20 września, 2020

Bajka pędząca z wiatrem (Jesienne bajki 10.)

 

          W świecie Ziemian i na archipelagach Bajkan zapanowała jesień. Największy ruch rozpoczął się na Wiatrowej Wyspie. E-Wróżka szykowała swoje rumaki do jesiennych porządków. Wszystkie dorosłe wiatry pracowały bez wytchnienia. Wylatywały do pracy z samego rana i wracały wraz z zachodzącym słońcem. Każda wyprawa była starannie zaplanowana. E-Wróżka otrzymywała komunikaty o aktualnym stanie przygotowań do zimowego odpoczynku i opracowywała grafik wiatrowych przelotów.

              W wichrowej szkole zrobiło się nudno. Nie było treningów z mistrzami ani ćwiczeń polowych, tylko wykłady i wykłady… Nuda… Najgorzej znosił to Huri, dzielny kandydat do roli huraganu. Uwielbiał, gdy coś się działo, a ponieważ działo się mało, postanowił jednoosobowo to zmienić. Małe wagarki nikomu nie zaszkodzą- myślał. Nawet nie zauważą, że mnie nie ma, tacy są znudzeni. Co zaplanował, natychmiast zrealizował. Wyleciał cichutko przez uchylone okno sali wykładowej, rozpostarł lekkie i zwiewne ramiona i już wirował wśród chmur. O, matko, jak on to uwielbiał! Nawet nie zauważył, kiedy pokonał granicę między Bajkanią i Ziemią. Dostrzegł kolorowe miasta, rzeki i wstążeczki dróg. Zanurkował w gąszcz domów wielkiego miasta i zawisł bez ruchu nad placem zabaw dla dzieci. Było wcześnie, więc nikogo tu jeszcze nie było. W piaskownicy samotnie leżały porozrzucane kolorowe zabawki. Huri lubił porządek. Natychmiast postanowił zaprowadzić tu ład. Zawirował, porwał z niemałym trudem plastikowe przedmioty w górę i miękko przeniósł do usytuowanego w rogu placu kosza. Wtedy usłyszał głośne brawa i poświstywania ptaków siedzących na pobliskim krzewie.

-No wreszcie ktoś zrobił z tym porządek!

-Należało im się!

-Nigdy nie sprzątają zabawek!

-Gdy je zobaczą w koszu na śmieci, to się zjeżą!

W koszu na śmieci? Przeraził się Huri nie na żarty. Myślał, że to kosz na zabawki! A to pech! Zanim ptaki zdążyły cokolwiek ćwierknąć, już wpadł do kosza i z wielkim wysiłkiem wywiał z niego wszystko na piach i trawę. To była jeszcze większa katastrofa. Zabawki kłębiły się ze stosem papierków po cukierkach, pustych opakowań po ciasteczkach i innych takich tam…śmieci! Ptaki wybuchnęły śmiechem.

-Ale czad! No teraz to już luz! Nie tkną tych zabawek i będzie spokój!

Huri słuchał tego ze zgrozą. Te ptaki to potwory! Cieszą się z jego niefortunnych akcji porządkowych! Dmuchnął w kierunku chmary i wszystkie fruwacze z głośnym świergotem rozpierzchły się po okolicy.

Pomaganie to naprawdę trudna sprawa. Pomyślał Huri, ale że był optymistą, postanowił się nie poddawać. Po kolei chwytał małe papierki i unosił je lekko do kosza. W pewnej chwili usłyszał z pobliskiego balkonu okrzyk:

-Mamo, chodź tu prędko, papierki same wskakują do kosza!

Tak, tak, widzisz, jakie porządne, musisz wziąć z nich przykład i namówić swoje zabawki, żeby się poukładały w twoim pokoju!

-Uf, jak dobrze, że dorośli ludzie nie potrafią patrzeć na świat tak jak dzieci. Naprawdę lepiej, że nie wierzą w bajki- pomyślał Huri i dokończył pracę. Potem przywołał mżawkę, która zrobiła prysznic foremkom, łopatkom, wiaderkom i ciężarówkom. NO, dałem radę!- ucieszył się huraganek. 

       W drodze powrotnej zdmuchnął jeszcze liście na pokaźne stertki i krzyknął do jeży: -Panowie, zimowe pokoje gotowe, a te potuptały galopem do bezpiecznych domków. Na skraju Ziemi, przy wrotach do bajkańskich archipelagów otrząsnął leszczynę, obok której mieszkały w nowej dziupli dębu wiewiórki- Basia i Kasia. Grad orzechów zwabił kitki, które radośnie zaczęły machać ogonkami i pokrzykiwać do odlatującego wietrzyku: -Dzięki Huri, jesteś Wielki!

     Otrząsanie orzechów całkiem wyczerpało wiaterek. Słońce zrobiło się już pomarańczowe, więc z wielkim prawdopodobieństwem na granicy światów powinien pojawić się za chwilę rydwan E-Wróżki- myślał pracowity wagarowicz.

I tak też się stało. Wielki, wieczorny szum poprzedził pojawienie się wiatrowego zaprzęgu. Huri podfrunął w górę i zręcznie uchwycił  grzywę jednego z rumaków. Pomyślał: - Jestem zaczęty! Naprawdę, jestem mistrzem! I właśnie wtedy rozległo się głębokie: -Huri! Porozmawiamy sobie w domu!

OJ, to nie było miłe, zanosiło się na niezłą burzę…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz