Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pola. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pola. Pokaż wszystkie posty

15 lipca, 2021

Bajka na wsi (Misiowe bajki 2.)


Wózek Józek puchł z dumy. To on pojedzie z Li na wieś. Pan Fotel i wiecznie drzemiące Łóżeczko - zostają w pokoiku. Oczywiście, pojedzie też miś Chrapuś i pajacyk Senek, bo bez nich się nie da.

-A co to jest właściwie ta wieś? – dopytywał się jasieczek Jasiek.

-No wiesz – zaczęła z namysłem pani Kotka – wyjrzyj za okno i wyobraź sobie, że ktoś pokroił na małe kostki wieżowiec, zupełnie jak marchewkę do sałatki, a potem te kawałeczki rozrzucił wśród drzew i trawy tak, że ludzie zamiast nad sobą lub blisko siebie, mieszkają w swoich mieszkaniach z dala od siebie. Każdy osobno. I właśnie to będzie wieś.

-Trzeba koniecznie dorzucić jeszcze owady i zwierzaki: pszczółki, ważki, motyle, psy, koty, owce, konie, krowy i kury, oczywiście - uzupełnił przydługi wywód Kotki miś Chrapuś, który wszystko wiedział najlepiej.

-I tylko tyle? -zdziwił się Jasiek. – To strasznie dużo miejsca potrzeba na taką wieś.

- To fakt - potwierdziła pani Kotka. – trochę marnują miejsce, ale za to pięknie mają.

- Ależ skąd! - zaprotestował Chrapuś, właśnie najlepiej wykorzystują teren, zdrowo żyją. Nati będzie zadowolona.

Panna-Dziewczynka była zadowolona. Gdy tylko wózek Józek zaparkował na podwórku, odezwał się z uroczystym powitaniem pan Kogut. Piał i piał, aż Nati ułożyła usta w podkówkę i już miała zapłakać ze zniecierpliwienia, ale wtedy dostrzegła małego wróbelka, który przysiadł właśnie na gałązce wielkiego drzewa i zaczął stroić wesołe minki, a gdy zatańczył swój podfruwaniec, Natusia śmiała się w głos i wyciągała do niego rączki.

Tak oto rozpoczęła się jej przyjaźń z wróbelkiem Frankiem. Prawdę mówiąc, to była taka drzemiąca przyjaźń, bo Panna-Dziewczynka w świecie ukrytym wśród pól i lasów spała smacznie, trzymając za rączkę pajacyka Senka. Franek też drzemał, ale na gałązce.

Gdy Nati czegoś potrzebowała, natychmiast nadpływała Mamusia. Panna-Dziewczynka zastanawiała się, skąd Mama wie, kiedy do niej zajrzeć i jak to robi, że zawsze o właściwej porze wszystko jest gotowe. Miś Chrapuś wyjaśnił jej, gdy spytała, że rodzice to tacy czarodzieje po prostu. Nie wiadomo skąd, wiedzą o wszystkim i potrafią nawet wydłużać godziny, żeby zdążyć na czas z ważnymi i mniej ważnymi pracami.

Gdy Natalia znowu znalazła się w swoim pokoiku, pomyślała, że to była naprawdę zaczarowana wyprawa do zupełnie innej, baśniowej krainy.

10 kwietnia, 2019

Ptasie pola (Ptasie bajki 3.)





Środowe przedpołudnie upłynęło ptakom na pełnej emocji dyskusji. Słońce przygrzewało, ale jego blask stał się jakiś metaliczny. Ptasi zegar był już tak widoczny, że nie znalazł się nikt, kto by go nie dostrzegał, więc wszyscy oczekiwali na wielkie: I NAGLE… Jednak chwilowo jedynym magicznym zdarzeniem była przerwa na cudowne smakołyki babci Ludwiki:)

Po południu szczygły poprowadziły całą wyprawę na pola. Na skraju lasu, w małym zagajniku gnieździła się cała ich kolonia. Wszędzie można było dostrzec okrągłe, uszczelnione mchem gniazda i usłyszeć wszechobecne szczygle melodie. Młode szczygiełki przygotowały artystyczne popisy. Wszystkich zachwycił ich śpiew. Szpaki nawet dołączyły do nich w refrenie. Szczygieł Szczepan pokazał, jak wydziobują nasiona z kolczastych główek ostów rosnących na miedzach. Wszyscy byli zadziwieni. Kilka ptaków nawet próbowało tego samego, ale żadnemu się nie udało. Szczepan wyznał, że rzadko latają do miasta, bo ludziom dawniej zdarzało się łapać je, zamykać w klatkach i zmuszać do śpiewu. Całe szczęście, że już nie wolno tego robić. Ludzie pomagają szczygłom zimą, zawsze mogą się pożywić w karmnikach ustawionych na skraju lasu.

Jemiołuszki też pokazały swoje gniazda. Zaznaczyły, że lubią te strony. Zawsze się tu zatrzymują, gdy lecą do siebie. Szczygieł Szczepan stwierdził lekceważąco, że ptaki przelotne nie powinny się odzywać, skoro to nie ich strony. Wilgi zapobiegły kłótni, przypominając, że na przykład one zawsze odlatują na zimę, ale te strony, to też ich dom. Wtedy odezwała się sikorka. Stwierdziła, że to dobre miejsce, bo jej krewni bardzo często tu zimują i wtedy pożywienie najczęściej znajdują blisko wsi lub miast. Teraz jest bardzo wielu ludzi, którzy wysypują ptakom w zimie dobre jedzenie, prawdziwe, zdrowe nasiona, ale czasem sikorki chorują, gdy ludzie wyrzucają im swoje jedzenie z solą i innymi niezdrowymi dodatkami. Trzeba ostrzegać wszystkie ptaki, żeby nie jadły ludzkiego jedzenia, niektóre są bardzo łakome i zupełnie nie myślą.

Lodzia i Lola były przygotowane na ten moment, przefruwały z koszykiem wzdłuż pól, gdzie na drobnych krzewach i dorodnych chwastach siedziały ptaki. Rozdawały im naklejki z przekreślonym na czerwono chlebem i makaronem. Niektóre ptaki nie chciały się przyznać, że już jadły coś takiego i nie czuły się potem najlepiej. We wszystkim pomagał wilgom Kajtuś. Był bardzo pomocny. Podobnie jak kuzyni Loli, którzy zgromadzili już niezłą dokumentację tego projektu.

Ptasie słońce ruszyło wreszcie w kierunku swojego zachodniego domu. Teraz można było dostrzec sylwetki ptaków na tarczy. Zaczęło się pokrzykiwanie: -Jest sowa -na szóstej! –A dudek, dudek na dwunastej, -a sikorka, jest sikorka? – nie widzę! –Nie wiem, ale widzę sójkę, o, i jemiołuszkę! Dalsze wypatrywanie nie maiło sensu, bo słońce z tarczą ptasiego zegara zrobiło się pomarańczowe, czerwone nawet, a potem schowało się za horyzontem. Ptaki zerwały się do lotu, by wrócić do gniazd, zanim w granatowej pelerynie nadejdzie Pan Wieczór.

09 kwietnia, 2019

Bajka - Ojejek wśród pól (Podróże Ojejka 4.)





O poranku Ojejek usłyszał wołanie wilgi Leona. Podchodząc do okna, na parapecie ujrzał niespodziewanie dwa ptaki! -Kto to? Zapytał Leona, gdy otworzył okiennice. – O! Z przyjemnością przedstawiam swoją siostrę Leokadię! Przywitaj się Lodzia! – Czołem! Krzyknęła Lodzia, gdyż była bardzo bezpośrednią i wesołą wilgą. – Lataliśmy dziś dla zdrowia nad polami, tam musisz dziś polecieć! Jest magicznie! – Ja będę pilotem!- zdecydowała Leokadia. 

Po kwadransie balon zmierzał ku polom. Z daleka wyglądały jak kolorowa plansza do gry. Na miedzach przysiadły kępy krzewów. Gdzieniegdzie sterczały samotne grusze i topole. Ojejek otworzył atlas roślin uprawnych! Wszystko tam było. Rozpoczęli obserwację lornetkową. Pszenica złociła się w słońcu, a Ojejek już myślał o chrupiących bułeczkach:) -To zielonkawe - to żyto na chlebek - cieszyła się Leokadia. Rozpoznali jeszcze pole owsa na owsiankę, łan rzepaku na olej - żółciutki jak słoneczko i brązowo - białe pole gryki na pyszną kaszę. Po godzinie obserwacji poczuli głód, bo bez przerwy mówili o jedzeniu! 

Już mieli zawracać, gdy Leon szepnął ściszonym głosem: - spójrzcie w górę, wśród chmur mignęła mi chyba postać E-Wróżki… Ojejek wyraźnie się ożywił. -Chyba coś widzę, ale słońce mnie oślepia. – Lodzia zapytała szeptem: - „E”- dlatego że internetowa, czy z jakimiś konserwantami? –Co Ty pleciesz! – krzyknął Leon. - „E”- to magiczna litera- oznacza MOC WRÓŻKI! - Acha…- odrzekła Leokadia. –Tak, potwierdził Ojejek. - E-Wróżka ma Moc Władania Żywiołami Natury! –Czyli co? - dopytywała się Lodzia. –Może sprowadzić deszcz, rozpętać burzę, ale i wyczarować słoneczny dzień, jak dziś! – Ojejku! 

Każdy z podróżników w drodze powrotnej marzył, że może uda im się kiedyś naprawdę zobaczyć E - Wróżkę i może nawet spotkać się z NIĄ!