10 kwietnia, 2019

Bajka - Ptasia Wyspa (Ptasie bajki 2.)





W ogrodzie Ojejka było gwarno jak przed odlotem do ciepłych krajów. Nad drzewami kołowały stada kolorowych ptaków. Szum skrzydeł niósł się daleko, aż ludzie idący ulicą zaglądali przez płot. Odkąd wiatr przyniósł wiadomość, że Ojejek zgadza się, żeby wilgi w jego ogrodzie urządziły studio nagrań ptasich wywiadów, wszystko potoczyło się błyskawicznie. Pod wielką jabłonią Leon urządził stanowisko dla siebie i dziewczyn. Lola z pomocą swoich kuzynów roznosiła po okolicy wieści o prośbie Kolorowej Królowej. Ptaki były ogromnie zaciekawione tym niezwykłym wydarzeniem. Natychmiast zaczęły nazywać ogród Ojejka Ptasią Wyspą. Niektóre od razu przeprowadziły się w korony Ojejkowych drzew lub w gęstwinę krzewów. Para dudków znalazła nawet pustą dziuplę w starym kasztanowcu. Wilgi zaczęły się niepokoić, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli, choć tak naprawdę nie do końca wiedziały, co miałoby to oznaczać. Na wszelki wypadek babcia Loli przygotowała kosze smakołyków, bo pyszne jedzenie przywołuje Dobry Nastrój.

Przed południem wszystkie gałęzie drzew były zajęte przez ciekawe dalszych wydarzeń ptaki. Niespodziewanie mały wróbelek Kajtuś krzyknął coś i zaczął wskazywać na niebo. Zapadła cisza, nikt nie mógł uwierzyć własnym oczom, bo słońce wyglądało jak magiczna tarcza słynnego ptasiego zegara! Niektórzy nie dowierzali, mówiąc, że to, co widać, to raczej jakiś kwiat albo kosmiczna dziura! Atmosfera zrobiła się magicznie namagiowana.

Gdy nieco się uciszyło, przemówił Leon. Wyjaśnił zebranym ptakom, że mają jedyną i niepowtarzalną okazję, żeby powiedzieć o swoich sprawach, radościach, smutkach, propozycjach. Ostatniego dnia lipca, Kolorowa Królowa dowie się od wilg o wszystkich ptasich problemach i spróbuje je rozwiązać. Lodzia, która miała przyjmować zapisy mówców, niestety, nic nie zapisała, bo nikt się nie zgłosił. Zapanowała niezręczna cisza. Aż w końcu się zaczęło!

Na miejsce dla gościa sfrunął dudek. Był bardzo zdenerwowany, Mówił, że ludzie posypują pola jakimś proszkiem, który ma pomagać roślinom, może i tak jest, ale na pewno szkodzi ptakom, które potem chorują. Dudek żalił się też, że szpaki zajmują jego krewnym dziuple i oni muszą gnieździć się na polach lub w kamieniskach. Dudek Dionizy dodał na koniec, że ludzie wiedzą o trudnej sytuacji jego gatunku i otoczyli go ochroną. Kuzyni Loli nagrywali wystąpienia ptaków.

Pierwsza wypowiedź ośmieliła zaspaną sowę, która pokonała lęk i sfrunęła na środek. Powiedziała, że to ludzie docenili mądrość sów, ale też ludzie uważają, że wołanie sowy, to znak czegoś złego, a przecież to nieprawda. Na te słowa zapanował wśród ptaków harmider. Jedne oburzały się na ludzi, inne twierdziły, że też tak myślą. To zamieszanie przerwał głośny stukot. To pan dzięcioł uciszał zebranych słowami: - Z nami jest podobnie! Dla ludzi dzięcioł to raczej ktoś niezbyt mądry, a my ciężko pracujemy, zjadamy korniki, wykuwamy dziuple, także dla innych ptaków, nie tylko dla siebie, ale nikt nas nie docenia.

W tej samej chwili kuzyn Loli dał znak, że czas na dzisiejsze wywiady się zakończył. Ptaki były rozczarowane, ale cóż było robić! Trzeba czekać do jutra, na dalszą część debaty. Na szczęście, Lodzię otoczyła chmara skrzydlatych istot, które postanowiły też się jutro wypowiedzieć. Zapisy trwały do wieczora. Środa zapewne będzie niesamowita!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz