przez parę królewską. 

Pierwsza podróż archipelavią miała się odbyć z Kwietnej Wyspy. Królowa zaprosiła przedstawicieli wszystkich archipelagów na uroczystą inaugurację nowej ery bajkańskiej komunikacji. Wynalazek Dzwonków Polnych był rewolucyjny, dlatego że do podróży nie były potrzebne żadne wrota, pierścienie ani kody. Wystarczył magiczny klucz, który dopasowywał się do każdych drzwi istniejących na Archipelagach Szafirowego Jeziora. Należało przekręcić go w zamku, wypowiedzieć nazwę miejsca, do którego chciało się trafić… i już. Jakie to proste! Dziwili się wszyscy. Zapewne byłoby proste, gdyby nie moc magicznego klucza. 

Cyfryzator Koronny omówił już wcześniej z Królową jej zaplanowane na inaugurację podróże. Ustawił kamery na wyspach, na które miała trafić i oczywiście wspólnie z Kampem i Tifo odbył wcześniej te podróże, żeby upewnić się, że wszystko jest w porządku. Nikt o tym nie wiedział i się nie dowiedział. 

Kiedy Kolorowa Królowa wraz z Malachitowym Królem stanęła z magicznym kluczem przed drzwiami do Sali Tronowej, wszyscy Bajkanie wstrzymali oddechy i wpatrywali się w monitory. Pierwsza wyprawa- Wyspa Magicznego Zamku- SUKCES! Druga wyprawa- Wyspa Fioletowej Bajki- SUKCES! Trzecia Wyprawa- Wyspa Wiatrów- SUKCES! No i entuzjazm! Szał! Wszyscy krzyczą, ściskają się, dzwonią do rodziny, że wpadną! Ten zgiełk ucisza Kolorowa Królowa i oddaje głos Cyfryzatorowi Koronnemu, który odlicza 10 sekund i materializuje magiczne klucze w dłoniach wszystkich Bajkan. Entuzjazm wybucha na nowo. Wszyscy ruszają w drogę. Cieszą się, spełniają marzenia o dalekich wyprawach. Archipelagi Szafirowego Jeziora wkraczają w nową erę swojej historii.

Bajka Granatowa Weekendowa (Kolorowe bajki 7.)





Granatowa Bajka najlepiej czuje się w kosmosie. Jej kombinezon wspaniale odbija złoto gwiazd i srebro Pana Księżyca. Każdego dnia przemierza przestworza. Staje się wtedy dzikim koniem pędzącym wśród planet, ich księżyców, gwiazd, meteorytów i komet. 

Zdarza się, że na swojej drodze spotyka gwiazdki, które zgubiły gdzieś swój blask i w kosmicznym oceanie nikt ich nie widzi. Patrzą więc z zazdrością, jak inne- złote mrugają do ludzi, migoczą na niebie tak, że wszystkim chce się o nich śpiewać wesołe piosenki. Na szczęście, Granatowa Bajka jest przyjaciółką wszystkich gwiazd. W galaktycznych kieszeniach zawsze ma trochę gwiezdnego pyłu, dzięki któremu, zgasłe sukienki mrugotek błyszczą znowu co wieczór, jak nic innego na świecie. Najfajniejsze są ich wspólne zabawy w spadające gwiazdy. Kiedy któraś z migotek widzi ludzi wpatrujących się w niebo, szybciutko wdrapuje się na kosmiczną zjeżdżalnię i…. mknie w dół z zawrotną prędkością. Ludzie wtedy wymyślają marzenia, bo są przekonani, że spadająca gwiazdka je spełni. To takie słodkie… Ale potem trzeba się wdrapywać na górę, więc gwiazdki czekają na pomoc Granatowej Bajki, chwytają za jej galaktyczną grzywę i po chwili znowu siedzą na szczycie nieba.

Od jakiegoś czasu Ziemia widziana z nieba wygląda jak magiczny Ptasi Zegar. Błyszczy metalicznym, niebieskawym światłem, więc odstrasza złe czarownice. Jest jak tarcza dzielnego rycerza białej magii. Granatowa Bajka jest zachwycona tym pancerzem Ziemi, sama również pomaga wypełniać misje zlecone prze Kolorową Królową. Na przykład dziś musi eskortować przelot dzielnego Łowcy- z archipelagu Jałowiec, który właśnie zmierza ku nowej wyspie na Magicznym Jeziorze. 

Łowca jest bardzo zabawny. Ponieważ Jałowcanie nie potrafią się teleportować ani nie mają magicznych spodków, podróżują stopem przez kosmos, dzięki uprzejmości nadarzających się bajek. Dlatego właśnie Łowca dziś rano stanął na skraju swojego archipelagu i zakrzyknął całkiem głośno: -Czy ktoś nie leci na Ziemię? Oczywiście, natychmiast przygalopowała Granatowa Bajka wysłana przez Kolorową Królową. –Cześć, mogę się z Tobą zabrać? –zapytał wesoło Łowca. –Jasne, po to jestem w tej części kosmosu –odpowiedziała równie wesoło Granatowa. –A nie masz przypadkiem czegoś do jedzenia? Zaspałem dziś, więc nie zdążyłem sobie zrobić kanapki. –Coś się znajdzie - Granatowa sięgnęła do jednej ze swoich kieszeni i wyjęła zgrabny, wiklinowy koszyczek pełen dojrzałych borówek. -Ach, westchnął Łowca i natychmiast zabrał się do jedzenia. Bajka miała dla niego jeszcze koktajl jagodowy, dojrzałe winogrona z własnego ogródka i galaretkę z leśnych owoców. To była po prostu uczta! Gwiazdki natychmiast się przysiadły, bo uwielbiały galaretkę jeżynowo- jagodową.

Kiedy Jałowcanin był już u celu podróży, Bajka pożegnała się i popędziła do magicznego sklepu. Kupiła kilka piór, parę buteleczek atramentu i magiczny zeszyt, który sam ozdabiał zapisany przez nią tekst, kolorowymi rysunkami. Tworzenie nowych bajek w tonacji granatu, było ulubionym, wieczornym zajęciem Granatowej. Dziś na pewno powstanie „Bajka o dzielnym Łowcy z archipelagu Jałowiec”. Jeszcze tylko kilka jagodzianek na kolację, ekspresowy błysk na Wyspę Granatowych Bajek i można zaczynać cudowny weekend! 

Bajka Żółta Weekendowa (Kolorowe bajki 3.)


Żółta Bajka już w piątek przygotowywała się na weekend. Sprawdziła hamak, ustawiła przy drzwiach leżaki, wypolerowała wiklinę piknikowego koszyka. Nie obyło się też bez pieczenia cytrynowych ciasteczek, bursztynowej szarlotki i robienia lemoniady z miętą oraz plasterkami cytryny. Żółta wybrała też wspaniały złocisty strój kąpielowy, słomkowy kapelusz i oczywiście napompowała szafranowo – topazowy materac do zadań specjalnych. Pod wieczór zostało jeszcze przygotować miejsca w ogrodzie dla domowych kanarków, by również poczuły weekendowy, wakacyjny nastrój.

Rankiem Żółta przecierała oczy ze zdumienia. Za oknem LAŁO! Tak, LAAAŁO! Słońce nawet nie próbowało rozpraszać bladymi, bananowymi promykami gęstych chmur. Pewnie drzemało otulone puszystą kołderką. Żółta już miała zamiar zaprosić na gorzką czekoladę Czarną Rozpacz, gdy jej wzrok zatrzymał się na pustym tarasie. Wtedy do domu wpadł jak burza Dobry Nastrój. Po chwili hamak bujał się między belkami, na ogrodowym stoliku pyszniły się wszystkie słoneczne smakołyki. Klatka z kanarkami stanęła na parapecie kuchennego okna. Przydał się nawet dmuchany materac, na który wskoczył od razu biszkoptowy labrador Szafran. Kiedy rozbłysły, jak dziesiątki małych słońc, ogrodowe lampki, dzień stał się słoneczny, a dzięki deszczowi powietrze było świeże i pachnące ogrodem. Cudownie!

Żółta Bajka, bujając się na hamaku, nasłuchiwała nawoływań żółciutkich wilg, które często przylatywały do miasta z lasu. Błądząc wzrokiem po kobaltowym niebie, dostrzegła dziwny stożkowaty cień, który płynął dość szybko na północ. To jakieś złudzenie optyczne - pomyślała.

Prawda była inna. To, co zobaczyła Żółta, było statkiem bajkańskim z archipelagu Szafran. Na pokładzie podróżował z tajną misją Ran, badacz zamieszkałych archipelagów. Ran realizował zadanie zlecone naukowcom przez Kolorową Królową. Żeby nie wzbudzać sensacji, uaktywnił maskowanie, czyniące jego statek przezroczystym. Patrzącym, na jego widok, wydaje się, że to cień jakiejś chmury. Ran skierował statek w sobie wiadome miejsca. W drodze powrotnej miał zabrać z Kwietnej Wyspy zwiadowcę Ojejka, który wyruszał dzisiaj w podróż po kilku archipelagach. To właśnie Ojejek miał odebrać wyniki badań Rana, Owej z archipelagu Cynamon i jeszcze kilku innych badaczy z różnych zamieszkałych rejonów Archipelagów Szafirowego Jeziora.

Przelatując nad miastem, Ran poczuł cudowny zapach. Wyszukał jego źródło. Tak! Ciasteczka! Ludzkie, cytrynowe ciasteczka. Błyskawicznie włączył transporter małego kalibru i oto piętrzyła się przed nim sterta złocistych, okrąglutkich smakołyków z cytrynowym lukrem i płatkami bławatka:) Te wyprawy są… nieziemskie!

Żółta zerknęła z hamaka na stolik. No nie! Szafran, żarłoczny piesku, dlaczego pochłonąłeś. wszystkie ciasteczka!