30 kwietnia, 2021

Bajka Wypukła Weekendowa (Kształtne bajki 9.)



-Siedzisz tu od rana, jeszcze się przeziębisz… złościł się stary gawron Juliusz.

-Oj, nie przesadzaj, każdy musi czasem pomyśleć.  -westchnęła Wypukła i znów zaczęła machać nogami w płytkiej wodzie.

-Żadne „oj” ani „ojoj”, tylko wdrapuj się na pagórek, szybciutko! -zarządzał zdecydowanie Juli i jednocześnie rozglądał się wyraźnie zadowolony z widoku, który ich otaczał.

-Tak, tak, wiem, nasza dolina jest najpiękniejsza na świecie, -stwierdziła Puki, która przyglądała się przyjacielowi spod przymkniętych powiek.

-Proponuję wyścigi! -krzyknął niespodziewanie Juliusz, chcąc rozproszyć nie najlepszy nastrój królowej i wzbił się w górę. Puki poderwała się niechętnie, ale po chwili biegła już wesoło, skacząc z jednego kolorowego pagórka na drugi. Co chwila schylała się, żeby powiedzieć -Cześć! -muchomorom, kozakom i gąskom. Ich wspaniałe, wypukłe kapelusze błyszczały w kępach traw jak kolorowe szkiełka. Juliusz, dla poprawienia nastroju swojej pani i zarazem przyjaciółce, jednym ruchem skrzydeł zamieniał ażurowe kopułki dmuchawców w śnieżnobiały pył, co zawsze rozbawiało królową Wypukłej Wyspy.

Gdziekolwiek spojrzeli, wszędzie widzieli kopce kretów, pokaźne mrowiska i czujne łypiące z wody czujne oczy żab.

Wyspa Puki była oblepiona kolorowymi domkami jak babeczka błyszcząca zielonym lukrem i posypką, odwrócona na lewą stronę. Żaden żeglarz nie pominął portu tej wyspy, którą Bajkanie uważali za magiczną.

Dom Królowej Puki wyglądał jak połowa jabłka ułożona przekrojoną częścią na szczycie owej bajecznej babeczki. Gości i wędrowców witała otwarta brama do ogrodu, a w nim puchate poduchy ułożone na oryginalnych hamakach odwróconych ku górze, na których można było swobodnie wylegiwać się na brzuchu i czytać książki.

Juli i Puki tego dnia wybrali jednak nagrzane w słońcu szafirowe głazy, obok których, na grzybich kapeluszach, stały kubeczki wypełnione sokiem z granatów.

-Jak myślisz Juliuszu, czy Wklęsła zajrzy do nas dzisiaj? 

-No nie chcę cię rozczarować, ale ona ma trochę zamieszania z tym dorocznym świętem swojej Wklęsłej Wyspy i chyba dzisiaj byłoby jej trudno, ale zawsze zostaje szafirnetowa konferencja…

-Tak, tak, to wiem. I cieszę się, że nasze święto już za nami. Rozpogodziła się zadowolona Puki i włożyła na głowę wspaniały słomkowy kapelusz w kształcie pomarańczy. Od razu przypomniała sobie, że jej siostra bliźniaczka – Wypukła - lubi tylko zadarte do góry fascynatory, które na jej głowie wyglądają jak zatrzymany w locie motyl.

-Tak w ogóle, to niezły z was duet: Wklęsła i Wypukła, bliźniaczki. I nawet zgodne, ale całkiem inne! Nikt by nie uwierzył. Po prostu absolutne przeciwieństwa! Jak dzień i noc, ciepło i zimno, słodko i słono…

-Ależ Juliuszu, czemu tu się dziwić. Podobieństwo usadowiło się w naszych sercach, a nie w  kapeluszach:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz