Wszystko szło doskonale. Smoki przywykły już do wycieczek z
Ziemi. Smoczyce doskonaliły swój taniec. Pojawianie się na koniec pokazu małych smoków było hitem,
dlatego życzliwa wszystkim istotom wróżka Niu postanowiła obdarować smoczątka mocą
znikania. Początkowo Znikuś trochę się dąsał, że przestał być wyjątkowy. Kiedy jednak
przekonał się, jak świetnie można się bawić ze znikającymi przyjaciółmi, dał
sobie spokój z fochami.
Smoki stały się na archipelagach supergwiazdami. I wszystkie
puchły wprost z dumy. Żaden nie przyznałby się, że nie wierzył w powodzenie przedsięwzięcia.
Smofesor był w stałym kontakcie z Kolorową Królową. Obmyślili,
że sprowadzą Ziemianina Borisa, który podobno niejeden raz brał udział w wyprawach
nad Smoczą Wyspę.
Młody naukowiec był mistrzem matematyki i gier komputerowych,
co smokom wydawało się równie wartościowe, jak posiadanie magicznych mocy.
-Ale po co właściwie go zatrudniają. Sami smoczo dajemy
sobie radę… - rozmyślał Człapuś.
-Wiesz, z czasem wszystko się zaczyna nudzić, więc chcą
zmieniać smocze pokazy. -wyjaśniał spokojnie Chlapacy.
-No tak… -westchnął Strachuś. -Tylko żebym ja nie musiał frunąc
do tego baalotu, bo chyba umrę.
-Spoko bracie, chętnych do pokazów u nas w bród. Nawet
wełnianki chcą być porywane. Zobacz jaka kolejka stoi przed hamakiem Smofesora.
-No, właśnie się zastanawiałem, o co im chodzi… - zamyślił
się Strachuś.
To smocze marudzenie przerwało nagłe pojawienie się zaaferowanego Smobasa,
który przyniósł sensacyjne wieści o tym, że umowa z
Borisem, przygotowana przez mecenas
Szpileczkę z kancelarii „Ze mną wygrasz wszystko”, została podpisana wraz z
klauzulą poufności.
-Z czym? -dopytywał się Człapuś.
-Nie z czym, tylko obiecał, że nie piśnie o nas nikomu. I
Smobas teatralnym gestem przekręcił niewidoczny kluczyk tuż przy swoim pysku.
-Aaaa, trzeba tak było od razu…
-Ale co on właściwie będzie robił?
-Podobno wyliczył, ile razy musi zawirować Malina, żeby ludzie
myśleli, że przemienia się w smugę dymu!
-Oooo! -zdumiały się smoki.
-Lilka mówi, że planuje nowe ewolucje dla tancerek i podobno
chce włączyć popisy jakiegoś nowego smoka.
-Wiedziałem…-jęknął załamany Strachuś.
-Bez nerwów! Chyba się nie nadasz, bo szukają kogoś, kto ma podwójne
moce.
-To luz!. -ucieszył się Strachuś.
I wtedy pojawiła się Niuńka. -Chlapacy, Smofesor Cię wzywa.
-Nigdzie nie idę!
Mógłbym całkiem wyschnąć, a wiesz, że moja…
-Przestań! Ziemianin już odleciał! Nie ma się czego bać. A
poza tym, to bardzo przysiadalny młodzieniec! Serio!
Pod wieczór tego dnia okazało się, że Smocza Wyspa ma nową
gwiazdę.
-Jak mogliśmy to przeoczyć? -dziwił się Znikuś.
-To fakt, niezłe z nas bystrzaki:) Nawet nie zauważyliśmy,
że Bryzuś robi to samo. -dodał Człapuś.
Otóż, dopiero Ziemianin zauważył, że ogień Chlapacego pali
się nawet w wodzie, choć nikt nie wiedział,
jak to się dzieje. Po prostu Chlapacy ział magicznym ogniem! No i potrafił sam
zamieniać się w fontannę wodną, ale to akurat, wszyscy wiedzieli od zawsze.
Odtąd wodny smok wynurzający się w chmurze ognia z jeziora
był główną atrakcją popisów.
Boris jeszcze wiele razy pomagał smokom, ale przyrzeczonej tajemnicy
nie zdradził nawet swojej siostrze, chociaż ta i tak wiedziała o Smoczej Wyspie
więcej, niż się komukolwiek na Ziemi i w
Bajkanii śniło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz