10 kwietnia, 2019

Bajka Bławatka (Kwiatowe bajki 3.)




Bławatki właściwie już wszystko przygotowały. Ciasteczka błękitki gotowe. Mus z lazuru nieba i zupa z szafirowym pyłem kwiatowym też… Na miedzy porządek, maluchy odpoczywają w trawie, bo słońce przygrzewa, więc chowają jasne, niebieskie główki w gęstwinie zieleni. 

-Już są, przyjechali, cieszy się pani Bławatkowa. –Witajcie kochani! Ciotka Astrowa zsiada powoli z grzbietu Wiatru Ekspresowego. Wujek Aster od razu zdejmuje purpurową marynarkę i żółty kaszkiet. Trójka małych Asterków zeskakuje na miedzę. Od razu pokrzykują, gonią motylki i próbują chwytać za skrzydełka pszczoły, przyjaciółki wszystkich kwiatków. 

Pani Bławatkowa woła swoje maluchy i coś im szepcze do ucha. Po chwili wszystkie dzieciaki stoją wokół dwóch osiodłanych koników polnych. Ciotka Astrowa biegnie i krzyczy: -Nie, nie, moje dzieci nigdy nie jeździły na koniach, nie pozwalam. U nas w mieście tylko książki czytamy! Żadnych zwierząt. No, może samochody obserwujemy z naszego balkonu. –Kochana Astro, mówi pani Bławatkowa do kuzynki, nie bój się tak, nasze maluchy od dziecka jeżdżą na konikach, to bardzo zdrowe i bezpieczne, bo koniki Nik i Ko są bardzo odpowiedzialne i opiekuńcze. Przy nich dzieciakom nie spadnie płatek z głowy. -No chyba że tak… bez przekonania godzi się ciotka. Dzieciaki są zachwycone. Galopują, formują nad polem granatowe, bławatkowe wianuszki, to znowu astrowe, kolorowe chmurki. 

W kuchni ciotka Astra usiłuje się dowiedzieć, skąd kuzynka bierze szafirowe płatki do ciasteczek. Pani Bławatkowa opowiada, że każdej jesieni, gdy kwiaty zaczynają przekwitać, cała rodzina zbiera spadające płatki i przygotowuje zapasy na zimę. A na wiosnę pojawiają się przecież nowe kwiaty, na nowe zapasy. Obie panie robią też wspaniały barwnik w odcieniu letniego, pogodnego nieba, dzięki któremu każda sukienka jest najpiękniejsza. 

Po obiedzie wszyscy udają się na długi spacer wśród pól. Odwiedzają kuzynów mieszkających w pobliżu. Rodzina Białych Bławatków zaprasza na orzeźwiający napój i lody. U Bławatków Czerwonych czeka mus z płatków i wspaniały pokaz powiewania na wietrze. Jest bardzo rodzinnie. I bławatkowo. 

Gdy zapada wieczór, przychodzi pora pożegnania. Pani Bławatkowa pakuje kosz smakołyków dla gości na drogę. Wszyscy chwalą wspaniały dzień na wsi, a rodzina Bławatków skromnie dziękuje za komplementy. Wszyscy mieszkańcy okolicznych pól schodzą się, by pożegnać dalekich krewnych. 

Gdy nadlatuje Wiatr Ekspresowy, Państwo Astrowie zajmują miejsca. Wraz z Wiatrem w powietrze wzbijają się Bławaciątka na konikach polnych i radośnie machają odlatującym gościom. Cały czas myślą już o tym, jak to będzie wspaniale, gdy pojadą z rewizytą do miasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz