Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wklęsły. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wklęsły. Pokaż wszystkie posty

30 kwietnia, 2021

Bajka Wklęsła Weekendowa (Kształtne bajki 10.)


-Jak myślisz? -zaczepiła niebieską kamieniczkę, ta bordowa, -czy siostra naszej królowej przybędzie na Święto Wklęsłości?

-Na pewno, zobaczysz sama…

Nie tylko kamieniczki plotkowały o królewskich sprawach. Robili to absolutnie wszyscy mieszkańcy Wklęsłej Wyspy. W porcie kołysało się na wodzie mnóstwo statków, a po nabrzeżu przechadzali się niezliczeni turyści z najdalszych nawet  Archipelagów Szafirowego Jeziora i z Ziemi.

Słońce oświetlało miękko kotlinę, w której rozsiadły się domostwa Wklęslan. Królowa osobiście sprawdzała przygotowania do najważniejszego dnia w roku, wędrując incognito wąskimi i krętymi uliczkami. Tak naprawdę, to nie było żadne incognito, bo królewski orszak mimo starań rzucał się w oczy.

-Mój drogi Liki, – zwróciła się władczyni do swojego zaufanego sługi pelikana. -Czy widziałeś, jak piękne są w tym roku miseczki na avakaty i mikliki? A kosze na pianiurki? Po prostu dzwońce szkarłatne przeszły same siebie. -puchła z dumy królowa.

Rzeczywiście, cała Wklęsła Wyspa wyglądała dziś jak misa pełna pachnących, barwnych kwiatów i soczystych owoców. Wszędzie rozwieszono kokony huśtawek, lampiony wypełnione po brzegi świetlikami i rozstawiono przeróżne czarki z napojami dla wszystkich bajkańskich i ziemskich stworzeń.

Kulminacyjnym punktem święta miała być, jak co roku, Wklęsła Loteria, w której główną nagrodę stanowił uroczy dom w kształcie porcelanowej filiżanki do herbaty. Każdy Ziemianin i Bajkanin pragnął takiego miejsca wakacyjnego relaksu, więc losów zabrakło już jakoś koło południa.

O zmierzchu królowa oficjalnie rozpoczęła Święto, przelatując nad wyspą we wspaniałym autolocie, przypominającym nieco wydrążoną połówkę kokosa. Na głowie miała fascynator z Atelier Makowych Panien. Obserwujący ją z ziemi poddani i turyści mieli wrażenie, że królowa podróżuje otoczona obłoczkiem małych, złocisto-zielonych kolibrów tworzących za jej plecami falujące skrzydła, a to, oczywiście, był ów fascynator.

Po wodach Szafirowego Jeziora niósł się  radosny dźwięk bulgrałek i fizolin, turlało się echo chóralnych śpiewów i taneczne przytupywanie.

Kiedy przyszedł czas na wylosowanie przyszłego mieszkańca filiżankowego domu, na wiszącym jak gniazdo jaskółki balkonie królewskiej rezydencji pojawiły się obie siostry: Wklęsła i Wypukła. Robiły to rzadko, więc wyspa rozbłysła milionami fleszy i zrobiło się jasno, jak w dzień. Po chwili jednak zainteresowanie królewskimi bliźniaczkami zmiotła oczekiwana chwila losowania.

Szczęśliwą zwyciężczynią została Niuńka ze Smoczej Wyspy. Natychmiast odtańczyła, a raczej odfruwała smoczy taniec tryumfu wraz ze swoimi trzema przyjaciółkami. Jedna z nich w tym szalonym, podniebnym wirowaniu pogubiła nawet czerwone szpileczki!  

Znalazł je El-Mag…, ale to już całkiem inna historia…


Bajka Wypukła Weekendowa (Kształtne bajki 9.)



-Siedzisz tu od rana, jeszcze się przeziębisz… złościł się stary gawron Juliusz.

-Oj, nie przesadzaj, każdy musi czasem pomyśleć.  -westchnęła Wypukła i znów zaczęła machać nogami w płytkiej wodzie.

-Żadne „oj” ani „ojoj”, tylko wdrapuj się na pagórek, szybciutko! -zarządzał zdecydowanie Juli i jednocześnie rozglądał się wyraźnie zadowolony z widoku, który ich otaczał.

-Tak, tak, wiem, nasza dolina jest najpiękniejsza na świecie, -stwierdziła Puki, która przyglądała się przyjacielowi spod przymkniętych powiek.

-Proponuję wyścigi! -krzyknął niespodziewanie Juliusz, chcąc rozproszyć nie najlepszy nastrój królowej i wzbił się w górę. Puki poderwała się niechętnie, ale po chwili biegła już wesoło, skacząc z jednego kolorowego pagórka na drugi. Co chwila schylała się, żeby powiedzieć -Cześć! -muchomorom, kozakom i gąskom. Ich wspaniałe, wypukłe kapelusze błyszczały w kępach traw jak kolorowe szkiełka. Juliusz, dla poprawienia nastroju swojej pani i zarazem przyjaciółce, jednym ruchem skrzydeł zamieniał ażurowe kopułki dmuchawców w śnieżnobiały pył, co zawsze rozbawiało królową Wypukłej Wyspy.

Gdziekolwiek spojrzeli, wszędzie widzieli kopce kretów, pokaźne mrowiska i czujne łypiące z wody czujne oczy żab.

Wyspa Puki była oblepiona kolorowymi domkami jak babeczka błyszcząca zielonym lukrem i posypką, odwrócona na lewą stronę. Żaden żeglarz nie pominął portu tej wyspy, którą Bajkanie uważali za magiczną.

Dom Królowej Puki wyglądał jak połowa jabłka ułożona przekrojoną częścią na szczycie owej bajecznej babeczki. Gości i wędrowców witała otwarta brama do ogrodu, a w nim puchate poduchy ułożone na oryginalnych hamakach odwróconych ku górze, na których można było swobodnie wylegiwać się na brzuchu i czytać książki.

Juli i Puki tego dnia wybrali jednak nagrzane w słońcu szafirowe głazy, obok których, na grzybich kapeluszach, stały kubeczki wypełnione sokiem z granatów.

-Jak myślisz Juliuszu, czy Wklęsła zajrzy do nas dzisiaj? 

-No nie chcę cię rozczarować, ale ona ma trochę zamieszania z tym dorocznym świętem swojej Wklęsłej Wyspy i chyba dzisiaj byłoby jej trudno, ale zawsze zostaje szafirnetowa konferencja…

-Tak, tak, to wiem. I cieszę się, że nasze święto już za nami. Rozpogodziła się zadowolona Puki i włożyła na głowę wspaniały słomkowy kapelusz w kształcie pomarańczy. Od razu przypomniała sobie, że jej siostra bliźniaczka – Wypukła - lubi tylko zadarte do góry fascynatory, które na jej głowie wyglądają jak zatrzymany w locie motyl.

-Tak w ogóle, to niezły z was duet: Wklęsła i Wypukła, bliźniaczki. I nawet zgodne, ale całkiem inne! Nikt by nie uwierzył. Po prostu absolutne przeciwieństwa! Jak dzień i noc, ciepło i zimno, słodko i słono…

-Ależ Juliuszu, czemu tu się dziwić. Podobieństwo usadowiło się w naszych sercach, a nie w  kapeluszach:)