Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ważki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ważki. Pokaż wszystkie posty

10 kwietnia, 2019

Bajka Anemonów (Kwiatowe bajki 11.)




-Mona, a jeśli nas tam nie polubią, martwiła się Ane. –Nie marudź! Najpierw ich wzruszymy, potem będziemy wymagały opieki, jeszcze potem poprosimy, o co będziemy chciały, a potem, potem, już nie będziemy prosić, tylko wymagać- moja Ane. –Trochę za dużo tych >>potem<<, żeby mieć pewność, że będzie dobrze. –Pewność! No wiesz, pewność jest nudna! A my się nigdy nie nudzimy! 

Anemony przybyły z Wyspy Wiatrów. U Amka były już kilka dni, ale nikt ich jeszcze nie widział. Wszyscy szeptali, że z pewnością są chore albo były, a na nowej wyspie będą dochodzić do siebie. Babcia Makuchowa miała inne zdanie na temat gości. -Anemony są wprawdzie wiotkie, delikatne i efemeryczne, ale w grupie świetnie dają sobie radę. Nawet więcej niż świetnie, bo zawsze udaje im się postawić na swoim. Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś nie tańczył tak, jak one zagrają. –To one na czymś grają? Cudownie, będziemy organizować zabawy taneczne! –cieszyła się Olzia. –Jakie znów „grają”. Na niczym pewnie nie grają, tak się mówi, gdy ktoś >>się rządzi<< -z przekonaniem wyjaśniła Panna Karminowa. -One dadzą radę choćby Lilii Złotogłów i jej fochom. 

Już wieczór, w którym Anemony przybyły do nowego domu, mogły zaliczyć do udanych. Bez trudu przekonały gospodarza, że ONE- potrzebują wyjątkowego miejsca dla siebie. Wprawdzie lubią lekki wiaterek, zacienione miejsca, ale są delikatne i w ogóle nie zasną bez ochrony. Amek od razu skonsultował się z motylami, które wiedziały, jakie miejsca są najlepsze dla wszystkich kwiatów. 

Ostatecznie Anemony zamieszkały nieopodal głównego wejścia do Zamku. Nie było takiej możliwości, żeby ktoś odwiedzający to miejsce, nie dostrzegł ich zwiewnego piękna. To one podnosiły krzyk, gdy coś niejasnego falowało w powietrzu, lub gdy dzikie wino całkiem zacieniało jakieś okno. Wokół ich stanowiska zawsze kręciły się dwie, trzy ważki, gotowe do ich obrony przed wszystkim po prostu. 

-Miałaś rację! Wymogłyśmy wszystko! –No wiesz, Ane, my dopiero zaczniemy wymagać. Musimy dostać się na audiencję do Cyfryzatora Koronnego. Tak naprawdę tylko ON ma władzę nad wszystkimi archipelagami Magicznego Jeziora. –Tak? A nie- Kolorowa Królowa? –dopytywała się Ane. -Wiesz, Królowa- to co innego, bez niej ani rusz. Ale bez Cyfryzatora to po prostu ciemność! - O matko! A po co my do niego mamy iść? – Jak to po co? Nasze życie jest takie fascynujące, że powinni rozpocząć codzienną transmisję telewizyjną z naszej wyjątkowej rabaty. I tylko CK może to zorganizować. Będziemy sławne! Możesz już ozdabiać wszystko, co się da naszymi portretami! Każdy będzie chciał mieć coś naszego, będziemy sławne i bogate! -O matko… westchnęła Ane. Inne Anemony tylko kiwały głowami. Któż by nie chciał być sławnym i bogatym! Przynajmniej one, nie znały nikogo takiego.

Bajka Kosmosa Onętka (Kwiatowe bajki 10.)




Kosmos Onętek o imieniu Koson podróżował z szafirową prędkością już od miesiąca. Wracał właśnie z Czarnego Archipelagu, gdzie spędził rok, jako uczestnik wyprawy naukowej. Koson nie był naukowcem, był wojownikiem i właśnie to sprawiło, że dostał zaproszenie do udziału w ekspedycji. Kiedy badania dobiegały końca, otrzymał informację, że w archipelagu Bajka na Raz poszukują generała, który stworzyłby plan ewentualnej obrony wysp i stanął na czele walczących oddziałów, na wypadek jakiegoś ataku. 

Podróżnik był wysoki i wysportowany. Potrafił przyjąć taką pozycję, że jego postać stawała się niewidoczna. Patrzący miał wrażenie, że widzi tylko hologram głowy przybranej w purpurowe, bojowe barwy płatków, tworzących jego szyszak. Generał umiał również po mistrzowsku władać wszystkimi typami bajkańskiej, białej broni. Lecąc na archipelag Bajka na Raz, sprawdzał, gdzie będzie jego kwatera. Okazało się, że ma przejąć jakąś niezamieszkałą wyspę o nazwie Amek. Uznał zatem, że skoro wyspa jest niezamieszkała, może wylądować na dowolnej polanie i zająć ją dla siebie. Tak też zrobił. 

Kiedy zbliżał się do celu, miał wrażenie, że dostrzega jakieś poruszające się postacie i wielki zamek. To chyba zmęczenie, pomyślał i nie przyglądając się więcej powierzchni wyspy, rozpoczął podchodzenie do lądowania. Kiedy ponownie zerknął na ekran monitora, zamarł ze zdumienia. Właśnie posadził statek w fosie otaczającej istniejący tu naprawdę zamek, a nie na pustej polanie. Dostrzegł na zewnątrz ruch, jakieś pokrzykiwania i zobaczył oddział ważek uzbrojonych w miecze świetlne. Cały bojowy szyk zmierzał z zawrotną prędkością w jego kierunku. Już miał w głowie myśl, że owady rozbiją się o powłokę jego statku, gdy dojrzał, że każdy wojownik jest otoczony polem umożliwiającym przenikanie do dowolnego wnętrza. Jeszcze to spostrzeżenie nie zdążyło się ulotnić, a już stał otoczony przez ważki. Chwilę trwało, zanim dostroili komunikatory do swoich kodów językowych. 

- Dowódca oddziału ważek- Donat- melduje gotowość do służby. Generale, czekamy na rozkazy, ale najpierw proponujemy przeparkowanie statku, bo Amek nie będzie zadowolony ze zniszczeń w okolicy fosy. –Żołnierzu Donat! Co to jest właściwie i kim jest ów Amek. Miałem przejąć pustą wyspę, a tu po prostu tłumy. –To jakieś nieporozumienie, generale. Wyspa nie ma jeszcze bajki, która stałby się jej właścicielką, ale jest gotowa na jej przyjęcie. Są tu ptaki, owady, płazy, małe zwierzątka i wiele istot z pana gatunku.–Naprawdę? A kto na przykład? –No na przykład: Lilie, Stokrotki, Kąkole, Bławatki, Maki, Powojniki i wiele innych. Ale najważniejszy jest ON- najnowocześniejszy,magiczny Zamek, który ma swojego awatara Amka. -Naprawdę, znowu zdziwił się Koson, po czym szybko zapytał: -Potraficie pilotować taki statek? –Oczywiście! –W takim razie: -Statek do doku- odprowadzić! Na te słowa pod gmaszyskiem Zamku otworzył się nowiutki dok remontowy statków bajkańskich, gdzie Donat bardzo precyzyjnie poprowadził statek. 

Koson zaś, zupełnie zszokowany, teleportował się na dziedziniec zamkowy, gdzie czekał już na niego serdeczny Amek i jego przyjaciele. Jest ich tu całkiem sporo, po co im jeszcze jakaś bajka, zrobi się tłok - pomyślał wojownik, ale nic nie powiedział. Omówił z Amkiem krótko i rzeczowo plan spotkań i działań na kolejny dzień, a potem udał się na krótki odpoczynek, bo długa podróż i południowy upał dały mu się we znaki. Nie zaskoczyło go wcale, że jego komnaty były takie, jak sobie wyobraził, działa tu przecież znana od niedawna w bajkańskim świecie magiczna technologia. 

Całą wyspę błyskawicznie obiegła wieść o przylocie generała. Każdy chciał go poznać, więc Amek zarządził uroczysty podwieczorek powitalny. Kiedy Pan Księżyc posrebrzył niebo, Koson miał wrażenie, że wyspa Amka, to miejsce, które zna od zawsze, po prostu- dom.