10 kwietnia, 2019

Bajka Kąkola (Kwiatowe bajki 5.)




Kąkol Agrost był na pozór niepozorny. Miał skromne płatki i to w kolorze fioletowym, nawet różowawym można powiedzieć, czyli takim delikatnym i niegroźnym zupełnie. Pomyślałbyś, że tylko szczęście wszystkich istot i pokój w kosmosie mu w głowie... Niestety, nic bardziej mylnego nie mogłoby Ci przyjść na myśl. 

Z bliska dostrzegało się trzydniowy zarost, umięśnione kończyny i jakiś taki niebezpieczny błysk w oku. Agrost zawsze potrafił sobie poradzić. Wychodził obronną ręką z każdej opresji. Z tego powodu zyskał złą sławę. W okolicy plotkowano, że ma jakieś konszachty z Czarnoksiężnikiem Chwaściakiem, który jest do wszystkiego zdolny. 

Jeśli chciałbyś do niego trafić, miałbyś problem. Jego ranczo było dobrze ukryte wśród ciągnących się po horyzont pól. Tylko wtajemniczeni otrzymywali e-mailem mapę dojazdu. Wiadomość znikała po dziesięciu sekundach od otwarcia. Co było warte takiego zachodu? Otóż, Kąkol oferował grę w „Farbola”. Polegała ona na tym, że gracze zaznaczali na mapie okolicy miejsca, w których mogły rosnąć kwiaty o określonych kolorach: np. szafirowym, czerwonym, białym i tak dalej. Po uzupełnieniu map przez zawodników, Kąkol zbierał je, zamykał w kapsule specjalnym zaklęciem, które nie wiadomo skąd znał i wtedy rozpoczynał się drugi etap gry. 

Zawodnicy razem z Agrostem wsiadali do balonu. Trzeba tu wyjaśnić, że Kąkol kupił ten środek lokomocji okazyjnie od jakiegoś zwiadowcy Ojejka, który po udanej misji opuszczał Archipelagi szafirowego Jeziora. Balon był tani w utrzymaniu, bo nie potrzebował żadnego paliwa ani gorącego powietrza, wystarczył mu zapach lemoniady domowej roboty. Na początku fakt ten irytował Kąkola, bo wydał mu się taki dziecinny, ale brak wydatków na paliwo pokonał jego wątpliwości. Otóż, lot tym balonem pozwalał na sfotografowanie okolicy i zaznaczenie na zdjęciach barwnych plam kwiatowych. Stąd właśnie nazwa gry. Ten, komu udało się trafnie zaznaczyć najwięcej kolorowych miejsc, wygrywał tygodniowy pobyt w stadninie koników polnych i kurs jeździecki. No i dlatego było tak wielu chętnych do gry Agrosta. 

Kąkol świetnie wiedział, że wcześniejsze przeloty nad polami jego rancza nic nie dawały, bo zawarł umowę z kwiatami, że te każdego dnia, w którym zaczynała się gra, już o świcie wyruszały na wycieczkę, więc nigdy nie były w tym samym miejscu. Oczywiście, rewanżował się znajomym i jeśli zbyt długo nie padało, w jakiś tylko sobie znany sposób, sprowadzał deszcz. Niektórzy plotkowali, że wykradał deszczowe chmury z wyspy E-Wróżki, ale nikt w to tak naprawdę nie wierzył. 

Ci, którym udało się wygrać edycję „Farbola”, byli zachwyceni pobytem w stadninie Agrosta, więc opowiadali o niej znajomym, czyli stawali się żywą reklamą rancza Kąkola. I tak, Kąkol stał się najpotężniejszym kwiatkiem w okolicy, a nawet na wszystkich Archipelagach Kolorowej Królowej, przynajmniej on sam tak twierdził.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz