Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dom. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dom. Pokaż wszystkie posty

18 grudnia, 2021

Bajka Nony i wyjątkowo pysznych serduszek (Ciasteczkowe bajki 6.)

            Poranny humor zupełnie ją opuścił. Była pewna, że gdy tylko pojawi się na wystawie, wszyscy, ale to wszyscy ludzie będą ją chcieli zabrać do domu. I co? I nic! Już prawie ciemno, a przy niej nikt się nawet nie zatrzymał. Zerkała ukradkiem na brodate Mikołaje, śnieżne kule i renifery, na bombki błyszczące, aż oczy zrobiły jej się całkiem wilgotne, nie wiedzieć, czemu… Tuptała sobie, przeskakiwała z nogi na nogę, bo pierzaste buciki całkiem jej zamarzły. Bała się nawet, że za chwilę pokruszą się i odpadną, jak lodowe sopelki. Z zimna zaczęła sobie wyobrażać, że otaczają ją ziejące ogniem smoki i krokodyle, a ona ogrzewa się w cieple płomieni…

- O, ale czupiradełko… - usłyszała nagle… Smoki rozbiegły się błyskawicznie…

- Nie mogła w to uwierzyć! Wreszcie ktoś się koło niej zatrzymał i zamiast się zachwycać, dostrzegł w niej   jakieś CZ-U-P-I-R-A-D-E-Ł-K-O? No co to, to już nie!

I wtedy poczuła, że delikatna ręka chwyta ją całkiem zdecydowanie za zmarznięte, trzęsące się nóżki i potrząsa nią. Z wrażenia zakręciło jej się w głowie i zaczęła pleść coś półgłosem: - Jestem Nona… To od „No na pewno wygram!” albo „No na bank - ja!”, a może „No na ręce kaktus mi…” czy coś…

Ręka nic a nic sobie z tego nie robiła, podniosła Nonę wysoko, popatrzyła w jej sowie oczy, a potem zdecydowanie orzekła: - Idziemy!

Więc poszli, a potem jechali, szli, pędzili pionowo w górę, aż w końcu wszystko się uspokoiło. Nona wyjrzała z kolorowej torby, w której podróżowała i zobaczyła cudowne miejsce! Bez Mikołajów, bombek i całego tego zakupowego zgiełku. Z rogu pokoju mrugała do niej zielona choinka  w sukience z samych światełek… Było ciepło i miło. Rozejrzała się. Część ściany błyszczała i migotała kolorowymi obrazkami. Tak, znała to, to był telewizor! Wyraźnie uśmiechnięty machał do niej, coś mówił i chyba chciał się zaprzyjaźnić. Nona powoli zwiedzała wszystko wokół. I to wszystko ją zachwycało! Właścicielka ręki i właściciel innych rąk gdzieś zniknęli, więc miała czas, żeby przywitać się z kwiatkami mieszkającymi na parapecie i gwiazdkami cudownie błyszczącymi na niebie za oknem.

Tak zupełnie poczuła się jak w domu, gdy zjawił się przed nią talerz pełen słodkich serduszek z czekoladowymi gwiazdkami. – Chyba naprawdę mnie polubili, skoro częstują mnie takimi przepysznymi, pachnącymi ciasteczkami. – myślała. No i chyba zrozumieli, że jestem kimś wyjątkowym, bo dali mi rolę w filmie i zrobili mnóstwo zdjęć, które wysłali we wszystkie strony świata! Wreszcie ktoś się na mnie poznał! 

10 kwietnia, 2019

Bajka Kosmosa Onętka (Kwiatowe bajki 10.)




Kosmos Onętek o imieniu Koson podróżował z szafirową prędkością już od miesiąca. Wracał właśnie z Czarnego Archipelagu, gdzie spędził rok, jako uczestnik wyprawy naukowej. Koson nie był naukowcem, był wojownikiem i właśnie to sprawiło, że dostał zaproszenie do udziału w ekspedycji. Kiedy badania dobiegały końca, otrzymał informację, że w archipelagu Bajka na Raz poszukują generała, który stworzyłby plan ewentualnej obrony wysp i stanął na czele walczących oddziałów, na wypadek jakiegoś ataku. 

Podróżnik był wysoki i wysportowany. Potrafił przyjąć taką pozycję, że jego postać stawała się niewidoczna. Patrzący miał wrażenie, że widzi tylko hologram głowy przybranej w purpurowe, bojowe barwy płatków, tworzących jego szyszak. Generał umiał również po mistrzowsku władać wszystkimi typami bajkańskiej, białej broni. Lecąc na archipelag Bajka na Raz, sprawdzał, gdzie będzie jego kwatera. Okazało się, że ma przejąć jakąś niezamieszkałą wyspę o nazwie Amek. Uznał zatem, że skoro wyspa jest niezamieszkała, może wylądować na dowolnej polanie i zająć ją dla siebie. Tak też zrobił. 

Kiedy zbliżał się do celu, miał wrażenie, że dostrzega jakieś poruszające się postacie i wielki zamek. To chyba zmęczenie, pomyślał i nie przyglądając się więcej powierzchni wyspy, rozpoczął podchodzenie do lądowania. Kiedy ponownie zerknął na ekran monitora, zamarł ze zdumienia. Właśnie posadził statek w fosie otaczającej istniejący tu naprawdę zamek, a nie na pustej polanie. Dostrzegł na zewnątrz ruch, jakieś pokrzykiwania i zobaczył oddział ważek uzbrojonych w miecze świetlne. Cały bojowy szyk zmierzał z zawrotną prędkością w jego kierunku. Już miał w głowie myśl, że owady rozbiją się o powłokę jego statku, gdy dojrzał, że każdy wojownik jest otoczony polem umożliwiającym przenikanie do dowolnego wnętrza. Jeszcze to spostrzeżenie nie zdążyło się ulotnić, a już stał otoczony przez ważki. Chwilę trwało, zanim dostroili komunikatory do swoich kodów językowych. 

- Dowódca oddziału ważek- Donat- melduje gotowość do służby. Generale, czekamy na rozkazy, ale najpierw proponujemy przeparkowanie statku, bo Amek nie będzie zadowolony ze zniszczeń w okolicy fosy. –Żołnierzu Donat! Co to jest właściwie i kim jest ów Amek. Miałem przejąć pustą wyspę, a tu po prostu tłumy. –To jakieś nieporozumienie, generale. Wyspa nie ma jeszcze bajki, która stałby się jej właścicielką, ale jest gotowa na jej przyjęcie. Są tu ptaki, owady, płazy, małe zwierzątka i wiele istot z pana gatunku.–Naprawdę? A kto na przykład? –No na przykład: Lilie, Stokrotki, Kąkole, Bławatki, Maki, Powojniki i wiele innych. Ale najważniejszy jest ON- najnowocześniejszy,magiczny Zamek, który ma swojego awatara Amka. -Naprawdę, znowu zdziwił się Koson, po czym szybko zapytał: -Potraficie pilotować taki statek? –Oczywiście! –W takim razie: -Statek do doku- odprowadzić! Na te słowa pod gmaszyskiem Zamku otworzył się nowiutki dok remontowy statków bajkańskich, gdzie Donat bardzo precyzyjnie poprowadził statek. 

Koson zaś, zupełnie zszokowany, teleportował się na dziedziniec zamkowy, gdzie czekał już na niego serdeczny Amek i jego przyjaciele. Jest ich tu całkiem sporo, po co im jeszcze jakaś bajka, zrobi się tłok - pomyślał wojownik, ale nic nie powiedział. Omówił z Amkiem krótko i rzeczowo plan spotkań i działań na kolejny dzień, a potem udał się na krótki odpoczynek, bo długa podróż i południowy upał dały mu się we znaki. Nie zaskoczyło go wcale, że jego komnaty były takie, jak sobie wyobraził, działa tu przecież znana od niedawna w bajkańskim świecie magiczna technologia. 

Całą wyspę błyskawicznie obiegła wieść o przylocie generała. Każdy chciał go poznać, więc Amek zarządził uroczysty podwieczorek powitalny. Kiedy Pan Księżyc posrebrzył niebo, Koson miał wrażenie, że wyspa Amka, to miejsce, które zna od zawsze, po prostu- dom.