Pokazywanie postów oznaczonych etykietą żołędzie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą żołędzie. Pokaż wszystkie posty

11 kwietnia, 2019

Bajka Żołędzi (Jesienne bajki 6.)

Ten sygnał znał każdy na Archipelagach Szafirowego Jeziora. Był czymś takim jak SOS w świecie ludzi. Każdy Bajkanin od zawsze wiedział, że nadanie ŻOŻ wyrwie go z każdej opresji. Wystarczyło złożyć dłonie w trąbkę i krzyknąć w niebo: ŻOŻ! ŻOŻ! ŻOŻ!- i już. Po chwili obok nieboraka potrzebującego pomocy zjawiał się nie wiadomo skąd Żołędziowy Oddział Życzliwości. Dowódca dawał znak, a wtedy każdy ratownik otwierał swój podręczny plecak i potrzebujący wybierał najlepsze dla niego lekarstwo. Nigdy nie zdarzyło się, aby nie pomogło. Zdarzały się nawet cudowne uzdrowienia czy lepiej- ulepszenia, po których cierpiący stawał się piękniejszy, lepszy albo nawet zdolny do czynów dotąd dla niego niewyobrażalnych. 

Żołędzie władały Archipelagiem Wysp Ratunkowych. Na każdej z nich mieszkały oddziały specjalizujące się w innych, niezbędnych dla ratowników specjalnościach. Sercem Archipelagu była Wyspa-Fabryka Cudownych Bajkańskich Leków. W skrócie WFCB. Ten skrót rozpalał wyobraźnię każdego, nawet najmniejszego Bajkanina. Chodziły też słuchy, że nawet Ziemianie i inni kosmici polubili lek Bajkan, więc Żołędzie rozpoczęły regularny eksport. Bajkanie bywali oburzeni, kiedy w plecakach ratowników nie odnajdowali jakiegoś najnowszego smaku cudownego lekarstwa i od razu sugerowali, że pewnie wszystko wysłano na Ziemię. 

Oddziały Ratunkowe tworzyły młode Żołędzie, których czapeczki-hełmy trzymały się mocno i zapewniały ochronę w czasie wykonywania misji ekspresowych. Wprawdzie od czasu uruchomienia archipelavii wszystkie misje stały się ekspresowe, ale nigdy nie było wiadomo, co może się stać w najdalszych zakątkach Bajkanii. Ratownicy także bywali czasem w potrzebie, więc również sięgali do plecaka po pachnący, zniewalający kawałeczek cudownego lekarstwa. Od razu odzyskiwali moc działania, chęć do niesienia pomocy innym i doskonały humor, z którego słynęli. Kolorowa Królowa nie raz odznaczała dzielnych żołędziowych ratowników Orderem Nieustraszonego Bajkanina. 

Na WFCB pracowały tylko doświadczone, dorosłe Żołędzie, którym poodpadały już czapeczki. To one wymyślały nowe receptury leków, zamawiały na wyspach handlowych potrzebne dodatki, eksperymentowały z naturalnymi barwnikami i opcjami specjalnymi. Koronnym Mistrzem na WFCB był Querkus. O swojej fabryce wiedział wszystko. W każdy piątek przyjmował parę królewską i prezentował najnowsze produkty. Kolorowa Królowa była w stanie odprawić najpotężniejszych władców archipelagów, jeżeli ich wizyta miałaby wypadać w piątek. Nigdy nie miała dosyć próbowania nowych smaków i delektowania się cudownym zapachem, który był wszechobecny na Archipelagu Wysp Ratunkowych. W końcu muszę to ujawnić- to był zapach CZEKOLADY! Tak! Cudownym lekiem Bajkanii była MAGICZNA CZEKOLADA! 

Każda wizyta władców zaczynała się od piwnic. Tam, zgromadzone były zapasy leków w płynie, czyli garnuszki z zawsze gorącą, płynną czekoladą. Niektóre zdobiła bita śmietana, inne słodkie pianki lub gorzkie kakao. Jeszcze inne były mieszane z mgiełką radości, wakacyjnego szczęścia albo potrzebą powrotu do przeszłości. Oczywiście, o takich dodatkach jak drobinki marcepanowe, żelki z mango lub chrupeczki migdałowe- nie wspomnę. Na kolejnych piętrach magazynów mieściły się przechowalnie czekoladowych tabliczek segregowanych według wielkości, smaku, twardości i typu nadzienia. Królowa zaczynała od nadziewanych pralinek. Zawsze wybierała jakąś z pachnącym wnętrzem, na przykład malinowym, jagodowym lub poziomkowym. Nigdy nie potrafiła sobie odmówić pralinki z musem morelowym, tę zjadała na początku. Potem już tylko podziwiała i wdychała słodki aromat mlecznych, deserowych i czarnych czekolad, które piętrzyły się na połyskujących czekoladowym blaskiem regałach. Od zadziwiających kształtów, kolorowych pudełek, puszek, torebeczek i tubek można było dostać zawrotu głowy. Gdyby nie Querkus, królewska para chyba nigdy nie opuściłaby czekoladowego labiryntu. 

Właśnie dlatego Bajkanie nie mogli odwiedzać ani zwiedzać tej Wyspy-Fabryki. Jak wiadomo, przedawkowanie leków jest zawsze niebezpieczne dla zdrowia.