-Oj… -westchnął Strachuś.
-Ojoj, nawet. -dodał Człapuś.
-No, to fakt. -potwierdził Strachuś. -A już myślałem, że
wszystko załatwione, gdy udało nam się zatrudnić mecenas Szpileczkę! Tak dobrze
szło! Ej, te smoooooczyce!
-No i smoczusie… Też pragną sławy, baalotu Ziemian na naszym
niebie i smok wie, czego jeszcze.
-Ale wiesz, Człapusiu, jakoś nie mogę uwierzyć, że panna
Kocurka im pomaga. Bo niby dlaczego miałaby.
-Któż to wie! Za kotem nie trafisz! -dodał filozoficznie
Strachuś.
Gdy tak niespiesznie gawędzili, nagle, na niebie, na wprost
ich smoczych nosów pojawił się wielki, powiewający na wietrze, imponujący baner i zaczęły się
na nim pojawiać obrazy smoków:
-Malina w locie i napis: „Niepokonana mistrzyni smoczych walk!”
-Niuńka błyskająca pazurkami i napis: „To na ciebie ostrzy pazurki!”
-Lilka z podpisem: „Ona stale ma cię na oku!"
-Smofesor nad księgami i oczywiście hasło: „Smocza mądrość to
ON!”
Małe smoczątka z uroczym komentarzem: „O takim przyjacielu
zawsze marzyłeś!”
Po tym obrazie wystrzeliły zdjęcia Smoczej Wyspy tak piękne,
że zdumionym przyjaciołom zaparło dech w piersiach.
-Jest co podziwiać, nie ma co. Szepnął jakoś przybity Człapuś i wbił wzrok w swoje wielkie, smocze stopy.
-Ej, patrz! -zawołał Strachuś.
Człapuś podniósł głowę i zobaczył… samego siebie… Naprawdę
wyglądał znakomicie! Jak prawdziwy bohater! Napis głosił: „Wielki Strażnik
Smoczej Wyspy- czuwa!"
Po chwili rozbłysnął w całej okazałości połyskujący złotem wizerunek Strachusia opatrzony komentarzem: „Smoczy Władca Tajemnic - przed nim nic się nie ukryje!”
Potem pokazano błękitny portret Chlapacego, ale ani Strachuś, ani
Człapuś nie zdążyli przeczytać hasła: "Smoczy władca Głębin- znajdzie cię nawet w kropli wody!" -bo ich po prostu zamurowało.
-Ale że my… na niebie… jak bohaterowie Smoczej Wyspy… tacy
wspaniali, tacy groźni, tacy ważni i potrzebni…
Zapadło milczenie. Wokół smoki wiwatowały, bo przygotowania
do prezentacji Smoczej Wyspy zostały zakończone. Smofesor wszystkim gratulował.
Obwieścił też, że mecenas Szpileczka kończy negocjacje z Kolorową Królową i być
może odbędzie się tylko jeden pokaz smoczych walk dla Ziemian.
Strachuś i Człapuś poderwali się na równe nogi. - Ale czemu?
-Wszystko dobrze wygląda! -Rozmyśliliśmy się w zasadzie… te pokazy to w końcu
nic złego…
-Smofesor zaniemówił. Smoki swoim zwyczajem znieruchomiały
ze zdumienia…
-No co? -Trzeba umieć przyznać się do błędu… -I zmienić zdanie, kiedy trzeba… -jąkali się przyjaciele, którzy przed oczami wciąż mieli obrazy własnych, szlachetnych i doskonałych wizerunków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz