Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wrózka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wrózka. Pokaż wszystkie posty

12 lutego, 2021

Bajka Płaskuszka (Ptakoteka 4.)

To był ptak najmilszy ze wszystkich mieszkańców wyspy. Serio! Często chodził piechotą, co innym ptakom nie zdarzało się zbyt często, a nawet śmiało mogę powiedzieć, że nigdy. Na Ptasiej Wyspie wszyscy święcie wierzyli, że spotkanie Płaskuszka o wschodzie słońca wróży rozświergolony dzień pełen radości i miłych niespodzianek. Zdarzało się, że Płaskuś, wiedząc o czyimś problemie albo smutku, specjalnie przechadzał się o świcie blisko jego domku, żeby odpędzić smutki i wspólnie zrobić coś niezwykłego.

Zrobiło się jeszcze bardziej niezwykle, gdy w pewien piątkowy poranek do drzwi Płaskusiowego domku ktoś natarczywie załomotał. Gdy tylko klucz zatańczył dwa razy w zamku, a zasuwka odskoczyła z gracją, do wnętrza weszła, a może lepiej byłoby powiedzieć, wpadła jak wiosenna burza niezwykła i, co muszę podkreślić, nieznana gospodarzowi persona.

Płaskuś oniemiał, uśmiechał się bliski chichotu i pocierał bezradnie fioletowe piórka na brzuszku. Zanim odszukał myśl, co by tu można było powiedzieć w tej sytuacji, falująca kula cytrynowych, limonkowych i pomarańczowych piór znieruchomiała, a na jej szczycie ukazała się malutka główka o wielkich czekoladowych oczach przysłoniętych nieco daszkiem kraciastej czapeczki. W sekundzie wszystko stało się jasne! Przybyła dawno niewidziana na wyspie Wróżka  Emer! Płaskuszek właśnie miał radośnie i grzecznie powiedzieć: -Siemka, gdy pomieszczenie wypełniło się słodkim zapachem melodyjnych słów, które nijak nie pasowały do kuli tańczącego pierza.  

-Mój drogi, do dzieła! Nie stój tak, do roboty!

-Aaaa…le co mam robić, właściwie? Zapytał po raz drugi zbity z tropu Płaskuś.

-Jak to co! Ratować!, Ratować, mój ty Lilaczku…

-O, no to, to już nie! Tylko nie Lilaczku! Płaskuszek nie znosił tego przezwiska. Dreptało za nim od przedszkola i zawsze przypominało kokardki, które trzy siostry z uporem wiązały na jego ogonie, ku uciesze innych pisklaków… Gdy ochłonął, uchwycił przemykającą myśl, że może chodzi o ratowanie Czarnielota, który postanowił ostatnio zostać pustelnikiem, ale…

Emer podobno umiała czytać w myślach, tym razem zignorowała zupełnie oburzenie gospodarza, a może z tym czytaniem to były tylko plotki? Dość że bez ceregieli wyłożyła wreszcie sprawę. Otóż, Kolorowa Królowa zdecydowała, że na Ptasiej Wyspie powstanie Królewski Teatr Radości i właśnie Płaskuszek został wybrany na jego szefa… Zapadło niezręczne milczenie… Po chwili dało się słyszeć ciche pitpilenie i, rezolutny zazwyczaj, właściciel fioletowego pierza wypalił:

-Nie mogę, absolutnie nie mogę… przecież moje spacery… rozmowy… no i w ogóle… Nic z tego, odmawiam!

-Oj tam, nie marudź… zaśpiewała Emer, zafalowała burzą modnych piór i już stali przed okazałym gmachem, do którego drzwi prowadziły wprost z salonu Płaskuszka! Pod sklepieniem nowego wnętrza unosił się fioletowy szyld:

Królewski Teatr Radości „U Płaskuszka”

Przyjdź koniecznie na  magiczny spacer!

Co to się działo! Wszyscy znowu mieli świeżą atrakcję, nawet modnisia Lisia-Alisia od czasu do czasu zamykała swój salon i radośnie przemierzała brzozowe alejki teatralnej sceny.  

Płaskuszek był szczęśliwy! Bez względu na pogodę i porę roku mógł teraz spacerować do woli z mieszkańcami wyspy po magicznej scenie, która zawsze zjawiała się tam, gdzie akurat była potrzebna!