10 kwietnia, 2019

Bajka Prostokątna Weekendowa (Kształtne bajki 3.)




Prostokątna Bajka wylegiwała się w szufladzie z zeszytami. Każdy z nich miał dwa boki dłuższe i dwa krótsze, acha, i najważniejsze- takie wszystkie rogi, że zeszyty były równiutkie. Mogły w nich mieszkać linie wąskie, linie szerokie, krateczka albo pięciolinie na lekcje muzyki. Niestety, nikt nie otwierał szuflady od dawna, było lato, dzieci miały mnóstwo innych zajęć, niż zapisywanie zeszytów. Stop! Jakie: Niestety! Ależ stety, stety! Wakacje są najważniejsze. Zeszyty też, ale jeszcze nie teraz. Cóż było robić! Prostokątna wygramoliła się z szuflady, krzyknęła coś jakby: -Do później, chłopaki! I zanim zeszyty zdążyły zawołać, że one też chcą na wycieczkę, Bajka zniknęła jak mgła nad stawikiem z rana. 

Na dworze było przepięknie, Prostokątna nie wiedziała, że ma taką wielką rodzinę. Machały do niej drzwi okna i pasy na przejściu przez ulicę, i autobusy. Tak, autobusy też były prostokątne, ale wtedy, kiedy ktoś je namalował na obrazku, bo na żywo wyglądały jak napompowane prostokątne baloniki, coś pięknego! Między wujkami blokami, Prostokątna dojrzała piaskownicę, od razu się uśmiechnęła:) Popędziła tam, bo już miała w głowie wspaniały zamek z piasku z prostokątnym dziedzińcem i łopatkami dachów. Przysiadła na drewnianej ławeczce- dalekiej krewnej i usłyszała: -A ty tu czego? Piaskownica jest moja! –Jak to twoja? Zdumiała się prostokątna. -Moja, moja, zobacz sama, wszystkie boki takie same, nie ma dwóch krótszych, więc piaskownica, czyli JA- jest Kwadratowa! -No tak, z daleka wydawało mi się, że jesteś MOJĄ kuzynką. 

Gdy Prostokątna Bajka miała zamiar usiąść przy rabatce lawendy i zaprosić na ławeczkę Chwilę Smutną, zobaczyła kątem oka wielki napis: BIBLIOTEKA. O, humorek natychmiast przygalopował. Radosna Chwila od razu chwyciła Prostokątną za rękę i wpadły do czytelni. Na półkach siedziały sobie kolorowe czasopisma, wszystkie prostokątne! Książki- o najbardziej kolorowych na świecie obrazkach i wygodnych, twardych okładkach- plotkowały na półkach i machały nogami. Cały czas chichotały, bo przypominały sobie najzabawniejszych i najmilszych czytelników. To było bardzo EPICKIE! Tak, takie właśnie było. 

W głębi magazynu była przytulna sypialnia. Na półkach leżały książki, których nikt dawno nie wypożyczał. Oddychały miarowo, a ich strony, które wyglądały jak mięciutkie poduszeczki, wyświetlały w powietrzu swoje historie. Karteczki szeptały słowa, mieniły się kolorami, czasem pachniały szarlotką lub wiały wiatrem, zacinały deszczem albo wyruszały w podróż dookoła świata. Prostokątna płynęła wśród tych ruchomych obrazów jak statki fanów czytania, wśród Archipelagów Szafirowego Jeziora. Przystawała czasem, gdy nie mogła sobie odmówić poznania całej opowieści. Dostrzegła też przemykające Bajki Okrągłe, Kwadratowe albo nawet Wielokątne. Było ich jednak niewiele. 

Magazyn książek to naprawdę było jej królestwo. Jej dom. Musi tu trochę pomieszkać, zanim dzieci wrócą do szkoły i bez przerwy będą budzić książki. Festiwal książkowych, ruchomych, sennych obrazów wróci z latem za rok.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz