11 kwietnia, 2019

Bajka Cynii (Kwiatowe bajki 22.)




Kwiaty nie lubią mrozu. Tak. Zdecydowanie za nim nie przepadają. Powiem więcej, mróz to ich wróg! Jakiż kwiat chciałby oszronić się i zamarznąć? Chyba jakiś całkiem szalony! 

Taki właśnie, z pozoru szalony kwiat, przybył na Wyspę Magicznego Zamku. Tak naprawdę to była ona- Cynia Viana. Najpierw długo naradzała się z Amkiem, potem wprowadziła się do obszernego domu na wzgórzu, gdzie wiało i było najzimniej na całej wyspie. Cynii jednak ten chłód wcale nie szkodził. Korona płatków zdobiąca jej głowę zawsze sterczała sztywno, nie blakła i nie wywijała się na boki. 

Viana przez długi czas nie opuszczała swojego nowego domu. Coś tam chyba robiła, przygotowywała. Dom się rozrastał jak nadmuchiwany zamek w wesołym miasteczku. Właściwie jego skrzydła oplotły wzgórze niczym korona albo sportowa opaska na włosy. Mieszkańców wyspy ogarnęła paląca ciekawość. Każdy chciał jako pierwszy dowiedzieć się, co też robi Cynia. Oczywiście, plotki fruwały od domu do domu jak jaskółki przed deszczem. 

Wzgórze Viany odwiedził Cyfryzator Koronny, który najwyraźniej montował jakieś niezwykłe urządzenia, bo nad domem widać było błyski i falujące światła, a nawet dała się słyszeć muzyka. Zaraz potem Gołębie Pocztowe wyruszyły, by wręczyć wszystkim mieszkańcom zaproszenia na spotkanie z nową sąsiadką. 

We wtorkowe popołudnie na wzgórze ciągnęły tłumy. O wyznaczonej godzinie Viana wyszła przed bramę i przemówiła. Wszystkich zdumiał jej donośny głos i jakaś tkwiąca w nim siła. Piękne słowa powitania Cynia zakończyła stwierdzeniem, że właśnie zrealizowała marzenie swojego życia dzięki pomocy Cyfryzatora Koronnego. Ciekawość zebranych sięgnęła zenitu. 

Kiedy w końcu brama została otwarta, wszyscy oniemieli. Zapanowała cisza. Zaproszeni mieszkańcy wyspy zaczęli niepewnie spoglądać na siebie i wcale nie było im do śmiechu. Niektórzy od razu zawrócili ku wyjściu. Rozczarowanie to nic, przy tym co czuli. 

Zanim pierwsi z nich przekroczyli bramę, by wrócić do domów, rozległa się muzyka, bardzo łagodna i słodka. Wraz z muzyką nadpłynęły Anemony ubrane w lekkie, przezroczyste suknie, spłynęły na sam środek tego szokującego miejsca, a potem rozpoczął się pokaz, jakiego świat Archipelagów Szafirowego Jeziora jeszcze nie widział. Nikt jednak nie zwracał uwagi na pląsy Anemonów. Wszyscy patrzyli na ich zaróżowione twarzyczki, uśmiechy i piękne wybarwienia, które nie traciły ani blasku, ani mocy. 

Jak to możliwe? Zaczęli pytać jedni drugich. To na pewno kolejny wynalazek CK. I właśnie tak było. To Cyfryzator skonstruował Letnie Lodowisko. Bo to było prawdziwe LODOWISKO! Tafla połyskiwała brylantowym lustrem, spod łyżew Anemonów leciały skry kryształowego szronu i nic! 

Kiedy pierwszy szok minął, Viana odezwała się ponownie: -To właśnie cud, o którym marzyłam, lodowisko w kwiatowej temperaturze. Moi drodzy, same marzenia nie wystarczą, potrzebny jest genialny umysł! Brawo dla Cyfryzatora Koronnego, dzięki któremu mamy wspaniałe Letnie Lodowisko, można powiedzieć- KWIATOWE! 

Zanim wybuchły oklaski, minęła niezła chwila. Każdy, dosłownie każdy chciał się poślizgać na lodowisku zajmującym ogromną część ogrodów Viany. Dzieci mknęły jak spadające gwiazdki, piszcząc radośnie. Panie płynęły wolno, wykonując pierwsze piruety. Niektórzy próbowali nawet tańczyć! 

To było coś! Wszystkie dotychczasowe imprezy zbladły. Nikt nie mógł się równać z Vivaną i jej pomysłem. Kwiaty dostały po prostu gwiazdkę z nieba. Odtąd tradycją stał się codzienny kwadrans na Letnim Lodowisku. Chodziły nawet słuchy, że po zmierzchu do domu Viany przybywa często królewska para i przemierza taflę w szalonym fokstrocie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz