10 kwietnia, 2019

Bajka Trójkątna Weekendowa (Kształtne bajki 5.)




Było gorąco jak w saunie. Trójkątnej Bajce krople potu zrosiły czoło. Niewiele widziała, ale zapach był cudowny. Gdyby nie to, że rano miała już spotkanie trzeciego stopnia z błękitnym serkiem i wafelkami w przezroczystych papierkach, które doskonale nadałyby się na lekcję geometrii, sama pewnie pochłonęłaby parujące kawałki pizzy. Wszyściutkie cudownie trójkątne i świeżutkie. Zanim pudło zostało otwarte, Trójkątna przeniosła się w zupełnie inne miejsce. Jakoś nie lubiła widoku doskonałych trójkącików pochłanianych przez ludzi uwięzionych w pajęczynie głodu.

Spieszyła się do domu, bo pod wieczór mieli ją odwiedzić krewni, wujostwo Stożkowie. Trójkątna chciała być miła, więc kupiła po drodze lody rożki i prawie trójkątne rogaliki z konfiturą różaną. Pokroiła w apetyczne trójkąty doskonałą tartę ze szpinakiem do podania na zimno i złożyła kolorowe serwetki w ostrokąty tak, by dzieciaki bez trudu mogły nimi rzucać jak samolotami. Liczyła, że ten podstęp zapewni zajęcie maluchom i ona nie będzie musiała wymyślać innych zabaw, kiedy wujek Stożek będzie drzemał w fotelu, a ciocia zatonie w telefonicznej rozmowie ze swoją przyjaciółką. Na wszelki wypadek postawiła koło regału pudło z kolorowymi, trójkątnymi łamigłówkami. Dopiero wtedy mogła już nałożyć nową sukienkę w błękitne i zielone trójkąciki i stwierdzić, że jest gotowa. 

Przed czwartą zadzwonił telefon. Ciotka Stożkowa wykrzykiwała coś o stercie żwiru, znaku ostrzegawczym, o robotach drogowych i zniecierpliwionych dzieciakach. Trójkątna zbiegła po schodach, żeby nie czekać na windę i po chwili na końcu uliczki dostrzegła auto wujostwa. Jak można było nie dostrzec krzyczącego żółtym kolorem, trójkątnego znaku ostrzegającego przed robotami drogowymi? W sobotę wprawdzie nikt nie pracował przy naprawie nawierzchni, ale połowę jezdni zajmowała stożkowata górka żwiru. Wujek mistrzem kierownicy nie był, ale żeby aż tak? Dziwiła się Bajka. Dzieciaki zdążyły już część żwiru rozsypać po chodniku, więc po krótkiej rozmowie z ciocią, Bajka zabrała kuzynów i ruszyła do domu, a wujostwo oczekiwali na pomoc drogową, żeby wyciągnąć zakopane auto. 

Zanim Trójkątna weszła do klatki schodowej, Triang i Gulu zdążyli ponaciskać tysiąc razy trójkąciki „w górę” i „w dół”. Oburzona winda krzyczała wielkimi, czerwonymi trójkątami umieszczonymi nad jej drzwiami. Na górę weszli więc po schodach. Bajka nieco się zasapała, ale kuzyni- wcale! Już w progu domu usłyszała: -Co będziemy robić? Samoloty? –nuda! Łamigłówki? –nuda! Trójkątna była bliska paniki. Wtedy przypomniała sobie o teleskopie. O tej porze niewiele, a nawet nic nie będzie widać, ale co tam, spróbuje. –Może chcecie popatrzeć przez teleskop na Gwiazdozbiór Trójkąta na niebie północnym? –To jest taki? Zaciekawili się malcy. -Ano jest. Mimo że naprawdę nic nie było widać, chłopcy przepychali się i przysięgali, że właśnie widzą ten gwiazdozbiór i inne także. Na chwilę był spokój. 

Kiedy wreszcie ciocia z wujkiem dotarli na górę, narzekając, że jakiś chuligan zablokował windę:), z przyjemnością zasiedli do poczęstunku. Wszystko im smakowało. Triang przy rogalikach zainteresował się jednak nudnymi serwetkami złożonymi w samoloty, więc po chwili wszystkie serwetki szybowały po salonie. Bajka zaproponowała grę planszową: „W piramidach”. Wszyscy byli chętni do rywalizacji. Oczywiście, ciocia wygrywała za każdym razem. Wujek dawał jej znaki, żeby może zechciała z raz przegrać. Ona jednak udawała, że nie rozumie, o co mu chodzi. Zniechęcony wujek zrezygnował z gry i tradycyjnie zasnął w fotelu, a chłopcy znudzeni planszówką, zajęli się rysowaniem obrazków tańczących trójkącików. Ciocia, nie chcąc grać sama ze sobą, zajęła się fotografowaniem plastycznych dokonań dzieci i umieszczaniem ich na Facebooku , jako dowodu geniuszu Trianga i Gulu. 

Wieczorem wybrali się na spacer do parku, żeby chłopcy mogli puszczać wspaniałe, trójkątne latawce ozdobione wzorami samolotów. Zabawa się udała, gdyż wiał dość silny wiatr. 

To była jak zwykle emocjonująca wizyta. Trójkątna Bajka, żegnając krewnych, podarował chłopcom wspaniałe przybory szkolne z trójkątnymi ekierkami, na których widniały napisy: „Powodzenia w szkole- Triang! Powodzenia w szkole- Gulu! Te personalne napisy zrobiły trójkąciaste wrażenie na chłopcach. Bajka obiecała cioci i wujkowi rewizytę i pomyślała, że mimo wszystko to był udany dzień, do którego nuda nie miała wstępu.


Tańczące trójkąty Trianga i Gulu:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz