10 kwietnia, 2019

Bajka Maków Polnych (Kwiatowe bajki 8.)




Na wyspie Amka każdego dnia pojawiało się coś nowego. Zamek wypiękniał, po murach wspinało się dzikie wino, okna zdobiły skrzynie z kolorowymi kwiatami, a powietrze mieniło się trzepotem przezroczystych skrzydełek najróżniejszych owadów. Wszystkie one potrzebowały kolorowych, pięknych strojów, więc oczywiste było, że pojawiła się pierwsza na wyspie pracownia krawiecka, a może lepiej powiedzieć, pracownia stylizacji modowej. 

Atelier Maków Polnych mieściło się na niewielkiej polance nieopodal brzozowego zagajnika. Makowe Panny wystawiały co rano wokół swojego siedliska nowe modele zwiewnych sukien. Jedne były utkane z porannej bladoróżowej mgły, inne z pajęczych koronek, niektóre zaś, zrobione na drutach przez Niebieską Bajkę. One same nosiły najczęściej cudowne, zwiewne, czerwone suknie, które były marszczone lub gładkie, wielowarstwowe lub cieniutkie i przezroczyste. Każda dziewczyna na wyspie chciała mieć właśnie taki koralowy model. Ruch w Makowym Atelier był ogromny. Wszystkie motyle poprawiały tu ozdoby stworzone przez Wróżkę Niu, jeśli gdzieś w zielonym gąszczu kwiatów, osypały się trochę ze skrzydełek. Ptaki śpiewające zamawiały kreacje na koncerty, a kwiaty były po prostu codziennymi gośćmi, gdyż zmiana wizerunku, to ich sposób na życie. 

Właśnie dziś Makowe Atelier miało gościć pszczoły, które zamieszkały na wyspie wraz z pojawieniem się kwiatów. Na manekinach od rana zagościły suknie w słonecznych barwach. Projektantki zadbały o to, by kreacje były wyjątkowe. Sprowadziły ozdoby z najodleglejszych galaktyk. Był brokat we wszystkich odcieniach tęczy, kryształy najbardziej przezroczyste na świecie, soczyste drogie kamienie szlifowane zaklęciami wróżek i wspaniale błyszczące cekiny, które zmieniały barwę w zależności od nastroju właścicielki- dar Wróżki Tysiąca Emocji. Makowym Pannom udało się też zdobyć naszyjniki z blasku świetlików, bransolety z księżycowego srebra i diademy ze słonecznym złotem- wszystko zaprojektowane przez Wróżkę Niu. Nawet Kolorowa Królowa przysłała dar w postaci zegarków odmierzających szczęśliwe chwile, które dopasowywały się barwą do wkładanego stroju. Wszystko było gotowe, należało tylko czekać na przylot pszczółek. Sam Donat eskortował ich podróż, by bezpiecznie dotarły do Atelier, więc już przed godziną dziewiatą pracownia wypełniła się wesołym, pszczelim gwarem. Przybył też sam Amek z motylem Pido, żeby poznać pszczółkę Mię. Była ona niezwykle radosną i zawsze pełną pomysłów, młodą osóbką, daleką krewną Wróżki Tysiąca Emocji, która podkreślała, że Mia przypomina swoją stryjeczną prababkę Maję, jest tak somo urocza, pełna pomysłów, a przede wszystkim przyjazna wszystkim istotom, jakie spotyka. Otóż, ta mała pszczółka miała też niezwykłe wyczucie stylu, gdyby nie liczne zajęcia, z pewnością zostałaby stylistką, a może nawet projektantką mody. 

Kiedy pszczoły znalazły się w Makowym Atelier, zdumiały się na widok wszystkich magicznych strojów, dodatków i biżuterii. Wybierały, przymierzały, robiły sobie selfi i piły orzeźwiające napoje z lodem, bo upał był już od rana. Nie było końca zachwytom. Ozdoby zaprojektowane przez wróżki miały ogromne wzięcie. Każda z pszczółek wybrała też szczęśliwy zegarek. Amek przyglądał się z uśmiechem temu zamieszaniu, a Pido, pomagał wybierać dodatki. Mia każdą sukienkę prezentowała Amkowi i Pido, pytała też o zdanie swoje przyjaciółki. Ostatecznie wybrała złocistą suknię zdobioną blaskiem świetlikowego światła, czarne szorty naszywane błyszczącymi cekinami i brokatowe buciki we wszystkich dostępnych kolorach. W darze od Makowych Panien dostała też pierścień z bursztynem, który wskazywał zawsze dobrą drogę, świecąc ciepłym, słonecznym blaskiem. 

Dowódca oddziału ważek- Donat miał w związku z zapewnieniem bezpieczeństwa pszczołom pełne ręce roboty, gdyż ostatnio w okolicy pojawił się typ spod Ciemnej Gwiazdy- niejaki Ficu- skorek. Był to niemiły jegomość, chudy, niewielki, zawsze gotowy do tego, by komuś zrobić przykrość. Zachwyt na licu Fica pojawiał się jedynie wtedy, gdy patrzył w lustro. Przyglądał się swojej bladej łysinie i był przekonany, że błyszczy jak cała galaktyka gwiazd. Myślał wtedy: Ach, gdy włożę fioletową tunikę i sandały, wszyscy będą musieli przyznać, że jestem najprzystojniejszy. Każdy na tej wyspie się za mną obejrzy! Myślał czasem, żeby może jakąś peruczkę zakupić albo chociaż tupecik, ale samozachwyt zwyciężał i ostatecznie tkwił przed lustrem, rozpływając się nad pięknem swojej łysiny. Po zakończeniu eskorty pszczół do Atelier Makowych Panien, oddział Donata rozpoczął, na prośbę Amka, obserwację szczypawki, by w razie potrzeby- otoczyć go. W sytuacji zagrożenia, skorki nieruchomieją, więc jakiś czas jest z nimi spokój. Na szczęście, Ficu tak się znowu zachwycił swoim odbiciem w lustrze, że stał przed nim cały dzień, a ważki mogły spokojnie bujać się na liściach przy oczku wodnym albo wisieć nad taflą wody i obserwować, czy wokół Atelier Makowych Panien wszystko gra. 

Po udanych pszczelich zakupach, Amek zaprosił nowe przyjaciółki do Zamku, a tam, w ogrodowych alejkach czekała na nie niespodzianka! Była to wspaniała pasieka z luksusowymi ulami. Pszczoły, które dotychczas spędzały noce w dziupli drzewa, były zachwycone. Każdy z uli został ozdobiony przez Wróżkę Niu, więc nowe domki pszczół wyglądały odlotowo, błyszczały jak kreacje i dodatki wprost z Makowego Atelier. I tak minął dzień, który mieszkańcy wyspy zapamiętają jako Dzień, w Którym Pojawiła się Mia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz