10 kwietnia, 2019

Bajka z mżawką (Pogodowe bajki 2.)





Słonko było już wysoko na niebie. Wilgi nawoływały niewesoło. Leon denerwował się, że ludzie zbierający grzyby, słysząc ich śpiew, od razu myślą, że będzie deszcz, a to przecież nieprawda. Lodzia wspominała, jak to bywało wesoło, gdy podróżowali z Ojejkiem. Wszystko, no prawie wszystko było wiadome. Śniadanie, pakowanie, lot… To było życie. E-Wróżka wyraźnie za nimi nie przepadała. Od rana żadnego Wietrzyku z wiadomością, nie mówiąc już o samej E-Wróżce.

Te czarne myśli trzymały wilgi w gnieździe. Lola, która trochę tęskniła za swoim domem przy Źródełku, poczuła nagle świeży powiew, zupełnie taki, jak nad Rzeką. Poderwała się do lotu i krzyknęła: –Jest! Leci do nas! Naprawdę! –Kto? –Zapytał niechętnie Leon. –No, ONA! I wtedy wszyscy troje otworzyli dzioby ze zdumienia. Na brzegu ich gniazda przysiadła E-Wróżka. Miała na sobie przezroczystą pelerynę, która połyskiwała błękitem, a w ręku trzymała coś jakby… Dalszą gonitwę myśli wilg przerwało zdecydowane: –Do dzieła! To E-Wróżka położyła przed każdym z ptaków pelerynkę podobną do swojej. Lodzia ubrała się błyskawicznie, a za nią pozostali. –W drogę! Usłyszeli kolejną komendę. Lecieli nad Ogród Kwiatowy.

Zatrzymali się na dość dużej wysokości, z której grządki kwiatowe wydawały się tylko kolorowymi plamami. E-Wróżka nie zamierzała nic tłumaczyć. Krzyknęła: –Za mną! Rozłożyła szeroko ręce i zaczęła opadać w dół. Przy tym wirowała powoli, a wtedy jej peleryna zamieniła się w mżawkę, drobniutki deszczyk, który czasem nawet trudno dostrzec, ale czuje się go na nosie. Wilgi też ruszyły. Leon wirował jak Mistrzyni, a pomarańczowe nagietki, nad którymi zawisł, uśmiechały się do niego i czyściły zakurzone nieco listki. Wczesne astry wychylały ku górze swoje twarzyczki, a fuksje dzwoniły radośnie różowymi kielichami.

Lola i Lodzia ruszyły razem. Lot je zachwycał! Wirowały coraz szybciej! Spod ich pelerynek wystrzelił deszcz! Prawdziwy deszcz, nie jakaś tam mżawka! Dalie były zachwycone. Lilie trochę się bały, że za chwilę będzie ulewa, ale niepotrzebnie się martwiły. Pelerynki Loli i Lodzi rozpłynęły się jak mgła. E-Wróżka, widząc, co się dzieje, rzeczowo wyjaśniła, że zbyt szybkie wirowanie zużyło cały zapas mżawki i teraz muszą czekać na trawie, aż pelerynkowe baterie się naładują. Wilgi próbowały coś mówić, że gdyby wiedziały… Jednak nikt ich nie słuchał.

Dalsza część dnia upłynęła na ćwiczeniach Leona. Odświeżył mżawką wszystkie kwiaty, zioła w warzywniku, a nawet krowy na pastwisku. Na koniec dostał zgodę, by pokropić dzieciaki w piaskownicy. Bawił się doskonale.

Tylko dziewczyny nie miały szans na te przyjemności, bo E-Wróżka nie wspomniała, że ładowanie baterii trwa tydzień.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz