10 kwietnia, 2019

Bajka - Ojejek przy źródle (Podróże Ojejka 8.)


Niezwykła podróż balonowa ciotki Heleny nad rzekę, zaciekawiła Leona. Poprosił więc Ojejka, by wybrali się tam, gdzie rzeka się zaczyna. Pomysł spodobał się wszystkim. Zatem ruszyli. Dzień nie był najpiękniejszy, więc Ojejek musiał otoczyć balon magicznym bąblem dobrej pogody. Lecieli wolniej, ale za to mogli podziwiać krajobrazy błyszczące od ciepłego deszczu. Gdy na horyzoncie zaczęły pojawiać się zarysy gór, byli blisko! Leokadia znów widziała nad szczytem góry E-Wróżkę, a Ojejek stwierdził, że to bardzo możliwe, bo są blisko ŹRÓDŁA.

Wylądowali na puszystej sukni Kwietnej Łąki. Przywitali się grzecznie, poprosili o popilnowanie balonu i wyruszyli w górę. Ojejek szedł pierwszy, pilnując zielonego szlaku, a wilgi latały w głąb lasu i zarośli, by przywitać się z kuzynostwem mieszkającym tutaj. Ścieżka wiła się śliskimi kamieniami, więc Ojejek musiał bardzo uważać, tym bardziej, że rozpraszała go Lodzia, przynosząca nowinki dotyczące Źródła. – Kuzynka Lola mówi, że Ono jest bardzo zarozumiałe. Przepędza ptaki i złości się, że mącą jego kryształowe wody. – A Dziunia wspominała, że całymi dniami przegląda się w strumieniu wypływającym spod jego stóp i podśpiewuje coś takiego, że jest piękne, że młode, że daje ochłodę… i takie tam…. Ojejek słuchał i tylko kręcił głową.

Niespodziewanie, blisko szczytu góry wyszli na polankę, która wznosiła się ku zachodowi. Wśród porośniętych mchem wielkich głazów lśniło lusterko Źródła. – To Źródełko, Źródełeczko! – chichotała wilga. – Ojejku, ruszajmy dalej, przecież to maleństwo nie może stworzyć rzeki! I wtedy kryształowa woda wypływająca spośród kamieni zaszumiała i dał się słyszeć wyraźny szept: - Wszyscy mnie lekceważą! Mówią: - Maleństwo! - Źródełko! Mącą moje wody i gaszą brylantowe strugi wyruszające ku morzu. To przecież ja zabieram, jak motorniczy do tramwaju, wody małych rzeczek, by płynęły wraz z moimi wprost do morza! – Mówiłam, że się przechwala - szepnęła Lodzia. Źródło usłyszało ten szept i sprostowało z oburzeniem, że przecież powiedziało prawdę. Ono daje początek rzece, bez niego nie byłoby tych pięknych meandrów, ptasich siedzib w tatarakach, pluskających ryb i tych żabich chórów wieczorami. Lodzia się zawstydziła. – Przepraszam Cię, ale to nie brzmi najlepiej, kiedy stale mówisz o sobie. Pozwól, by inni Cię pochwalili. I Nie przepędzaj ptaków! One przylatują do Ciebie, bo masz najczystsze wody- to jak komplement przecież! – Nie myślę o tym w ten sposób… wyszeptało Źródło.

Ojejek przysłuchiwał się rozmowie i robił pamiątkowe zdjęcia. Leokadia przeprowadziła poważną rozmowę z kuzynostwem, po której odbyła się długa debata Źródła z okolicznymi mieszkańcami. Po południu byli już dobrymi przyjaciółmi. Ptaki pilnowały porządku, nie mąciły wód, a Źródło przestało gderać i mówić tylko o sobie. Goście pożegnali się serdecznie i wilgi ruszyły ku balonowi. Teraz one były pierwsze i czekały na Ojejka, który przyjaźnie pogadywał sobie z rosnącym w siłę strumykiem. Na Kwietnej Łące płynęła już pokaźna rzeczka. Ciekawe, jaka będzie na końcu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz