21 października, 2023
Bajka w chustce (Jesienne bajki 11.)
10 października, 2023
Bajka tajemnic Domku Marzeń (Smocze bajki 13.)
Wróżka Nella miała pełne ręce
roboty. Właśnie wczoraj otrzymała od Kolorowej Królowej swoją magiczną różdżkę!
Tak! Cały wieczór tańczyła ze wszystkimi sławnymi wróżkami na leśnej
polanie pod błyszczącymi chmurkami cudownych świetlików! Ach! To było magiczne!
E - Wróżka zdradziła jej wiele sekretów skutecznego rzucania zaklęć. Inne wróżki
też były bardzo miłe.
- Życie wróżki jest naprawdę dla
mnie! – myślała Nella.
Z samego rana okazało się, że nie
znała całej prawdy. Obudziło ją nagłe i natarczywe pukanie do okna. To wilga Leon
dobijał się z jakąś depeszą w dziobku.
- Wstawaj! Masz pierwsze zadanie!
I to nie byle jakie! Natychmiast musisz wyruszyć na Wyspę Marzeń w Smoczym Archipelagu!
Oto depesza!
- Zadanie? Serio? Dla mnie?
- Ojoj… - zniecierpliwił się Leon.
Nie gadaj tyle. Zrzucił list na sekretarzyk i odleciał.
Nella otworzyła kopertę i przeczyta:
Droga Nellu!
Oto pierwsze wróżkowe zadanie
dla Ciebie. Udaj się na Wyspę Marzeń w Smoczym Archipelagu. Podobno przy domku Królika
Maksia pojawił się jakiś nieznany smok, więc zapanował zupełny chaos. Sprawdź, co
się tam dzieje, porozmawiaj z tym smokiem i natychmiast, gdy rozwiążesz
problem, wyślij do mnie depeszę z informacją. Żółtobrzuszek czeka na nią obok
króliczego Domku Marzeń.
Liczę na Ciebie, Kolorowa
Królowa
Nella spakowała różdżkę i
magiczny pyłek do plecaka, chwyciła podróżny klucz… i już miała otworzyć drzwi
do Wyspy Marzeń, gdy nagle w jej pokoju pojawiła się Mama z Klarcią.
- Nellu, musisz dziś zaopiekować się
siostrą. Dbaj o nią. Wrócę najszybciej, jak się da!
Mama nie dała nawet szansy na wyjaśnienia,
że to absolutnie niemożliwe... Po prostu wyszła.
- Jestem dobrą siostrą! – Pomyślała
na głos Nella. Chwyciła Klarę za rękę i po
chwili stały już pod drzwiami Maksia.
- Królik wyraźnie na nie czekał,
bo natychmiast rozległ się cichy dźwięk dzwoneczka i drzwi otworzyły się
szeroko. Dziewczynki pokonały 123 stopnie (zupełnie jak królewna Apolejka) i po
chwili witały się z Królikiem. Ten bez zbędnych ceregieli poprowadził je do
małego okienka na tyłach domku i wskazał ręką na wielki konar, na którym
siedział dziwny smok i rozglądał się niepewnie po okolicy.
- Królik nadmienił, że z jego
powodu wszystko stanęło na głowie. Żaba siedzi na ławce przed domem razem z
Lisem, bo boją się hasać w zaroślach. Żółw też nie wyleguje się nad jeziorkiem,
tylko dzielnie trzyma wartę. Żółtobrzuszki tak drżą ze strachu, że aż całe
drzewo Domku Marzeń wibruje. Nawet marchewki w skrzyni przestały plotkować,
żeby nie zwracać na siebie uwagi. Jedynie Myszka Sza buja się beztrosko w
hamaku, a Kot Czaruś czyta sobie spokojnie i uśmiecha się, jakby coś wiedział.
Jako że był dzień Tęczowej
Herbatki, Królik przywołał Imbryk, który wypełnił ich filiżanki cudownym
naparem. Klarcia natychmiast chwyciła Imbryk za ucho i bujała się na nim jak na
huśtawce. Imbryk fukał niezadowolony, ale ani Królik, ani Nella nie mieli teraz
czasu, by go ratować.
Debiutująca Wróżka wzmocniona
magiczną herbatką rozwinęła swoje skrzydełka, powtórzyła zaklęcie uczące
rozumienia smoczej mowy i wyfrunęła przez okno. Zbliżyła się do smoka i
zaczęła:
- Masz piękne skrzydła. Większe od
moich! Co tu robisz?
- Witaj, jestem Smoczycą.
Przyleciałam tu z Ziemi. Myślałam, że znajdę inne smoki, ale widzę tylko żaby, żółwie,
ptaki i wielkiego królika. No i zupełnie obojętnego kota. Nikt tu nie chce ze
mną rozmawiać. Chyba mnie nie lubią. Mówię do nich, a oni uciekają albo trzęsą
się tak, że nic nie mogą powiedzieć. Czy ja naprawdę tak strasznie wyglądam? Na
Ziemi wszyscy za mną przepadali…
- Ach! - wykrzyknęła Nella. Zatem
nikt Cię tu po prostu nie rozumie! Więc wszystko jasne. Natychmiast machnęła
trzy razy swoją różdżką w kierunku Smoka, a potem urządziła sobie rajd od jednego
mieszkańca Wyspy Marzeń do drugiego. Wszędzie rozpylała magiczny pyłek
poliglotów zapewniający rozumienie istot ze wszystkich wszechświatów. Po kilku
minutach problem był rozwiązany. Smok siedział na ławeczce obok Lisa i Żaby przed
króliczym Domkiem Marzeń, a wokół niego tłoczyli się mieszkańcy wyspy. Wszyscy
chcieli poznać historię niezwykłego gościa. Okazało się, że przybrał smocze
imię Smokot i dzięki mapie Kota Czarusia i Myszki Szy zaraz wyruszy na Smoczą
Wyspę.
W międzyczasie Klarcia wdrapała
się Smokotowi na kolana, wspięła się na paluszki coś wyszeptała mu do ucha.
Smokot z kolei szepnął coś do Nelli, ta skinęła głową i wtedy zaszumiały
wielkie skrzydła! Smokot okrążył trzy razy Domek Marzeń z Klarą na grzbiecie.
Potem posadził ją delikatnie na ławeczce obok drzwi, zaryczał na pożegnanie i
odleciał.
Teraz rozległy się brawa i wiwaty
na cześć wróżki Nelli. Wszyscy ściskali się, popijali tęczową herbatkę z miodem
od pracowitych pszczółek, a Pani Sowa spisywała ostatnie wydarzenia w Wielkiej
Kronice Wyspy Marzeń. Nella kłaniała się wszystkim grzecznie i dziękowała, a w ręku
trzymała już list do Królowej.
Szanowna Kolorowa Królowo!
Zadanie wykonane! Magiczny pyłek
poliglotów rozwiązał problem. Po prostu nikt tu nie znał smoczego języka! Ach,
jak cudownie jest być wróżką i pomagać innym! Dziękuję za moje pierwsze
zadanie!
Przesyłam ukłony, wróżka Nella
PS
Klarcia też pragnie być wróżką,
czy mogę ją zabierać na nasze spotkania? Mama by się ucieszyła:)
04 maja, 2023
Bajka telefonu Kocurki (Kocie bajki 5./Telefoniczne bajki 6.)
19 kwietnia, 2023
Bajka na wycieczce (Telefoniczne bajki 5.)
- Ty
tylko usiądziesz i będziesz jechała. Ja zajmę się resztą.
- No,
skoro tak… - pomyślała Niu…
- Pani
Kotka upewniała się, czy aby na pewno nie zabiorą ze sobą telefonów. Ostatni
dzwonek, który zainstalowała Niu, budził w Kocurce przerażenie. Wydzierał się
jak pteranodon! Naprawdę trudno było zachować zimną krew, gdy niespodziewanie
wrzasnął. No i za nic nie mogła pojąć, co można wypisywać całe dnie, a
najważniejsze - do kogo? Przecież ona – Pani Kotka - była stale na miejscu!
Dzień
zapowiadał się pogodny. Na lazurowym niebie nie błąkała się ani jedna chmurka.
Słońce przyjaźnie słało uśmiechy, poranna rosa wyparowała, a z oddali słychać
już było zbliżający się zaprzęg wiatrowych rumaków przysłany przez
E-Wróżkę.
Rzeczywiście,
tak jak powiedziała Lusia, w jednej sekundzie bagaże znalazły się w koszach
podróżnych wiatrowego wehikułu, wszyscy zajęli miejsca i ruszyli z kopyta na
wiosenną wyprawę. Droga się nie dłużyła, bo wszyscy podziwiali mijane wyspy
Archipelagów Szafirowego Jeziora. Gdy zaprzęg zniżył loty i wyraźnie zwolnił,
nawet Kocurka zdziwiła się, że to już.
Tak,
dotarli na Dziką Wyspę. Tylko przyroda i oni! Co za radość! Rozłożyli się na
magicznej polanie pokrytej dywanami wiosennych kwiatów. Lusia odesłała wiatrowe
rumaki i przypomniała, żeby wróciły przed zmierzchem.
Kocurka
jakoś zbyt cicho skradała się wokół polany, na szczęście Niu domyśliła się,
jakie Kotka miała zamiary i wyraźnie zabroniła polować na małe ptaszki i w
ogóle na cokolwiek! To się wyraźnie Kotce nie spodobało, ale ostatecznie
uznała, że obserwowanie też jest ok. Lusia i Niu zbierały do koszyczków krople
rosy, które w słońcu zmieniły się natychmiast w kryształowe i diamentowe cacka. Miały
zamiar zrobić z nich najmodniejsze bransoletki.
Jakoś
koło południa Lusia zauważyła, że zrobiło się dziwnie cicho. Natychmiast
zerknęła w stronę Kotki, ale ta spała w najlepsze i nie w głowie jej było
płoszenie mieszkańców Dzikiej Wyspy. Postanowiła więc zapytać Wróżkę Tysiąca
Emocji, co się dzieje, ale przecież nie miała telefonu. Nawet magiczny pyłek opowiadacz
zostawiła na Kolorowej Wyspie, więc czekanie na czyjąś pomoc nie miało sensu.
Okolica
zmieniła się nie do poznania, wszystko przybrało odcienie kobaltowej szarości.
Gdzieniegdzie przebłyskiwał jakiś malachit czy turkus, ale po sekundzie gasł,
potęgując gęstnienie mroku. Nieprzyjemną ciszę przerwał pisk wiewiórki, która, wychylając się ze swojej dziupli, wrzasnęła:
- Już są!
- Kto?
-dopytywała się Niu? – Kto? - Odpowiadaj!
Lusia nie
musiała pytać. Przypomniała sobie. To przecież ona zeszłego lata pozwoliła, by
na Dzikiej Wyspie urządzać zawody żywiołów. Rywalizację błyskawic, burz, ulew,
wichrów i śnieżyc. Nie sposób odwołać tę zgodę bez telefonów i magicznego
pyłku.
- Co
zrobić? Co robić? - panikowała Lusia.
A na
polanę wtaczały się już całe odziały potężnych żywiołów.
Niespodziewanie
na środek polany, w sam raz w kępę dorodnych fiołków, wyskoczyła jak pantera Pani Kotka i
zawołała dziwnie potężnym głosem:
- Hej! Wichury,
Pasaty, Monsuny, Burze i Błyskawice! Oddajcie honory, miłościwie nam panującej królowej
Bajkanii, Pani Kolorowej Wyspy i wszystkich Archipelagów Szafirowego Jeziora!
-
Królowej? A gdzie jej dwór, wróżki, magowie i te wszystkie inne cudaki? –
zakrzyknął Siarczysty Mróz.
Zapanowała
gęsta cisza. Żywioły potężniały, a niefortunni wycieczkowicze trzęśli się ze
strachu. Emocje sięgały zenitu.
Wtedy w sam
środek tego dziwacznego starcia sfrunęła błyszcząca życzliwością i iskrząca się
empatią Wróżka Tysiąca Emocji.
- Oto ja -
Wróżka Tysiąca Emocji – pragnę powiadomić, że dwór królewski zbliża się, by
podziwiać starcia żywiołów!
- Nikt
nie miał już wątpliwości, że Kotka nie kłamała. Żywioły oddały pokłon, a Wróżka
Tysiąca Emocji szeptała coś przez swój magiczny telefon. Niebawem cały dwór był
na miejscu.
- Napędziłaś
mi strachu co niemiara! – złościł się Malachitowy Król. Czemu nie wezwałaś nas
wcześniej?
- Gdzie twój
telefon? Nie mów, że zapragnęłyście kontaktu z dziewiczą naturą? Telefon to konieczność.
A magiczny pyłek – to już nawet nie powiem co! Telefon to bezpieczeństwo! Znak
rozsądku, a także przezorności i dojrzałości! Na wycieczkę tylko z naładowanym
telefonem i pokaźnym woreczkiem magicznego proszku!
Właśnie gdy Malachitowy Król dopowiadał ostatnie słowa, rozległy się oklaski i wiwaty. Tylko Kocurka siedziała markotna w kępie fiołków. Malachitowy Król przypisał sobie wszystkie zasługi. O bohaterstwie Kocurki nawet nikt nie wspomniał! Ajaj …
28 marca, 2023
Bajka alarmowa (Telefoniczne bajki 4.)
Bajka bez zasięgu (Telefoniczne bajki 3.)
08 marca, 2023
Bajka na przykład (Telefoniczne bajki 2.)
-Wiesz Lusiu, chyba nie dam rady ich zachęcić, ale zawsze mogę dać przykład:)
07 marca, 2023
Bajka Lusi i Niu (Telefoniczne bajki 1.)
Pewnie nie uwierzysz, ale tak
było i już. Zaraz z samego rana wszystko jakoś zaczęło inaczej wyglądać. Lusia
patrzyła i oczom nie wierzyła. Zupełnie. Przez samiuśki środek kuchni płynęła smużka
czegoś błyszczącego i pachnącego morelowo. Schyliła się, chwyciła
to coś w dłoń… i nic… Nic zupełnie nie chwyciła! - Ja chyba śnię! Położę się na chwilkę. Pomyślała
i natychmiast zajęła najwygodniejsze miejsce na granatowej kanapie. Kątem oka zerkała
na kuchnię, a tam szumiała już rzeka tego czegoś! Cóż to będzie? Niu jeszcze się zgubi w tej mgle, gdy wróci.
Muszę coś zrobić, natychmiast! Zerwała się na równe nogi i podbiegła do okna.
Zerknęła i zamarła… No nie… nie jestem żadną Dorotką, to nie dzieje się
naprawdę! I nawet psa nie mam!
Lusia krzyczała coś, ale nikt jej
nie słyszał, bo dom szybował już w chmurach, jakby rzeczywiście leciał do Krainy
Oz! Ze zdumieniem stwierdziła, że w dole nie pozostał żaden lej, dziura ani zburzone
fundamenty! W dole stał drugi dom, taki sam jak ten, którym właśnie odlatywała!
Dostrzegła nawet Niu, która wchodziła po schodach i dziwnie się rozglądała!
- To nie dzieje się naprawdę!
Zaraz się obudzę! – prawie krzyczała Lusia!
- To nie dzieje się naprawdę!
Chyba śnię! – szeptała Niu, która właśnie weszła do domu wypełnionego morelowym
czymś. Rozejrzała się i oczy zrobiły jej się za ciasne. Wszystkie
rzeczy Lusi zniknęły! Nawet granatowej kanapy nie było… Ani książek, ani
kwiatów, ani nawet szklanych i malowanych ptaków. Cały dom wypełnił się tylko
jej rzeczami.
Niespodziewanie, błyszcząca
smużka zwinęła się jak kłębek włóczki, zamigotała ciepłym światłem i wyświetliła hologram
dziwnej postaci. Najpierw rozległo się mruczenie, potem coś zagwizdało, zagrało
jakiś kawałek znanej piosenki, aż w końcu chropowaty głos przemówił:
- Fajnie, nie? I udało się za pierwszym
razem! Nawet bałaganu nie ma! Czad!
- Kim jesteś i co zrobiłeś z moją
siostrą? Mów, bo zaraz cię…
- Spokojnie, po co te nerwy!
Kolorowa Królowa została wezwana do stolicy! A my przy okazji testujemy podróże
w domach! Ekstra, co?
- Jacy my? Jaka Królowa! Coś ci
się pomieszało! Wysłałeś w kosmos moją siostrę Lusię!
- Ojojoj! To ty nic nie wiesz!
Bidulko! No nie ja jestem od tajemnic Archipelagów, więc wybacz! Acha, masz tu
telefon, taki bardziej magiczny! Możesz z niego dzwonić do Kolorowej Królowej!
Kiedy tylko chcesz! No tak mi się wydaje przynajmniej… To nara!
- Stop! Jakie „Nara”! Wracaj tu!
Ale już! - Niu wydzierała się, jednak po dziwnym hologramie nie było już śladu i
po morelowej kuli też… Wpatrywała się w płaski przedmiot, który absolutnie w żadnym sensie
nie przypominał telefonu… Jednak tylko on był
niezaprzeczalnym dowodem na to, co się właśnie stało…
- I co teraz będzie… szepnęła
bliska płaczu Niu, rozglądając się po starym-nowym domu…
I nagle... Ale to już całkiem
inna historia:)