10 kwietnia, 2019

Bajka - ptasie miasta (Ptasie bajki 4.)




To było niesamowite! Jeszcze przed świtem ptaki zgromadziły się wokół gniazd wilg. Leon poprosił wróble, żeby poprowadziły wszystkich nad miasto. Najbardziej cieszył się z tego zadania Kajtuś. Od razu zarządził zachowanie ciszy, bo tylko wtedy wyprawa miała sens. Oczywiście, miał rację. Gdy Słonko wstało, ze zdumienia wyciągnęło promyki do samej ziemi. Lodzia orzekła, że takie ciepło od rana, to na pewno burza po południu. Wilgi rozejrzały się, szukając cienia E-Wróżki, ale nigdzie jej nie dostrzegły, więc ruszyli.

Z wysoka świat wydawał się kolorowym, ruchomym obrazem. Ptaki patrzyły na domy zanurzone w zielonej pianie drzew i krzewów. Budowle wyglądały tak, jakby przykucnęły w lesie. Już z daleka rozległy się tony śpiewu drozdów, które machały do badaczy z wierzchołków drzew. Przelatując nad parkiem, usłyszeli słodkie podzwanianie rudzików. Dał się słyszeć też poranny śpiew kosów, bardzo miły. Lola usłyszała od razu znajome nawoływanie swoich krewniaczek, było dość wilgotno, więc głos wilg niósł się, jak wspaniały śpiew. Z wysoka ptasi chór brzmiał jak radosne powitanie dnia. –Zupełnie jak w lesie- zachwycała się Lola, - nie wiedziałam, że w mieście mieszka tyle ptaków z lasu!

Po krótkim odpoczynku w koronach drzew, Kajtuś poprowadził ptaki w dół, między domy. Tutaj też wszędzie widać było skrzydlatych mieszkańców. W krzewach ukrywały się gniazdka wróbelków, w zakamarkach i przy oknach można było dostrzec gniazdka jaskółek i jerzyków. Na drzewach wszędzie wisiały budki dla skrzydlatych lokatorów. Na niższych konarach siedziały sroki, które lubiły plotkować, więc musiały wszystko wiedzieć. Czasem któraś z nich podrywała się do lotu, skrzecząc przeraźliwie na widok jakiegoś błyszczącego znaleziska. Wszędzie fruwały kawki, było ich naprawdę dużo. Nie bardzo lubiły się z gołębiami, które przechwalały się, że to one są ptakami z miasta, więc inne powinny ich słuchać. Mówiły też, że ludzie lubią je najbardziej na świecie i przynoszą im jedzenie nawet na główne place miast. Gołębie pracują dla ludzi, roznoszą wiadomości i biorą udział w słynnych na całym świecie Zawodach Lotów Pocztowych Gołębi. No i ludzie piszą o nich wiersze, np. coś takiego: jeden za pierwszym, drugi za trzecim, czy coś podobnego. Malują je na obrazach, a czasem zatrudniają jako statystów do filmów. Nie było to do końca prawdą, babcia Loli mówi, że ludzie czasem mają dość wizyt gołębi, które nie znają umiaru i przylatują z wizytą na balkony całkiem niezaproszone.

Po powrocie na Ptasią Wyspę wszyscy byli pod wrażeniem. Peleryna Wróżki Tysiąca Emocji migała jak szalona. Nawet te ptaki, które mieszkają w mieście, nie miały pojęcia, że jest tu aż tak ptasio, kolorowo i śpiewnie.

Całe popołudnie upłynęło ptakom na głośnych rozmowach, omawianiu wszystkiego, co się przydarzyło od poniedziałku. Wszyscy chcieli pomagać w montowaniu nagrań, niejeden pytał, czy może polecieć z wilgami na wyspę Kolorowej Królowej. Wtedy Lodzia szybko odmawiała, powtarzając historię Ojejka o potrzebnych przepustkach.

Dzień mijał, a ptaki nie zamierzały odlatywać. Zareagowały dopiero na dudniący odgłos burzowego nawoływania E-Wróżki i pierwsze krople zbliżającej się ulewy. Całe chmary skrzydlatych odkrywców podrywały się do lotu, by wreszcie powrócić do swoich gniazd.

Gdy E-Wróżka wylała z chmur cały zapas deszczu, spłynęła do wilg i wspólnie wypili głogową herbatkę, zupełnie jak najlepsi przyjaciele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz